piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 5

- Kamil i reszta chłopaków chcą nam pomóc
- Cześć wszystkim- odezwał się Stoch
- Cześć- odpowiedziałem
- Mariusz opowiedział nam o waszej akcji
- I co?
- Razem z Jankiem, Maćkiem, Dawidem, Stefkiem, Piotrkiem, Klimkiem i trenerem chcemy się dołączyć. W sobotę PŚ w Zakopanem powiedzcie tylko gdzie mamy wpłacić pieniądze?
- Boże nie wiem co powiedzieć?


* Paula

Z wystawionymi przed siebie dłońmi w końcu znalazłam szatnię w której byli
- Uwaga buty- usłyszałam
- Dzięki Nico
- W prawo dodał Winiar
- Dzięki dobra z was nawigacja- powiedziałam siadając obok Andrzeja
Chłopcy prowadzili z kimś zaciętą rozmowę
- Kto tu jest?- zapytałam
- Cześć- odpowiedział nieznajomy
- Kim jesteś? Bo na pewno nie siatkarzem
- Skąd wiesz?
- Twoje dłonie, twój wzrost. Byłbyś nawet kiepskim libero
- Masz rację nie jestem siatkarzem
- To kim?
- Kamil Stoch miło mi- powiedział
- Jaki wstyd
- Twarda z ciebie sztuka
- Jakoś trzeba sobie radzić, a poza tym mam dobrych pomocników
- No właśnie widziałem
- A co ty tu robisz?
- Chcemy pomóc?
- My?
- Nasza cała kadra
Zrobiło mi się gorąco i ciepło na sercu, łzy płynęły mi do oczu i nie umiałam nad tym zapanować
- Co się dzieje kochanie?
- Jesteście dla mnie wszyscy tacy dobrzy, a przecież jestem dla was zupełnie obca
- Co ty za głupoty wygadujesz? Jesteśmy i już na zawsze będziemy przyjaciółmi i rodziną
- Rozumiemy się?- zapytał Facu
- Tak- odpowiedziałam
- To ja już pójdę. Mariusz zgadamy się później- powiedział Stoch
Emocje dnia dzisiejszego nie dawały mi zasnąć. Buzowała we mnie adrenalina
- Dobrze, że ten dzień już się kończy
- Dlaczego?- zapytał Andrzej
- Bo było w nim za dużo emocji
Nie wiem dlaczego, ale w nocy czułam się jakoś dziwnie, może to te emocje, ale kiedy wstałam rano nie było nic lepiej. Nie byłam w stanie podnieść się z łóżka
- Co się dzieje skarbie?
- Trochę źle się czuję- powiedziałam
- Zadzwonię po lekarza
-Nie trzeba przejdzie mi
- Jesteś pewna?
- Tak idź na mecz, a ja dam sobie radę
- Dobrze, ale jak by coś to dzwoń
- Ok. Wpuść do mnie tylko Tymona


* Andrzej

Widać było, że od jakiegoś czasu coś się z nią dzieje, ale ni chciała nic mówić, a ja nie naciskałem. Będzie chciała to mi powie.
- Hej, a gdzie Paula?- zapytał Karol kiedy wchodziłem do Energii
- Została w domu, źle się czuła
- Co jej jest?
- Nie wiem
- Chłopaki wszystko gotowe możemy zaczynać- powiedział prezes
Ubrani w specjalnie przygotowane z numerem konta koszulki przystąpiliśmy do gry. Naszym przeciwnikiem była drużyna złożona z zawodników Asseco Resovi i Jastrzębskiego Węgla. Mecz traktowaliśmy w formie zabawy, bo przecież nieważne kto wygra. Drużyna mieszana pokonała nas w 4 setach, ale nam było mało więc rozegraliśmy dwie dodatkowe partie, które wygraliśmy . Trybuny pękały w szwach, ludzie przy wejściu dostawali ulotki, więc hojnie wrzucali pieniądze do puszek dostając w zamian nasze zdjęcia z autografami.


* Paula

- Hej Ola słuchaj możesz po mnie przyjechać?
- Jasne, a jak się czujesz?
- Już dobrze, to chyba tylko zmęczenie
- Paula, a może ty jesteś..........
- Nawet tego nie mów. Za ile będziesz?
- Za 15 min.
- Ok to czekam. Tymon, Tymon gdzie jesteś? Tymek
Zaczęłam panicznie wołać, ale mój przyjaciel na szczęście szybko się znalazł
- Tymek gdzie byłeś? Martwiłam się
Wzięłam Tymona i zeszłam na dół o dziwo na schodach był porządek i o nic się nie potknęłam. Wchodząc do Energii nie umiałam wyobrazić sobie tego co tam się dzieje
- Zabierz mnie do Andrzeja
- Andrzej jest w tej chwili na boisku. Poczekaj tutaj i nigdzie się nie ruszaj
- Dobra, ale Ola, Ola- wołałam, ale Ola się nie odzywała, pewnie gdzieś poszła
Wtedy ktoś mnie zaczepił
- To ty jesteś ta dziewczyną Andrzeja Wrony?
- Tak, a ty kim jesteś?
- Nie ważne- usłyszałam w odpowiedzi
- A czego chcesz?
- Nie nic
To było dziwne, czułam jakby ten ktoś dalej tam stał i mnie obserwował


* Andrzej

- Cześć- powiedziała Ola podchodząc do nas
- Gdzie byłaś?- zapytał Karol
- Po Paulę
- Co? Ona tu jest?- zdziwiłem się
- Tak dzwoniła i mówiła, że już dobrze się czuje
- Gdzie jest?
- Tam czeka
- Gdzie?
- No tam pod bandami
- Nie ma jej
- To gdzie jest?- zapytała Ola
- Zostawiałaś ją samą? Przecież ten tłum ją stratuje
- Miała tam czekać
- Co się dzieje?- zapytali pozostali widząc zamieszanie
- Paula nam się zgubiła- powiedziałem
- Jak to zgubiła?
- Normalnie
- Spokojnie da sobie radę- mówił Igła
- Nie da, właśnie o to chodzi, że nie da sobie rady. Jeśli zorientuje się, że jest sama i nie zna wyjścia to wpadnie w panikę. Ma ze sobą Tymona?
- Nie pies został w domu
- Cholera jasna Ola
- Przepraszam, ale mówiłam jej żeby nigdzie się nie ruszała
- Dobra nie ma co tak stać, zaraz ją znajdziemy. Spotkamy się tu za 15 min.
Zaczęliśmy szukać, a ja umierałem z niepokoju, może byłem głupi, ale wyobrażałem sobie, że spada gdzieś ze schodów, że wpada gdzieś pod samochód. Hala była wielka, miała mnóstwo zakamarków, dużo drzwi i pułapek dla ludzi w jej stanie.


* Paula

- Andrzej gdzie jesteś?
Zadawałam sobie w myślach pytanie. Te krzyki, przepychanki, po co ja chciałam tu w ogóle przyjechać? Jak Ola mogła zostawić mnie samą?
- Boże gdzie ja do cholery jestem?
Szłam powoli bo nie wiedziałam co spotkam na swojej drodze. W miejscu w którym się znajdowałam nigdy wcześniej nie byłam
- Andrzej- zawołałam na głos
Po czym siadłam tam gdzie stałam i czekałam, aż ktoś mnie znajdzie. Nauczyłam się słuchać, ale te krzyki były nie do zniesienia.
- Paula- poczułam jak ktoś mnie dotyka. - Spokojnie- nie byłam pewna do kogo należy ten głos
- Kim jesteś?
- To ja Zbyszek
- Zabierz mnie stąd, błagam cię zabierz mnie do Andrzeja
- Już
Przez resztę wieczoru nie odstępowałam Andrzeja na krok. Owszem radziłam sobie sama, ale nie w takim tłumie. Do domu wróciliśmy grubo po północy, ale najważniejsze, że wszystko się udało


* Andrzej

- Kochanie śniadanie- zawołałem
- Ktoś dzwoni- powiedziała
- Spokojnie już otwieram
- Cześć Andrzej
- Stephan?- zdziwiłem się
- Dlaczego nie dałeś znać, ze potrzebujesz pomocy?
- Wejdź do środka. Paula kochanie poznaje naszego trenera
 - Miło mi Paula
- Mi też- mówił Antiga z tym swoim śmiesznym Polskim
- Może się Pan czegoś napije?
- Wystarcz Stephan i kawę poproszę
- Dobrze


* Paula

Andrzej rozmawiał z trenerem, a ja krzątałam się po kuchni robiąc ta kawę
- Proszę- powiedziałam
Stephan okazał się miłym człowiekiem. Teraz rozumiem dlaczego Andrzej tak bardzo go lubi. Jest doświadczonym siatkarzem i super przyjacielem. Opowiadał mi o swoim życiu we Francji i przyjeździe do Polski. O tym jak uczyła się naszego języka i naszego dla niego dziwnego życia.
- To ja już pójdę- powiedział
- Dziękuję za odwiedziny i za pomoc- powiedziałam
- Nie ma za co. Gdzie mam wpłacić pieniądze?
- Tutaj jest numer konta
Było mi głupio, że kolejna osoba mi pomaga, ale już się temu nie opierałam bo to nie miało żadnego sensu i tak postawiliby na swoim. Pieniądze wpływały na konto, termin operacji zbliżał się wielkimi krokami, a ja już przyzwyczaiłam się do myśli, że będę widzieć i coraz bardziej bałam się tego, ze coś się stanie, ze operacji nie będzie. Nie wiem czy dałabym sobie z tym radę. Chłopcy właśnie kończyli trening kiedy weszłam do szatni, nigdy im to nie przeszkadzało, bo przecież i tak nie mogłam ich zobaczyć.
- Hej mogę?- zapytałam
- Jasne wchodź
- Dzięki. Chłopcy chciałam wam bardzo podziękować. Tyle wsparcia i dobroci co dostałam od was przez te ostatnie miesiące nie dostałam nigdy wcześniej, nawet od własnej rodziny
- Zawsze możesz na nas liczyć
- Ała- poczułam nagle uderzenie
- Sory Paula- powiedział Kacper
- Co ty taki zadowolony?- zapytałam
- Nasz Kacperek się zakochał- mówił Andrzej
- Daj mu spokój nie nabijaj się
- Dobra kochani jestem gotowy możemy iść


* Kacper

Kurwa, ale ze mnie idiota, przecież on nigdy nie zwróci na mnie uwagi, ale nic nie poradzę na to, ze kiedy ja widzę to od razu dostaję skrzydeł. Jest taka cudowna.



************************************************
No i już mam dla was kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 4

- Oszalałeś? Nie zgadzam się
- Paula brakuje nam kasy
- Nie ma mowy, nie zgadzam się na to
- Już podjąłem decyzję
- Andrzej jeśli sprzedasz ten medal to ja nie zgodzę się na tą operację. Rozumiesz? Wiem ile on dla ciebie znaczy i po prostu się nie zgadzam
- Nie więcej niż ty
- Nie i koniec dyskusji- powiedziałam
On chyba do reszty zwariował jeśli myśli, że mu na to pozwolę. Kiedy poszedł na spacer z Tymonem musiałam skorzystać z pomocy
- Hej Karol. Nie przeszkadzam ci?
- No hej mów co tam, jak wyjazd?
- Dzwonił dzisiaj Kacper
- No wiem- odpowiedział Kłos
- Rozmawialiśmy, a  Andrzej wymyślił sobie, że sprzeda swój medal z MŚ, żeby zdobyć więcej kasy
- Co?
- Błagam cię nie pozwól mu na to, przekonaj go żeby tego nie robił
- Dobra jak tylko wrócicie to z nim pogadam, a kiedy tak w ogóle wracacie?
- Chyba we wtorek bo w środę przecież mecz
- Dobra do zobaczenia
- Dzięki Karol
Wiedziałam, że jedyna osobą, która może przekonać Andrzeja do zmiany zdania był właśnie Karol
- Obsługa hotelowa- usłyszałam pukanie do drzwi
- Otwarte , ale ja niczego nie zmawiałam
- Mieliśmy to do Pani dostarczyć
- Co to?- zapytałam
- No chyba widać
- Może Pan widzi, ale ja nie, jestem niewidoma
- Przepraszam nie wiedziałem
- Dobrze niech Pan powie co to jest?
- Bukiet czerwonych róż
- Dziękuję
- Przepraszam jeszcze raz- powiedział mężczyzna odchodząc
Kwiaty pięknie pachniały, włożyłam je do zlewu i zalałam woda, bo nie wiedziałam gdzie jest wazon
- Andrzej to ty?
- Tak kochanie
- Dziękuję za kwiaty
- Jakie kwiaty?
- No te. Obsługa przyniosła
- Przepraszam kochanie, ale one nie są ode mnie
- To od kogo?
Chwilę pomyślałam i już wszystko wiedziałam
- Kacper
- Nie sądzę- powiedział Andrzej
Wtedy zagadka się wyjaśniła, okazało się, że boy hotelowy pomylił pokoje zamiast do 126 zapukał do 126A.


* Andrzej

- No, a teraz wkładaj buty i idziemy  mam dla ciebie niespodziankę
- Gdzie?
- Zobaczysz
- Ale Andrzej
- No zobaczysz
A Paula nie dawała za wygrana cały czas zadawała mi pytania i ani na chwilę nie chciała zamilknąć
- Gdzie idziemy?
- Zaraz się przekonasz już prawie jesteśmy
- Co to?- zapytała
- Motor
- Pilnuj Tymona, żeby go nie przejechali
- Nic mu się nie stanie. Już jesteśmy na miejscu
- Czyli gdzie?
- A co czujesz?- zapytałem kładąc jej rękę na niespodziankę
Widziałem jak Paula powili dotyka każdej części maszyny, jak skrzętnie przebierała swoimi paluszkami poruszając się po plastikach. Zawsze ja podziwiałem za to jak dobrze sobie radzi
- Motor?- zapytała
-Quad
- No i co? Chyba nie będziemy tym jeździć?
- Tak kochanie są przygotowane specjalnie dla nas
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
- Normalnie siadamy i jedziemy
- A potrafisz?
- Od tego mamy kierowców
- Witamy- usłyszałam dwa męskie głosy
- Dzień dobry
- Gotowi?
- Tak- odpowiedziałem
- Dobrze. W takim razie kaski na głowę, gogle na oczy, mikrofony do ucha i jedziemy
- Pani jedzie ze mną, Pan z kolegą
- Dobrze tylko proszę na nią uważać
- A co z Tymonem?
- Z kim
- Z moim psem- powiedziała
- Pies może tutaj zostać. Pies przewodnik? Pani jest?
- Tak jestem niewidoma, a to jakiś problem- odpowiedziała
- Nie skąd, to co możemy jechać?


* Paula

Z wielkim strachem wsiadłam na tę równie wielką maszynę, objęłam mojego kierowcę mocno w pasie i ruszyliśmy
- A gdzie jedziemy?
- Na tor
- Żałuję, że nie mogę tego zobaczyć, ale kiedyś tu wrócę
Mężczyzna nic nie odpowiedział, chyba zwyczajnie nie wiedział co ma mi powiedzieć. Wielu ludzi nie wiedziało jak zachować się w moim towarzystwie, ale ja już do tego przywykłam
- Gotowa na adrenalinę?
- Tak, a gdzie mój chłopak?
- Jedzie obok
Czułam jak wiruje mi w głowie od tych wszystkich okrążeń, jak od tych górek i dołów robi mi się niedobrze
- I jak?
- Super- powiedziałam
I poczułam jak coś mnie przygniata, a na dodatek te krzyki Andrzeja
- Paula, Paula nic ci nie jest?
Zupełnie straciłam orientację, nie wiedziałam co się dzieje
- Tutaj jestem kochanie- powiedział Andrzej ściągając mi kask
- Nic Pani nie jest?- zapytał mój kierowca
- To było super, chcę jeszcze raz- powiedziałam
- Wiesz jak się przestraszyłem, boli cię coś?
- Andrzej wyluzuj nic mi nie jest. Możemy jechać dalej
Założyłam kask, wsiadłam na quada i pojechaliśmy dalej
- Paula, nazywam się Paula
- Marcin miło mi
- Mi również i przepraszam za mojego chłopaka, ale czasami na mnie za obłożnie chora, a ja jestem tylko ślepa
To był fajny mimo tego, że skończyłam to z wielkimi siniakami bardzo mi się podobało. Nigdy takim czymś nie jeździłam i chętnie kiedyś to powtórzę. Rano kiedy wstałam Andrzeja nie było. Zostawiłam więc na stole karteczkę i poszłam z Tymonem na spacer. Szłam chodnikiem, a właściwie to już plażą, nie wiem co działo się wokół, ale Tymonowi ufałam bezgranicznie . Był moimi oczami i uszami. Był szkolonym psem i zawsze mogłam na niego liczyć. Wielu ludzi myślało, że skoro jestem niewidoma to i też obłożnie chora. Z Tymonem u boku mogłabym nawet prowadzić samochód. No, ale cóż weekend szybko minął i trzeba było wracać do Bełchatowa. Jedno sobie wtedy obiecałam, że choćby nie wiem co to nie pozwolę Andrzejowi sprzedać tego medalu.
- Co tak myślisz?- zapytałam
- A tak
- A mogę wiedzieć nad czym?
- Nad twoją operacją
- Andrzej proszę cię jeśli to ma tak wyglądać, jeśli masz się tak tym zadręczać to ja nie chce tej operacji. Rozumiesz?
- Paula
- Nie Andrzej, albo zbieramy pieniądze tak jak to ustaliliśmy, albo w ogóle
Wiedziałam, że Andrzej i tak postawi na swoim, a świadomość tego, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko dawała mi wielkie kopa i zapał do życia
- Pamiętam, że jak byłam mała to dzieciaki z osiedla specjalnie stawiały mi na drodze różne przedmioty. Zawsze wracałam z płaczem do domu i pytałam mamę dlaczego jestem inna, dlaczego ja nic nie widzę, a inne dzieci tak? Ale ona nigdy nie umiała mi tego wytłumaczyć
-Przykro mi kochanie
- Wtedy obiecałam sobie, że kiedyś im udowodnię, że nie potrzebuje niczyjej pomocy i litości. Dlaczego się zatrzymujesz?
- Zgadnij gdzie jesteśmy?
- Skąd mam wiedzieć przecież nie widzę
- To chodź
- Ale gdzie?
- Poprowadzę cię
No więc poszłam w drugiej dłoni trzymając smycz z Tymonem


* Andrzej

- Tymon musi tutaj zostać- powiedziałem
- Ale gdzie jesteśmy?
- Zaufaj mi kochanie
- Przecież cały czas to robię
- Już jesteście?
- Cześć- powiedziałem do Mateusza
- Kto to?
- Kochanie krok do przodu i uważaj na próg
- Ale Andrzej
- Jesteśmy na miejscu- powiedziałem
- Tzn?
- Trzymaj
- Piłka? Andrzej co tu się dzieje?
- Kochanie właśnie stoisz w hali Ergo Areny
- Cześć Paula
- Kto to?
- Bartek i Mateusz
- Mamy dla was super wiadomości. Sprzedaliśmy wszystkie bilety
- Słyszysz kochanie- ucieszyłem się
- Andrzej jestem niewidoma, ale nie głucha
- Już niedługo- odezwał się Mateusz
- No właśnie
- Paula zagrasz z nami?- zapytał ją Gawryszewski
- Jak?
- Dasz radę kochanie będę cię nawigował- powiedziałem


* Paula

Może byłam szalona, może kompletnie mi odbiło, ale dałam się w to wmanewrować. Spędziłam z nimi super dzień. Czułam się tam jak w domu. Od dziecka przecież tam bywałam, wychowałam sie przy Ergo Arenie. Droga do Bełchatowa dłużyła się okropnie. Nawet nie wiem kiedy zmógł mnie sen. Obudził mnie dopiero dźwięk mojego telefonu
- Halo?
- Hej tu Ola. Gdzie jesteście?
- Nie wiem, Andrzej gdzie jesteśmy?
- Dojeżdżamy do Bełchatowa
- Słyszałaś?
- Tak
- To zajedźcie do Energii
- Po co?
- Czekamy tu na was
- Dobra będziemy za półgodziny


* Ola

- Będą za półgodziny, wszystko gotowe?
- Tak Mariusz zaraz będzie
- Ale co on kombinuje?
- Nie wiem, mówił tylko, że znalazł kogoś kto chce pomóc
- Kogo?
- Nie wiem


* Paula

Cały czas myślałam nad tym wszystkim i zwyczajnie za tym nie nadążałam. Przerażała mnie myśl, że 10 milionów to cena za moje nowe życie
- Już jesteśmy
- To dobrze bo musze iść do toalety
- Dasz sobie radę?
- Tak kochanie- odpowiedziałam


* Andrzej

Paula poszła do toalety, a ja udałem się do chłopaków, akurat o czymś rozmawiali
- No cześć co jest?
- Nic a co ma być?
- No przecież widzę, bez powodu byście nie dzwonili
- Podliczyliśmy całą kasę
- I co?
- Mamy 4 miliony
- To za mało
- Stary nawet o tym nie myśl- powiedział Karol
- O czym?- zapytał Winiar
- Nasz kolega wymyślił sobie, że sprzeda medal z MŚ
- Co?- zdziwili się chłopcy
- To nie będzie konieczne- powiedział Mariusz wchodząc do szatni
- Co masz na myśli?- zapytałem
Wtedy do szatni wszedł nietypowy i niespodziewany gość


*****************************************************
Wrzucam wam 4 rozdział mojego opowiadania
jak myślicie kto przyszedł do chłopaków?
macie jeakieś pomysły?
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię
:-*
/mała


środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 3

- Coś się stało?- zapytałem
- Pogadamy jak przyjedziesz, czekam na ciebie
- Dobrze zraz będę. Chłopaki dzwonił prezes musze jechać
- Co jest?
- Nie wiem powiedział, że chce sie ze mną spotkać. Kochani dasz sobie radę?
- Tak, poza tym nie jestem sama
- To Pa
- Widzimy się w domu
Andrzej poszedł, a ja jeszcze zostałam z chłopakami, wolałam czas spędzić z nimi zamiast siedzieć samemu w domu. Rozmawialiśmy o wszystkim, nie mieliśmy przed sobą tajemnic, mogłam im się zwierzyć z najskrytszych tajemnic i o wszystko zapytać. Nigdy nie usłyszałam słowa nie.
- Która godzina?- zapytałam
- 16-30- powiedział Zibi
- O rany muszę juz iść
- Tak szybko?
- Niestety mam cos jeszcze do zrobienia
- Odprowadzę cię- powiedział Karol
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam z Karolem
- Czemu to dla mnie robicie? Czemu Andrzej tak się ze mną męczy?
- On cię kocha i świata poza tobą nie widzi
- Świata to on nie widzi poza grą
- Gra to całe jego zycie
- Wiem, ale czasami czuję, ze to ona jest dla  niego najważniejsza, a tej operacji chce, żeby juz nie musiał się mną tak zajmować
- Co ty mówisz? Andrzej taki nie jest. Gdyby nie chciał z tobą być to by zwiał po pierwszym spotkaniu. Gdyby bał się tego, że jesteś niewidoma to w ogóle nie robiłby ci nadziei. Tyle razem przeszliście, a ty masz takie wątpliwości- skarcił mnie Karol
- To wszystko przez tą operację, po prostu cholernie się tego boję
- Daj lepiej te klucze i nie gadaj więcej takich bzdur
- Obiecuję i dziękuję. Możesz napijesz się czegoś?
- Dzięki, ale muszę wracać, Ola czeka w domu
- Rozumiem
Weszłam do domu, ściągnęłam buty i kurtkę, klucze odłożyłam na swoje miejsce. Zrobiłam sobie herbatę i włączyłam telewizor. Skacząc po kanałach szukałam jakiejś fajnej muzy. Zatrzymałam się na jakimś kanale, a głos w nim mówiła o mnie:
        ,, Przedstawiamy Państwu dzisiaj niezwykła historię, Historię wielkiej miłości, wielkiej     przyjaźni, zapału i chęci do życia. Nasza dzisiejsza bohaterka Paulina ma 23 lata. Na co dzień uśmiechnięta i zaradna dziewczyna w każdej minucie swojego życia pokonuje przeciwności losu. Mało kto wie, że Paulina jest osobą niewidomą. Jak sama mówi pogodziła się z losem, pogodziła się z ty, że taka się urodziła i cieszy się życiem, ale ostatnio pojawiła się nadzieja na to żeby dziewczyna mogła odzyskać wzrok. Paulina prywatnie jest dziewczyna Mistrza Świata Andrzeja Wrony, dlatego w pomoc zaangażowane jest całe siatkarski środowisko. Chłopcy organizują mecze charytatywne, wystawiają na licytacje swoje puchary, organizują różne spotkania, jednym słowem robią wszystko żeby żebrać pieniądze na operację dla Pauliny, a kwota jest spora bo potrzeba ok  10 milinów złotych. Państwo tez mogą pomóc Paulinie zobaczyć jak wygląda świat, jak wygląda ona sama. Pieniądze można wpłacać na specjalnie utworzone do tego kotno lub do Fundacji ,, Sie Pomaga'' z dopiskiem dla Paulin W. zobaczyć świat.


* Andrzej

Z lekkim niepokojem zapukałem do gabinetu prezesa
- Wejdź- usłyszałem
- Witam Prezesie, Kacper?- zdziwiłem się
- Cześć tata chciał ci coś powiedzieć
- To są bilety na specjalny poza Ligowy mecz Skra Bełchatów- Asseco Resovia- Jastrzębski Węgiel- powiedział Piechocki
- Serio? ale dlaczego zmienił Pan zdanie?
- Jego zapytaj- powiedział prezes wskazując swojego syna, a Kacper stał i szczerzył zęby
- Dziękuję, bardzo Panu dziękuję
- Nie masz za co, ale wasza głowa w tym, żeby sprzedać te bilety
- Bez obawy tato- odezwał się junior
Spadł mi z serca wielki kamień, wtedy juz wiedziałem, że uda nam się zebrać te pieniądze. Miejsce w klinice już było zarezerwowane. Żeby od tego wszystkiego odetchnąć postanowiłem zabrać Paule nad morze. W weekend nie mięliśmy żadnego meczu, więc nic nie stało nam na drodze.
- Cześć kochanie mam dla ciebie super wiadomości
- Jakie? Takie, że wszyscy zaczęli o mnie mówić nawet w telewizji?
- Co?
- To! Właśnie słyszałam jak to bardzo pragnę widzieć
- To dobrze
- Dla kogo dobrze. Przecież gdzie teraz nie wyjdę to każdy będzie simę na mnie gapił.
- Kochani zdaję sobie sprawę z tego, że to dla ciebie nowość, ale im więcej osób wie o naszej akcji tym lepiej. Nie myśl o tym, a ja mam dla ciebie dwie niespodzianki
- Jakie?
- Po pierwsze jedziemy nad morze, a po drugie daj ręce


* Paula

No więc wyciągnęłam ręce na których poczułam coś kudłatego, ciężkiego i o sporych rozmiarach
- Co to?- zapytałam
- Pies przewodnik
- Co on tu robi?
- Jest twój
- Co?
- Tymon od dzisiaj będzie cie pomagał
- Tymon?
- Tak się nazywa i nie można mu zmienić imienia
- Skąd go masz?
- Od Wiktora. No, ale dosyć gadania pakujemy się i jedziemy
Byłam taka szczęśliwa, że nic nie było wstanie tego zmienić, no może nic bo wciąż czułam się dla niego ciężarem
- Czemu płaczesz?
- Ze szczęścia bo jesteś taki kochany, a ja jestem dla ciebie ciężarem
- Chyba już o tym rozmawialiśmy. Kocham cię, a teraz pakuj się i jedziemy


* Andrzej

Półgodziny później oboje ruszyliśmy w drogę do Sopotu rodzinnego miasta Pauli. Przy okazji mieliśmy zawitać do mieszczące się w pobliżu Ergo Areny
- A gdzie jedziemy?-  zapytała
- Na molo
- Na jakie molo?
- Na twoje molo
- Co? Naprawdę jedziemy do Sopotu? Ale przecież to kawał drogi
- Wieczorem będziemy na miejscu- powiedziałem


* Paula

Trochę się tego bałam, bałam się, że gdzieś tam spotkam rodziców którzy nie mogą mi wybaczyć, ze wyjechałam, a raczej uciekłam z rodzinnego miasta, ale dla mnie to Bełchatów jest domem. Tam nikt nie patrzy na mnie jak na dziwaka, widzą  we mnie po prostu człowieka. Chociaż zawsze chętnie wracałam do Sopotu to od rodzinnego domu trzymałam się z dystansem. Tak już miałam, taka byłam.
- Jak odzyskam wzrok to zabiorę cię w moje ulubione miejsca i do mojej lodziarni
- Powiedziałaś to- ucieszył się Andrzej
- Dzięki wam zaczynam w to wierzyć
- I tak będzie kochani, a wtedy zobaczysz jaki jestem straszny
- Tak szybko się mnie nie  pozbędziesz- powiedziałam posyłając mu uśmiech
- Na to liczę- odpowiedział


* Andrzej

Zauważyłem, ze do Pauli powoli dociera t co się dzieje, że powoli oswaja się z myślą, że jej życie będzie łatwiejsze, ale zauważyłem też, że cholernie się tego boi co dawało się odczuć    
- A jak się nie uda
- Co się nie uda?
- No zebrać tych pieniędzy. Już przyzwyczaiłam się do myśli, ze to jest możliwe, a jak się nie uda?
- Wszystko się uda kochanie
- Andrzej bądźmy realistami
- Jestem i choćby nie wiem co to zbiorę tą kasę
- Tymon co on się tak wierci?
- Chyba chce siku
- To zatrzymajmy się, a gdzie jesteśmy?
- Za godzinę będziemy na miejscu
- Możemy się przejść, muszę rozprostować kości?
- Pewnie chodźmy
- Boże jak ten las pięknie pachnie- powiedziała dotykając drzew, - Echo gdzie jesteś?- wołała jak szalona
Po 10 godzinach podróży i postojów w  krokach byliśmy na miejscu. Od razu dało się wyczuć klimat i zapach morza. Rozpakowaliśmy się i poszliśmy powdychać jodu. Spacerowaliśmy po plaży trzymając się za rękę
- Gdzie Tymon?
- Biega z przodu
- Weź go na smycz
- Dlaczego?
- Bo tutaj psy nie mogą biegać luzem
- To nie jest zwykły pies- powiedziałem kiedy nagle ktoś nas zaczepił.
- Paula, Paula dawno cię tu nie wdziałam


* Paula

- Kim jesteś?- zapytałam
- Karolina nie poznajesz?
- Nie
- Przyjechałaś do rodziców?- zapytała
- To bardziej skomplikowane. Poznajcie się to mój chłopak Andrzej, a to moja kumpela Karolina
- Widzę, że zaszły u ciebie duże zmiany- stwierdziła Karolina
- Jedno pozostało niezmienne
- Już nie długo- odezwał sie Andrzej
- Tzn?- dopytywała na, ale to była cała Karolina ciekawe jak zawsze
- Poddam sie operacji po której odzyskam wzrok
- To super wiadomość
- Sory, ale musimy juz iść.
- Czemu ją zbyłaś?- zapytał Wrona
- Bo zaraz poleci do moich rodziców i wszystko im powie
- A może oni powinni wiedzieć?
- Ale nie chce żeby wiedzieli
- Jak chcesz kochanie
- Lepiej powiedz mi co widzisz?
- Zachód słońca, niebo, ludzi w wodzie
- Molo. Zabierz mnie na molo
- To zrób krok w przód
- Po co?
- No zrób
Zrobiłam to co  mówił i już wiedziałam, że właśnie weszłam na moje ukochane molo. Czułam się jak w bajce, jak w dzieciństwie kiedy chodziliśmy tam z Olkiem, a on opowiadał mi co dzieje się na morzu
- Przychodziłam tu zawsze z bratem
- To ty masz brata? Nigdy o nim nie mówiłaś
- Bo nie było o czym. Olek wyjechał kiedy miałam 12 lat i od tamtej pory nie utrzymuje z nami kontaktów
- Może chciałabyś go odnaleźć?
- Nie! Wystarczy mi , że mam ciebie
- Jak tu pięknie pachnie- powiedziałam, ale przerwał mi telefon Andrzeja
- Kto dzwoni?- zapytałam
- Kacper
- To daj na głośnomówiący- poprosiłam
- No halo Piechu
- Cześć Kacper- powiedziałam
- Hej sprzedaliśmy wszystkie bilety
- Tak szybko?- zdziwiłam się
- I nie tylko my. Ludzie biją się o bilety na treningi z Resovią, JW juz przelał pieniądze na konto, Lotos wyprzedaje ostatnie wejściówki, a Puchar i medale Zaksy za aukcji stają za 90 tys.
- To wciąż za mało, trzeba wymyślić coś jeszcze
- Andrzej zobacz ile mamy jeszcze czasu, damy radę
- Może masz rację
- Na pewno
- Dzięki Kacper- powiedziałam, a Andrzej zakończył rozmowę
- Medal, sprzedam swój medal- powiedział
- Jaki medal?
- Ten z Mistrzostw Świata

   

******************************************
No i oddaje w wasze łapki kolejny rodział miłości Andrzeja i Pauli :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie
:*
/mała