czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 6

Rozdział 6
- Siostra ty płaczesz?
- Rozstałam sie z Bartkiem
- Dlaczego?
- On mnie nie kocha, a był ze mną tylko dlatego, że założył się z kumplami
- Co ty mówisz?
- Byłam dla niego tylko zabawką
- Zabiję go
- Nigdzie nie idziesz, oni muszą sami to sobie poukładać- powiedziała Monia
- Ale tu nie ma co układać, mogę zostać u was?
- Pewnie
* Bartek
Ja musze ją znaleźć, wytłumaczyć wszystko, powiedzieć jak bardzo ją kocham. Nie odbiera telefonu, ale ja się nie poddam. Mam pół roku na to, żeby ją za wszystko przeprosić, a w tej chwili może być tylko u Michała
- Jest u ciebie Tośka?
- Nie ma i nie będzie
- Ja muszę się z nią zobaczyć
- Jak mogłeś jej to zrobić?
- Michał ja.......
- Posłuchaj mnie uważnie masz dać jej spokój. Dla mnie nie istniejesz
- Ty nic nie rozumiesz ja muszę ją zobaczyć
- Ale ona nie chce widzieć ciebie
Znowu zrobiło mi się słabo. W jednej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami, rzucało mną jakbym wypił litra, albo dwa
- Dobrze się czujesz?- zapytał Michał
- Tak wszystko ok
- No to wypierdalaj stąd
Monika miała racje z Michałem nie pójdzie mi tak łatwo, ale to moje życie które z każdą chwilą zmierza ku nieubłagalnemu końcowi
* Antonia
- Może porozmawiaj z nim, wysłuchaj co ma ci do powiedzenia- radziła Monia
- Na to już za późno, z niszczył wszystko
 - Toska on cię kocha
- Gdyby nie ten zakład to wcale nie zwróciłby na mnie uwagi
- Wiem, ze to boli, ale on bardzo cię teraz potrzebuje
- Nie interesuje mnie już nic co z nim związane. Lecę z Michałem do Ankary, muszę to sobie poukładać
Nie wiem co Monia chce mi powiedzieć, bo nic nie rozumiem z tego jej zagadkowego słownictwa
- Toska spotkaj sie z nim bo możesz nie mieć więcej takiej okazji. Będziecie mieli dziecko, a ono potrzebuje oboje rodziców
- Nas już nie ma. Jestem ja i on osobno. Nigdy nie będę w stanie mu zaufać, a ten zakład to dowód na to, że nigdy nie powinniśmy byli się spotkać
- Mylisz się. Jesteście sobie przeznaczeni
A co jeśli moja bratowa ma rację? Jeśli nie robiąc nic stracę miłość swojego życia? Jeśli pozwolę mu odejść to czy kiedyś nie będę tego żałowała?
* Bartek
Zostały mi jeszcze do załatwienia sprawy w klubie. Muszę przestawić prezesowi wyniki badań
- Można?- zapytałem
- Wchodź- odpowiedział
a w środku byli trener i mój lekarz
- Wiem już wszystko- powiedział Konrad Piechocki
-  Ja mogę grać, ja chcę grać
- Bartek ty teraz musisz poddać się leczeniu
- To nie jest ważne, chcę zagrać w meczu z Zaksą
- Nie możesz grać, nie dasz rady- odezwał się mój lekarz
- Zrobimy tak. Poddasz się leczeniu z operacją włącznie jeśli będzie taka konieczność, a potem wrócisz do nas. Miejsce w klubie będzie na ciebie cały czas czekało
- Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo na pewno tu wrócę
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości- odezwał się Miguel
 - Bartek konsultowałem twoje wyniki i jedynym skutecznym rozwiązaniem wydaje się być właśnie operacja, ale wiesz jakie mogą być jej skutki- powiedział doktor Raczyński
- Dobra idę pogadać z chłopakami
- Jeszcze jedno we wtorek zwołamy konferencję prasową na której wszystko wyjaśnimy
Skinąłem głową wychodząc z gabinetu prezesa i skierowałem się do hali gdzie było słychać chłopaków. Wziąłem dwa głębokie oddechy i wszedłem do środka
- Cześć Bartek- zawołał Nicolas
- Siema- dodał Kacper rzucając mi piłkę
- Wskakuj w spodenki i gramy- dodał Facu
- Musimy pogadać, muszę wam coś powiedzieć
- Co jest?
- Nie będę mógł na razie z wami grać
- Co? Dlaczego?- zdziwili się
po chwili namysłu i zastanowienia powiedziałem
- Mam guza mózgu
Nastąpiła absolutna cisza każdy z nich patrzył na mnie i nie umiał nic powiedzieć
- Lekarze zdiagnozowali u mnie guza w lewym płacie skroniowym stąd te zawroty głowy i omdlenia. Proszę was tylko żeby Tośka się o niczym nie dowiedziała
- Dlaczego? Przecież będzie ci łatwiej
- Rozstaliśmy się
- Co?
- To, że Tośka dowiedziała się o tym cholernym zakładzie
- Jakim zakładzie?
- Założyłem się o nią
- Kurw chłopie czy ty jesteś normalny?
- Mam za swoje. Ta choroba to kara za wszystko, za to jak traktowałem kobiety, a może to Luiza ciągnie mnie do siebie?
- Co ty kurwa pierdolisz?- zapytał znajomy głos
- Michał co ty tu robisz?
- Przyszedłem pożegnać się z chłopakami, o czym ty mówisz? Jaka choroba, jaka kara?
- Nie ważne
- Powiedz mu- odezwał się Kacper
- Mam guza, umieram
-Jakiego guza?
- W głowie
- Jesteś tego pewien? Robiłeś badania?
- Tak guz jest niezłośliwy, ale trudny do usunięcia. Jeśli poddam się operacji mogę nigdy nie wstać z łóżka, a jeśli się jej nie poddam lekarz daje mi pół roku. Wiem, że zasłużyłem sobie na to wszystko, ale chciałbym tylko zobaczyć moje dziecko, potem mogę umierać- powiedziałem
- Jakie umierać? Chłopie nie możesz się tak po prostu zwinąć z tego świata, a co z Tośką, co z dzieckiem?
- Tośka mnie nienawidzi
- A dziwisz się jej?
- Nie, ale ja naprawdę ją kocham
- To jej to udowodnij tylko musisz się spieszyć bo w przyszłym tygodniu leci ze mną do Ankary
- Kiedy masz operację?- zapytał Facu
- Nie wiem, ale boje sie jej jak cholera, boje się, że zostanę po niej rośliną i ciężarem dla wszystkich
- Pamiętaj, że na nas zawsze możesz liczyć
- Dzięki chłopaki
* Antonina
Zaczęłam pakować swoje rzeczy. Pojadę z Michałem, odpocznę, zapomnę, nabiorę dystansu do życia
- Cześć- zawołał Michał wchodząc do domu
- Hej kochanie- odpowiedziała mu Monia
- Tośka
- Co?- spytałam schodząc po schodach
- Co wymyśliłaś?
- W jakiej sprawie?
- Twojej i Bartka
- My już nie mamy wspólnych spraw
- Siostra może powinniście porozmawiać?
- Jeszcze wczoraj przekonywałeś mnie, że to zwykły drań, a dzisiaj mówisz, że powinnam się z nim spotkać
Teraz to juz kompletnie nic z tego nie rozumiałam bo co takiego stało się, że Michał nagle zmienił zdanie?
* Bartek

Prośba o spotkanie od Tośki tchnęła we mnie jakąś iskierkę nadziei. Będę miał szansę żeby jej to wszystko wyjaśnić. Sam jednak nie dam rady  



***************************
Kochani łapcie następny 6 rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
a na te święta życzę wam wszystkiego najlepszego, smacznej kolacji wigilijnej, bogatego gwiazdra, świąt spędzonych w rodzinnnej i spokojnej atmosferze. Sobie i wam życzę żebyśmy mogli cieszyć się z awansu naszych chłopaków do RIO i medalu na olimpiadzie :*
Wesołych Świąt kochani :*
/mała 

piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 5

- Kocham cię- powiedziałam przekraczając próg jego domu
- Ja ciebie też
- Tośka ja muszę ci coś powiedzieć
- To później- powiedziałam i poszłam w kierunku sypialni
Bartek zrozumiał o co mi chodzi i poszliśmy na górę. Ta noc miała być wyjątkowa inna niż wszystkie dotychczas. Miałam na sobie gęsią skórkę, czułam każdy jego oddech, ale już nie mogłam się doczekać kiedy nasze ciała zjednoczą się w spójną całość.
- Jesteś pewna?- zapytał
- Tak, a ty?
- Też- powiedział i zaczął rozpinać mi bluzkę
* Bartek
Czułem się jak świnia bo w głowie miałem tylko ten zakład i to, że mimowolnie już dawno go wygrałem. Za każdym razem jak się z nią kochałem nienawidziłem siebie jeszcze bardziej.
* Antonina
Obudziłam się gładząc Bartka po jego umięśnionej klacie. Sama siebie przekonywałam, że ta noc to nie był sen.
- Witaj kochanie- powiedziałam
- Cześć- odpowiedział całując mnie w czoło
- Noc była cudowna
- To co może śniadanie?- zapytał
- A co?
- Zobaczysz
- No dobra to ja idę do łazienki
Wzięłam długi i gorący prysznic kiedy nagle z kuchni usłyszałam hałas
- Bartek wszystko ok?
ale nie odpowiedział. Zeszłam na dół żeby sprawdzić co się stało. Kiedy tam weszłam siedział na krześle blady jak ściana
- Kochanie co ci jest?
- Zakręciło mi się w głowie
- Może powinieneś pójść do lekarza?
- Nie przesadzaj nic mi nie jest
- Martwię się po prostu bo to już nie pierwszy raz
- Nie ma o co po prostu za szybko zszedłem po schodach. To co jemy to śniadanko? Potem polecę na trening i resztę dnia będziemy mieli dla siebie
- Już nie mogę się doczekać, ale na pewno wszystko dobrze?
- Tak słońce
* Bartek
- No Panowie zaczynamy 5 kółek wokół sali- zawołał trener
Wojtek mówi my robimy, no to zabieram się do roboty, ale po przebiegnięciu dwóch kółek znowu zrobiło mi się słabo
- Bartek co jest grane? zapytał Kacper podbiegając do mnie
- Trochę mi słabo
- Usiądź
- Nie nie trzeba już ok
- Kurek nie marudź tylko siadaj na ławce- zawołał Miguel
No i było po treningu. Trener nie wpuścił mnie więcej na boisko, za to kazał zgłosić się do lekarza zespołowego, ale przecież ja wiem co mi jest i nic tu się nie zmieni
* Antonina
- Bartek jesteś- zawołałam
- W kuchni- odpowiedział
- Muszę ci coś powiedzieć
-Ja tobie też
- Ale ja pierwsza ok?
-No dobra
- Bartek bo ja
- No?
- Jestem z tobą w ciąży- powiedziałam
- Co? Ale jak?
- Normalnie, przecież spaliśmy ze sobą
- No tak, ale to było wczoraj
- Głupi jesteś tu nie chodzi o wczoraj. Nie cieszysz się?
- Cieszę nawet nie wiesz jak bardzo tylko nie spodziewałem sie
- Czy ty na pewno dobrze się czujesz?
- Przecież już ci mówiłem
Wiem, że wszystko się teraz zmieni, ale przecież ja go kocham i kocham to dziecko mimo, że wcale go jeszcze nie znam. Nie wiem jakie będzie, ale na pewno będzie naszym szczęściem. Tata bardzo ucieszył się na wieść, że zostanie dziadkiem, a ja byłam szczęśliwa bo to co kiedyś sobie obiecałam zaczynało się spełniać
* Bartek
Tośka to kobieta mojego życia i to nigdy się nie zmieni, a to dziecko to może znak od Boga, że to co mnie z nia połączyło jest na całe życie
- Cześć Monika masz chwilę?
- No pewnie
- Pomożesz mi kupić pierścionek dla Tośki?
- Jasne- odpowiedziała
- To przyjadę po ciebie za godzinę
- Ok
Monika zna ją najlepiej, będzie wiedziała jak mi pomóc i co spodoba się Tośce najbardziej
- Hej- powiedziałem kiedy Monia otworzyła drzwi
- Cześć, wchodź
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Dzięki, że zadzwoniłeś bo rozwiązanie coraz bliżej i nie lubię siedzieć sama w domu
- To ja dziękuję tobie- powiedziałem znowu tracąc kontakt z rzeczywistością
- Bartek co się dzieje?
- Nic może pójdziemy na pieszo?
- Dobrze, ale przecież widzę
- Nie wiem czy powinienem obarczać cię swoimi problemami
- Jesteśmy przyjaciółmi
- Ale obiecaj, że nie powiesz nic Michałowi i Tośce
- Nie mogę
- Monika przysięgnij
- No dobra przysięgam
- Ja umieram- powiedziałem z pełną świadomością swoich słów
- Co?- zapytała
- Od jakiegoś czasu, źle się czułem, a kiedy ostatnio na treningu prawie zemdlałem lekarz i trener wysłali mnie do lekarza na badania
- I zrobiłeś je? Tak?
- Nie bo już znałem diagnozę . Monika ja mam guza mózgu
- Jak to? Jesteś tego pewien?
- Tak ta choroba to kara- powiedziałem
- Bartek co ty mówisz?
- To kara za to co zrobiłem Tośce
- Czyli?
- Założyłem się z kumplami o to, że będzie moja
- Co zrobiłeś?- spytała
- Wiem to było głupie i idiotyczne, ale najpierw po prostu chciałem wygrać zakład, a potem poznając ją coraz bardziej po prostu się zakochałem
- Jesteś zwykłym gnojkiem
- Wiem i sam do siebie czuję obrzydzenie, ale cholernie boje się operacji, a bez niej zostało mi góra pół roku. Tośka jest w ciąży i nie mogę powiedzieć jej prawdy, choć już wiele razy próbowałem. Chcę te ostatnie miesiące przeżyć z nią, chcę żeby została moją żoną. Pomożesz mi?
- Pomogę, ale wiesz, że z Michałem i Tośką nie pójdzie ci tak łatwo
- Wiem, ale zaryzykuję. Mam jeszcze tyle do zrobienia, a zwyczajnie może nie starczyć mi czasu. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym zobaczyć moje dziecko
- Nie gadaj tak, nie żegnaj się z życiem bo zwyczajnie nie wolno ci tak, nie możesz się poddać
- Tylko pamiętaj co mi obiecałaś
- Pamiętam
Spadł mi z serca wielki kamień. W końcu mogłem z kimś o tym pogadać, a Tośce powiem prawdę, ale dopiero przed śmiercią
* Antonina
Kiedy weszłam do korytarza Bartek z kimś rozmawiał, a właściwie to się kłócił
- Jak to się wycofujesz?- zapytał nieznajomy
- Już ci mówiłem
- Stary zakład wciąż istnieje
Zakład? Zastanowiło mnie to słowo
- Nie ma żadnego zakładu kocham ją i tylko z nią chcę spędzić resztę życia
- Stary ty jesteś nienormalny. Najpierw zakładasz się, że zaciągniesz Pannę do łóżka, a teraz się wycofujesz?
Nie wierzyłam w to co słyszałam
- Słucham?- zapytałam wchodząc do pokoju
- Kochanie co ty tu robisz?
- O czym on mówi?
- Tośka
- O czym on do cholery mówi?
- To ja już pójdę
- O nie najpierw mi wszystko wyjaśnisz
- Ale ja- jąkał się chłopak
- Mów kurwa co wiesz
- Założyliśmy się
- O co?
- O to, że Bartek zaciągnie cie do łóżka
- Nienawidzę cię- spojrzałam na niego
- Toska posłuchaj
- Okłamałeś mnie, znowu mnie okłamałeś. Jesteś ohydny
- Zakochałem się w tobie
- Milcz
* Bartek
Wybiegłem za nią, ale ten cholerny guz znowu dawał o sobie znać, znowu świat wirował mi przed oczami
- Stary co się z tobą dzieje?- zapytał Wojtek
- Zdycham- powiedziałem
- Co?
- To co słyszałeś. Mam guza mózgu, umieram. Dlatego chciałem wycofać się z tego zakładu bo ją kocham
- To dlaczego nic nie powiedziałeś?
- Bo nie chce litości, a ty masz trzymać dziób na kłódkę. Rozumiemy się?
- Ale Bartek
- Rozumiemy?
- Tak- odpowiedział


********************************
Kochani mam dla was następny rozdział :)
Jak myslicie co się dalej wydarzy?
Czy Tośka wybaczy wszystko Bartkowi? Czy wychowają razem swoje dziecko? Czy Bartek przeżyje i podda się operacji?
/mała


piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział 4

Czułam, że nie mówi mi wszystkiego, ze coś przede mną ukrywa, ale może byłam zbyt podejrzliwa bo przecież obiecał, że będzie szczery. Dzisiaj mija pół roku od śmierci Kamili, a mi wciąż jej brakuje. Kupiłam kwiaty i poszłam na cmentarz
- Hej- przywitałam się z Michałem i Monią
- Cześć siostra- odpowiedział
- Witaj mamo- powiedziałam kładąc kwiaty na nagrobku
- To my już pójdziemy
- Michał możemy się później spotkać?
- Coś się stało?
- Muszę z tobą pogadać
- No to wpadnij wieczorem do nas
- Ok, a jak mała?- zapytałam dotykając okrągłego brzuszka Moni
- Dobrze
- To widzimy się wieczorem
- Dzięki
Michał z Moniką poszli, a ja zostałam jeszcze chwilę u mamy. Bez niej nasz dom nie był już taki sam
- Ty zawsze umiałaś mi pomóc, wiedziałabyś co mam zrobić
- Antosia kochanie- powiedział głos za mną
- Znam Panią- zapytałam
- Nie jestem Panią, jestem twoją mamą
- Moja mam nie żyje
- Jestem twoją biologiczną mamą. Nie pamiętasz mnie?
- A co mam pamiętać? Ojca który pił i bił dzień w dzień? Babcie, która zawsze wmawiała mi, że to wszystko moja wina czy nowych wujków którzy pojawiali się i znikali? To mam pamiętać?
- Jesteśmy rodziną
- Nie jesteśmy
- Kochanie posłuchaj po śmierci taty nie umiałam dać sobie rady, nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić
- Mówisz po śmierci, a gdy żył to nie było nic lepiej. Te ciągłe awantury ojciec pijany i zarzygany
- Przecież babcia się tobą zajmowała
- Babcia zajmowała?
- Masz z nią kontakt?- zapytała
- Babcia nie żyje od prawie dwóch lat. Ty naprawdę nic o nas nie wiesz
- Tosia córeczko
- Czego chcesz? Tak naprawdę powiedz czego chcesz?
- Potrzebuję pomocy
- Co?
- Mój chłopak ma długi u złych ludzi
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Musisz pożyczyć mi 2 tysiące złotych
- Co? Bo chyba się przesłyszałam. Jak śmiesz mnie o to prosić?
Nie spodziewałam się spotkania z nią. Myślałam, że nie ma jej w mieście, a ona cały czas tu była i ani razu nie spróbowała się ze mną skontaktować.
- Wszystko w porządku?- zapytał Konrad
-Tak tato Pani już idzie
- Pani- zdziwiła się
- Skądś Panią znam- stwierdził Konrad 
- Antonina to moja córka, jestem jej biologiczną mamą
- Już ci mówiłam, że moja mama nie żyje
- To wszystko wasza wina, to wy ukradliście mi córkę, to przez was odcięła się od rodziny- krzyczała
- Milcz!! Ci ludzie uratowali mnie przed bidulem, dali dom i miłość, cos czego od was nie dostałam
- Więc tak mi się odwdzięczasz za czas, który ci poświęciłam?
- W tym problem, że ty nie poświęciłaś mi żadnego czasu
- Ty smarkulo
- Dosyć tego. Stoimy nad grobem mojej żony i nie życzę sobie tutaj awantur
- Tato przepraszam- powiedziałam kiedy poszła
- Daj spokój kochanie przecież to nie twoja wina
- Zawsze byliście i będziecie moją rodziną
-Wiem
- Szkoda, że nie ma jej z nami
- Na pewno patrzy na nas z góry
- Żałowałeś kiedyś?- zapytałam
- Czego?
- Że mnie wzięliście, że nie mieliście drugiego dziecka, swojego dziecka?
- Ty jesteś nasza i bardzo cię kochamy
- Ja was też
- O proszę jakie czułości
- Co ty tu jeszcze robisz?
- Jestem twoją matką i należy mi się szacunek
- Matką? A gdzie byłaś kiedy ojciec pił i bił, gdzie byłaś kiedy leżałam w szpitalu po wypadku, gdzie byłaś kiedy w każde urodziny na ciebie czekałam? No gdzie wtedy byłaś mamo?
- Da Pani już spokój czy mam wezwać policję?
- To sobie wzywaj- krzyczała
- Tato zostaw chodźmy do domu
Nawet nie wiedziałam kim dla mnie jest bo na słowo mama na pewno nie zasługuje
- Tato jeszcze raz cię przepraszam
- Nie masz za co, a teraz odbierz ten telefon
* Bartek
- No hej kochanie zapraszam cię do kina
- Dzisiaj?
- Tak dzisiaj jestem u ciebie za pół godziny
- No dobra- odpowiedziała
Muszę jej to dzisiaj powiedzieć, bo jeśli dowie się od kogoś innego to nigdy mi tego nie wybaczy. Zresztą i tak nigdy mi nie wybaczy. Nie ma co robić sobie nadziei bo przez swoją głupotę straciłem ją na zawsze. Obojętnie od kogo się dowie i tak mnie znienawidzi
* Antonina
- Możemy pogadać?
- No mów co się dzieje?
- Chodzi o Bartka
- Myślałem, że już się nie spotykacie?
- Trochę się ostatnio pokłóciliśmy, ale już jest ok
- No to dobrze
- Nie do końca bo dowiedziałam się, że nasz wypadek spowodowała żona Bartka
- Słucham? On miał żonę? Zakochałaś się w jej mężu?
- Wiem jak to wygląda, ale Michał uświadomił mi, że to przecież  nie jego wina. Tato ja go kocham rozumiesz?
- Rozumiem. Wiem co to znaczy kochać kogoś do szaleństwa i leć już na tą randkę
Bartek przyjechał punktualnie. Ubrany w garnitur z kwiatami w ręku wysiadł z samochodu
- Cześć kochanie
- Hej słońce pięknie wyglądasz. To co jedziemy?
- Jaki film?

- Niespodzianka

**********************
Kochani na wieczorek do poczytania łapcie kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała