środa, 27 kwietnia 2016

Rozdział 2

Szybko wyszłam z gabinetu prezesa. Myślałam, że już się z niego wyleczyłam, ale to wszystko wróciło w jednej chwili, z tym jego cholernym cześć
- I co?- zapytała Tamara kiedy wróciłam
- Te- powiedziałam
- Dzięki jesteś wielka
- Tamara prezes naprawdę nie gryzie- powiedziałam puszczając jej oczko
a ona zabrała projekty i wróciła do siebie, Ja tez praktycznie kończyłam kiedy ON wszedł do mojego gabinetu
- Nie umiesz pukać?
- Nie wiedziałem, że tu pracujesz
- To teraz już wiesz
- A co u ciebie słychać?
- Jakoś sobie radzę
- Gratulacje- powiedział wyciągając z kieszeni gazetę, - Nie wiedziałem, że się wspinasz
- Bo ty nigdy nic o mnie nie wiedziałeś
- Dagmara nie było dnia żeby nie żałował tamtej decyzji
- Było minęło, nie wracajmy do tego. Każdy z nas ma swoje życie i niech tak zostanie
- Dagmara mi wciąż na tobie zależy
- Nie mów tego
Spakowałam pospiesznie wszystkie swoje rzeczy i zostawiając go samego odjechałam spod klubu
- Już jestem- zawołałam wchodząc do domu
- W samą porę kochanie- powiedział Marcin
- Co to za okazja?
- Żadna chciałem ci zrobić niespodziankę
- No to ci się udało
- Siadaj kochanie
- Dzwonił do mnie Adaś Bielecki- powiedziałam
- No i co u niego?
- Zbiera ekipę na Anapurne i pyta czy jesteśmy chętni
- Daga pamiętasz jak było ostatnio? Może twój tata ma racje, że powinniśmy przystopować
- Wiesz, że to moje marzenie. Muszę stanąć na tym szczycie, ale ciebie nie będę zmuszać
- Nie puszczę cię samej, ale co na to tata?
- Już mu powiedziałam
- I co?
- Wściekł się i nie odbiera telefonów
- No widzisz
- Marcin ja naprawdę ciebie nie zmuszam
- Ciężki dzień?
- W miarę- odpowiedziałam
- Czyli ciężki, posprzątam i zrobię ci masaż
- Kochany jesteś- powiedziałam całując go
* Zbyszek
Nie widziałem jej od tamtego dnia, a teraz spotykam ją w klubie w którym mam grać. Przecież to nie może być przypadek. To, że odwołałem wtedy ślub to najgorsza głupota mojego życia, ale skoro los znowu spycha nas na tę samą drogę to może powinienem o nią walczyć.
- Hej czemu tak szybko uciekłaś?- napisałem do niej
- A co myślałeś, że rzucę ci się na szyję? Czego ty w ogóle chcesz?
- Pogadać z tobą
- Nie mamy o czym
- Daga będziemy razem pracować
- Zbyszek ja za pół roku biorę ślub
To było jak grom z jasnego nieba. Dziewczyna, którą nadal kocham wychodzi za innego. Muszę coś z tym zrobić, nie mogę drugi raz popełnić tego błędu
* Dagmara
Marcin spał w najlepsze, a ja myślami wracałam do najgorszego dnia mojego życia, dnia w którym spotkałam Zbyszka. Decyzja, którą wtedy podjął należała tylko do niego i nawet nie miał odwagi poinformować mnie o tym osobiście. Napisał tylko krótki list, że zakochał się na maxa i zniknął na 6 lat. Więc teraz nie ma prawa tak po prostu wracać i mieszać mi w życiu
- Co jest kotku?
- Nic skarbie, trochę boli mnie głowa, ale śpij zejdę na dół po proszek
Nalałam sobie wody do szklanki i wtedy go zobaczyłam. Stał pod moim oknem chociaż nie wiem co tu robił 
- Co ty tu do cholery robisz?
- Musimy porozmawiać
- O 12 w nocy
- Godzina nie ma znaczenia
- Zostawiłeś mnie więc teraz daj mi spokój
- Nie możesz wziąć tego ślubu- powiedział
- Mogę i to zrobię, a ty wracaj do domu
- Dagmara zaczekaj

- Idź

*************************
Kochani łapcie kolejny rozdział :)
Jak myślicie czy Zbyszek pozwoli na ślub Dagmary? Czy będą żyli razem długo i szczęśliwie? A może Daga zostanie w swoich ukochanych górach na zawsze?
/mała

niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 1

- Kochanie wychodzę- zawołałam do Marcina
- Pa skarbie- odpowiedział
Zabrałam laptopa, wsiadłam do auta i ruszyłam na Podpromie. W radiu leciała moja ulubiona piosenka, kiedy przerwał mi telefon
- Halo?
- Hej Daga Adam Bielecki z tej strony
- No hej Adaś co jest?
- Zbieramy ekipę na Anapurne. Piszecie się z Marcinem?
- Ja na pewno, a Marcina zapytam
Adama poznałam 10 lat temu na ślubie mojej kuzynki. Tak jakoś zgadaliśmy się na temat gór, a on powiedział, że gdybym chciała kiedyś spróbować to mam zadzwonić. No i ten dzień w końcu nadszedł, a Adam miał rację raz spróbowałam i się zakochałam. Zaparkowałam przed halą, wzięłam swoje manele i weszłam do środka
- Hej Daga- zawołał Krzysiek
- Hej- odpowiedziałam
- Co ty taka nerwowa?- zapytał Fabian
- Jakiś idiota zajął moje miejsce parkingowe
- UUUU nie chciałbym być w jego skórze
- Mam dla was zadanie bojowe- powiedziałam
- Niech zgadnę zdjęcia?- zapytali chórem
- Dokładnie
- Nie masz litości
- Przykro mi- powiedziałam wchodząc do swojego gabinetu
Ta praca była dla mnie spełnieniem marzeń. Sama nie mogłam grać dlatego tak bardzo ją kochałam. Z siatkówką miałam do czynienia od dziecka bo mój tata najpierw był siatkarzem złotej kadry śp. Huberta Wagnera, potem trenerem w różnych klubach, a teraz komentuje mecze w Polsacie Sport. Zawsze mi powtarzał, że tylko ode mnie zależy to co w życiu osiągnę. Kiedy dowiedział się, że planujemy z Marcinem i Adamem wyprawę na Makalu mało nie dostał zawału. Cały czas panikował, że to niebezpieczne, że cos może mi się stać. W pewnym sensie to go rozumiałam bo kiedy zachorował czułam dokładnie to samo, ale powinien mnie zrozumieć bo góry to moja pasja i sens życia jak dla niego siatkówka. Sezon jeszcze się nie zaczął, a ja już miałam pełne ręce roboty no, ale o kibiców trzeba dbać. Właśnie wrzucałam na naszą stronę info o konkursie w którym można wygrać bilety na inaugurację sezonu kiedy ktoś zapukał do drzwi
- Proszę- powiedziałam
- Witaj córeczko
- Tato co ty tu robisz?
- Myślałam, że się ucieszysz na mój widok
- Cieszę się bardzo, ale przecież nie przyszedłeś specjalnie do mnie
- No nie- odpowiedział
- To co cię tu sprowadza
- Bartek podpisywał kontrakt, a przy okazji postanowiłem spotkać się z moją ukochaną córeczką
- Przy okazji?
- Oj kochanie wiesz przecież, że jesteś dla mnie najważniejsza
- Wiem tatku- odpowiedziałam, - Muszę ci coś powiedzieć
- Co?
- Chce żebyś wiedział, że niedługo wybieramy się z Marcinem na kolejną wyprawę
- Nie zgadzam się- powiedział
- Tato ja jestem już dorosła i mówię ci to tylko po to żebyś oswoił się z ta informacją
- Dagmara jesteś młoda, masz narzeczonego i całe życie przed sobą. Jak możesz tak bardzo ryzykować, a co ze mną? Pomyślałaś co zrobię jak coś ci się stanie?
- Ty nigdy tego nie zrozumiesz , dla ciebie liczy się tylko siatkówka, a prawda jest taka, że ja wolałbym zginąć w górach niż żyć bez sensu
- Masz racje nigdy tego nie zrozumiem- powiedział wychodząc
Nasze rozmowy zawsze kończyły się tak samo kiedy schodziliśmy na temat gór. Tata nie rozumiał jak Marcin może mi na to pozwolić i jeszcze brać w tym udział
- Tato poczekaj- wołałam
ale kiedy go dogoniłam on wsiadł do samochodu i odjechał bez słowa. Byłam zła sama na siebie bo niepotrzebnie mu o tym mówiłam. Wracałam do środka kiedy na parkingu zobaczyłam właściciela auta, które zajmowało moje miejsce
- Nie umiesz czytać?- zapytałam
zmieszany chłopak nic nie odpowiedział
- To ja ci przeczytam, Parking dla pracowników, interesanci parkują z drugiej strony
- Ale ja tu pracuję- powiedział
- To dlaczego stoisz na moim numerze skoro masz swój?
- Jeszcze nie mam, dopiero dzisiaj podpisałem kontrakt. Będę u was grał, Bartek Kurek miło mi
- Dagmara Bosek mnie również, a na drugi raz parkuj na swoim miejscu
- Bosek?
- A co w tym dziwnego?
- Nic tylko mój menager się tak nazywa
- Bo to mój ojciec- odpowiedziałam
i wróciłam do swojej pracy. Miałam do zaktualizowania stronę internetową i zdjęcia do podpisu dla chłopaków. Lepiej żeby tego dnia nikt nie wchodził mi w drogę. Byłam tak nerwowa, że nie panowałam nad sobą. Dzwoniłam do ojca, ale on nie odbierał telefonów, zawsze tak robił gdy nie podobały mu się moje decyzje.
- Dagmara co o tym myślisz?- zapytała Tamara
- Co to?
- Projekty naszych strojów dla libero?
- Dla mnie te dwa, ale zapytaj prezesa
- A mogłabyś ty?
- No chyba się go nie boisz?
- Nie, ale z tobą lepiej się dogaduje
- No dobra daj to sierotko
- Dzięki- powiedziała
Tamara była specyficznym człowiekiem, cicha i nieśmiała bała się ludzi, którzy jak Marek Panek mieli duże poczucie humoru
- Prezesie można?- zapytałam
- Jasne Dagmara wchodź
- Masz chwilę?
- Mów
- Mam tu projekty strojów dla libero, mógłby prezes zerknąć
- No jasne
Rozłożyłam więc kartki na jego biurku. Wskazałam te, które według mnie są najlepsze i czekałam na jego opinię
- Masz racje te są najlepsze- powiedział po chwili zadumy
- Dziękuję i już nie przeszkadzam, wracam do siebie
- Dagmara- zawołał kiedy wychodziłam
- Tak?
- Gratulacje jesteś na okładce dziennika
-Co?
- Piszą o tobie i tym chłopaku no jak mu tam na imię, ten co się wspina z tobą
- Adam Bielecki- podpowiedziałam mu
- No właśnie. Piszą, że uratowaliście tam człowieka
- To nic takiego chłopak złamał nogę, a my schodząc ze szczytu zabraliśmy go ze sobą
- Nic takiego? Dagmara gdyby nie wy to on by tam umarł
- Góry są piękne choć czasami cholernie niesprawiedliwe, a mimo to tak bardzo je kocham
Kiedy tak rozmawialiśmy o górach i nie tylko, ktoś zapukał do gabinetu prezesa
- Poroszę- powiedział
a mnie sparaliżowało na samo brzmienie tego głosu. Nie mogłam uwierzyć, że to może być on. Głos wciąż miał tak samo męski, a ja wciąż dostawałam ciarek na samo jego dźwięk
- Przepraszam za spóźnienie, ale auto mi nawaliło
- Nic się nie stało, dobrze że Pan już jest
Chciałam zniknąć niezauważona z tego gabinetu. Nie miałam najmniejszej ochoty na spotkanie i rozmowy a nim
- Poznajcie się to Dagmara Bosek szefowa naszego marketingu, a to nasz nowy zawodnik Zbigniew Bartman
- Cześć Dagmara- odezwał się Bartman
- To wy się znacie?- zapytał prezes
- Tak- odpowiedziałam
- To jeszcze lepiej- stwierdził
- Przepraszam, ale ja musze już iść mam jeszcze dużo pracy 
- Dobrze
- Czyli te?- zapytałam
- Tak- odpowiedział



**************************************************
Kochani zapraszam was na pierwszy rozdzial opowiadania, będzie to historia miłości, a właściwie to skomplikowanej relacji Dagmary i Marcina w, której ostro namiesza Zbyszek Bartman 
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała