niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 2

Coraz bardziej mnie do niego ciągnęło, coś w nim nie dawało mi spokoju i sprawiało, że nie mogłam doczekać się następnego spotkania. Rano kiedy wychodziłam Kasia jeszcze spała. Dostałam wezwanie mojego oddziału do jednostki, takie pilne alarmy nigdy nie wróżyły nic dobrego
- Co jest chłopaki zapytałam?
- Chyba zaraz się dowiemy
Dowódca wszedł do sali i zaczął swoje przemówienie
- Witam dobrze, że jesteście wszyscy
- Ale czemu tak natychmiast?- zapytałam  
- Oddział afla za pół roku kończy misję pokojową w Kosowie
- To chyba dobrze nie?
- Tak, ale to my zostaliśmy wyznaczeni do zmiany warty bojowej
- Czyli?
- My jedziemy na miejsce, oni zdają nam misję i wracają do kraju. Wiecie, że nie musicie, możecie odmówić tym bardziej, że nie dawno wróciliście
W Kosowie jeszcze nie byłam, ale to głównie zasługa mojego ojca. Choć nie rozumiem go bo do Iraku przecież mnie puścił, a jest tam o wiele niebezpieczniej. Gadał już dwie godziny i miałam nadzieję, że zaraz skończy.
- Mogę na was liczyć?- zapytał
- Jasne- odpowiedział Wiktor
a na wyjazd zgodził się cały oddział. O dziwo ojciec nie powiedział ani słowa, kazał tylko zrobić wszystkie badania
- Dziękuję wam bardzo
Pogadał jeszcze chwile po czym cały uradowany, że znowu zbierze pochwały za swój odział zakończył spotkanie. Wróciłam szybko do domu, przebrałam się i poszłam na spotkanie z Nicolasem. Kiedy dotarłam na miejsce chłopcy wychodzili właśnie z hali. Nico przedstawił mi swoich kolegów, po czym odmeldował się jak w wojsku i zabrał mnie na spacer.
- Prawie się spóźniłam- powiedziałam
- najważniejsze, że jesteś
- Miałam zebranie w jednostce, dowódca zbierał ochotników na misje
- Wyjeżdżasz?- zapytał
- Za pół roku do Kosowa
Nico wyraźnie posmutniał, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi
- Tutaj znalazłam twój dowód
ale on był jakiś zamyślony i nic nie odpowiedział  
- Nico wszystko ok?
- Tak, tak co mówiłaś?
- że tutaj znalazłam twój dowód
Czułam, że nie wytrzymam i zaraz go pocałuję, ale mój telefon nie pozwolił mi na to
- Przepraszam, halo?
- Marcela Kasia jest w szpitalu
- Boże co się stało?
- Nie wiem znalazłem ją nieprzytomną
- Dawno?
- Jakieś półgodziny temu, a dlaczego pytasz?
- Bo kiedy wychodziłam z domu czuła się dobrze, a co mówią lekarze?
- Jeszcze nic
- Dobra zaraz przyjadę
- Ok
- Coś się stało?- zapytał Nico
- Moja przyjaciółka jest w szpitalu
- Miała wypadek?
- Nie jest diabetykiem i spadł jej poziom cukru
- Chodź zawiozę cię
- Nie będę robić ci problemu
- Marcelina to dla mnie nie problem, powiedz tylko gdzie
- Na Marszałkowskiego
- No to chodźmy
Boże jak coś jej się stanie to nie daruję sobie tego. Przecież nie powinnam była zostawiać jej samej. Nico zawiózł mnie pod szpital i wszedł do środka
- Dzień dobry, przywieziono tutaj dziewczynę Kasia Kaczmarek- powiedziałam
- Państwo są rodziną?- zapytała
- Tak to moja siostra- dopowiedziałam nie zastanawiając się nad niczym
- Musicie Państwo zaczekać na lekarza
Wtedy zobaczyłam Marka rozmawiającego z lekarzem. Od razu do nich podeszliśmy
- Dzień dobry
- To Marcelina współlokatorka Kasi- powiedział Marek
- Witam Panią
- Marcelina mówiłaś, że kupowałaś ostatnio Kasi insulinę?
- No tak, jakiś tydzień temu
- Ile tego było?- zapytał lekarz
- 10 jednostek- odpowiedziałam
- Czyli wzięła to wszystko- powiedział
- Ale o co chodzi?
- Kasia przedawkowała insulinę
- Co? Przecież pilnowała dawek
- Co z nią?- zapytał Nico
- Jest w ciężkim stanie
- Ja to się mogło stać, dlaczego to zrobiła? Rozmawiałam z nią mówiła, że........
- Co mówiła?
- Że chyba jest w ciąży
- Co? Ale to przecież nie możliwe. Kasia wiedziała, że ja nie mogę mieć dzieci
- Ale to z kim w takim razie? O nie, nie zrobiłaby tego. Rozumiesz nie zrobiła

Miałam nadzieję, że sama wyjaśni nam co ją popchnęło do tak dramatycznego czynu, dlaczego nie powiedziała co ją gryzie, co się dzieje i co ją dręczy. Niestety nigdy się tego nie dowiemy.


*********************************
Kochani łapcie drugi rozdział opowiadania :)
mam nadzieje, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 1

- Jestem żołnierzem
- Słucham?- zdziwił się
- To takie dziwne?       
- Nie tylko nie wyglądasz na żołnierza
- A na kogo?
- No nie wiem, a co tam robisz?
- Służę, jeżdżę na misje
- Na wojnę?
- Tak, ale nie latam z karabinem
- To co robisz?
- Jestem sanitariuszką w obozach dla uchodźców
- I jak sobie z tym radzisz?
- Czasami nie jest łatwo, ale daję radę
- Ile służysz?
- 5 lat
- Nie wiem czy ja bym tak potrafił
- Wychowałam się w patriotycznej rodzinie . Zawsze mi powtarzano, że Powstańcy i Żołnierze wyklęci walczyli za naszą wolność, a teraz trzeba się im odwdzięczyć. Dla mnie ta służba to sprawa honoru, świadomość tego, że mogę pomóc setkom niewinnych ludzi.
- A gdzie wybierasz się teraz?- zapytał
- Teraz nigdzie bo miesiąc temu wróciłam z Iraku. Naprawdę fajnie mi się z tobą rozmawia, ale teraz to naprawdę muszę lecieć
- Szkoda, ale widzimy się jutro?
- No jasne- odpowiedziałam
Wyszliśmy z restauracji i każde z nas poszło w swoją stronę. Ja do jednostki, a Nico nie wiem gdzie. Wstąpiłam po drodze do apteki i kupiłam insulinę dla Kasi. W woli wyjaśnienia Kasi była moją współlokatorką i od 10 lat chorowała na cukrzycę , ale doskonale sobie z tym radziła. Musiała tylko brać leki i zastrzyki.
* Nicolas
Żołnierzem? Marcelina jest żołnierzem ? Podoba mi się jej nastawienie do ojczyzny, to w jaki sposób mówi o walce za swój kraj, ale Irak czy Afganistan to już nie jej kraj. Przecież tam jest prawdziwa wojna z której pewnego dnia może nie wrócić, a jak wróci to może nie być sobą. Tyle się przecież słyszy o żołnierzach którzy z misji wracają z zespołem stresu pourazowego. Nie chciałbym żeby Marcelina tak kiedyś skończyła
* Marcelina
Wstałam rano, poszłam do jednostki, wypełniłam wszystkie papiery, złożyłam wniosek o przydzielenie kolejnej misji, pogadałam z dowódcą, który prywatnie był moim ojcem
- Badania psychologiczne, ale po co mi to?
- Przecież wiesz, nie puszczę cię na kolejną misję bez tych badań
- Ale tato
- Nie tato, to jest wojsko, a ty jesteś moją podwładną
- Dobra kiedy te badania?
- Przed wyjazdem
Wróciłam do domu o 16 wzięłam aparat, koszulkę z numerem Nico i szalik Skry. Tak ubrana i gotowa na kibicowanie poszłam do Energii. Byłam tak wściekła na ojca, że nie chciało mi się  z nim gadać. Miał mnie za wariatkę czy co, że wysyła mnie do psychiatry. Weszłam do hali i wybrałam numer do Nico, ale tak jak zapowiadał nie odebrał więc skierowałam się do sekretariatu.
- Dzień dobry czy mogłaby Pani poprosić....
- Nicolasa?- zapytała
- Tak- odpowiedziałam
- Nico wspominał, że Pani przyjdzie, juz go wołam
Sekretarka wróciła po 5 minutach razem z Nicolasem
- O hej. Super, że juz jesteś- powiedział
- Hej dzięki. Nadaję się na kibica?- zapytałam
- No jasne dzisiaj jesteś moim specjalnym gościem
- Miło mi
- No to chodźmy
Mecz zaczął się punktualnie i 17. Nico załatwił mi super miejsce zaraz przy boisku. Chłopcy grali świetnie , widać było, że sprawia im to przyjemność. Przez cały mecz mieli przewagę nad Resovią i wygrali 3:0, a MVP został właśnie Uriarte
- I jak ci się podobało?- zapytał
- I jak ci się podobało?- zapytał
- Super gratuluję wygranej no i nagrody
- Dzięki to dla ciebie- powiedział dając mi statuetkę
- Ale to przecież twoje
- Weź jest dla ciebie na pamiątkę żebyś pamiętała o mnie jak pojedziesz na następną misję
- Już ci mówiłam, ze przez najbliższy rok nigdzie się nie wybieram
- Dasz mi swój numer telefonu, bo chciałbym sie jeszcze z tobą spotkać?
- Hmmm pomyślmy czy zasłużyłeś 
- Nico idziesz?- zawołał Karol
- Chwila- odpowiedział
- Dobra masz go na telefonie bo dzwoniłam do ciebie
- Dzięki na pewno się odezwę
To był super dzień, bardzo chciałam ponownie się z nim spotkać. Nie liczyłam jednak na to, że Uriarte zadzwoni, bo miałam w sobie coś co odpychało ode mnie facetów. Dlatego też zaciągnęłam się do wojska. W Iraku nauczyłam się tego, że czasami trzeba liczyć tylko na siebie
- Hej możemy pogadać?- zapytała Kasia
- No jasne wchodź
- I jak było na randce?
- Super, ale to ni była żadna randka
- Ta jasne ja wiem swoje i bardzo się cieszę, bo w końcu powinnaś być szczęśliwa
Statuetkę od Nicolasa postawiłam na biurku w widocznym miejscu. Wzięłam długą kąpiel i właśnie miałam kłaść się spać kiedy odezwał się mój telefon
- Dobranoc, kolorowych snów- Nico
Byłam trochę zdziwiona bo naprawdę sie tego nie spodziewałam, ale odpisałam
- Dziękuję i wzajemnie
- Co powiedz na kawę po moim jutrzejszym treningu?
- Chętnie, o której?
- Kończymy o 12-30
- Dobra to będę czekała pod halą- odpisałam i poszłam spać



************************************
Hej kochani :)
Lapcie kolejny rozdział opowiadania o Nico i Marcelinie :)
mam nadzieję, że się spodoba i czekam na opinię 
/mała

piątek, 15 maja 2015

A to, że jestem tu sam i pozostały mi tylko wspomnienia, znaczenia nie ma, bo ja wierzę dziś w dusz zjednoczenie

Związek z Norbertem dał mi tak w kość, że obiecałam sobie nigdy więcej żadnego faceta. Nie chce więcej tych wszystkich kłótni, rozstań i cierpienia. Wolę być sama, mam pracę, dom i przyjaciół. Tamtego dnia umówiona byłam z kumpelą w parku. Kasia jednak z ostatniej chwili odwołała spotkanie. Usiadłam więc na ławce w parku i zaczęłam czytać ,,Igrzyska Śmierci''. W pewnej chwili spostrzegłam cos na ziemi, kiedy to podniosłam okazało się, że to dowód rejestracyjny od samochodu. Zerknęłam na dane, właścicielem był Nicolas Uriarte  rozgrywacz mojej ukochanej drużyny. Chciałam zwrócić mu dokument, a jedyną osobą, która mogła mi w tym pomóc był prezes Bełchatowskiej Skry- Konrad Piechocki. Jeszcze tego samego dnia udałam się do hali Energia i zapukałam do drzwi prezesa.
- Proszę-powiedział Pan Konrad
- Dzień dobry
- Słucham Panią?
- Mam pewien problem i tylko Pan może mi pomóc
- O co chodzi? - zapytał
 - Znalazłam to w parku i z danych wynika, że właścicielem jest jeden z Pana zawodników. Przepraszam, ale tylko taki sposób przyszedł mi do głowy
- Nic nie szkodzi, a o kogo chodzi
- O niejakiego Nicolasa Uriarte
- No proszę do Nico, ten to zawsze coś zgubi. Chwileczkę- powiedział sięgając po telefon
-Ok- odpowiedziałam
- Weronika sprowadź mi tu natychmiast Nicolasa
- Uriarte?- zapytała
- A mamy innego Nicolasa?
- Dobrze są na hali więc zaraz go zawołam
Stałam w tamtym gabinecie i zastanawiałam się co mu powiem jak się zjawi? Czy będę w stanie wydusić z siebie jakieś słowo? Czy nie zacznę się jąkać?                                                                            5 minut później do gabinetu wpadł zdyszany Uriarte
- Co jest prezesie?- pyta
- Ta Pani do ciebie- powiedział Piechocki
- Do mnie?- dziwi się
- To chyba twoja zguba
- O kurcze skąd to masz?
- Znalazłam tam gdzie to zgubiłeś
- A konkretnie?
- A konkretnie to w parku przy Magnolii
- Wielkie dzięki wiszę ci kawę
- Ta jasne to ja już pójdę- powiedziałam wychodząc z gabinetu
* Nicolas
Nie wiem czemu, ale poczułem, że nie mogę pozwolić jej tak po prostu odejść, przecież nawet nie wiem jak ma na imię
- Zaczekaj chwileczkę- zawołałem
- Słucham?
- Ja naprawdę zapraszam cię na kawę. Jutro o 10 czekam w Magnolii- powiedziałem i poszedłem na trening.
Miałem wielką nadzieję na kontynuowanie znajomości z nią. Zaintrygowała mnie swoją śmiałością i prostotą, nie była kolejną napaloną fanką.
* Marcelina
Miałam wątpliwości co do tego spotkania. Nie wiedziałam czy mówił na serio czy tylko robił sobie ze mnie jaja. Przecież zawsze marzyłam o spotkaniu z nim, a teraz miałam do tego niepowtarzalną okazję. Przez resztę wieczoru nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Wstałam wcześnie rano, zjadłam śniadanie, założyłam moją najlepszą sukienkę i poszłam na spotkanie z Nicolasem. Weszłam do knajpy, rozejrzałam się i od razu pomyślałam sobie, ale ty jesteś głupia. To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Nigdzie go nie było, zrobił sobie ze mnie żarty. Już miałam wychodzić kiedy usłyszałam
- Cześć, przepraszam na spóźnienie
- Cześć- odpowiedziałam zmieszana
- To co usiądziemy czy będziemy tak stać?
Trochę nieśmiało usiadłam do stolika na przeciwko niego. Czułam sie nieswojo, ale kiedy rozmowa zeszła na temat siatkówki wszystko się zmieniło
- A jak ty właściwie masz na imię?- zapytał
- Marcelina- odpowiedziałam
- Skoro tak lubisz siatkówkę to może przyjdziesz na nasz mecz. Jutro o 17 gramy z Resovią, będzie mi miło jak wpadniesz
- Chętnie, ale ja nie mam nawet biletu
- O to się nie martw
- Nie wiem czy powinnam
- Proszę nie odmawiaj, nie rób mi tego
- No dobra, ale jak cię znajdę?
- Dam ci mój numer telefonu. Jak wjedziesz do hali to zadzwoń, wyjdę do ciebie, a jak bym nie odebrał to wejdź do sekretariatu i poproś Panią Weronikę żeby mnie zawołała
- Ok- odpowiedziałam
- Bardzo się cieszę
- Fajnie mi z tobą, ale musze już lecieć do pracy
- A gdzie pracujesz?- zapytał

***************************************
Kochani zapraszam was na nowe opowiadanie którego bohaterami będą Nicolas Uriarte i Marcelina :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała


środa, 13 maja 2015

Rozdział 12

- Lena ja muszę z tobą porozmawiać
- Przecież mówiłeś, że nie mamy o czym
- Ale byłem w cholernie wielkim błędzie
- Grzesiek, wy, Spała to nie jest życie dla mnie. Moje skończyło się 5 lat temu. Teraz jestem tylko kaleką
- Nie mów tak, dla mnie to nie ma znaczenia, liczysz się tylko ty
- Teraz tak mówisz. Nie masz pojęcia o niczym, nie wiesz jak boli kiedy patrzę na waszą grę, a sama nie mogę
- A co z nami?- zapytałem
- Nie wiem Grzesiek
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Czyli sama nie wiesz czego chcesz? A do mnie masz pretensje
- Jak śmiesz? Wystarczyłaby jedno twoje słowo, a pojechałabym z tobą do Kędzierzyna idioto.
- Co?
- To! Zrobiłabym dla ciebie wszystko, nawet zamieszkałabym z Kędzierzynie, ale teraz to bez sensu
- Lena wyjdziesz za mnie?- zapytałem
* Lena
- Co?
- Zostaniesz moją żoną?
- Dlaczego to robisz?- zapytałam
- Bo bardzo cię kocham
- Grzesiek ja..........
- Lena kocham cię
- Ja ciebie też
- To w czym problem?- zapytał
- Nie chce litości
- Jak mam ci udowodnić, że zależy mi na tobie, co mam zrobić żebyś zrozumiała jak bardzo cię kocham
- To nie tak
- Lena ja wiem, że dałem plamę, ale teraz wszystko się zmieniło
- I dlatego prosisz mnie o rękę?
- Proszę bo cię kocham
- Grzesiek bo ja muszę ci coś jeszcze powiedzieć
- Co?
- Bo przed tym wypadkiem miałam chłopaka, byliśmy ze sobą trzy lata, ale on zostawił mnie zaraz po wypadku
- To dlatego chciałaś się zabić?- zapytał
- Skąd wiesz?
- Mam swoje źródła- odpowiedział
- Tak. Wtedy nie widziałam sensu dalszego życia. Miałam za złe lekarzom, że mnie uratowali, ale pewnego dnia spotkałam w szpitalu księdza. Miał na imię Mikołaj i czekał na przeszczep serca. Jego wiara i przyjaźń z Bogiem mimo zaglądającej mu w oczy śmierci była zaprawdę niezwykła. To on pokazał mi, że warto żyć, że jest sens mojego dalszego życia.
- A co z nim?
- Jest trzy lata po przeszczepie. Zawsze jak wracam do domu to się z nim spotykam. Te rozmowy zawsze mi pomagają
- Chciałbym go poznać. W dalszym ciągu kocham cię i zależy mi na tobie
- Ksiądz Mikołaj na pewno chętnie udzieli nam ślubu
- Czyli zgadzasz się?
- Tak- odpowiedziałam
- Lena kocham cię- krzyknął
- Grzesiek kocham cię- zrobiłam to samo
- Kochamy się, bierzemy ślub- krzyczeliśmy na cały głos
Ludzie obecni na plaży zaczęli nam bić brawo. Byłam szczęśliwa, że w końcu to zrobił
- To co wracamy do Spały?- zapytał
- Tak- odpowiedziałam
Przedstawiłam Grześka rodzicom i młodemu.  Chyba bardzo się polubili, a młody nie mógł przestać zadawać pytań. Przez cały obiad nie dawał Grześkowi spokoju. Zjedliśmy i poszliśmy do księdza Mikołaja. Wieczorem spakowaliśmy się i już mieliśmy wracać do Spały kiedy pod domem ktoś nas zagadał
- Cześć
- Wojtek, co ty tu robisz? W ogóle jak mnie znalazłeś
- Dziewczyna twojego brata mi powiedziała
- Zabiję ją, czego chcesz?
- Porozmawiać
- O czym?
- O nas
- Wojtek nas nie ma już od 5 lat
- I o tym chciałem porozmawiać, ale w cztery oczy
- To ja was zostawię- powiedział Grzesiek
- Zostajesz tu. Biorę z nim ślub i albo rozmawiamy we trójkę, albo w ogóle
- Co?- zdziwił się Wojtek
- To co słyszysz wychodzę za mąż za Grzegorza
- A ja?
- Zostawiłeś mnie samą, bo jak sam powiedziałeś to nie życie dla ciebie
- Byłem głupi
- To twój problem. Ja jestem szczęśliwa i proszę nie niszcz tego
 - Rozumiem, zniszczyłem wszystko
- Długo zajęło ci dojście do tego wniosku
- Wiem
- Wojtek ja naprawdę cię kochałam, ale to już było
- I tak po prostu to mówisz?
- A co mam płakać?- zapytałam
- A może na rękę ci było nasze rozstanie?
- Wtedy po twojej wizycie kompletnie sie załamałam i gdyby nie lekarze to nie rozmawialibyśmy dzisiaj
- O czym ty mówisz?
- O tym- powiedziałam pokazując mu blizny po cięciach
- O niczym nie miałem pojęcia
- To teraz już masz i proszę daj mi spokój
-Dobrze. Żegnaj i bądź szczęśliwa, a ty dbaj o nią- powiedział do Grześka
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Droga do Spały jeszcze nigdy mi się tak nie dłużyła. Grzesiek siedział za kierownicą, ale widziałam jak jednym okiem co chwila na mnie zerka
- No pytaj- powiedziałam
- Bo ja.........
- Śmiało pytaj
- Zastanawiam się jak sobie z tym poradziłaś, nie wiem czy ja bym tak potrafił  
- Wcale nie było tak łatwo, ale wszystko dzięki Mikołajowi
- Widzę, że jesteś z nim bardzo zżyta?
- Kiedy byłam w szpitalu był jak mój anioł stróż
- No to muszę mu podziękować
Do Spały dojechaliśmy ok. godz. 18:40. Byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Cały komitet powitalny stał już na parkingu, zobaczyła ich gdy tylko wjechaliśmy
- Powiedziałeś im?- zapytałam
- Nie, ale wiedzieli, że bez ciebie nie wrócę
Wysiadłam z samochodu, zaciągnęłam się świeżym powietrzem, które tylko tam było takie wyjątkowe
- W końcu jesteście- powiedziała Klaudia
- Cześć- odpowiedziałam
Staliśmy z Grześkiem obok siebie, uśmiechaliśmy się i kiwaliśmy głowami
- Dobrze się czujecie?- zapytał Mariusz
- Wspaniale- odpowiedziałam
- Bierzemy ślub i zapraszamy was wszystkich- powiedzieliśmy razem
- Gratulacje- powiedziała Melka
- Dzięki
- To kiedy wesel?- zapytał Andrzej
- Jeszcze nie wiem, ale po nas ty z Klaudią i Karol z Melką
- Chciałoby się- powiedziała Melka, - Karol najpierw musi się postarać
- No to niech się stara- mówiła Andrzej
- A ty kochanie to co?  Nie myśl sobie, że od tak się zgodzę- odezwała się Klaudia
- Dziewczyny no co wy?- zdziwili się
Nasza przygoda w Spale powoli się kończyła. Zgrupowanie dobiegało końca, został nam ostatni miesiąc, a potem Liga Światowa i Mistrzostwa Europy co oznacza, że chłopaki więcej czasu poświęcą reprezentacji niż nam. No, ale wiedziałyśmy na co się piszemy. Dzisiaj trening odwołany, sztab szkoleniowy ma coś do omówienia. Nie wiadomo co mieli do ustalenia, ale oznaczało to, że my mieliśmy wolne. Usiedliśmy więc na stadionie i po prostu rozmawialiśmy, śmialiśmy się i planowaliśmy nasze śluby. W końcu spotkałam człowieka, któremu na mnie zależy i nie przeszkadza mu moja niepełnosprawność. A siatkówka? Jak powiedział Wojtek Janas grać mogę amatorsko, a mając Grześka i chłopaków mam wszystko.


                                         *****************************************
                                                                    The End 
Kochani mam nadzieję, że podobało wam się opowiadanie o Grzesiu i Lenie? :)
i już zapraszam na następne o Nico Uriarte i Marcelinie :)
/mała

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 11

Klaudia miała rację ta rozmowa dużo mi pomogła. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie zapomnę, że tamte wspomnienia zawsze będą wracały, a ja już nigdy nie będę tym samym człowiekiem.
- Dzięki, najlepsi z wasz przyjaciele
- To ty jesteś najlepsza bo się nie poddałaś- powiedział Michał
- a może chciałbyś z nami zgrać?- zapytał Fabian
- Nie na razie nie
- Ale prosimy cię zostań
- Zostaniesz?- dopytywali
- Nie wiem- odpowiedziałam, - a wiecie gdzie jest Grzesiek?
ale oni tylko pokręcili głowami
- No trudno. Karol kiedy będzie Melka?
- Powinna za dwie godziny. Mówiła, że ma ważne wiadomości od Miguela
- No tak cała Melka zawsze pracująca. Chodźmy zaraz obiad
- Lena
- Tak Karol?
- Gdybyś chciała to zawsze możesz porozmawiać z naszym psychologiem
- Dzięki, ale odkąd tu przyjechałam to znowu tak na maxa chce mmi się żyć i to dzięki wam- szepnęłam mu do ucha
Stanęłam przed swoją szafą i pomyślałam, że skoro powiedziałam im wszystko to już nie muszę się niczego wstydzić. Założyłam krótkie szorty i poszłam na obiad
- Śmiało- powiedział Wojtek którego spotkałam przed drzwiami
Wzięłam dwa głębokie oddechy i weszłam do środka
- Dzień dobry Pani Zosiu co tam dobrego dzisiaj?
- Boże dziecko co ci się stało?- zapytała
- Mały wypadek Pani Zosiu
- No chyba nie taki mały
- Pamiątka po starych czasach
- Oj dziecko, dziecko- powiedziała podając mi talerz
- Dziękuję
  Usiadłam przy stoliku obok Klaudii. Chłopcy zachowywali sie normalnie jak zawsze. Za to Stephan i Oskar mało nie udławili się obiadem jak mnie zobaczyli
- No proszę co za zmiana. W końcu pokazałaś nogi
- Teraz już mogę
- Biedny Stephan, aż zakrztusił się obiadem- powiedziała Klaudia
- Pogadam z nimi
Grzesiek nawet na mnie nie spojrzał. Serce pękała mi z żalu bo traktował mnie jak obcego człowieka
- Grzesiu możemy pogadać?- zapytałam
- O czym?
- O nas
- Nie wiem czy jest o czym- odpowiedział
- Grzesiu
- Nie Lena 
- Tylko na to czekałeś nie?
- Na co?
- Taki niby zakochany byłeś, tak ci zależało, a teraz co? Traktujesz mnie jak wyrzutka- powiedziałam wychodząc ze stołówki
- Byłaś dla mnie wszystkim, nikogo nie kochałem tak jak ciebie, ale teraz nie wiem co myśleć
Cała stołówka była świadkiem naszej awantury, zamknęłam się w swoim pokoju i zadzwoniłam do Melki
- No co jest?- zapytała
- Koniec, wszystko skończone
- Lena ty płaczesz?
- Chłopcy wszystkiego się dowiedzieli, więc powiedziałam prawdę, a Grzesiek nie chce mnie znać
- Lena za godzinę będę na miejscu to pogadamy
- Dobra czekam
Zaczęłam pakować swoje walizki
- Co ty robisz?- zapytała Klaudia wyjmując moje rzeczy z powrotem do szafy
 - Wracam do domu, nic mnie tu nie trzyma
- Jak to nic? A my, a Grzesiek?
- Sama widzisz, że on nie chce ze mną rozmawiać
- Przejdzie mu, potrzebuje tylko trochę czasu
- Zapewniał mnie, ze zawsze będziemy razem jeśli tylko dam mu szanse, a teraz gdzie jest? Wystarczyłoby jedno jego słowo, a zostałabym tutaj, a potem pojechała z nim do Kędzierzyna
- To może mu to powiedz
- Nie będę błagała go o miłość, chciał się mną zabawić, a ja głupia liczyłam na szczęśliwe zycie
- Lena przemyśl to wszystko. Możesz teraz wyjść i trzasnąć drzwiami, albo zostać i walczyć o swoje
* Karol i Melka
Stałem na parkingu i czekałem na Melkę. Dzwoniła i mówiła, że będzie za 15 minut. Lena już pewnie opowiedziała jej wszystko. Razem musimy coś z tym zrobić
- Cześć kochanie- powiedziałem kiedy wysiadła z auta
- Hej, no co tu się dzieje?
- Już wiesz?
- Tak Lena dzwoniła załamana
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- O czym?- zapytała
- O jej wypadku
- Bo jej to obiecałam, bo czuję się winna, bo jest dla mnie jak siostra
- Opowiedziała nam o tym i nie ma do ciebie o nic żalu
- Wiem, ale i tak czuje się winna
- Melka musimy cos zrobić, jakoś ich pogodzić i założę się, że masz już jakiś pomysł kochanie - powiedziałem
-  Jak zawsze skarbie
Uwielbiałem tą jej minę, robiła ją zawsze kiedy coś kombinowała
* Lena
- Cześć- powiedziała Melka wchodząc do mojego, a czasami naszego pokoju
- W końcu jesteś- odpowiedziałam wpadając jej w ramiona
- No co się dzieje kochana?
- Wszystko się skończył wracam do Gdańska
- Jesteś tego pewna?
- Tak. Grzesiek ze mną nie rozmawia, jak spotykam go to odwraca głowę w drugą stronę, traktuje mnie tak jak bym co najmniej popełniła morderstwo.
- Chodź idziemy do Pani Zosi na czekoladę, a potem pogadamy
- Już nie ma o czym gadać
W końcu dałam się jej nagadać na tą czekoladę. Na korytarzy spotkałyśmy  Grześka, a on przeszedł obok bez słowa
- Sama widzisz, że to bez sensu
- Nic nie jest bez sensu- powiedziała Melka
- Miałaś rację, znowu miałaś rację
- Coś wymyślimy. Dzień dobry Pani Zosiu- powiedziała Melka
- Witajcie kochane- odpowiedziała
- Poprosimy to co zawsze
- Juz podaję, Lenka co się dzieje, gdzie twój uśmiech?
- Nic Pani Zosiu, chciałam się tylko pożegnać bo wracam do domu
- Jak to?- zapytała starsza Pani
- Moja przygoda z wami dobiegła końca
- Nie możesz tak po prostu wyjechać
- Już postanowiłam Pani Zosiu, ale dziękuję, że chociaż Pani chce mnie tu zatrzymać
- Nie tylko ja i przemyśl to jeszcze kochanie, żebyś później nie żałowała
- Czego Pani Zosiu?
- Milenko zdążyłam cię już poznać i wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, a to nic nie znaczy i nigdy nie zabierze ci osobowości, dlatego walcz o swoje- powiedziała patrząc na moją protezę
- Ma pani rację
Powiedziałam i wyszłam z sali kierując się do pokoju Grześka. Postanowiłam, że dopóki ze mną nie porozmawia ja nie dam mu spokoju
- Możemy porozmawiać?
- To ja zostawię was samych- powiedział Fabian
- Nie wyjdę dopóki nie pogadamy
- Ale ja muszę iść na trening
- Grzesiek kurwa pogadaj ze mną
- O czym? O tym, że mnie okłamałaś? O czym tu gadać?
- Spójrz mi w oczy i powiedz czy przeszkadza ci moja proteza?- zapytałam
- Mam trening- powiedział wychodząc
Wtedy dla mnie skończyło się wszystko. Zadzwoniłam do związku i powiedziałam, że rezygnuję. Prezes przekonywał mnie żebym została, ale ja nie byłam w stanie przebywać w jednym miejscu z nim. Za bardzo go kochałam. Porozmawiałam również ze Stephanem, ale on również nie zgodziła się na moją rezygnację. Dał mi za to dwa tygodnie wolnego na przemyślenie wszystkiego. Nie chciałam żegnać się z nikim. Wzięłam od Pani Zosi czekoladę na drogę i pojechałam, o wszystkim wiedziała tylko Melka. Słońce dawało po oczach przebijając się przez drzewa okalające drogę z każdej strony, ten las miał w sobie coś magicznego. Zatrzymałam samochód gdzieś za Spałą, wzięłam kubek i poszłam na spacer. Te drzewa tak pięknie pachniały, a we wspomnieniach miałam polanę na którą zabrał mnie Grzesiek. Jego zapach, dotyk,  wiecznie uśmiechnięta twarz którą widziałam codziennie zostaną ze mną na zawsze. Nigdy nie zapomnę jak przytulając mnie mówił, że mam najpiękniejsze oczy pod słońcem, chociaż nigdy nie umiał określić ich koloru. Wypiłam czekoladę i pojechałam dalej, postanowiła, że nie będę przez niego płakała. Nigdy więcej nie będę cierpieć przez faceta. Ze skupienia w jakim prowadziłam samochód wyrwał mnie dzwonek telefonu. Po muzyce wiedziałam, ze to Melka
- Halo?
- Gdzie jesteś?- zapytała
- Dojeżdżam do Gdańska 
- A jak się czujesz?
- A jak mam się czuć?
- Powiedziałaś im?- zapytałam
- Nie jeszcze nie
- To proszę cię nie rób tego
- Ale Lena przecież i tak się dowiedzą
- Nic mnie to już nie obchodzi
Zanim dojechałam do domu, zajechałam jeszcze do Ergo Areny. Miałam nadzieję spotkać tam chłopaków, popatrzeć na to jak grają. Kiedy tylko weszłam do środka wiedziałam, że dobrze trafiłam. Usiadłam po cichu na trybunach, przed oczami ukazała mi się Spała i Grzesiek na zagrywce. Wyjęłam z torby aparat i zaczęłam robić im zdjęcia. Zauważyli mnie dopiero wtedy gdy rozbłysł się flesz aparatu- - No proszę, proszę kto inny mógłby nam przeszkadzać- zawołał Bartek Gawryszewski
- Siema Bartek, cześć chłopaki, a wy co trenujecie?
- Trzeba pilnować formy
- Cieszę się, że was tu zastałam- powiedziałam wchodząc na boisko
- Młody mówił, że jesteś w Spale
- Byłam, ale już wróciłam
- Zagrasz z nami?- zapytał Gacek
- Z tym chyba nie dam rady- powiedziałam pokazując moją protezę
- Sory nie wiedziałem
- Spoko miałeś prawo nie wiedzieć- odpowiedziałam
- Piotrek ta Pani to Milena Brzozowska najmocniejsze ogniwo naszych Atomówek- powiedział Damian
- Chyba byłe ogniwo- odpowiedziałam
- Lena dla tego miasta zawsze będziesz częścią Atomu. Kibice przychodzą na nasze mecze i pytają o ciebie
Fajnie było słyszeć cos takiego. Bartka i stałych chłopaków Lotosu znałam doskonale, tych nowych musiałam poznać, ale może to właśnie tutaj znajdę szczęście i spokój
- Wiecie kiedy trenują dziewczyny?
- Jutro o 11- odpowiedział Bartek
- Dzięki bardzo
* Grzesiek
Jak mogła mnie tak oszukać, nie powiedzieć prawdy? Przecież miłość polega na szczerości i zaufaniu
- Grzechu masz chwilę?- zapytał Kłos
- O co chodzi?
- O Lenę
- Nie chcę o niej gadać
- Nie mam zamiaru cie do niczego namawiać. Chcę tylko żebyś to przeczytał- powiedział
- Co to?
- Przeczytaj może wtedy to zrozumiesz
Karol poszedł i zostawił mnie z zagadką. Gazety, które mi dał pochodził sprzed 5 lat, a nagłówki głosiły: ,,Siatkarka traci nogę w wypadku'', ,,Najmocniejsze ogniwo Atomu Trefla Sopot walczy w szpitalu o życie'', ,, Zawodnicza Sopockiego Atomu traci nogę w katastrofie kolejowej'', ,,Ranna w wypadku kolejowym Milena próbowała popełnić samobójstwo''. I nagle mnie trafiło zrozumiałem dlaczego nie chciała nic powiedzieć, dlaczego chciała to zachować w tajemnicy. Nie wiem co ja bym zrobił gdyby wszystkie moje plany i marzenia legły w gruzach. Nie wyobrażam sobie tego jak można pogodzić się z tym, że już nigdy się nie zagra jeśli poświęciło się tej grze całe życie.
- Widziałaś Lenę?- zapytałem Klaudii
- Nie, ale zapytaj Melki
- Dobra dzięki
Melka mogła być tylko w jednym miejscu, w pokoju Karola
- Mogę?- zapytałem
- Jasne wchodź- odpowiedział Kłos
- Widzieliście Lenę?- zapytałem
- Nie- odpowiedziała Melka
- Cholera gdzie ona może być? Muszę natychmiast z nią porozmawiać
- Trochę za późno się obudziłeś
- Co masz na myśli?
- To, że Lena wróciła do domu do Gdańska- powiedział Karol
- Co? Dlaczego nic nie powiedziała?
- A co miała ci powiedzieć? Grzesiu wyjeżdżam i czekam żebyś mnie zatrzymał. Ona naprawdę cie kocha, a ty ją zraniłeś chociaż obiecałeś mi, że nigdy tego nie zrobisz
- Ja muszę z nią pogadać
- Nie wiem tylko czy ona tego chce- powiedziała Melka
- Grzesiek co zamierzasz?- zapytał Karol
- Pojadę do niej
- To chyba nie jest dobry pomysł
- To co mam tak po prostu dać sobie spokój? Przecież ją kocham
- Tego nie powiedziałam, ale może oboje potrzebujecie trochę czasu
- Zadzwonisz do niej?- zapytałem
- A może sam zadzwoń- powiedział Karol
Musiałem coś zrobić, jakoś ją odszukać, bo gdybym pozwolił jej odejść to do końca życia bym sobie tego nie darował. Wykręciłem numer i czekałem, aż odbierz, ale odezwała się tylko automatyczna sekretarka. Pod wpływem chwili wsiadłem w samochód w pojechałem do Gdańska
* Lena
Jechałam właśnie do Ergo Areny na spotkanie z dziewczynami kiedy zadzwonił Karol
- Nie ładnie wyjeżdżać bez pożegnania- powiedział
- Przepraszam, ale uznałam, że tak będzie lepiej
- I to ma być powód?
- Karol wiesz jak jest
- No właśnie nie wiem, a może warto coś z tym zrobić?
- Co masz na myśli?
- Dobrze wiesz co- odpowiedział
- Z kim rozmawiasz?- usłyszałam w słuchawce
- Z Leną- odpowiedział Karol
- Zdradziłaś nas- odezwał się Andrzej
- Przepraszam stawiam piwo jak się spotkamy
- Lena bo..............- zaczął Karol
- No co?
- Nie nic, masz pozdrowienia od wszystkich
- Dzięki, ale muszę juz kończyć
Weszłam do hali i jak to się mówi pocałowałam klamkę. Cieszyłam się na spotkanie z dziewczynami, ale ich nie było. W sumie to nie wiem czemu, ale może to i lepiej. Wróciłam do domu i poszłam na spacer. Chodziłam po molo kiedy usłyszałam znajomy głos
- Milena
- Hej Bartek
Bartek mieszkał na tym samym osiedlu co ja. Więc znaliśmy się juz dosyć długo
- Byłam w Ergo, ale było zamknięte
- A no tak zapomniałem cię uprzedzić. Nowy trener, nowe zasady
- Czyli byli tam?
- Na pewno
- Cholera
- A kiedy wracasz so Spały?
- Nie wiem, ale lepiej powiedz co u ciebie?
Usiedliśmy na molo i zaczęliśmy rozmawiać. Przy nim mogłam być sobą i nie musiałam nikogo udawać
* Grzegorz
Znalazłem ją dopiero po paru godzinach. Siedziała na molo oparta o barierki, moczyła nogę w wodzie i pięknie się uśmiechała. Rozmawiała z kimś i chyba dobrze się rozumieli. Ruszyłem w jej kierunku, musiałem z nią porozmawiać
- Cześć- powiedziałem
- Co ty tu robisz?- zapytała
- To ja was zostawię samych- powiedział chłopak z którym rozmawiała
- Piękna pogoda co nie?- zapytałem

- No piękna, ale chyba nie o pogodzie chcesz rozmawiać?


*****************************************
Łapcie kolejny rozdział :)
jak myślicie czy Lena i Grzesiem będą razem?
/mała

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 10

Kiedy to usłyszałam byłam najszczęśliwsza na świecie, ale zaraz potem jakby coś mnie olśniło. Przecież nie mogę się z nim kochać, nie dopóki nie powiem mu prawdy
- Przepraszam Grzesiu nie mogę- powiedziałam uciekając
- Ale Lena
- Wybacz
Na korytarzu wpadłam na Klaudię i Andrzeja
- Lena co sie stało?- zapytał Wrona
- Jestem kompletną idiotką- odpowiedziałam
-  Chodź pogadamy- powiedziała Klaudia, która chyba domyśliła się o co chodzi
- Nie chcę gadać
- Chodź, chodź- nalegała
Wcale nie miałam ochoty na rozmowy. Wolałam zapaść się pod ziemie i nigdy nie wracać na powierzchnię
- Mów co się dzieje?
- Właśnie uciekłam Grześkowi z łóżka
- Co?
- To co słyszysz, bo jak mam się z nim kochać? Kiedy zobaczy jak wyglądam to ta cała miłość do mnie mu przejdzie
- Co ty za głupoty gadasz?
- Tak samo było z Wojtkiem zostawił mnie przy pierwszej lepszej okazji
- Ale Grzesiek jest inny i bardzo cię kocha
- Teraz tak bo nie wie wszystkiego
- No to mu powiedz
- Jak? Wejdę do niego i powiem sory Grzesiu, ale trochę cię okłamałam bo widzisz ja nie mam nogi?
- Jak mu nie powiesz to na pewno go stracisz
Wróciłam do swojego pokoju, ale przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Co zasnęłam śniło mi się, że Grzesiek zrywa ze mną.  Wstałam wcześnie rano, całe piętro jeszcze spało. Poszłam na hale, wzięłam do ręki piłkę i automatycznie przeniosłam się do Ergo Areny. Byłam pewna, że nikt mnie tu nie zobaczy, włączyłam kamerę w laptopie i ustawiłam nagrywanie. Po kolejnej wykonanej z rzędu zagrywce usłyszałam za sobą
- Wow niezłe uderzenie
Obróciłam się, a oni wszyscy stali za mną
- A wy co tu robicie?
- Zaraz zaczynamy trening
Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że dawno minęła ósma
- Dlaczego przerwałaś grę?- zapytał Fabian
- Nie ważne- odpowiedziałam
- Lena przecież widzimy jak cię do tego ciągnie
- Nie chcę do tego wracać- powiedziałam wychodząc
* Grzesiek
Czasami kompletnie jej nie rozumiałem. Byliśmy ze sobą, ale ona coś przede mną ukrywała
- Patrzcie Lena zostawiła laptopa- zawołał Mateusz
- O ma tu zdjęcia z treningu, myślicie, że się nie obrazi jak pooglądamy?
- Chyba nie- odpowiedział Igła
- Ona naprawdę ma talent do robienia zdjęć. Były na nich takie ujęcia, że szczena opada. Oglądaliśmy i śmialiśmy się sami z siebie, ze swoich min, ale nie wiedzieliśmy, że ma tam też prywatne zdjęcia, bo gdybyśmy wiedzieli to byśmy nie oglądali. Ze zdjęć wynikało, że Lena grała w miejscowym klubie i całkiem dobrze jej szło, ale tego co zobaczyłem na następnym zdjęciu w życiu się nie spodziewałem.
- Czy ja dobrze widzę?- zapytał Winiar 
- Lena ma protezę nogi- stwierdził Karol
- Ale jak?- dziwiłem się
- Cholera nie powinniśmy byli w ogóle ruszać tego laptopa- powiedział Fabian
- A robi ci to jakąś różnicę- zapytał Kubik
Byłem w szoku, jak mogła mi nie powiedzieć? Skakała, biegała, grywała, jeździła samochodem. Była w 100% sprawnym człowiekiem
- Jak udało jej się to ukrywać przez trzy miesiące?
- To dlatego przychodziła na hale zawsze jak nikogo tu nie było- powiedział Mariusz
- Jak mogła mnie okłamać?- zadawałem sobie pytanie
- Musisz z nią pogadać
- Sory, ale chyba zostawiłam tu laptop- usłyszałem nagle głos Leny
- Lena bo my chcieliśmy
- No co?
* Lena
Nie wiedziałam o co im chodzi, jakoś dziwnie się zachowywali. Rozeszli się, a ja zobaczyłam siebie na ekranie
- Czemu nic nie powiedziałaś?- zapytał Andrzej
- Kto wam pozwolił?
- Chcieliśmy tylko zobaczyć zdjęcia z treningu
- Trzeba było powiedzieć, a nie grzebać w moich plikach
- Ale Lena
- No co Lena?
- Nie chcieliśmy
- Gówno mnie obchodzi co chcieliście, a czego nie. Nie mieliście prawa grzebać w moim komputerze
- Co tu się dzieje, co to za krzyki?- zapytała Klaudia
 - Rezygnuję, wracam do domu- powiedziałam
- Lena nie możesz- zawołał Karol
- Mogę i to robię
- Co się stało?- pytała Klaudia chłopaków
- Lena zostawiła tu laptopa, chcieliśmy zobaczyć zdjęcia z treningu, ale trafiliśmy na jej prywatne pliki. Klaudia Lena ma
- Protezę?
- Skąd wiesz?
- Dowiedziałam się jakiś czas temu
- I nic nie powiedziałaś?
- Obiecałam jej to
Wparowałam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Mama miała rację, ze to nie dla mnie. Moje zycie skończyło się 5 lat temu, a teraz byłam tylko wyrzutkiem natury. Chciało mi się wyć z żalu bo bardzo pokochałam tę robotę, chłopaków i Grześka
- Lena mogę?- zapytała Klaudia
- Wejdź odpowiedziałam
- Lena uspokój się. Boisz się prawdy?
- Nie to nie tak
- Nie możesz tego dusić w sobie bo oszalejesz
- Klaudia przepraszam, ale ja naprawdę nie dam rady. Patrzę na nich, na to jak grają i nienawidzę siebie, Boga i całego świata
-Chodzi o twoją protezę?- zapytała
- Nie chcę o tym mówić
- Gdybyś jednak zmieniła zdanie to wal śmiało  
Nie było już sensu ukrywania niczego. Wszyscy znali prawdę, a ja musiałam przemyśleć jak im to wyjaśnić. Wzięłam aparat i poszłam w miejsce gdzie bawiliśmy się przy ognisku zaraz po moim przyjeździe . Czułam się tu dobrze i tak naprawdę to nie chciałam wracać do domu, ale to czego chciałam w tej chwili nie miało znaczenia.
- Lena nie wyjeżdżaj, zostań z nami- usłyszałam głos Karola
- Dzięki, ale to bez sensu
- Nic nie jest bez sensu- powiedział Michał
 a oni wszyscy usiedli obok mnie, brakowało tylko Grześka, bardzo mnie to bolało, ale wiem, że poczuł się oszukany. Chłopcy czekali na wyjaśnienia, a ja pomyślała, że może Klaudia ma rację, że jak im powiem to mi ulży
- Siatkówkę trenowałam od13 roku życia. Najpierw grałam w Gdańskiej młodej lidze, a potem dołączyłam do juniorek Atomu Trefla Sopot. Trener powtarzał mi, że ciężką pracą zajdę naprawdę daleko, a ja mu wierzyłam i ufałam, bo nigdy mnie nie zawiódł, ale chyba miało być inaczej. Najpierw zerwałam więzadła w kolanie, a potem to- powiedziałam pokazując moją protezę
- Miałaś wypadek?- zapytał Michał Kubiak
- Kiedy Melka dostała prace w waszym klubie zaprosiła mnie do siebie do Bełchatowa. Spędziłam u niej tydzień, potem miała mnie odwieźć do domu, ale w ostatniej chwili cos jej wypadło, więc pojechałam pociągiem, ale zaraz po tym jak ruszył zderzył się czołowo z innym składem
- Jak to możliwe?- zapytała Klaudia 
- Nie wiem awaria systemu, błąd człowiek, palce Boży nigdy nie ustalono przyczyny, ale oba zostały skierowane na ten sam tor . Pamiętam potężny huk, a potem krzyki, szczęki gniecionej blachy, zapach i smak krwi. Wagon w którym byłam wypadł z toru. Kiedy odzyskałam przytomność nie mogłam się ruszyć z miejsca. Moje nogi przygniatał wielki kawał żelastwa, a na nim leżał martwy mężczyzna i patrzył prosto na mnie. Doskonale pamiętam jego twarz, martwy wzrok, te przekrwione oczy i krew płynącą z ust- mówiłam i nie mogłam powstrzymać łez
- Nie musisz- powiedziała Klaudia i przytuliła mnie
- Krzyczałam, prosiłam, błagałam żeby ktoś go ze mnie zabrał, żeby ktoś mi pomógł, a dalej nic nie pamiętam. Obudziłam się dopiero w szpitalu i straciłam sens życia. Lekarze mówili, że mam szczęście, że żyję, ale dla mnie to było przekleństwo. Nie mogłam się z tym pogodzić, nie mogłam na siebie patrzeć, a do tego wszystkiego zostawił mnie chłopak. Podcięłam sobie żyły, ale ci cholerni lekarze mnie odratowali. Skończyła się moja gra, odeszli przyjaciele, tylko klub mi dalej pomaga, to dzięki nim mam te protezę. Wtedy tam przy ognisku kiedy Andrzej się na mnie przewrócił znowu zobaczyłam tamtego mężczyznę dlatego tak zareagowałam. Pewnie uznacie mnie za wariatkę, ale ja naprawdę nie umiem zapomnieć. Budzę się w nocy i czuję, że boli mnie noga, a przecież jej nie mam, biorę leki przeciwbólowe i dopiero wtedy przechodzi. Koleżanka mnie kiedyś zapytała jak może boleć cos czego nie ma? Owszem może i to cholernie.
- Nie potrafię sobie tego wyobrazić- powiedziała Klaudia
- Nikt z nas nie umie- odezwał się Karol
- Pamiętam tamten wypadek, to było chyba jakieś 6 lat temu zaraz na wyjeździe z Bełchatowa- powiedział Mariusz
- Dokładnie to 5 lat temu, przeklęte 5 lata mojego cholernego życia
- I dlatego chcesz wyjechać?- zapytał Igła, - Dla nas nie ma znaczenia twoja proteza, liczy  się to co masz w serduchu, a tam jesteś super człowiekiem
- A nie próbowałaś grać?- zapytał Fabian
- Najpierw pobyt w szpitalu, potem depresja i rehabilitacja. Moj zespół znalazł sobie nową zawodniczkę, bo kto by czekał na kalekę bez nogi? Zresztą Wojtek Janas pozbawił mnie złudzeń
- Nie mów tak o sobie.  Świetnie do nas pasujesz od samego początku- powiedział Winiar
- A chłopak ze zdjęcia?- zapytał Karol
- To właśnie Wojtek, mój były chłopak. Rozstaliśmy się po moim wypadku
- Zostawił cię?
- W sumie to chyba oboje zostawiliśmy siebie. On odszedł, a ja zostałam sama ze swoimi problemami. W szpitalu poznałam kogoś kto postawił mnie do pionu i przekonał, że warto żyć. Nigdy mu tego nie zapomnę

- Wiesz, że zawsze możesz liczyć na nas

****************************
Łapcie następny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i dacie mi o tym znać :)
/mała