czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 6

Rozdział 6
- Siostra ty płaczesz?
- Rozstałam sie z Bartkiem
- Dlaczego?
- On mnie nie kocha, a był ze mną tylko dlatego, że założył się z kumplami
- Co ty mówisz?
- Byłam dla niego tylko zabawką
- Zabiję go
- Nigdzie nie idziesz, oni muszą sami to sobie poukładać- powiedziała Monia
- Ale tu nie ma co układać, mogę zostać u was?
- Pewnie
* Bartek
Ja musze ją znaleźć, wytłumaczyć wszystko, powiedzieć jak bardzo ją kocham. Nie odbiera telefonu, ale ja się nie poddam. Mam pół roku na to, żeby ją za wszystko przeprosić, a w tej chwili może być tylko u Michała
- Jest u ciebie Tośka?
- Nie ma i nie będzie
- Ja muszę się z nią zobaczyć
- Jak mogłeś jej to zrobić?
- Michał ja.......
- Posłuchaj mnie uważnie masz dać jej spokój. Dla mnie nie istniejesz
- Ty nic nie rozumiesz ja muszę ją zobaczyć
- Ale ona nie chce widzieć ciebie
Znowu zrobiło mi się słabo. W jednej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami, rzucało mną jakbym wypił litra, albo dwa
- Dobrze się czujesz?- zapytał Michał
- Tak wszystko ok
- No to wypierdalaj stąd
Monika miała racje z Michałem nie pójdzie mi tak łatwo, ale to moje życie które z każdą chwilą zmierza ku nieubłagalnemu końcowi
* Antonia
- Może porozmawiaj z nim, wysłuchaj co ma ci do powiedzenia- radziła Monia
- Na to już za późno, z niszczył wszystko
 - Toska on cię kocha
- Gdyby nie ten zakład to wcale nie zwróciłby na mnie uwagi
- Wiem, ze to boli, ale on bardzo cię teraz potrzebuje
- Nie interesuje mnie już nic co z nim związane. Lecę z Michałem do Ankary, muszę to sobie poukładać
Nie wiem co Monia chce mi powiedzieć, bo nic nie rozumiem z tego jej zagadkowego słownictwa
- Toska spotkaj sie z nim bo możesz nie mieć więcej takiej okazji. Będziecie mieli dziecko, a ono potrzebuje oboje rodziców
- Nas już nie ma. Jestem ja i on osobno. Nigdy nie będę w stanie mu zaufać, a ten zakład to dowód na to, że nigdy nie powinniśmy byli się spotkać
- Mylisz się. Jesteście sobie przeznaczeni
A co jeśli moja bratowa ma rację? Jeśli nie robiąc nic stracę miłość swojego życia? Jeśli pozwolę mu odejść to czy kiedyś nie będę tego żałowała?
* Bartek
Zostały mi jeszcze do załatwienia sprawy w klubie. Muszę przestawić prezesowi wyniki badań
- Można?- zapytałem
- Wchodź- odpowiedział
a w środku byli trener i mój lekarz
- Wiem już wszystko- powiedział Konrad Piechocki
-  Ja mogę grać, ja chcę grać
- Bartek ty teraz musisz poddać się leczeniu
- To nie jest ważne, chcę zagrać w meczu z Zaksą
- Nie możesz grać, nie dasz rady- odezwał się mój lekarz
- Zrobimy tak. Poddasz się leczeniu z operacją włącznie jeśli będzie taka konieczność, a potem wrócisz do nas. Miejsce w klubie będzie na ciebie cały czas czekało
- Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo na pewno tu wrócę
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości- odezwał się Miguel
 - Bartek konsultowałem twoje wyniki i jedynym skutecznym rozwiązaniem wydaje się być właśnie operacja, ale wiesz jakie mogą być jej skutki- powiedział doktor Raczyński
- Dobra idę pogadać z chłopakami
- Jeszcze jedno we wtorek zwołamy konferencję prasową na której wszystko wyjaśnimy
Skinąłem głową wychodząc z gabinetu prezesa i skierowałem się do hali gdzie było słychać chłopaków. Wziąłem dwa głębokie oddechy i wszedłem do środka
- Cześć Bartek- zawołał Nicolas
- Siema- dodał Kacper rzucając mi piłkę
- Wskakuj w spodenki i gramy- dodał Facu
- Musimy pogadać, muszę wam coś powiedzieć
- Co jest?
- Nie będę mógł na razie z wami grać
- Co? Dlaczego?- zdziwili się
po chwili namysłu i zastanowienia powiedziałem
- Mam guza mózgu
Nastąpiła absolutna cisza każdy z nich patrzył na mnie i nie umiał nic powiedzieć
- Lekarze zdiagnozowali u mnie guza w lewym płacie skroniowym stąd te zawroty głowy i omdlenia. Proszę was tylko żeby Tośka się o niczym nie dowiedziała
- Dlaczego? Przecież będzie ci łatwiej
- Rozstaliśmy się
- Co?
- To, że Tośka dowiedziała się o tym cholernym zakładzie
- Jakim zakładzie?
- Założyłem się o nią
- Kurw chłopie czy ty jesteś normalny?
- Mam za swoje. Ta choroba to kara za wszystko, za to jak traktowałem kobiety, a może to Luiza ciągnie mnie do siebie?
- Co ty kurwa pierdolisz?- zapytał znajomy głos
- Michał co ty tu robisz?
- Przyszedłem pożegnać się z chłopakami, o czym ty mówisz? Jaka choroba, jaka kara?
- Nie ważne
- Powiedz mu- odezwał się Kacper
- Mam guza, umieram
-Jakiego guza?
- W głowie
- Jesteś tego pewien? Robiłeś badania?
- Tak guz jest niezłośliwy, ale trudny do usunięcia. Jeśli poddam się operacji mogę nigdy nie wstać z łóżka, a jeśli się jej nie poddam lekarz daje mi pół roku. Wiem, że zasłużyłem sobie na to wszystko, ale chciałbym tylko zobaczyć moje dziecko, potem mogę umierać- powiedziałem
- Jakie umierać? Chłopie nie możesz się tak po prostu zwinąć z tego świata, a co z Tośką, co z dzieckiem?
- Tośka mnie nienawidzi
- A dziwisz się jej?
- Nie, ale ja naprawdę ją kocham
- To jej to udowodnij tylko musisz się spieszyć bo w przyszłym tygodniu leci ze mną do Ankary
- Kiedy masz operację?- zapytał Facu
- Nie wiem, ale boje sie jej jak cholera, boje się, że zostanę po niej rośliną i ciężarem dla wszystkich
- Pamiętaj, że na nas zawsze możesz liczyć
- Dzięki chłopaki
* Antonina
Zaczęłam pakować swoje rzeczy. Pojadę z Michałem, odpocznę, zapomnę, nabiorę dystansu do życia
- Cześć- zawołał Michał wchodząc do domu
- Hej kochanie- odpowiedziała mu Monia
- Tośka
- Co?- spytałam schodząc po schodach
- Co wymyśliłaś?
- W jakiej sprawie?
- Twojej i Bartka
- My już nie mamy wspólnych spraw
- Siostra może powinniście porozmawiać?
- Jeszcze wczoraj przekonywałeś mnie, że to zwykły drań, a dzisiaj mówisz, że powinnam się z nim spotkać
Teraz to juz kompletnie nic z tego nie rozumiałam bo co takiego stało się, że Michał nagle zmienił zdanie?
* Bartek

Prośba o spotkanie od Tośki tchnęła we mnie jakąś iskierkę nadziei. Będę miał szansę żeby jej to wszystko wyjaśnić. Sam jednak nie dam rady  



***************************
Kochani łapcie następny 6 rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
a na te święta życzę wam wszystkiego najlepszego, smacznej kolacji wigilijnej, bogatego gwiazdra, świąt spędzonych w rodzinnnej i spokojnej atmosferze. Sobie i wam życzę żebyśmy mogli cieszyć się z awansu naszych chłopaków do RIO i medalu na olimpiadzie :*
Wesołych Świąt kochani :*
/mała 

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 5

- Kocham cię- powiedziałam przekraczając próg jego domu
- Ja ciebie też
- Tośka ja muszę ci coś powiedzieć
- To później- powiedziałam i poszłam w kierunku sypialni
Bartek zrozumiał o co mi chodzi i poszliśmy na górę. Ta noc miała być wyjątkowa inna niż wszystkie dotychczas. Miałam na sobie gęsią skórkę, czułam każdy jego oddech, ale już nie mogłam się doczekać kiedy nasze ciała zjednoczą się w spójną całość.
- Jesteś pewna?- zapytał
- Tak, a ty?
- Też- powiedział i zaczął rozpinać mi bluzkę
* Bartek
Czułem się jak świnia bo w głowie miałem tylko ten zakład i to, że mimowolnie już dawno go wygrałem. Za każdym razem jak się z nią kochałem nienawidziłem siebie jeszcze bardziej.
* Antonina
Obudziłam się gładząc Bartka po jego umięśnionej klacie. Sama siebie przekonywałam, że ta noc to nie był sen.
- Witaj kochanie- powiedziałam
- Cześć- odpowiedział całując mnie w czoło
- Noc była cudowna
- To co może śniadanie?- zapytał
- A co?
- Zobaczysz
- No dobra to ja idę do łazienki
Wzięłam długi i gorący prysznic kiedy nagle z kuchni usłyszałam hałas
- Bartek wszystko ok?
ale nie odpowiedział. Zeszłam na dół żeby sprawdzić co się stało. Kiedy tam weszłam siedział na krześle blady jak ściana
- Kochanie co ci jest?
- Zakręciło mi się w głowie
- Może powinieneś pójść do lekarza?
- Nie przesadzaj nic mi nie jest
- Martwię się po prostu bo to już nie pierwszy raz
- Nie ma o co po prostu za szybko zszedłem po schodach. To co jemy to śniadanko? Potem polecę na trening i resztę dnia będziemy mieli dla siebie
- Już nie mogę się doczekać, ale na pewno wszystko dobrze?
- Tak słońce
* Bartek
- No Panowie zaczynamy 5 kółek wokół sali- zawołał trener
Wojtek mówi my robimy, no to zabieram się do roboty, ale po przebiegnięciu dwóch kółek znowu zrobiło mi się słabo
- Bartek co jest grane? zapytał Kacper podbiegając do mnie
- Trochę mi słabo
- Usiądź
- Nie nie trzeba już ok
- Kurek nie marudź tylko siadaj na ławce- zawołał Miguel
No i było po treningu. Trener nie wpuścił mnie więcej na boisko, za to kazał zgłosić się do lekarza zespołowego, ale przecież ja wiem co mi jest i nic tu się nie zmieni
* Antonina
- Bartek jesteś- zawołałam
- W kuchni- odpowiedział
- Muszę ci coś powiedzieć
-Ja tobie też
- Ale ja pierwsza ok?
-No dobra
- Bartek bo ja
- No?
- Jestem z tobą w ciąży- powiedziałam
- Co? Ale jak?
- Normalnie, przecież spaliśmy ze sobą
- No tak, ale to było wczoraj
- Głupi jesteś tu nie chodzi o wczoraj. Nie cieszysz się?
- Cieszę nawet nie wiesz jak bardzo tylko nie spodziewałem sie
- Czy ty na pewno dobrze się czujesz?
- Przecież już ci mówiłem
Wiem, że wszystko się teraz zmieni, ale przecież ja go kocham i kocham to dziecko mimo, że wcale go jeszcze nie znam. Nie wiem jakie będzie, ale na pewno będzie naszym szczęściem. Tata bardzo ucieszył się na wieść, że zostanie dziadkiem, a ja byłam szczęśliwa bo to co kiedyś sobie obiecałam zaczynało się spełniać
* Bartek
Tośka to kobieta mojego życia i to nigdy się nie zmieni, a to dziecko to może znak od Boga, że to co mnie z nia połączyło jest na całe życie
- Cześć Monika masz chwilę?
- No pewnie
- Pomożesz mi kupić pierścionek dla Tośki?
- Jasne- odpowiedziała
- To przyjadę po ciebie za godzinę
- Ok
Monika zna ją najlepiej, będzie wiedziała jak mi pomóc i co spodoba się Tośce najbardziej
- Hej- powiedziałem kiedy Monia otworzyła drzwi
- Cześć, wchodź
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Dzięki, że zadzwoniłeś bo rozwiązanie coraz bliżej i nie lubię siedzieć sama w domu
- To ja dziękuję tobie- powiedziałem znowu tracąc kontakt z rzeczywistością
- Bartek co się dzieje?
- Nic może pójdziemy na pieszo?
- Dobrze, ale przecież widzę
- Nie wiem czy powinienem obarczać cię swoimi problemami
- Jesteśmy przyjaciółmi
- Ale obiecaj, że nie powiesz nic Michałowi i Tośce
- Nie mogę
- Monika przysięgnij
- No dobra przysięgam
- Ja umieram- powiedziałem z pełną świadomością swoich słów
- Co?- zapytała
- Od jakiegoś czasu, źle się czułem, a kiedy ostatnio na treningu prawie zemdlałem lekarz i trener wysłali mnie do lekarza na badania
- I zrobiłeś je? Tak?
- Nie bo już znałem diagnozę . Monika ja mam guza mózgu
- Jak to? Jesteś tego pewien?
- Tak ta choroba to kara- powiedziałem
- Bartek co ty mówisz?
- To kara za to co zrobiłem Tośce
- Czyli?
- Założyłem się z kumplami o to, że będzie moja
- Co zrobiłeś?- spytała
- Wiem to było głupie i idiotyczne, ale najpierw po prostu chciałem wygrać zakład, a potem poznając ją coraz bardziej po prostu się zakochałem
- Jesteś zwykłym gnojkiem
- Wiem i sam do siebie czuję obrzydzenie, ale cholernie boje się operacji, a bez niej zostało mi góra pół roku. Tośka jest w ciąży i nie mogę powiedzieć jej prawdy, choć już wiele razy próbowałem. Chcę te ostatnie miesiące przeżyć z nią, chcę żeby została moją żoną. Pomożesz mi?
- Pomogę, ale wiesz, że z Michałem i Tośką nie pójdzie ci tak łatwo
- Wiem, ale zaryzykuję. Mam jeszcze tyle do zrobienia, a zwyczajnie może nie starczyć mi czasu. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym zobaczyć moje dziecko
- Nie gadaj tak, nie żegnaj się z życiem bo zwyczajnie nie wolno ci tak, nie możesz się poddać
- Tylko pamiętaj co mi obiecałaś
- Pamiętam
Spadł mi z serca wielki kamień. W końcu mogłem z kimś o tym pogadać, a Tośce powiem prawdę, ale dopiero przed śmiercią
* Antonina
Kiedy weszłam do korytarza Bartek z kimś rozmawiał, a właściwie to się kłócił
- Jak to się wycofujesz?- zapytał nieznajomy
- Już ci mówiłem
- Stary zakład wciąż istnieje
Zakład? Zastanowiło mnie to słowo
- Nie ma żadnego zakładu kocham ją i tylko z nią chcę spędzić resztę życia
- Stary ty jesteś nienormalny. Najpierw zakładasz się, że zaciągniesz Pannę do łóżka, a teraz się wycofujesz?
Nie wierzyłam w to co słyszałam
- Słucham?- zapytałam wchodząc do pokoju
- Kochanie co ty tu robisz?
- O czym on mówi?
- Tośka
- O czym on do cholery mówi?
- To ja już pójdę
- O nie najpierw mi wszystko wyjaśnisz
- Ale ja- jąkał się chłopak
- Mów kurwa co wiesz
- Założyliśmy się
- O co?
- O to, że Bartek zaciągnie cie do łóżka
- Nienawidzę cię- spojrzałam na niego
- Toska posłuchaj
- Okłamałeś mnie, znowu mnie okłamałeś. Jesteś ohydny
- Zakochałem się w tobie
- Milcz
* Bartek
Wybiegłem za nią, ale ten cholerny guz znowu dawał o sobie znać, znowu świat wirował mi przed oczami
- Stary co się z tobą dzieje?- zapytał Wojtek
- Zdycham- powiedziałem
- Co?
- To co słyszałeś. Mam guza mózgu, umieram. Dlatego chciałem wycofać się z tego zakładu bo ją kocham
- To dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Bo nie chce litości, a ty masz trzymać dziób na kłódkę. Rozumiemy się?
- Ale Bartek
- Rozumiemy?
- Tak- odpowiedział


********************************
Kochani mam dla was następny rozdział :)
Jak myslicie co się dalej wydarzy?
Czy Tośka wybaczy wszystko Bartkowi? Czy wychowają razem swoje dziecko? Czy Bartek przeżyje i podda się operacji?
/mała


piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział 4

Czułam, że nie mówi mi wszystkiego, ze coś przede mną ukrywa, ale może byłam zbyt podejrzliwa bo przecież obiecał, że będzie szczery. Dzisiaj mija pół roku od śmierci Kamili, a mi wciąż jej brakuje. Kupiłam kwiaty i poszłam na cmentarz
- Hej- przywitałam się z Michałem i Monią
- Cześć siostra- odpowiedział
- Witaj mamo- powiedziałam kładąc kwiaty na nagrobku
- To my już pójdziemy
- Michał możemy się później spotkać?
- Coś się stało?
- Muszę z tobą pogadać
- No to wpadnij wieczorem do nas
- Ok, a jak mała?- zapytałam dotykając okrągłego brzuszka Moni
- Dobrze
- To widzimy się wieczorem
- Dzięki
Michał z Moniką poszli, a ja zostałam jeszcze chwilę u mamy. Bez niej nasz dom nie był już taki sam
- Ty zawsze umiałaś mi pomóc, wiedziałabyś co mam zrobić
- Antosia kochanie- powiedział głos za mną
- Znam Panią- zapytałam
- Nie jestem Panią, jestem twoją mamą
- Moja mam nie żyje
- Jestem twoją biologiczną mamą. Nie pamiętasz mnie?
- A co mam pamiętać? Ojca który pił i bił dzień w dzień? Babcie, która zawsze wmawiała mi, że to wszystko moja wina czy nowych wujków którzy pojawiali się i znikali? To mam pamiętać?
- Jesteśmy rodziną
- Nie jesteśmy
- Kochanie posłuchaj po śmierci taty nie umiałam dać sobie rady, nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić
- Mówisz po śmierci, a gdy żył to nie było nic lepiej. Te ciągłe awantury ojciec pijany i zarzygany
- Przecież babcia się tobą zajmowała
- Babcia zajmowała?
- Masz z nią kontakt?- zapytała
- Babcia nie żyje od prawie dwóch lat. Ty naprawdę nic o nas nie wiesz
- Tosia córeczko
- Czego chcesz? Tak naprawdę powiedz czego chcesz?
- Potrzebuję pomocy
- Co?
- Mój chłopak ma długi u złych ludzi
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Musisz pożyczyć mi 2 tysiące złotych
- Co? Bo chyba się przesłyszałam. Jak śmiesz mnie o to prosić?
Nie spodziewałam się spotkania z nią. Myślałam, że nie ma jej w mieście, a ona cały czas tu była i ani razu nie spróbowała się ze mną skontaktować.
- Wszystko w porządku?- zapytał Konrad
-Tak tato Pani już idzie
- Pani- zdziwiła się
- Skądś Panią znam- stwierdził Konrad 
- Antonina to moja córka, jestem jej biologiczną mamą
- Już ci mówiłam, że moja mama nie żyje
- To wszystko wasza wina, to wy ukradliście mi córkę, to przez was odcięła się od rodziny- krzyczała
- Milcz!! Ci ludzie uratowali mnie przed bidulem, dali dom i miłość, cos czego od was nie dostałam
- Więc tak mi się odwdzięczasz za czas, który ci poświęciłam?
- W tym problem, że ty nie poświęciłaś mi żadnego czasu
- Ty smarkulo
- Dosyć tego. Stoimy nad grobem mojej żony i nie życzę sobie tutaj awantur
- Tato przepraszam- powiedziałam kiedy poszła
- Daj spokój kochanie przecież to nie twoja wina
- Zawsze byliście i będziecie moją rodziną
-Wiem
- Szkoda, że nie ma jej z nami
- Na pewno patrzy na nas z góry
- Żałowałeś kiedyś?- zapytałam
- Czego?
- Że mnie wzięliście, że nie mieliście drugiego dziecka, swojego dziecka?
- Ty jesteś nasza i bardzo cię kochamy
- Ja was też
- O proszę jakie czułości
- Co ty tu jeszcze robisz?
- Jestem twoją matką i należy mi się szacunek
- Matką? A gdzie byłaś kiedy ojciec pił i bił, gdzie byłaś kiedy leżałam w szpitalu po wypadku, gdzie byłaś kiedy w każde urodziny na ciebie czekałam? No gdzie wtedy byłaś mamo?
- Da Pani już spokój czy mam wezwać policję?
- To sobie wzywaj- krzyczała
- Tato zostaw chodźmy do domu
Nawet nie wiedziałam kim dla mnie jest bo na słowo mama na pewno nie zasługuje
- Tato jeszcze raz cię przepraszam
- Nie masz za co, a teraz odbierz ten telefon
* Bartek
- No hej kochanie zapraszam cię do kina
- Dzisiaj?
- Tak dzisiaj jestem u ciebie za pół godziny
- No dobra- odpowiedziała
Muszę jej to dzisiaj powiedzieć, bo jeśli dowie się od kogoś innego to nigdy mi tego nie wybaczy. Zresztą i tak nigdy mi nie wybaczy. Nie ma co robić sobie nadziei bo przez swoją głupotę straciłem ją na zawsze. Obojętnie od kogo się dowie i tak mnie znienawidzi
* Antonina
- Możemy pogadać?
- No mów co się dzieje?
- Chodzi o Bartka
- Myślałem, że już się nie spotykacie?
- Trochę się ostatnio pokłóciliśmy, ale już jest ok
- No to dobrze
- Nie do końca bo dowiedziałam się, że nasz wypadek spowodowała żona Bartka
- Słucham? On miał żonę? Zakochałaś się w jej mężu?
- Wiem jak to wygląda, ale Michał uświadomił mi, że to przecież  nie jego wina. Tato ja go kocham rozumiesz?
- Rozumiem. Wiem co to znaczy kochać kogoś do szaleństwa i leć już na tą randkę
Bartek przyjechał punktualnie. Ubrany w garnitur z kwiatami w ręku wysiadł z samochodu
- Cześć kochanie
- Hej słońce pięknie wyglądasz. To co jedziemy?
- Jaki film?

- Niespodzianka

**********************
Kochani na wieczorek do poczytania łapcie kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 3

- Co?
- Luiza była moją żoną
- Nie wierzę. To po to robisz to wszystko? Chcesz zagłuszyć wyrzuty sumienia?
- Nie to nie tak, nie wiedziałem kim jesteś
- To ty jechałeś z nią?- zapytałam
- Tak
- Nie chce cię znać. Zapomnij, że kiedykolwiek istniałam
- Tośka poczekaj
- Odwal się
* Bartek
Kurwa to nie możliwe, to nie może być prawda. Na świecie jest tyle dziewczyn, a ja musiałem spotkać akurat ją. Muszę coś z tym zrobić
* Antonina
Wiedziałam, ze to nie przypadek bo przypadki nie istnieją. Spotykał się ze mną no właśnie czemu w ogóle się ze mną spotykał? Dręczą go wyrzuty sumienia czy co?
- Co jest grane?- zapytał Michał
- Wiedziałeś?
- O czym?
- O tym, że tamten wypadek spowodowała żona Bartka, że on w ogóle miał żonę.
- Siostra wiesz, że gdybym wiedział to bym ci powiedział. Bartek nigdy nie mówił co się stało. Wiedzieliśmy tylko, że zginęła w wypadku
- Nie chce z nim gadać
- Tośka pomyśl na spokojnie
- O czym? Jego stuknięta żona zrobiła ze mnie potwora
- Przecież to nie jego wina
- Nie broń go
* Bartek
Sam nie wierzę w to co powiem, ale kurwa ja się w niej zakochałem i bardzo mi na niej zależy.
- Halo Tośka
- Nie to ja Wojtek
- No siema
- Jak tam nasz zakład?
- Nie ma żadnego zakładu, wycofuje się ze wszystkiego
- Nie możesz stary
- Mogę i to robię
-Oszalałeś?
- Zakochałem się w niej rozumiesz? Po raz pierwszy od śmierci Luizy pokochałem kogoś tak bardzo
- Za późno stary nasz zakład wciąż istnieje
- Już, a nie, a jeśli powiesz chociaż słowo to pożałujesz
- Ta dziewczyna namieszała ci w głowie
- Może tak, ale jest tego warta
* Antonina
Wciąż to do mnie nie dociera, ale kocham go i wiem, że bez niego nie chce żyć. Jakie to życie jest dziwne. Czy ja zawsze muszę trafić na takich ludzi, którzy tylko w nim mieszają jeszcze bardziej?
- Tośka idziesz ze mną?- zapytała Monika
- Gdzie?
- Na mecz
- Nie, idź sama
- Tośka daj spokój
- Idź sama- powtórzyłam
* Bartek
- Kochanie kolejny raz ci się nagrywam. Nie odzywasz się, ale wiedz, że ja tak łatwo nie odpuszczę. Jeśli nie oddzwonisz to przyjdę do ciebie i będę tak długo stał pod domem, aż w końcu porozmawiasz ze mną
Na co mi był ten zakład?  Co mi przyszło do głowy żeby zakładać się z tym idiotą?
- Możemy porozmawiać?- zapytałem Michała
- O czym?
- O Tośce, nie odbiera telefonów
- Tośka wyjechała na wieś do naszej babci
- Michał ja bardzo ją kocham
- Wiem, ale ona potrzebuje trochę czasu
- Ja naprawdę nie wiedziałam kim ona jest
- Ja ci wieże, ona też uwierzy tylko daj jej przespać się z tym wszystkim Ojciec Toski, biologiczny ojciec pił i bił ją. Nikt się nią nie interesował, a kiedy ten bydlak zapił się na śmierć to matka zniknęła z domu zostawiając ją z babcią, która miała ją gdzieś
- Wspominała coś
- Miała fatalne życie jeśli w ogóle można to tak nazwać. Choroba i śmierć mojej mamy były dla niej kolejnym ciosem bo odkąd rodzice ją adoptowali to nie rozstawała się z mamą na krok.
- Rozumiem to wszystko, ale nie może mówić, że byłem z nią z litości
- Przemyśli to wszystko i na pewno się do ciebie odezwie
- Myślisz?
- Znam ją doskonale. Tylko pamiętaj, że jeśli ją skrzywdzisz to pożałujesz tego
* Antonina
Znowu zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego musiałam spotkać i pokochać właśnie jego? I znowu nie znam odpowiedzi na pytanie. Wyszłam z domu i poszłam na tamto skrzyżowanie. Pierwszy raz od 6 lat coś mnie tam ciągnęło.
- Cześć- powiedział Bartek
- Co ty tu robisz?
- Zawsze tu przychodzę jak mam gorszy dzień bo tylko tutaj czuję obecność Luizy
- To nie będę ci przeszkadzać
- Zostań- powiedział biorąc mnie za rękę
- Bartek proszę
- Luiza była moją szkolną miłością- zaczął
Usiadłam koło niego i patrzyłam na tamto drzewo
- Poznaliśmy się w Spale, a po dwóch latach wzięliśmy ślub. Mieliśmy po 19 lat, ale jedyne co wtedy wiedzieliśmy to to, że chcemy być razem do końca życia, że zawsze będziemy się kochać i szanować, ale to zawsze trwało tylko trzy lata. Do dzisiaj zastanawiam się jak mogła wtedy nie zauważyć waszego samochodu. Ostatnie co pamiętam to jej słowa ,, na zawsze i na wieczność kochanie''
- Przykro mi
- Kiedy dowiedziałem się, że Luiza nie żyje miałem ochotę sobie zrobić to samo, nie chciałem żyć dalej bez niej. Nikt nie chciał udzielić mi żadnej informacji o pozostałych ofiarach wypadku. Szukałem wszędzie, ale nie mogłem znaleźć, nie udało mi się nawet ustalić kto postawił tu ten krzyż
- Konrad- powiedziałam
- Co?
- Konrad postawił go tutaj
- Dlaczego akurat on?
- Bo chciał żeby każdy widział, że tuta zginął człowiek, żeby inni uważali
- Uwierz mi, że nie miałem pojęcia. To skrzyżowanie zmieniło życie nam obojgu. Kocham cię i tylko ty się dla mnie liczysz
- Ja ciebie też kocham, ale od tej pory masz być ze mną szczery bo następnego kłamstwa ci nie wybaczę- powiedziałam
* Bartek

Cholera jasna. Szlag by trafił Wojtka i ten jego pierdolony zakład. Nie mogę przecież powiedzieć, że się o nią założyłem, ale zmieniłem zdanie bo się w niej zakochałem. Mam świadomość tego, że gdy to wszystko się wyda to stracę ją na zawsze.

******************
Zapraszam was na kolejny rozdział :)
Jak myślicie czy Bartek w końcu zrozumiał, że ten zakład to zły pomysł?
Czy naprawdę zakochal się w Tośce?
Czy ona da mu kolejną szansę gdy się o wszystkim dowie?
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mala

piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 2

Tęsknię za nią, każdego dnia z nią tęsknię. Nie umiem sobie wyobrazić mojego życia bez niej. Przecież nie tak miało być. Kamila miała mi pomóc planować mój ślub z Bartkiem, miała poznać swoje wnuki i dalej pomagać ludziom. Tata udaje twardego choć widzę, że ledwo się trzyma, a Michał zamknął się w sobie po jej odejściu.
* Bartek
Cholera jasna ta śmierć pokrzyżowała mi wszystkie plany. Gdyby nie to Tośka już dawno poszłaby ze mną do łóżka, a tak przecież nie mogę jej skrzywdzić. Kurwa nad czym ja się w ogóle zastanawiam przecież to nie możliwe żeby zaczęło mi na niej zależeć?
* Antonina
Mama powracała do mnie w snach. Jak naiwna wariatka wierzyłam, że żyje choć jej przy mnie nie ma. Wielkim wsparciem w tym wszystkim był dla mnie Bartek. Gdybym jeszcze jego straciła to chyba bym się zabiła
- Cześć kochanie- powiedziałam kiedy otworzył drzwi
- Jesteś cała przemoczona
- To nic
- Wchodź dam ci coś do przebrania
- Nie trzeba
- Przeziębisz mi się, to jedyne co znalazłem- powiedział wchodząc do pokoju z koszulką Realu Madryt
- Może być- odpowiedziałam
- Co robisz?
- Idę do łazienki
- Przecież możesz zrobić to tutaj
- Zapomnij- powiedziałam zamykając drzwi
No bo co miałam zrobić? Jak pokazać mu się z takim wyglądem? Ściągnęłam przemoczone ciuchy czując ulgę, że na mnie nie patrzy. Jednak kiedy zakładałam T-shirt  spostrzegłam w lustrze jego odbicie
- Co ty tu robisz?
- Tośka co ci się stało?
- Nic- odpowiedziałam
- Przecież widzę
- To nie patrz- powiedziałam wychodząc
- Gdzie idziesz?
- Do domu
- Zostań dla mnie nie ma to znaczenia
- Ale dla mnie ma. Zobacz jak ja wyglądam
- Pięknie
- Przestań
* Bartek
To jak wygląda nie ma znaczenia. Ciekawe co jej się stało? Może Michał wie coś na ten temat
- Hej możemy pogadać?- napisałem do niego
- Co jest?
- Chodzi o Tośkę. Bardzo dziwnie się zachowuje
- Sama musi ci to wszystko wyjaśnić
- Ale ona nie chce rozmawiać
* Antonina
Widział mnie, widział jak wyglądam. Robił dobrą minę do złej gry no bo co miał mi powiedzieć?
- Halo?
- Musimy pogadać
- O czym?
- O wszystkim, proszę
- Dobra gdzie?
- U mnie, masz klucze. Jakby mnie nie było to poczekaj
- Dobrze
Musiałam się zgodzić bo przecież wiecznie nie będę przed nim uciekać i unikać odpowiedzi. Skorzystałam z kluczy, które ostatnio od niego dostałam. Zrobiłam sobie herbaty i poszłam na górę. Na biurku w gabinecie znalazłam Encyklopedię Sportu
- A to co?- podniosłam gazetę, która wypadła ze środka
Spojrzałam na dziewczynę, która widniała na zdjęciu i automatycznie przeniosłam się 6 lat wstecz na tamto skrzyżowanie. Zastanawiałam się tylko co ono tu robi?
- Tośka jesteś?- usłyszałam wołanie
-Tak na górze
- Cześć kochanie- powiedział Bartek
a ja siedziałam i patrzyłam na to zdjęcie
- Coś się stało?- zapytał
- Ta dziewczyna
- Co z nią
- To ona spowodowała tamten wypadek
- Jaki wypadek?
- 6 lat temu mieliśmy z Konradem i Kamilą wypadek. Na łuku drogi na Rzecznej pierwszeństwo wymusiło nam czerwone audi. Kobieta, która prowadziła samochód zginęła na miejscu
- Stąd masz te blizny?
-Pasy się zacięły, byłam uwięziona w samochodzie, a kiedy strażacy rozcinali wrak wszystko zaczęło się palić.
- Nie miałem o niczym pojęcia
- Przez miesiąc walczyłam w szpitalu o życie, a kiedy w końcu doszłam do siebie nie widziałam sensu dalszego życia. Znasz ją?
- Dlaczego pytasz?
- Bo to ona, to ta wariatka w nas wjechała, to przez nią tak wyglądam. Skoro nie umiała jeździć to nie powinna była siadać za kółko

- Ta wariatka była moją żoną- powiedział Bartek

**************************
Kochani łapcie na miły wieczór do poczytania kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie :*
/mała

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 1

- Idę do Bartka- powiedziałam do Kamili
- Dobrze kochanie tylko uważaj na siebie
- Obiecuję- odpowiedziałam
Zawsze się o mnie troszczyła, traktowała na równi z Michałem tak jak bym była ich biologicznym dzieckiem. Zawdzięczam im wszystko, a głównie to kim jestem i gdzie jestem bo gdyby nie oni, gdybym została z matką to dzisiaj byłabym pewnie narkomanką, prostytutką lub po prostu bezdomną
- Hej kochanie- zawołałam
- Cześć skarbie- odpowiedział
- Co robisz?
- Porządek
- Ty i porządek? Nie wierzę
- Grabisz sobie kochanie
- Ja ciebie też kocham- powiedziałam do Bartka
- Jak się czuje twoja mama?
- Jest bardzo słaba po tej ostatniej chemii
- Wyjdzie z tego zobaczysz, a co robisz wieczorem?
- Chyba nic, a czemu pytasz?
- Bo może poszlibyśmy do kina?
- Hmmm ciekawa propozycja, a co potem?
- Potem zobaczymy- odpowiedział
- A może zaprosimy Michała i Monię na kolację?
- No dobra, ale kino jest tylko nasze?
- Tak kino jest tylko nasze- odpowiedziałam
- Tośka
- Tak?
- Nie nic
- No mów jak zacząłeś
- Jak to z tobą naprawdę było?
- Ale co?
- Jak poznałaś Michała?
- A czy to ma jakieś znaczenie?
- Nie, ale chciałbym wiedzieć
- Michał mieszkał na tej samej ulicy co ja. Zawsze fajnie się dogadywaliśmy i od małego bawiliśmy w piaskownicy. On miał super dzieciństwo i kochających rodziców, cos o czym ja zawsze marzyłam i bardzo mu tego zazdrościłam.
- A twoi rodzice? Nic o nich nie mówisz.
- Tata zapił się na śmierć, babcia zmarła rok temu, a z mamą nie mam kontaktu. Dla nich byłam tylko ciężarem, nigdy się mną nie interesowali, ale zawsze mogłam liczyć na Miśka. Nie wiem czemu jego rodzice mnie stamtąd zabrali, ale wszystko co zmieniło się w moim życiu przez te 10 lat zawdzięczam właśnie im
- Czemu wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
- Bo ni było o czym mówić. Najważniejsza teraz jest Kamila, a ja nie umiem jej pomóc
- Ona wie, że zrobisz dla niej wszystko- pocieszał mnie Bartek
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- To co dzwonimy do Michała?
- Ty czy ja?
- Ty
- No dobra
Mojemu bratu nigdy nie było po drodze z telefonem. Zawsze gdzieś go wrzucił, albo zapodział. Tym razem pewnie też tak było
- Słucham?- usłyszałam w końcu
- No hej brat
- Cześć, cześć
- Co robicie dzisiaj wieczorem?
- Jedziemy do rodziców Moni, a dlaczego pytasz?
- Bo chcieliśmy z Bartkiem zaprosić was na kolacje  
- Dzięki siostra, ale może innym razem
- No ok to pozdrów Monię i pa
- A Toska rozmawiałaś ostatnio z mamą?
- Dzisiaj jak wychodziłam z domu, a co?
- Bo wydawało mi sie, że jakoś gorzej się czuje
- Jest słaba po tej ostatniej chemii, ale tak to jest ok
- No dobra to pa
- Nici z naszej kolacji Michał idzie do teściów- powiedziałam
- No trudno
- Kochanie mam do ciebie prośbę
- No mów?
- Moglibyśmy po kinie odwiedzić Kamilę?
- To chyba nie jest dobry pomysł, może pójdź sama
- Proszę cię chce żebyście się poznali
- Toska
- No co kochamy się tak?
- No tak
- To dlaczego nie chcesz poznać mojej rodziny?
Widziałam, że jest zmieszany więc podeszłam do niego i zaczęłam całować. Nie protestował, ale kiedy zaczął mnie dotykać, kiedy zaczął rozpinać mi bluzkę to wszystko znowu wrócił, znowu poczułam ten wstyd.
- Nie mogę przepraszam
- Ale Tośka
Myślałam, że mam to już za sobą, ale za każdym razem gdy Bartek mnie dotyka to wszystko wraca
* Bartek
Czasami jej nie rozumiem. Najpierw zaczyna mnie całować, a potem ucieka. Jasne miała trudne życie, ale przecież to nie żaden powód, a ja muszę dopiąć swego. Muszę wygrać tan zakład.
- Toska co się stało?
- Nic- odpowiedziała  
- Przecież wiem, że kłamiesz
- Wydaje ci się
* Antonina
Jak ja mam mu to powiedzieć? Przecież kiedy zobaczy jak wyglądam nie będzie mnie chciał. Wróciłam do domu sama bo Kamila nie odbierała telefonów.
- Kama jesteś?- zawołałam
ale nikt nie odpowiedział
- Kamila- powtórzyłam
To wszystko nie wróżyło nic dobrego. Sama nie wyszłaby z domu bo wie, że jej nie wolno. Zadzwoniłam do Michał i wiedziałam co od niego usłyszę
- Co się stało?- zapytałam
- Zadzwoniła do taty, że źle się czuje, a kiedy wrócił do domu  była nieprzytomna
- Już do was jadę
 To było zupełnie bez sensu. Dlaczego ona? Dlaczego ją musiała dopaść ta choroba? W sumie jakby się nad tym zastanowić to w moim życiu jest samo dlaczego. Może to ja ściągam te wszystkie nieszczęścia? Może babcia miała rację, że jestem przeklęta i skazana na cierpienie?
* Bartek
Nie poddam się tak łatwo i wygram zakład. Udowodnię, że nie jestem leszczem, a ta laska będzie jadła mi z ręki. Przecież nie oprze się takiemu przystojniakowi jak ja. Nie będzie w stanie.
* Antonina
- Co z nią?- zapytałam wchodząc do szpitala
- Tosia mama umiera- powiedział Michał
- To nie możliwe. Powiedz, że to nie prawda
- Idź do niej, pożegnaj się
- Zrób coś- mówiłam błagalnym tonem do Konrada
-Wiesz, ze oddałbym za nią wszystko
- To przeze mnie. Babcia miała racje, że ściągam tylko same nieszczęścia
- Dziecko co ty mówisz. Nigdy nie wolno ci tak myśleć, a teraz idź do niej
- Nie chce
- Kamila leżała na tym łóżku słaba jak nigdy. Serce mnie bolało jak patrzyłam na jej cierpienie
- Cześć kochanie- powiedziała do mnie
- Hej- odpowiedziałam
- Nie smuć się
- Nie umiem inaczej
- Widocznie tak miało być
- Nie możesz słyszysz? Nie możesz mnie zostawić mamo- powiedziałam i popłakałam się
- Mamo, powiedziałaś do mnie mamo
- Bo ty nią jesteś i zawsze będziesz
- No to teraz mogę umierać
- Mamo nie możesz mi tego zrobić
- Kocham was- powiedziała zamykając oczy

Na monitorze gdzie jeszcze chwilę temu biło jej serce pojawiła się płaska linia. Kamila odeszła, zostawiła mnie choć obiecała, że nigdy tego nie zrobi.

************************
Kochani łapice pierwszy rozdział opowiadania o Bartku i Antoninie :)
Mma nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

poniedziałek, 9 listopada 2015

I tak trwają wiara, nadzieja i miłość- te trzy, a z nich zaś miłość najważniejsza jest

Zbieżność osób, nazwisk i zdarzeń jest zupełnie przypadkowa

Opowiem wam historię co zdarzyła się niedawno. On był przystojniakiem, ona zajebistą laską. Mówił jej na zawsze ciebie pokochałem, jesteś ideałem nigdy takiej nie spotkałem. To są wielkie słowa, ale często są fałszywe. dobrze o tym wiesz znasz obietnice krzywe. To realne życie nie z TVN-u serial, ona zakochana widać, że się uzależnia. Mówił o przyszłości, że zamieszkamy razem, wynajmiemy mieszkanie i jakoś damy radę. Lecz prawda była inna gdy ona nie widziała on z kumplami się o nią zakładał. Do końca życia będziemy razem, do końca życia ciebie nie zostawię- powtarzał. Krzywdził ją choć gdyby wiedział jakie piekło miała w domu to pewnie by tego nie robił. Był dobrym człowiekiem po złym wpływem kolegów czy bezlitosnym dupkiem, który się nią bawił?
Prolog:
       Wychowana w przeświadczeniu, że jestem złym człowiekiem i nie mam prawa być szczęśliwa obiecałam sobie, że kiedyś będę mieć szczęśliwą rodzinę. Ojciec umarł, a raczej zapił się na śmierć, matka puszczała się na prawo i lewo, a babcia zawsze powtarzała, że jestem bękartem zesłanym im przez diabła. Nie miałam rodziny, nie byłam ukochanym i upragnionym dzieckiem rodziców, ale zawsze mogłam liczyć na niego. Był moim przyjacielem od serca, a kiedy trafiłam do bidula odwiedzał mnie codziennie. Miał wszystko o czym ja marzyłam, to jego rodzice wyciągnęli mnie stamtąd i zostali moim prawnymi opiekunami, a on przybranym bratem. Nie wiedziałam dlaczego to robili, ale uratowali mi życie bo przez ten czas dali mi tyle miłości, że znowu czułam się kochana i potrzebna. Zamieszkałam z nimi w ich pięknym domu i byłam członkiem rodziny. Mama i tata, ciocia i wujek, czy po prostu Konrad i Kamila? Jak miałam sie do nich zwracać? Od tamtych wydarzeń, a właściwie to od koszmaru jaki było wtedy moje życie minęło 10 lat. Babcia zmarła rok temu. Pojechałam na jej pogrzeb, ale nie czułam nic, a mama? Nie wiem o niej nic. Miałam wtedy 8 lat i doskonale pamiętam wszystko co działo się w domu. Przysięgłam sobie, że moje dzieci nigdy tego nie doświadczą i kiedy już myślałam, że wszystko się układa dowiedziałam się o chorobie Kamili. Ta wiadomość była kolejnym ciosem w to moje pokręcone życie, a myśl, że mogę ją stracić paraliżowała mnie.
- Mama jest twarda, da radę. Pamiętasz jak walczyła o ciebie, o to żebyś mogła z nami zamieszkać?- pocieszał mnie Michał
Byłam cholernym wyrzutkiem tego świata, a kobieta, która wprowadziła w nie miłość, pokazała mi, że można być kochanym i szczęśliwym umierała. Do końca życia będę im za to wdzięczna. Michał jest najlepszym bratem jakiego można mieć, a dzięki niemu poznałam miłość mojego życia. Wysokiego, przystojnego i cholernie czarującego człowieka.


*****************************
Kochani już dzisiaj zapraszam was na nowe opowiadanie o skomplikowanej miłości Bartka i Antoniny 
Mam nadzieję, ze wam się spodaba i czekam na opinię :*
/mała


sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 16

Wzięłam głęboki oddech i trzymając nosidełko z Olą w prawej dłoni, lewą zapukałam do drzwi. Serce waliło mi jak szalone. Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi, w myślach układałam sobie to co jej powiem, ale nie mogłam wymyślić nic sensownego.
- Cichutko kochanie, jeszcze chwileczkę
Pomyślałam sobie, że może nie ma jej w domu. Zapukałam jeszcze raz i wtedy usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi
- Dzień dobry- wydusiłam z siebie kiedy otworzyła drzwi
- Ewa? Witaj kochanie, wejdź do środka
- Ja tylko na chwilę
- Czy to jest moja wnuczka?
- Tak to Ola
- Jaka śliczna, cieszę się, że przyjechałaś
- A ja nie wiem czy się cieszę czy nie? Stoję przed tobą i widzę kompletnie obcą mi osobę
Wtedy miałam ochotę wygarnąć jej wszystko co mi na duszy leżało, ale hamowałam się ze względu na Olę
- Mogę ją wziąć na ręce?- zapytała
- Wolałabym jej nie ruszać bo zaraz zaśnie
Widziałam, że zrobiło jej się przykro, ale jak rozbudzę Olę t będę miała większy problem
- Pamiętasz co mi powiedziałaś kiedy mnie zabierali?- zapytałam
Ale mama nie odpowiedziała, odwróciła tylko wzrok i usiadła przy stole
- Widzisz bo ja pamiętam i to doskonale. Nazwałaś mnie mordercą, potworem i puszczalską dziwką. Powiedziałaś, że taka córka to dla ciebie wstyd i hańba. Wiesz jak mnie to zabolało? Nigdy nie zmienię tego co się stało. On zawsze mi powtarzał, że jestem za słaba żeby mu się postawić i miał racje, ale tamtego wieczora coś we mnie pękło- mówiłam ze łzami w oczach
- Wiem, że zawiodłam jako matka, ale tyle razy powtarzałaś, że go nienawidzisz
- I tak po prostu uwierzyłaś, że dlatego go zabiłam?
- Ewa kocham cie i zależy mi na odnowieniu naszych kontaktów
- Ale ja nie wiem czy tego chce, nie wiem co myśleć, nie wiem co mam myśleć o tobie mamo. Jedyne co w tej chwili czuję to złość i nienawiść
- Wszystko można wybaczyć
- Nie mamo nie wszystko i o to właśnie chodzi. Tak bardzo mnie to wszystko bolało, tak bardzo na ciebie wtedy czekałam, chciałam ci to wszystko wyjaśnić, a ty nie przyszłaś, ani razu. Dzisiaj jestem zupełnie innym człowiekiem. Przepraszam, że w ogóle tu przyszłam 
- Córeczko
- Nie mamo to nie ma sensu i proszę nie nachodź już Julki i cioci Zosia- powiedziałam wychodząc z domu
Wiele razy wyobrażałam sobie ten moment. Raz myślałam, że po prostu rzucę się jej w ramiona innym razem, że potraktują ją tak jak ona mnie, ale dopiero kiedy spojrzałam jej w oczy zrozumiałam, że więź, która kiedyś nas łączyła już nie istnieje. Nie jestem w stanie zapomnieć i znowu jej pokochać. Na tę chwilę tak nie umiem, a jeśli naprawdę jej na mnie zależy to powinna to zrozumieć i dać mi czas. Weszłam do domu jak zwykle rzucając klucze gdzieś w korytarzu. Ola robiła się coraz większa i cięższa.
- I co kochanie znowu jesteśmy same. Tatuś ugania się w tym lesie za piłką. O, a kto to do nas dzwoni? Zaraz do ciebie wracam myszko- powiedziałam kładąc ją w łóżeczku i poszłam otworzyć
- A Pani co znowu tutaj robi?
- Chciałam zobaczyć moją wnuczkę i porozmawiać z tobą
- Proszę niech Pani wejdzie, podać coś do picia?
- nie dziękuję, a gdzie mała?
- W swoim pokoju
- Mogę?
- Proszę
- A co u Damiana?
- Dobrze
Zaniosłam moją torbę do sypialni, a potem obserwowałam jak mama Damiana bierze Olę na ręce, jak ją przytula i szepcze coś na uszko.
* Damian
Ewa tak jak obiecała przysyłała mi zdjęcia małej. Ola zmieniała się z dnia na dzień. Rosła, coraz częściej się śmiała i już mówiła. Po swojemu oczywiście, ale wtrącała się w każdą dyskusję. Fotki, które tym razem mi wysłała bardzo mnie zdziwiły bo była na  nich moja mama z małą na rękach
- Zobacz to od Ewy- powiedziałem do Zbyszka
- Stary czy ja dobrze widzę?- zapytał
- No ja też się nad tym zastanawiam
- Ale co ona tam robi?
- Dobre pytanie
Życie z moją mamą było naprawdę ciężkie. Odkąd pamiętam zajmowała się  resocjalizacją młodzieży w różnych ośrodkach, a potem została dyrektorem tego poprawczaka i bardzo się zmieniła . Szpryca tak mówili o niej na mieście i w szkole jej wychowankowie. I mieli rację bo taka była: ostra, stanowcza i zawsze musiało być tak jak ona chciała. Nienawidziłem jej za to, nie rozumiałem dlaczego traktuje mnie tak jak swoich podopiecznych, ale w końcu przywykłem i przestało to robić na mnie wrażenie. Rzadko kiedy słyszałem od niej kocham cię synku. Ta praca zrobiła z niej zimnego i oschłego człowieka, który lubi niszczyć innych, ale na tych zdjęciach patrzy na Olę tak jak na mnie w dzieciństwie
* Ewa
- Witaj tato, poznaj Olę- powiedziałam siadając na ławeczce przed grobem  taty, - Byłam dzisiaj u mamy wiesz? I doszłam do wniosku, że nic się nie zmieniła, nigdy nie będę w stanie wybaczyć jej tego wszystkiego, ale mam ciebie, Olę, Damiana i Zbyszka, a to dla mnie najważniejsze bo z nimi zawsze dam sobie radę. Bardzo za tobą tęsknię tatku, a Zbyszka i Michała na pewno pogodzę i już nawet wiem jak to zrobię.
                                                          KONIEC  



*************************************
Kochani łapice zakończenie opowiadania o Damianie i Ewie :)
mam nadzieję, że wam się podobało i już zapraszan na następne o Bartku i Antoninie :)
/mała

niedziela, 1 listopada 2015

1 Listopada

Kochani dzisiaj 1 listopada czyli dzień Wszystkich Świętych. W tym dniu wspominamy nie tylko swoich bliskich, ale wszystkich ludzi, którzy zbyt szybko odeszli z naszego życia. My kibice sportu, a przede wszystkim siatkówki w tym dniu szczególnie pamiętamy o tych, których nam zabrano do Niebieskiej Drużyny

Arkadiusz Gołaś- Był wielką nadzieją Polskiej siatkówki, kochał życie i był kochany przez kibiców nie tylko za swoje akcje. Wspaniały przyjaciel i dobra dusza zespołu. Jechał do Włoch spełniać marzenia. Miał grać w najlepszym klubie i dalej szlifować swój talent. Miał spędzić całe życie u boku niedawno poślubionej i ukochane żony, do starości kumplować się z Krzyśkiem i resztą chłopaków z kadry. Niestety tak się nie stało. Igła i Arek dwójka młodych ludzi, wspaniałych ludzi, których połączyła miłość do siatkówki i przyjaźń, która miała być na całe życie. Zawsze gotowi bronić jeden drugiego, zawsze jeden stawał murem za drugim, zawsze z dumą wychodzili na boisko i słuchali Mazurka Dąbrowskiego. Niestety brutalny wypadek i szara rzeczywistość przerwała tę piękną przyjaźń, a Bóg  zabrała Arka do nieba. Nie miałam okazji go poznać, ale wiem, że był wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. Chciałabym aby los postawił takiego przyjaciela na mojej drodze, przyjaciela który jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, przyjaciela na którego zawsze można liczyć, bo kiedy masz przy sobie taka osobę to możesz przenosić góry. Tak przyjaźń to dar od Boga, najpiękniejsze co może ci się w życiu przydarzyć. Ale kiedy przyjaciel odchodzi wiesz, że twoje życie już nigdy nie będzie takie same. I może tak miało być, może  taki był Boży plan, może Bóg miał tam u góry do rozegrania ważny mecz. Arek dostał powołanie i wstawił się na zgrupowanie, bo siatkarz nie odmawia. Dzisiaj na boisko wychodzi tylko Krzysiek, ale zawsze z myślą o swoim przyjacielu i zawsze dumnie z tą 16 na piersi, 16 której dedykuje swoje zwycięstwa. Wiele razy widziałam jak Krzysiek po meczach patrzy w górę i wtedy wiem, ze zwycięstwo dedykuje Arkowi, i wiem, ze w pamięci nie tylko Krzysia ale i nas wszystkich kibiców Arek nie umarł, on po prostu zakończył swoje ziemskie istnienie, i chociaż nie ma go z nami to wciąż żyje w sercach swoich bliskich, przyjaciół i milionów wiernych kibiców. Bo '' Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych''

Agata Mróz- Olszewska- Kolejny wielki talent Polskiego Sportu. Córka, żona, wnuczka i siatkarka. Człowiek, który zawsze wiedział czego chce. Osoba długo i zawzięcie walcząca z przeciwnikiem, którego nie mogła nawet zobaczyć i w końcu kobieta, która najzwyczajniej w świecie chciała zostać mamą. Agata dla wielu ludzi jest nadzwyczajna bo zrobiła coś na co nie wszyscy by się odważyli. Kiedy w końcu znalazł się dla niej dawca, ona postanowiła najpierw urodzić dziecko bo to jego życie było dla niej najważniejsze. My możemy sobie tylko wyobrazić co czuła i jak ciężko jej było z tym wszystkim, ale to się nazywa bezgraniczna miłość i jest naprawdę cudowna. Wbrew lekarzom i nawet ukochanemu mężowi podjęła nieodwracalną decyzję wiedząc, że to może skończyć się źle i udało jej się. Wydała na świat piękną córeczkę. Aniołka, który dzisiaj ma 7 lat i nad którym tam z góry na pewno czuwa. Nie dane jej było nacieszenie się córeczką bo odeszła kilka dni po narodzinach Liliany, ale dla mnie jest BOHATERKĄ.



Hubert Jerzy Wagner- kied trenował naszych siatkarzy, kiedy zdobywał z nimi Mistrzostwo Świata i złoto Olimpijskie mnie nie było jeszcze na świecie, a moi rodzice mieli po 3 lata. Człowiek, który powiedział, że interesuje go tylko i wyłącznie złoto w Montrealu i dotrzymał słowa. Twardy, stanowczy, rygorystyczny. Przez wielu nazywany Katem przez ciężkie treningi, które organizował swoim zawodnikom, ale mało ludzi wie, że ten twardy i nieubłagalny Kat pod tą swoją skorupą skrywał człowieka, który miał wielkie problemy i nie umiał poradzić sobie z nimi sam. Dla mnie zawsze będzie trenerem, który dał Polakom pierwsze historyczne Mistrzostwo Świata i choć znam go tylko z opowieści to wiem, że był naprawdę dobrą osobą.


Rafał Rutkowski, Dariusz Zaborowski i Kamil Maj- trójka młodych i zdolnych siatkarzy, którzy dopiero zaczynali swoje życie i karierę. Darek i Kamil zawodnicy Karpat Krosno o, których śmierci dowiedziałam się jak byłam w lutym na meczu w Bełchatowie byli w moim wieku. Rafał rok starszy razem ze sobą do nieba zabrał młodszego brata i 8-letnią siostrzyczkę. Wszyscy byli synami, wnukami, chłopakami, a ich śmierć zabolała nie tylko rodziny dla, których to ogromna tragedia, ale i nas kibiców bo to niesprawiedliwe, że tak młodzi ludzie są nam zabierani, ale widocznie tam u góry brakowało im zawodników.











Pan Bóg wybiera tych najlepszych i wysyła im powołania do Niebieskiej Kadry Huberta Wagnera tylko dlaczego tak szybko?
Śpijcie spokojnie, a tam w niebie wygrywajcie swoje mecze, Mistrzostwa i Olimpiady. My tu na ziemi zawsze będziemy o was pamiętać. Nie tylko w święto 1 listopada, nie tylko w urodziny czy imieniny, ale zawsze każdego dnia, o każdej godzinie. Byliście tu gdzie jesteśmy, kiedyś my będziemy tam gdzie jesteście wy DO ZOBACZENIA
/mała

sobota, 31 października 2015

Rozdział 15

Dwa dni w Spale zleciały jak z bicza strzelił. Powietrze tutaj było świeże, rześkie i inne niż u nas. Fakt, że oprócz wioski i stadionu nie było tu nic innego, ale bardzo mi się podobało. Damian pewnie ma rację, że gdybym spędziła tu tyle czasu co oni to zmieniłabym zdanie. Widziałam ile radości sprawiły mu nasze odwiedziny i jak trudno mu było znowu rozstać się z małą
- No to jedziemy, przed nami kawał drogi, a chcę jeszcze pojechać do Warszawy  
- Po co?- zapytał Damian
- Do babci Hani
- Tylko jedź ostrożnie
- Wiesz, że ja zawsze jeżdżę powoli
- Mama mówiła, że babcia juz nie może się was doczekać- powiedział Zbyszek
- Wiem dzwoniła do mnie i pytała czy na pewno przyjadę
- Dziękuję ci, że ją odwiedzasz
- Przyjęła mnie do siebie jak członka rodziny, martwiła się i troszczyła o mnie. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym
Chciałam do Warszawy dojechać przed zmrokiem. Dlatego szybko pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w drogę. Ola trochę marudziła, ale chyba nie chciała wyjeżdżać i zostawiać taty
- Kochanie co się dzieje?- mówiłam, do niej
Ale ona dalej płakała. Zatrzymałam samochód, wzięłam ją na ręce i spacerowałam po drodze. Chodziłam z nią w tą i z powrotem gdzieś po środku lasu za Spałą. Stało tu tylko parę domów, nie wiem jak ludzie mogą tu mieszkać. Najlepiej by było gdyby Ola zasnęła, bo nie mogę jechać i się nią zajmować
- Śpij kochana- szeptałam do niej
- Może Pani w czymś pomóc- usłyszałam męski głos
- Nie dziękuję, no chyba, że umie Pan uspokoić dziecko
- Chyba raczej nie- odpowiedział
Może mi się wydawało, ale miałam wrażenie, że dziwnie na mnie patrzy
- Przepraszam czy ja Panią skądś znam?
- Nie sądzę- odpowiedziałam
- A jednak
- Chyba mnie Pan z kimś myli- powiedziałam
- Już wiem Ewa poprawczak na Żeromskiego 6 lat temu
- Skąd ty to wiesz?
- Nie poznajesz? Tomek Porębski jestem pokój 123
- Ten Tomek?
- Dokładnie ten sam
- Mieszkasz w tym lesie?
- Chciałem odciąć się od tamtego życia, dlatego kupiliśmy z dziewczyną tutaj dom, a ty z tego co widzę tez dobrze sobie radzisz- powiedział zerkając na Ole
- To długa historia, masz kontakt z resztą grupy?
- Niestety nie, wszyscy się gdzieś rozjechali, a ty co tu robisz?
- Wracam ze Spały od chłopaka
- Mieszka tam?
- Jest na zgrupowaniu reprezentacji Polski
- Chodź do domu na herbatę, nie będziemy przecież rozmawiać na drodze
- Chętnie, ale muszę jechać do Warszawy
- Przecież i tak ci nie pozwoli- powiedział łapiąc Olę za rączkę
- No w sumie masz rację
- Chłopak czy dziewczynka?
- Dziewczynka Aleksandra
- Chodźcie
Go widziałam go odkąd wyszłam z poprawczaka. Kiedyś wydawało mi się, że cos do niego czuję, ale on wzdychał do innej więc dałam sobie spokój. Byliśmy grupą, która obiecała sobie, że za wszelką cenę nigdy więcej nie popełni żadnego błędu. Oni wiedzieli co zrobiłam, ale wierzyli mi, że to był wypadek. Tomek miał podobnie tylko, że nikogo nie zabił. Kiedy tam trafiłam on odsiadywał trzeci rok
- Kochanie mamy gościa- zawołał
A do korytarza weszła wysoka blondynka o niebieskich oczach
- Ewa? To naprawdę ty? Sto lat cię nie widziałam
- Weronika? To wy razem?
- No jakoś tak wyszło, a co u ciebie?
- Ewa poszła w ślady tego co w poprawczaku trzymało nas przy życiu. Ma chłopaka w Spale i śliczną córeczkę
- To twój szkrab? Mogę?- zapytała
- Pewnie- powiedziałam dając jej Olę
- Jaka ona słodka
- Ewa czego się napijesz?
- Kawę proszę
- Ok
- Tak tu pięknie, ale wszędzie daleko
- Radzimy sobie- powiedział Tomek , - A ty gdzie teraz mieszkasz, co robisz?
- To długa historia
- Mamy czas, siadaj i mów
- Najpierw mieszkałam u babci w Jastrzębiu, potem u kuzynki w Kędzierzynie Koźlu, a teraz znowu z Damianem w Jastrzębiu
- A wiesz coś o szprycy?
- Szpryca to moja przyszła teściowa
- Żartujesz?
- Niestety nie, a jak się dowiedziała, że jej syn spotyka się z mną to nas rozdzieliła
- Ale jesteście razem
- Od niedawna znowu tak
To właśnie Weronika i Tomek okazali mi tam serducho. Przyjęli mnie do swojej paczki, zżyłam się z nimi, są mi bliżsi niż moja własna matka
- Może zostaniesz u nas na jakiś czas?- zapytała Weronika
- Chętnie, ale nie dzisiaj bo jadę do Warszawy, ktoś ważny na nas czeka
- Twoja mama?
- Nie z mamą nie mam kontaktu i nie chce mieć. Jadę do babci kumpla, która bardzo mi pomogła, ale ostatnio nam się trochę pochorowała
- Fajnie, że znalazłaś ludzi na których możesz liczyć
Ola całkowicie się uspokoiła i zasnęła na rękach u Weroniki. Świetnie było się znowu z nimi spotkać.
- Co ty zrobiłaś mojej córce, że tak grzecznie śpi?
- Aniołek to i śpi jak aniołek
- Oj nie zawsze jest takim aniołkiem. Dziękuję wam bardzo za gościnę, ale musze już jechać
- Odezwij się czasem
- Jeśli pozwolicie to przywiozę tu Damiana jak skończy zgrupowanie
- Pewnie będziemy na was czekać
Zapięłam Olę w fotelik i ruszyłam w dalszą drogę do babci bo przecież nie mogłam jej zawieść. Około 21 byłam n a miejscu, mała przebudziła się przed samą metą naszej podróży
- No cześć słoneczko już jesteśmy- powiedziałam do Olki
Kiedy przechodziłam przez bramę z domu wyszedł tata Zbyszka
- Dobry wieczór. Przepraszam, że tak późno, ale spotkałam znajomych po drodze i zagadałam się z nimi
- Spokojnie przecież nic się nie stało, daj wezmę małą
- Nie trzeba
- No daj, zrób mi tę przyjemność
Lepszy kontakt miałam z nim z obcymi ludźmi niż z moją mamą i przyszłą teściową. To oni bardziej cieszyli się na widok mój i Oli tak jakby była ich wnuczką
- Już są- powiedział Pan Leon
- Witajcie kochane- zawołała mama Zbyszka
- Dobry wieczór
- Jaka ona już duża- mówiła biorąc Olę na ręce, - Jakaś ty śliczna skarbeńku
- Jest dzisiaj trochę marudna, chyba nie chciała rozstać się z Damianem
- Byłaś w Spale?
- Tak właśnie wracam 
- Zaraz podam kolacje
- Nie trzeba nie jestem głodna
- Ewa niw wygłupiaj się
- Dobrze, a gdzie babcia?
- U siebie w pokoju
- To my pójdziemy do niej
- Dobrze kochanie, do góry schodami i pierwsze drzwi na lewo
- Macie jakieś bagaże?- zapytał senior Bartman
- Tak
- To dal kluczyki przyniosę
- Nie trzeba
- Ewa daj sobie pomóc
- No dobrze- powiedziałam dając mu kluczyki
Weszłam na górę z Oleńką na rękach co wymagało sporego wysiłku. Przecież tu było dobre 70 schodów to jak trzecie piętro w bloku. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka
- Dobry wieczór babciu- powiedziałam
- Kim jesteś?- zapytała
- To ja Ewa nie poznajesz?
- A Ewa no w końcu przyjechałaś, a gdzie mój wnuk?
- Przyjechałam z Olą, a Damian i Zbyszek są w Spale
- Kim jest ten Damian?
- Tatą Oli
- No przecież wiem, długo zostaniesz?
Martwiły mnie tej jej zaniki pamięci. Musze pogadać o tym z Panią Małgosią
- Mamo chodźcie na kolacje- zawołała Pani Gosia
- Idź sama kochanie- powiedziała babcia
- Dobrze się czujesz?
- Tak, ale jestem zmęczona
- Chodźcie- powtórzyła Pani Gosia wchodząc do pokoju
- Zaraz przyjdziemy- odpowiedziałam
- Ewuniu idź sama proszę
- Znowu źle się czujesz mamo?
- Jestem tylko zmęczona
Zeszłam na dół i siadłam z nimi do stołu. Mimo iż znałam ich doskonale było mi trochę głupio. Pan Leon bawił Ole, a ja postanowiłam porozmawiać z mamą Zbyszka
- Martwię się o babcie, nie poznała mnie
- Lekarz mówi, ze to skutek niedotlenienia mózgu po tym zawale
- Myślała, że jestem dziewczyną Zbyszka
- Też byśmy tego chcieli. No, ale naszemu synowi nie śpieszy się do zakładania rodziny to porozpieszczamy twoją córkę
Zegar w salonie wybił północ. Aleksandra już dawno powinna spać o tej porze.
- Przygotowałam wam pokój Zbyszka, macie tam wszystko, walizki też
- Bardzo dziękuję i przepraszam. Po prostu nauczyłam się tego, że zawsze muszę liczyć sama na siebie i trudno przywyknąć mi do tego, że ktoś chce mi pomóc
- No to musisz się tego nauczyć, bo nasz syn traktuje cię jak rodzinę i my też, a co z chrzcinami małej?
- Zajmiemy się tym jak Damian wróci ze Spały
- Panie Leonie
- Tak?
- Bo ja mam wózek w bagażniku czy mógłby Pan pomóc mi go złożyć?- zapytałam
- Oczywiście
- Położę ją w wózku żeby nie spadła mi w nocy z łóżka
Pokój Zbyszka wyglądał normalnie, no może oprócz pułki z nagrodami,  pucharami i medalami
- To za plażówkę- powiedziała jego mama
- Wiem opowiadał mi, a ten chłopak
- To Michał, grali razem i wygrywali. Byli najlepsi
- Byli?- zapytałam
- Pokłócili sie jakiś czas temu, ale nie wiem o co poszło. Zostawię was kolorowych snów
- Dziękujemy
Ola czuła się tutaj ja w domu. Była wyjątkowo spokojna i prawie wcale nie płakała, ale to pewnie dlatego, że podobało jej się jak Państwo Bartmanowie się nią zajmują. Przespała spokojnie całą noc, dopiero nad ranem zaczęła marudzić, ale to była jej pora na jedzenie. Zjadła i spała dalej. Wzięłam elektroniczną nianie i zeszłam na dół. Pan Leon rządził już w kuchni, Zbyszek mówił, że jego tata lubi gotować
- Dzień dobry- powiedziałam stawiając urządzenie na stole
- Witaj
- Może Panu pomogę?
- Możesz nakryć do stołu
- Dobrze
- Mała śpi jeszcze?
 - Tak najadła się i śpi dalej
- Czas leci jak szalony, zanim się obejrzysz, a będzie już jadła sama
- Już to widzę. Jutro mała skończy 2 miesiące, a ja nie wiem kiedy to zleciało
- A ci twoi znajomi co mówiłaś?- zapytał
- Poznałam ich w poprawczaku. Zawsze trzymaliśmy się razem. Weronika była tam najkrócej z nas wszystkich, Tomek najdłużej, a moją historię Państwo znają
- Za co tam byli?
- Weronika napadła na sklep bo zmusił ją do tego chłopak, a Tomek parę razy cos ukradł i potrącił pieszego na pasach. Na szczęście chłopakowi nic sie nie stało, ale Tomek uciekł. Wiem, że to może nie najlepsze towarzystwo, ale oni są tacy jak pogubili się i tyle
- Wiem bo z byle kim byś się nie zadawała
- Pan jest podobny do mojego taty
- Brakuje ci go?
- Bardzo. Chciałabym żeby tu był, poznał Olę, Państwa, Zbyszka i Damiana
- Ewa wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, a tata byłby z ciebie dumny
- Dziękuję- powiedziałam przytulając się do niego
- A co to za czułości?- zapytała Pani Gosia trzymając Olę na rękach
- Wstała moja myszka już?
- Zjemy śniadanie i pójdziemy na spacer
* Damian
- I co dzwoniłeś?- zapytał Zibi
- Tak mówiła, że babcia sie ucieszyła choć na początku jej nie poznała
- To po tym zawale
- Słychać było, że wszyscy są zadowoleni  
- Super rodzice bardzo ją lubią
- Ewa też ich lubi i traktuje jak swoich- powiedziałem, - Cieszę się, ze na was trafiła
- Na ciebie trafiła i to dla niej najważniejsze
- Ma nas wszystkich, rodzinę o której zawsze marzyła
- Masz rację zawsze możemy na siebie liczyć
- Wojtaszek ,Bartman do mnie- zawołał trener
* Ewa
W końcu stanęło na tym, że Pani Małgosia i Pan Leon pójdą z Olą na spacer, a ja zostanę z babcią w domu. Chciałam spędzić z nią trochę czasu
- Ewuni przepraszam cię za tamto- powiedziała
- Nie masz za co i pamiętaj, że zawsze jak będziesz chciała się ze mną spotkać to wystarczy, że zadzwonisz, a ja przyjadę
- Dobre z ciebie dziecko. Damian to tez dobry chłopak z moim wnukiem znają się od dziecka, szkoda tylko jego przyjaźni z Michałem
- Z tym od plażówki?
- Tak byli dla siebie jak bracia. Dalej grają razem w kadrze, ale to już nie to samo
- O co się pokłócili?
- O dziewczynę
- Czyli?
- Zbyszek i Michał mieli podobne gusty. Na jakiejś imprezie poznali dziewczynę i obaj się w niej zakochali. Sęk w tym, że ona nie potrafiła wybrać z którym chce być i zwodziła obu. Potajemnie spotykał się z jednym i drugim, po jakimś czasie zniknęła, a chłopcy więcej sie ni kumplowali
- Skąd babcia to wie?
- Bo mi kiedyś powiedział
- A może powinni szczerze pogadać
- No nie wiem 10 lat t kawał czasu ty wiesz to najlepiej
- No wiem, ale wiem też, że trzeba spróbować
- Co zamierzasz?
- Zobaczysz jak się uda
Zjadłyśmy obiad i zaczęłyśmy się pakować. Rzeczy nie było dużo, więc nie było co pakować. Pan Leon zaniósł torbę i wózek Oli do bagażnika. Babcia była wyraźnie smutna tym, że wyjeżdżamy, ale postanowiłam, że wrócę i spotkam się z mamą. Dlatego chciałam jak najszybciej ruszyć w drogę za nim zmienię zdanie. Nie wiem co jej powiem kiedy stanę na przeciwko niej, ale wiem, że jeśli tego nie zrobię to nie da mi to spokoju do końca życia
- Zadzwoń jak dojedziesz- powiedział Pani Gosia
- Dobrze- odpowiedziałam i ruszyłam
Jechałam i myślami wracałam do czasów dzieciństwa. Do chwil kiedy tata żył, a my byliśmy szczęśliwą rodziną. Te wspomnienia są jak stary film. Nigdy nie wrócą, ale zawsze będą w mojej pamięci. Uśmiech taty, jego dotyk i słowa
- Ty zawsze będziesz mogła na mnie liczyć córeczko- powiedziałam zerkając we wsteczne lusterko
a Oleńka gaworzyła w nieznanym mi języku
* Damian
- Panowie ruchy, ruchy, 10 kółek, 20 pompek i gramy- Krzyczał Wojtek Janas
a my posłusznie wykonywaliśmy jego polecenia, chociaż po porannym treningu nie mieliśmy na to, ani ochoty, ani siły
- Chłopcy przed nami Liga Światowa, która będzie dla nas dobrym przygotowaniem do tego co najważniejsze w tym sezonie- mówił trener widząc nasze miny  
Sama myśl o medalu Olimpijskim zmieniała wszystko. Sprawiała, że znowu chciało nam sie trenować, wylewać pot i grać. Wiadomo, że człowiek czasami musi sobie ponarzekać żeby potem było dobrze. Ćwiczyliśmy głównie ataki i zagrywkę dopóki nie zgasło mi światło
- Halo Damian słyszysz nas?
- Co jest?- zapytałem oszołomiony
- Sory stary- powiedział Bartek
- Przyłóż lód- dodał doktor Sokal
Cios od Bartka był tak mocny, że aż mnie zamroczyło. Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje, ale zaraz potem doszedłem do siebie. Stephan na wszelki wypadek posadził mnie na chwilę na ławce
- Mogę już grać- powiedziałem i wróciłem na boisko
Trener rozdzielił nas na dwie drużyny i zakończeniem treningu miał być dwusetowy mecz. Oba zespoły dawały z siebie wszystko, ale mój team musiał uznać wyższość przeciwnika. Chociaż to nie powinno się liczyć bo byłem po ciężkim nokaucie
- Mały jeszcze ci w głowie szumi?
- A chcesz się przekonać jak to jest?- zapytałem
- Nie dzięki, do ciebie to lepiej pasuje
- Bartman grabisz sobie- powiedziałem

- O j tam, oj tam

****************************
kochani łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała