sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 6

Zbyszek nie odbiera telefonów i nie ma go w domu. Jakby zapadł się pod ziemię razem z Ewą, ale spoko poczekam, aż wróci i w końcu szczerze ze mną pogada. Bo gdy świat rozpada się na kawałki jedyne co trzyma cię przy życiu to nadzieja. Miałem różne kontuzje. Jedne poważniejsze, drugie błahe, ale wiara pchała mnie do przodu. Tym razem taż tak będzie.   
- Damian co ty tu robisz?
- Czekam na wyjaśnienia
- Co?
- Zbychu nie musisz już udawać. Byłem u ciebie i spotkałem Ewę, jest w ciąży. To twoje dziecko?
- Oszalałeś?
- Tyle razy pytałem czy wiesz gdzie jest Ewa, a ty patrzyłeś mi prosto w oczy i kłamałeś
- Ale jak możesz myśleć, że spałem z twoją dziewczyną
- Mieszkacie razem to chyba mam prawo
- Ale to dziecko nie jest moje i nie mieszkamy razem
- To czyje?- zapytałem
- Twoje idioto- odpowiedział Zbyszek
- Co?
- Wejdź do środka, napijesz się czegoś
- Nie, gdzie ona jest?
- Nie wiem
- Kłamiesz, mieszkała u ciebie. Musisz wiedzieć gdzie jest
- Dobra wiem, ale nie mogę powiedzieć
- Myślałem, że jesteśmy kumplami
- Bo jesteśmy
- A kumple nie okłamują się
- Pogadaj z Ewą
- Jak skoro nie wiem gdzie jest?
- Mogę ci tylko powiedzieć, że w sobotę przyjeżdża do babci
- Nic tu po mnie- powiedziałem i wsiadłem do auta
- Damian zaczekaj
- Na co. Nie powiedziałeś mi nawet, że będę ojcem choć dobrze o tym wiedziałeś
Pogoda nie rozpieszczała nas tego dnia. Po niebie pływały burzowe chmury, a wycieraczki nie nadążały odgarniać deszczu z przedniej szyby. Jechałem przed siebie, byle gdzie żeby tylko nie wracać do domu
* Ewa
- Jadę nad morze- powiedziałam do Julii
- Gdzie?
- Do Łeby. Mieszka tam babcia Zbyszka i powiedziała, że mogę u niej pomieszkać
- A co z Damianem?
- Nie wiem, nie umiem z nim rozmawiać
- No chyba nie boisz się tej staruchy?
- Nie znasz jaj, ale masz racje już się jej nie boję. A jak wracałam z cmentarza to spotkałam mamę
- I co?
- Nic nie chciała ze mną rozmawiać, napisałam do niej list
* Damian
- Mamo ja zaraz wychodzę na trening
- Wiem synku, ale chciałam z tobą porozmawiać
- O czym?
- Bo widzisz córka mojej koleżanki idzie na wesele
- No i?
- I nie ma partnera
- No chyba nie myślisz, że ja z nią?
- Co ci szkodzi synku?
- To, że ja mam dziewczynę
- Ciekawe gdzie?
- Mamo daj spokój widziałem się ostatnio z Ewą
- Gdzie?
- U Zbyszka
- Mówiła coś?
- Nie, ale jest w ciąży
- Z nim?
- Ze mną- powiedziałem
- Co ty mówisz synku?
- Będę miał dziecko z Ewą
- A skąd wiesz, ze ta dziewucha nie kłamie
- Ona mi tego nie powiedziała
- To kto?
- Zbyszek, a teraz muszę już iść
- Co zamierzasz?
- Znaleźć Ewę i wyjaśnić wszystko
Mama była jakaś podenerwowana, chociaż za wszelką cenę nie chciała dać tego po sobie poznać. Nigdy nie lubiła Ewy, ale nie ma prawa mnie z nikim swatać. Jeśli będę chciał to cale życie będę na nią czekał
* Ewa
Babcia Zbyszka to bardzo miła starsza Pni. Troszczy się o mnie jak o członka swojej rodziny
- Ewa
- Tak Pani Haniu?
- Ja wychodzę, będę dopiero wieczorem. Masz swoje klucze?
- Tak- odpowiedziałam, - i jeszcze raz dziękuję
- Za co ty mi dziecko dziękujesz? To ja powinnam podziękować tobie, że dotrzymujesz towarzystwa starej babie
- Proszę tak nie mówić
- Ewuniu przepraszam, że pytam, ale mój wnuczek mówił, że miałaś problemy z prawem
Zmieszałam się. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i jak zareaguje Pani Hania jak dowie się prawdy. Wcale nie miałam ochoty do tego wracać, ale skoro u niej mieszkam to chyba powinnam jej to wyjaśnić.
- Tak, ale to bardzo skomplikowane- powiedziałam
a starsza Pani zaskoczyła mnie po raz kolejny
- Wiem, że nie zrobiłaś nic złego i skoro Zbyszek ci ufa to ja też
* Zbyszek
Wracałem z treningu kiedy pod domem czekał na mnie niespodziewany gość. Prędzej uwierzyłbym w Ufo niż w to, że matka Damiana stoi pod moimi drzwiami, chciałem zawrócić, ale ten babsztyl już mnie zobaczył. Jej wzrok nie zwiastował nic dobrego.
- Pani tutaj?
- Musimy porozmawiać
- My? A mamy o czym?
- Mamy, ale chyba nie będziemy stać tutaj
- Niech Pani mówi o co chodzi bo nie mam czasu- powiedziałem odkluczając drzwi
- Trochę szacunku- odpowiedziała i weszła do środka
- Może teraz się dowiem po co ta kontrola? Sprawdza Pani czy Ewa wyjechała?
- Co ta dziewucha tu robiła?
- To chyba nie Pani sprawa
- Przeciwnie bo spotkała się z moim synem
- I bardzo dobrze
- Dobrze? Przecież ona zniszczy mu życie
- Jak na razie to Pani to robi
* Damian
Samochód Zbyszka stał na podjeździe co oznaczało, że jest w domu. Teraz albo nigdy pomyślałem, ale usłyszałem krzyki dobiegające ze środka
- Wpierdala się Pani w nie swoje sprawy i niszczy własnego syna
- Ja go przed nią ratuję
- Szantażując Ewę?
- Widzę, że i tego nie omieszkała ci powiedzieć?
- Ewa nie jest sama i jeśli spróbuje ją Pani skrzywdzić to gorzko tego pożałuje
- Grozisz mi?
- Ja? Skąd ja tylko grzecznie uprzedzam
- Posłuchaj smarkaczu jednym telefonem mogę zniszczyć tę twoją niby karierę
- Nie boję się Pani. Radzę tylko zastanowić się czy Damian wybaczy Pani to wszystko
- On nigdy niczego się nie dowie. No chyba, ze ty mu wszystko wygadasz
- Damian nie spocznie póki jej nie znajdzie
- Wystarczy jeden telefon na policje i będzie miała przesrane
- Jak można być tak zimnym i wyrachowanym?
- Ta kryminalistka nie zasługuje na mojego syna
- Ewa nie jest kryminalistką
- Zabiła człowieka
- Nie człowieka tylko potwora który ją gwałcił i nie zabiła tylko broniła się, ale Pani przecież doskonale wiedziała co zrobić żeby wyglądało na to, że zabiła go z premedytacją. Prawda?- mówił Zbyszek
Serce mi stanęło. Jakie zabójstwo, jaki gwałt? Czy oni mówili o mojej Ewie? Czy moja mama wiedziała gdzie ona jest?
- Łukasz miał się jej w końcu pozbyć
- Bo przyłapała was w łóżku?
- Zrobiła sobie z ciebie pokój zwierzeń?
- Czyli to prawda? Miała Pani romans z jej ojczymem
- Kiedy trafiła do mojego ośrodka miałam nadzieję, że zgnije tam, że wykończy sama siebie tymczasem mój kochany synuś związał się z tym elementem
Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. To nie mogła być moja mama, ona taka nie jest
- O czym wy mówicie?- zapytałem wchodząc do środka
- Damianku
- Mamo pytam o czym mówił Zbyszek
- Znowu cos wymyślił
- Nie kłam, słyszałem wszystko. Jak mogłaś?
- To nie tak synku
- Od samego początku wiedziałaś gdzie jest Ewa
- Ta morderczyni nigdy nie miała prawa pojawić sie w twoim życiu
- Co ty do mnie mówisz?
- Twoja ukochana zabiła człowieka, a ode mnie wzięła pieniądze w zamian za zniknięcie
- Kłamie Pani, a ja ma na to dowody- powiedział Zbyszek
- Ona jest mordercą- krzyczała mama
- Dlaczego cały czas tak o niej mówisz, kogo zabiła?
- Swojego ojczyma, kochanka twojej matki, ale to był nieszczęśliwy wypadek
- Czy to prawda, że on ją?- zapytałem ale nie mogłem wydusić z siebie tego słowa
- Tak- odpowiedział Zbyszek
- To dlatego budziła sie w nocy z krzykiem
- Śni jej się tamten wieczór
- Jak mogłaś mamo? Nienawidzę cię, nie chce cię znać
- Synku to dla twojego dobra
- Przez ciebie straciłem Ewę i moje dziecko. Nigdy ci tego nie wybaczę, wynoś się stąd
- Damianku
- Nie jesteś już moja matką
Moja własna matka, kobieta która zawsze powtarzała mi, że mnie kocha i oddałaby za mnie życie robi mi coś takiego . Czy na tym polega miłość matki do dziecka, że niszczy się jego szczęście? Moja mama wyrządziła Ewie tyle krzywdy, że nie wiem jak spojrzę jej w oczy
- Wiedziałeś, wiedziałeś o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś?
- To nie tak
- Więc jak?
- Byłem rozdarty między tobą, w Ewą która błagała mnie żeby nic ci nie mówił
- Ja też błagałem żebyś powiedział gdzie ona jest
- I co twoim zdaniem kurwa miałem zrobić?
- Dlaczego mi tego nie powiedziała? Chyba bardziej ufała tobie
- Jest zupełnie inaczej niż ci się wydaje. Przyszła do mnie tego dnia kiedy zabrałeś ją do rodziców. Płakała i była załamana. Wtedy musiała się komuś wygadać. Kiedy twoja mama zobaczyła ją tamtego wieczora i skojarzyła skąd ją zna powiedziała, że jeśli Ewa cię nie zostawi to on się tym zajmie
- Czyli?
- Ewa bała się, że nie uwierzysz jej, że zabiła ojczyma przypadkowo


********************************
Kochani łapcie dalszą część opowiadania :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 5

- A ty co tu robisz?- zapytała mama Damiana
- Chyba nie muszę ci się tłumaczyć- odpowiedziałam
- Nie przypominam sobie żebyśmy były na ty- powiedziała 
- To już twój problem
- Na coś się chyba umawiałyśmy
- Ja się na nic z tobą nie umawiałam
- A chcesz, żeby Damian poznał prawdę?
- Proszę bardzo idź i powiedz mu. To i tak nie ma już znaczenia
Głupi i triumfujący uśmieszek zszedł z jej twarzy. Była wyraźnie zaskoczona tym, że się jej postawiłam
- Ciekawe co pomyśli sobie mój syn gdy dowie się, że poleciałaś na kasę
- No ciekawe? Mnie za to interesuje co zrobi prasa gdy dowie się, ze miałaś romans z moim ojczymem
- Co ty wygadujesz? Przecież wiesz, że to nie prawda
- Prawda czy nie będziesz na okładce wszystkich gazet
- Ty jesteś nienormalna
- Nienormalna byłam kiedy przestraszyłam się twoich gróźb. Pamiętaj jeśli piśniesz Damianowi o kasie, której nie było ja zrobię to samo
- Nie odważysz się
- A chcesz się przekonać? Nie jestem już tą samą dziewczyną, którą w poprawczaku mogłaś gnoić jak ci się chciało- powiedziałam odchodząc
Tato możesz być ze mnie dumny- pomyślałam. Wtedy nabrałam takiej pewności siebie. Nie zrobiłabym tego co mówiłam, ale ona nie miała takiej pewności, a moje słowa wywołałyby burze i zniszczyły jej karierę. Jeszcze jakiś czas temu rozmowa z nią totalnie by mnie zdołowała, ale dużo się zmieniło. Zbyszek pokazał mi, że nie musze się jej bać. Wróciłam do domu, spakowałam swoje rzeczy i napisałam wiadomość do Julii, że niedługo wracam. Usiadłam przy biurku w gabinecie Bartmana i zaczęłam pisać list do mamy. Jeśli po tylu latach mogę nazwać ją mamą:
    Cześć mamo
    Wiem, że nadal mi nie wierzysz i uważasz, że specjalnie zabiłam Łukasza, ale istnieją dowody, które potwierdzą ci, że mówiłam prawdę. Zawsze jak do mnie przychodził brał ze sobą kamerę. Mówił, że to na wypadek gdybym kiedyś chciała komuś powiedzieć prawdę o naszej jak to nazwał ,,miłości''. Tyle razy błagałam Boga żebyś wróciła do domu i zobaczyła co mi robi, ale zamiast ciebie zobaczyła to Jula. Nie wiem gdzie ma nagrania i co z nimi zrobił skoro nie znalazła ich nawet policja, ale jeśli je znajdziesz poznasz prawdę. Zobaczysz, że Łukasz nie był ideałem tylko zwykłym potworem. Wybaczyłam jemu, ale tobie nie umiem wybaczyć tego, że mnie nie broniłaś, nigdy nie zapomnę twoich słów i tego, że bardziej zależało ci na nim. Pisze ten list bo chcę zamknąć tamten rozdział swojego życia mamo.
Zgięłam kartkę w pół, włożyłam do koperty i zaadresowałam na nasz stary adres. Od Julki dowiedziałam się, że mama dalej tam mieszka. Była godzina 13:30, zeszłam na dół i otworzyłam drzwi do których ktoś pukał. Widok gościa kompletnie mnie zaskoczył, nie umiałam wydusić z siebie słowa, a serce na jego widok podskoczyło mi do gardła
- Ewa to naprawdę ty?
- Co ty tu?
- Przyszedłem do Zbyszka
- Nie wrócił jeszcze, Damian proszę idź sobie
- Ewa co się stało? Dlaczego tak nagle zniknęłaś?
- Nie pytaj o nic, po prostu odejdź i zostaw mnie
- Ty jesteś w ciąży- stwierdził, - Czy to moje dziecko
- Błagam cię- powiedziałam nie mogąc powstrzymać łez
- Ewa porozmawiaj ze mną
- Nie Damian odejdź i zapomnij o mnie- powiedziałam zamykając drzwi
Po cholerę on tu przyszedł, po co zawraca mi głowę, po co mnie szuka. Niech Zbyszek wraca jak najszybciej i odwiezie mnie z powrotem do Kędzierzyna. Myślałam, że jak się z nim spotkam to wszystko mu powiem, ale nie umiałam.
* Damian
Wiedziałem, że moje przeczucia się nie mylą, że Zbyszek doskonale wie gdzie jest Ewa. Nie sadziłem tylko, że ona u niego mieszka. Musiałem z nim porozmawiać. Chyba zasługuję na wyjaśnienia? Jeśli są razem spoko zrozumiem to, ale chciałbym wiedzieć. Wykręciłem numer do Zbyszka, ale odezwała się sekretarka.
- Myślałem, że jesteśmy kumplami, że zawsze możemy na siebie liczyć i sobie ufać, a ty robisz mi cos takiego? Jak mogłeś milczeć tyle czasu, jak mogłeś udawać, że nic nie wiesz? Zawiodłem się na tobie stary- nagrałem się
i poszedłem się napić. Mieliśmy z chłopakami taki swój klub do którego chodziliśmy na piwo. Czułem się zdradzony i oszukany przez dwie najbliższe mi osoby. Okazało się, że w ogóle nie znam człowieka, którego uważałem za swojego najlepszego kumpla.
* Ewa
- Możemy już jechać?- zapytałam Zbyszka
- Ewa co się stało?
-Damian tu był
- Rozmawiałaś z nim?
- Nie
- Dlaczego nie powiedziałaś mu wszystkiego?- zapytał
- Bo nie. Nie chce do tego wracać, nie chce o tym myśleć. Chce zapomnieć
- Wiesz, że Damian nie odpuści tematu
- To wyjadę gdzieś gdzie mnie nie znajdzie
- Robisz wielki błąd
- Może, ale to moje życie, jedźmy już
Zbyszek skupiał się na prowadzeniu samochodu, a ja obserwowałam drogę, milczeliśmy oboje. Może on ma racje, może powinnam spotkać się z Damianem, zaryzykować i powiedzieć mu wszystko? Może zrozumie i wybaczy mi, a jak nie zrozumie to znaczy, że mu na mnie nie zależało. Jeszcze nigdy nie byłam tak bezradna. Nawet przed tym wszystkim co wydarzyło się w moim życiu.
- O czym tak myślisz?- zapytał Zbyszek
- O tym, że nigdy nie uwolnię się od przeszłości. Obiecałam sobie, że jak wyjdę z poprawczaka to zacznę nowe życie. Tymczasem to stare wlecze się ze mną cały czas. Mam po prostu dosyć Damiana, jego mamuśki i tego naszego niby związku
- Nie wierzę w to. Kochasz go i nigdy tego nie zmienisz
- Wydaje ci się- odpowiedziałam
a Bartman nie powiedział więcej, ani słowa. Doceniałam to co dla mnie robi i do końca życia mu tego nie zapomnę, ale wtedy chciałam, żeby dał mi spokój
- A co między tobą i Julą?
- Ewa proszę cię nie baw się w swatkę. Na którą masz tego lekarza?
- Na 17
- To zawiozę cię do przychodni, a potem podrzucę do domu
- Nie musisz czekać, bo to trochę potrwa
- Spokojnie do 20 mam dla was czas
Już nie mogłam się doczekać kiedy znowu zobaczę mojego maluszka na monitorze. O dziwo przede mną były tylko dwie Panie. Dołączyliśmy  ze Zbyszkiem do kolejki, a w miedzy czasie wspominaliśmy stare dobre czasy
- Pani Ewa Swędrowska- zawołała pielęgniarka
- To ja- odpowiedziałam
- Zapraszam do gabinetu
Moja Pani ginekolog była bardzo miłą i sympatyczną kobietą, ciężko doświadczoną przez los.
- Dzień dobry- powiedziałam
- Witam Pani Ewo, jak się czujemy?
- Dobrze
- No to zapraszam, zrobimy USG
Znowu miałam ciarki na całym ciele, ale nie ze strachu czy coś. Po prostu nie znosiłam tego zimnego żelu. Kiedy zobaczyłam jak moje maleństwo macha do mnie rączką popłakałam się ze szczęścia
- Serduszko- powiedziała lekarka
a głośne bum, bum, bum sprawiło, że wylądowałam w niebie. Wszystkie moje problemy zniknęły, liczyło się tylko to co było tu i teraz czyli moje maleństwo
- Chce Pani znać płeć?- zapytała
- Tak- pokiwałam głową
- Dziewczynka, zdrowa i silna, proszę zobaczyć jak się uśmiecha
- Moja księżniczka
- Pani Ewo czy na pewno dobrze się Pani czuje?
- Tak tylko mam trochę problemów
- Nie może się Pani tak denerwować
- Wiem, ale to trudne
- Najlepiej by było jakby wyjechała Pani nad morze na jakiś czas
- Nad morze?- zdziwiłam się
- Tak świeże powietrze dobrze Pani zrobi. Proszę to przemyśleć
- Ok
- Tutaj proszę zdjęcia i widzimy się za miesiąc
- Dziękuję do wiedzenia
- Do wiedzenia- odpowiedziała
Wyszłam z tego gabinetu szczęśliwa jak nigdy. Czułam, że mogę góry przenosić, wszystko się zmieniło po tej wizycie. Może ten wyjazd dobrze mi zrobi
- Przedstawiam ci moją córeczkę- powiedziałam do Zbyszka
- Śliczna, gratulacje. To co wracamy do domu?
- Pani doktor powiedziała, że powinnam pojechać na morze, odpocząć i dotlenić się
- Na pewno ma rację, mam babcie w Łebie, chętnie cię ugości
- Zbyszek ja nie mogę cię tak wykorzystywać
- Ewa rozmawialiśmy już o tym

**********************
No i mam dla was kolejny rozdział opowiadania o Damianie i Ewie :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię ;)
/mała


sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 4

- Zostaw, daj mi spokój- krzyczałam, aż wykrzyczałam cały tlen jaki miałam w płucach
- Jesteś moja, należysz do mnie- mówił i ślinił się jak wściekły pies
- Błagam nie dzisiaj
- Chcesz żebym powiedział mamuśce, że jej córeczka jest dziwką?
Po tych słowach przypomniałam sobie czego uczył mnie kiedyś tata. Kopnęłam go w krocze, a on odskoczył jak oparzony
- Suka- wyszeptał
Sięgnęłam po to co miałam najbliżej czyli nóż w kieszeni. Stałam przed nim z ostrzem skierowanym w jego klatkę piersiową
- I tak tego nie zrobisz- drwił ze mnie
- Chcesz się przekonać?- zapytałam
- Jesteś dokładnie taką samą szmatą jak twój ojciec
- Nie wiem co moja mama zobaczyła w takiej kupie gnoju, powiem jej wszystko
- I myślisz, że uwierzy takiej szmacie?
Wyciągnęłam nóż w jego stronę, ale on złapał mnie za rękę. Zaczęłam się z nim szarpać, bo to było jedyne co mnie przed nim broniło. Krzyczałam, że jest zwykłym bydlakiem, walczyłam o przetrwanie jak rozbitek na bezludnej wyspie. Kiedy jego głos ucichł poczułam pod swoimi stopami ciepłą wilgoć. Wpadłam w panikę gdy zobaczyłam krew kapiącą z noża, który trzymałam w ręku. Czerwona plama powoli zmieniała się w kałuże, a niebieska koszula, którą miał na sobie momentalnie zmieniła kolor. Stałam jak sparaliżowana, nagle usłyszałam głos mamy
- Łukasz...........nie. Co ty zrobiłaś?- krzyczała i trzęsła mną
- Gwałcił mnie- powiedziałam oszołomiona
- Co ty wygadujesz dzwonię po policję
 Z walącym sercem, w piżamie i z kajdankami na rękach prowadzona byłam przez mundurowego do radiowozu
- Mamo musisz mi uwierzyć, mamo- krzyczałam, - Mamo- zawołałam i obudziłam się gwałtownie
- Spokojnie to tylko sen- powiedział Zbyszek
Nie mogłam złapać tchu, a moje płuca nie filtrowały powietrza. Dusiłam się tym zawsze kiedy zamykałam oczy. Jakby Łukasz wracał i dalej się nade mną znęcał
- Znowu to samo?- zapytał
- Jak zawsze- odpowiedziałam
- Spokojnie jesteś bezpieczna
- Daleko jeszcze?
- Już jesteśmy
- To dobrze bo muszę do toalety
Tutaj masz klucze, a ja wezmę twoją torbę i skoczę do sklepu po coś do jedzenia
Dobrze znałam ten dom, przecież setki razy bywałam tu z Damianem. Weszłam do salonu i od razu rzuciło mi się w oczy zdjęcie, które stało na kominku. Była na nim nasza trójka, świętowaliśmy urodziny Bartmana. Wzięłam prysznic, a moje maleństwo chyba grało jakiś ważny mecz bo kopało jak szalone. Złożyłam sukienkę, którą dostałam od Juli, nastawiłam wodę na herbatę i usiadłam na kanapie. Położyłam dłonie na moim brzuszku i czułam każdy jego ruch
- Nie śpisz kochanie?- zapytałam, - hej to ja twoja mamusia już nie mogę się ciebie doczekać aniołku
- Już jestem z kim rozmawiasz?- zapytał Zbyszek
- Z małym rozrabiakom
Wstałam z kanapy i poczułam kolejne mocne kopnięcie
- Co jest?
- Nic tylko mały cały czas kopie
- Mogę dotknąć?
- Jasne- powiedziałam
- Ale super, hej maluszku słyszysz wujka?
Staliśmy tak chwilę, a Zbyszek mówił do maleństwa. Wyobrażałam sobie, że to Damian, że to on się o mnie troszczy i rozmawia z własnym dzieckiem. Niezręczną sytuację przerwał czajnik, który dawał znać, że herbata jest już gotowa
- O której chcesz jutro wracać?- zapytał
- Rano pojadę na cmentarz, bo na 17 mam lekarza
- Ok ja mam trening o 8 więc spokojnie zdążę cię zawieść z powrotem
- Kochany jesteś- powiedziałam
- Od tego ma się przyjaciół. Teraz wcinaj kolacje, a ja przygotuje ci sypialnie
- Przecież mogę spać tutaj
- Na pewno nie
Zbyszek był jedynym prawdziwym przyjacielem jakiego miałam. To dzięki niemu dawałam sobie radę po rozstaniu z Damianem. Mogłam zadzwonić do niego o 1 w nocy, a on godzinę później byłby u mnie. Sprzątałam po kolacji kiedy zadzwonił jego telefon, a zdjęcie które pojawiło się na wyświetlaczu wywołało u mnie szybsze bicie serca 
  - Zbyszek telefon- zawołałam
- To Damian
- To ja idę do siebie. Tylko pamiętaj ani słowa
* Damian
Dzwoniąc do Zbyszka zawsze trzeba było się uzbroić w cierpliwość. Nie wiem kiedy zrozumie, że telefon jest bezużyteczny jak go nie odbiera, albo wyłącza.
- Halo?
- No w końcu- powiedziałem 
- Sory w kiblu byłem
- To znaczy, że jesteś w domu?
- Jutro będę
- Powiedz mi Zbychu tak szczerze czy ty masz kontakt z Ewą?
- Dlaczego tak myślisz?
- Ja nie myślę ja to wiem tylko dlaczego ukrywasz to przede mną?
- Damian ja nie wiem o co ci chodzi
- Możesz udawać, ale ja wiem swoje. Jeśli wiesz gdzie ona jest to błagam cię powiedz mi
- Chciałbym ci pomóc, ale nie umiem. Jak wrócę to pójdziemy na piwo i pogadamy
Ta rozmowa utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że moje podejrzenia są prawdziwe i  Zbyszek wiem gdzie jest Ewka.
*Ewa
Na plaży słychać szum fal i ptaków śpiew. Woda przypływa i odpływa zmniejszając i zwiększając co chwila plażę. Słychać jak rozbija się o pobliskie skały i klif, a jej wzburzone fale wylatują w powietrze po czym z powrotem dają nura do wody. Spaceruję brzegiem plaży, a spienione morze oblewa moje stopy jak na tę porę lodowatą wodą. Gdybym tylko mogła skoczyłabym z tego klifu w dół, zanurzając się w wodzie niczym syrena, poznawałabym podwodne życie. Może byłby lepsze niż to moje tutaj, a tamta plaża, to miejsce nad morzem, byłam tu już kiedyś. Nagle usłyszałam trzask drzwi, ale skąd u licha na plaży drzwi? I wtedy zrozumiałam, że Zbyszek wyszedł na trening, a ta plaża to tylko  sen. Zegarek pokazywał godzinę 7 rano. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i zeszłam zrobić sobie śniadanie, ale ono czekało juz na mnie na stole. Zbyszek wiedział co lubię i mogę jeść. W jednym był jednak nieugięty na stole zamiast mojej ukochanej kawy, stał sok pomarańczowy. Zjadałam to pięknie przygotowane śniadanie, wzięłam klucze, które Zbyszek mi zostawił i wyszłam z domu. Mój tata, ten który mnie kochał i któremu na mnie zależało był policjantem. Pewnego dnia nie wrócił do domu z pracy, a jakiś czas później znaleźli go zakopanego w lesie. Miałam tylko 12 lat kiedy to wszystko się stało, a potem mama poznała Łukasza i resztę już znają wszyscy. Kupiłam w pobliskim sklepie znicze i kwiaty. Pani sprzedawczyni nie parzyła na mnie przychylnym okiem, ale co to mnie obchodzi. Drogę znałam na pamięć.
- Cześć tatku- powiedziałam siadając na ławce, - Co tam u ciebie słychać? U mnie jak widzisz jakoś sobie radzę, tylko bardzo za tobą tęsknię
Winnych śmierci mojego taty policja nigdy nie znalazła. Pieprzeni stróże prawa nie umieli rozwiązać sprawy, a przecież tata był ich kolegą. Był najlepszy z nich wszystkich.  Po rozmowie z tatą z serca spadł mi wielki kamień, ale czułam, że musze odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Coś mnie tam po prostu ciągnęło już od dłuższego czasu. Pierwsza alejka w prawo, potem w lewo, czwarty sektor, piąty grób i jestem na miejscu. Pierwszy raz stoję przed nim bez strachu
- Dzień dobry Łukasz. Musiałam tu przyjść bo nie daje mi to wszystko spokoju. Chciałam bardzo przeprosić za to co ci zrobiłam i powiedzieć, że miałeś racje. Mama nie uwierzyła w ani jedno moje słowo, a ja naiwna idiotka łudziłam się,   że gdyby miała wybierać to wybrałaby mnie. Taki człowiek jak ty wszędzie ma znajomości i nawet po śmierci skutecznie niszczy mi życie, ale wybaczam ci wszystko co zrobiłeś, bo każdy ma prawo się pogubić. Wiem o tym najlepiej. Nigdy tego nie zapomnę, do końca życia będę miała przed oczami ciebie leżącego w salonie, ale gdybyś nie był taki uparty. Gdybyś dał mi spokój tak jak prosiłam to nic by się nie stało.
Zapaliłam mu świeczkę i już miałam wychodzić kiedy na przeciwko mnie stanęła kobieta. Nic nie powiedziała, milczała i jak zahipnotyzowana patrzyła na mnie. Nic się nie zmieniła, mimo iż nie widziałam jej 6 lat to nic się nie zmieniła
- Witaj mamo- wyszeptałam
- Wynoś się, nie masz prawa tu przychodzić- powiedziała
Czyli nic się nie zmieniło. Mama dalej wierzy w to, że zabiłam Łukasza z premedytacją i z zazdrości, ale trudno. Teraz przynajmniej wiem kto był dla niej ważniejszy i kogo bardziej kochała. Nic mi do tego co robi i myśli. Ja przeprosiłam, może to nic nie zmieni, ale kiedyś też chciałabym usłyszeć słowo przepraszam. Zegar na kościelnej kaplicy  wybił godzinę 11. Skierowałam się do wyjścia, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i pomyślałam, że już gorzej być nie może.


*****************************
W ten upalny dzień zapodaje wam kolejny rozdział opowiadania oo Damianie i Ewie :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie 
/mała

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 3

Julii nie było kiedy wieczorem kładłam się spać więc postanowiłam na nią nie czekać. Porozmawiałam chwilę z moim maleństwem i poszłam spać. Wiem, że byłam dla niej ciężarem chociaż ona nigdy mi tego nie powiedziała. Mój aniołek jak co noc zaczynał swoje harce, wiercił się i kopał nie dając mi zasnąć. Spojrzałam na zegarek 2-30. Wstałam i poszłam zrobić sobie coś do picia.
- Ała kochanie to boli- powiedziałam dotykając miejsca gdzie chwilę temu czułam kopnięcie, -Też nie możesz spać?
Dzbanek głośnym gwizdem dał mi znać, że woda już się zagotowała. Zalałam chwilę wcześniej przygotowaną herbatę i gapiąc się w ciemność, która panowała za oknem wyobrażałam sobie, że to wszystko się nie wydarzyło, że zaraz się obudzę i znowu będę miała to 15 lat
- Nie śpisz?- zapytała Julia wchodząc do domu
- Jakoś nie mogę
- Chcesz pogadać?
- Chyba nie ma o czym
- A może jednak?- zapytała siadając obok, - Myślisz, że nie słyszę jak nocami płaczesz, albo chodzisz po pokoju. Nie znam tego twojego Damiana, ale widzę jak cierpisz i nie mogę na to bezczynnie patrzeć
- Nie da się nic z tym zrobić
- Powiedz mu wszystko, przecież go kochasz
- Teraz za późno. Jeśli się z nim skontaktuje to jego matka powie mu, że wzięłam od niej pieniądze za rozstanie z nim
- Co?
- A jak dowie się, że zabiłam Łukasza to komu uwierzy?
- Powinnam była prędzej powiedzieć co widziałam
- Przecież wiem, że ci groził. Powiedział mi prosto w oczy, że zabije nas obie
Pierwszy raz od tamtych wydarzeń rozmawiałyśmy tak szczerze. Nie lubię do tego wracać i wspominać. Zabiłam człowieka i muszę nauczyć się z tym żyć
- Ałć- poczułam nagły skurcz
- Kopie?- zapytała Julia
- Jak piłkarz
- Szkoda, że twój tata nie pozna wnuka
- W środę rocznica jego śmierci, chcę pojechać do Jastrzębia
- Pojadę z tobą, a teraz chodźmy jeszcze pospać
* Damian
- Damian- usłyszałem swoje imię, - Damian pobudka
- Co już jesteśmy?
- Tak
Wstałem z fotela i tak jak reszta chłopaków wszedłem do Kędzierzyńskiej hali. Zaksa już na nas czekała. Przywitaliśmy się z chłopakami i udaliśmy do szatni przeznaczonej tylko dla nas. Wskoczyliśmy w klubowe stroje, zaplastrowaliśmy palce, wysłuchaliśmy dyspozycji trenera  i byliśmy gotowi. Rozgrzewkę zaczęliśmy na godzinę przed meczem, a trybuny już były prawie pełne. Brakowało tylko JEJ, ale w tym momencie najważniejsze było wygranie meczu i to za trzy punkty. Rozsiedliśmy się na boisku i zaczęliśmy rutynowe ćwiczenia rozciągające
- Mały pamiętasz o piwie?
- Nie odpuścisz mi?
- Nie bo obiecałem, że będę miał cię na oku
- Co? Komu?
- Nie nic
- Zbychu nie wciskaj mi kitu
* Zbyszek
O kurwa chyba trochę za dużo powiedziałem. Ktoś powinien mi kiedyś uciąć ten mój nie wyparzony jęzor, który zawsze coś wygada. Teraz muszę mu wcisnąć jakiś kit, choć nie odpowiada mi okłamywanie kumpla, to wiem, że mały nie odpuści
- Kłamiesz wiem, że kłamiesz- Damian drążył temat
- Znowu wietrzysz jakiś podstęp
- Jak zacząłeś to dokończ. Co i komu obiecałeś?
- Twojej mamie, że cię przypilnuję
- I znowu kłamiesz. Nie znosisz mojej mamy, a ona ciebie i nigdy nie poprosiła by o cos takiego
Ale ze mnie pierdoła. Prawie wszystko wygadałem, a teraz jeszcze wymyśliłem wymówkę, która jest kompletnie bez sensu. Sam sobie biłem brawo w myślach za ten mój geniusz. Na szczęście z opresji i dalszych tłumaczeń wybawił mnie Dima
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy- powiedział Damian
a ja modliłem się tylko żeby o tym zapomniał
* Damian
Czułem, że Zbyszek coś kręci, mieszał się w tym co mówił. Nie wiem dlaczego, ale miałem wrażenie, ze on wie gdzie jest Ewa i to jej obiecał, że będzie miał mnie na oku. Może to były tylko moje pobożne życzenia, ale całe moje ciało mówiło mi, że tak właśnie jest. Wyciągnę od niego prawdę, choćbym miał przypalać go na ruszcie to dowiem się prawdy. Bo w to, że rozmawiał z moją mamą na pewno nie uwierzę. Prędzej doczekałbym się końca świata niż tego, że oni razem coś ustalają
* Ewa
Jula zrobiła ,, zdrowe'' jak twierdziła kanapki dla mnie i mojego maleństwa. Opiekowała się mną jak siostra, której nigdy nie miałam
- I kto to zje?
- Musisz teraz jeść zdrowo
- Kochana jesteś, ale to ja powinnam dbać o ciebie bo siedzę ci na głowie
- Co ty w ogóle za głupoty gadasz? Jesteśmy rodziną i musimy sobie pomagać, a to maleństwo będzie miało najlepszą ciocię na świecie
- Nie wątpię w to
- A kiedy masz badania?
- W środę na 17- odpowiedziałam
- Poznasz płeć?
- To zależy jak ten rozbójnik w środku się obróci
- Dobra wszystko spakowane, dzwonię po taksówkę
- Nie mój lekarz mówi, że powinnam się dużo ruszać
- No to chodźmy
- Wiesz w końcu z kim grają?
- Nie, ale dowiemy się w kasie
- Nie podoba mi się- powiedziałam
- Nie marudź tylko chodź
Wyszłyśmy z domu i spacerkiem poszłyśmy się do hali. Kiedyś siatkówka była mi obojętna, ale w poprawczaku poznałam grupę ludzi, która wręcz kochała ten sport. Dołączyłam do nich, poznałam ich i to dzięki nim przeżyłam tam bez żadnych głupot. Kolejka do kasy była duża. Julia kupowała bilety, a ja siedziałam na ławeczce obok i rozglądałam się kiedy nagle spostrzegłam stojący na parkingu autobus i myślałam, że kompletnie zwariowałam. To tylko moja wyobraźnia- wmawiałam sobie. Przecież to niemożliwe. Mój zmęczony umysł płata mi figle, serce wali jak szalone, a nerwy mam napięte do granic  wytrzymałości. Przecież Jula nie mogła mnie tak okłamać
- Wiedziałaś?
- Co?
- Ze grają z Jastrzębskim Węglem?
- Skąd? Przecież dopiero odebrałam bilety
- Ja nie idę- powiedziałam
- Co? Nie wygłupiaj się. Miałyśmy fajnie spędzić dzień
- Nie Jula ja nie idę
i jak tchórz zwiałam do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam ryczeć. Kiedy wyobraziłam go sobie w tym autobusie wszystko wróciło. Momentalnie zrozumiałam, że nigdy nie będę w stanie wymazać go z pamięci, a nawet jeśli to  zrobię to będę okłamywać sama siebie. Każdy jego widok, każde wspomnienie wywoła szybsze bicie serca. Otworzyłam album i zaczęłam rwać wszystkie zdjęcia z Damianem jakie tylko miałam 
- Tato dlaczego ciebie tu nie ma? Dlaczego pozwoliłeś żeby to wszystko mnie spotkało?
- Ewa- zawołała Jula, -Ewa gdzie jesteś?
- Zostaw mnie chce być sama
- Ewa spokojnie- powiedziała i przytuliła mnie
- Lepiej by było gdybym to ja wtedy umarła
- Co ty wygadujesz? Chodź zrobię ci herbaty, wypijesz, uspokoisz się. Nie powinnaś się denerwować
- Pójdę się położyć, daj mi znać jak przyjdzie Zbyszek
- Pewnie, a Ewa co to jest?- zapytała trzymając w reku samochodzik
- A to pewnie Nikodema
- Był tu?
- Tak Basia zostawiła go na chwilę, bardzo fajny dzieciak
- No fajny, ale strasznie chorowity
- Czyli?
- Basia co jakiś czas jeździ z nim do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka bo mały ma jakąś poważną chorobę genetyczną
- Straszne- powiedziałam
* Julia
Ewa była u mnie od trzech miesięcy, a w tym czasie ten cały Zbyszek odwiedzał ją przynajmniej dwa razy w tygodniu. Musiało mu bardzo na niej zależeć. Owszem był miły i bardzo o nią dbał, ale jak dla mnie jest zbyt pewny siebie. Ewa poszła do siebie, a ja miałam zamiar posprzątać te wszystkie zdjęcia, które zniszczyła. Kiedy się za to zabierałam usłyszałam pukanie do drzwi. To na pewno był on, nigdy nie dzwonił jakby nie widział dzwonka lub nie umiał go obsłużyć.
- Dobrze, że jesteś- powiedziałam otwierając drzwi
- Hej co się stało?- zapytał
- Wchodź do środka, napijesz się czegoś?
- Nie dzięki, a co to za tajfun?
- Ewa złapała doła i zniszczyła wszystko. W ogóle nie powinnam była  jej tam zabierać
- Chodzi o ten mecz?
- Nie wiedziałam, że to wy gracie
- Rozmawiałem z nią
- Nic nie da się z tym zrobić?
- Z czym?
- No z nią i tym Damianem
- Matka Damiana to człowiek, który do obranego celu dąży po trupach czego masz dowody
- Ale on powinien wiedzieć, że będzie ojcem
- Jeśli Ewa będzie chciała to mu kiedyś powie
- Znam ją i wiem, że nigdy mu nie powie- powiedziałam
- Pozwolisz, że pójdę do niej?
- Jasne
* Ewa
Leżałam i gładziłam swój brzuch. Moje maleństwo było całkiem spokojne jakby wiedziało, że źle dzieje się na tym świecie. Dostawałam tylko pojedyncze kopniaki w odpowiedzi na moje pytania
- Jula ja naprawdę nie mam ochoty na rozmowy- odpowiedziałam na pukanie do drzwi
- Nawet ze mną?- zapytał Zibi wchodząc do pokoju
Rzuciłam mu się na ramiona i wtedy już całkowicie się rozkleiłam. To wszystko co wzbierało we mnie od jakiegoś czasu teraz eksplodowało jak wulkan. Wylałam Zbyszkowi wszystkie swoje żale i od razu było mi lepiej.
- Czemu nie powiedziałeś, że gracie w Kędzierzynie?
- Myślałem, że Julia ci powie
- Ale nie powiedziała
- Ewa martwię się o ciebie
- Nie potrzebnie. Jutro pojadę na grób taty, pogadam sobie z nim i mi przejdzie
- Chcesz to możesz jechać ze mną, przenocujesz u mnie, a jutro cię odwiozę
W sumie to nie był zły pomysł, bo po co Julia miała pchać się ze mną skoro mogę pojechać ze Zbyszkiem
* Damian
Dalej nie dawało mi spokoju dziwne zachowanie Zbyszka. Po prostu wiedziałem, że coś przede mną ukrywa. Detektyw ze mnie kiepski, ale tej sprawy mu nie odpuszczę. Chwyciłem za klamkę od domu i przestraszyłem się, że nie zamknąłem drzwi. Zostawiając torbę w korytarzu niepewnie wszedłem dalej.
- Już jesteś syneczku?- dobiegało wołanie z kuchni
- Mamo co ty tu robisz do cholery?
- Jak ty się do mnie odzywasz?
- Pytam co ty tu robisz?
- Sprzątam- odpowiedziała, a w dłoni trzymała koszulę Ewy
- Oddaj mi to- powiedziałem
- Nie rozumiem dlaczego dalej to trzymasz? Syneczku ta dziewucha nie była ciebie warta i lepiej dla ciebie, że zniknęła
- Ale ja ją kocham i dowiem się dlaczego zniknęła
- Niby jak?
- Od Zbyszka, on coś wie i dowiem się tego prędzej czy później, a teraz zostaw mnie samego i oddaj klucze
- Synku ona naprawdę nie jest tego warta
- Za co ty jej właściwie tak nie lubisz?
- A co ty synku o niej wiesz
- To co powinienem
- W ogóle jej nie znasz i nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz
- Mamo daj spokój możesz resocjalizować swoich wychowanków, ale nie mnie, a Ewę znajdę czy chcesz czy nie
- Damian..........
- Nie mamo idź już chcę odpocząć
Zastanawiam się dlaczego mama za wszelką cenę chce mi udowodnić, że nie znam Ewy i, że tak po prostu mnie zostawiła, ale przecież gdyby tak było to nie prosiłaby Zbyszka, żeby nade mną czuwał, a może moja mama wie gdzie ona jest? Ale to przecież nie możliwe


***************************
Kochani łapcie kolejny rozdział opowiadania :)
mama nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 2

- Hej Julii nie ma?- zapytała sąsiadka
- Niestety wyszła, a coś się stało?
- Muszę pilnie wyjść, a nie mam z kim zostawić małego
- To ja mogę się nim zająć- powiedziałam
- Nie chce robić ci kłopotu
- Chętnie pomogę
- Dzięki bardzo, będę najpóźniej za dwie godziny
- Spoko nie musisz się spieszyć. Damy sobie radę co nie maluchu?
- Jestem Nikodem- odezwał się trzylatek
- A ja Ewa. To co może pójdziemy na plac zabaw?
- Tylko proszę nie pozwól mu szaleć, żeby cie nie męczył
- Spoko damy radę, a ty chyba musisz już iść
Mały bawił się w salonie, a ja krzątałam się po kuchni kiedy wbiegł do niej Nikodem
- Coś się stało?
- Dzwoni- powiedział dając mi telefon
- Proszę twój soczek, wypij i pójdziemy na plac zabaw
- Halo?
- No dzień dobry- usłyszałam głos Zibiego
- Hej fajnie, że dzwonisz
- Co słychać?
- Wszystko po staremu, no może oprócz tego, że robię się coraz większa
- Masz czas jutro?- zapytał
- No raczej tak tylko idę z Julią na mecz, a dlaczego pytasz?
- Bo chciałem się z tobą spotkać
* Zbyszek
- A na jaki mecz?- zapytałem
Choć doskonale wiedziałem, że tego dnia to my gramy z Zaksą w Kędzierzynie, ale skoro Julia jej nic nie powiedziała to ja nie będę się wtrącał
- Dokładnie to nie wiem
- No ok będę po meczu
- Zbyszek ja naprawdę sobie radzę, nie musisz się tak o mnie martwić. No chyba, że chcesz znowu zobaczyć Julę
- Jesteś moją przyjaciółką i zawsze ci pomogę, a co do Julii to chętnie się z nią spotkam
- Zbyszek czy ty cos do niej?
- Oszalałaś?
- No  wiesz ty jesteś sam, Julia też
- Cieszę się, że dopisuje ci humor- powiedział
- Dzięki tobie
- Ewa chodź- zawołał Nikodem
- Masz towarzystwo?
- To synek sąsiadki obiecałam mu plac zabaw
- Dobra to dbaj o siebie i do jutra
- Do jutra- odpowiedziałam
Ubrałam małego, wzięłam mu soczek i poszliśmy na plac zabaw. Ten czas z nim dobrze mi zrobił. Już nie mogłam się doczekać kiedy mój szkrab przyjdzie na świat, kiedy wezmę go w ramiona, będę mogła przytulić i powiedzieć kocham cię.
* Damian
3 razy sprawdzałem czy wszystko spakowałem. Moje życie osobiste nie może przecież mieć wpływu na grę. Pojadę tam i zagram ten mecz najlepiej jak potrafię. Jak za czasów kiedy Ewa przychodziła na nasze mecze, a potem zrobię jak radziła mama czyli po prostu o niej zapomnę. Przewiesiłem torbę przez ramię i poszedłem do klubu. Miałem blisko, a spacer dobrze mi zrobi przed tą podróżą
- Cześć- przywitałem się z chłopakami
- Siema- odpowiedział Dima
- Gotowi na wielką wojnę?- zapytał Roberto
- Jasne trenerze- odpowiedzieliśmy
- No to wsiadać i w drogę
- A Zibi?- zapytałem
- Zibi juz jest w Kędzierzynie- odpowiedział Patryk
Zastanawiało minie to dlaczego Zbyszek pojechał sam i nic wcześniej nie powiedział? Postanowiłem jednak, że nie będę o tym wszystkim myślał, ale nie byłem w stanie. Mój mózg nie umiał nic innego. Założyłem słuchawki na uszy i puściłem muzykę na całą moc, żeby zagłuszyć te wszystkie myśli.
* Ewa
Basia wróciła punktualnie o umówionej porze. Właśnie wchodziliśmy z Nikodemem na klatkę schodową kiedy się spotkaliśmy.
- Grzeczny byłeś?- zapytała
- No pewnie, że był- odpowiedziałam
- Ewa dziękuję ci bardzo, uratowałaś mi skórę
- Nie ma za co, dla mnie to dobry trening
- Chłopiec czy dziewczynka?- zapytała Basia
- Nie wiem
- Może wejdziesz do nas na herbatę?
- Dzięki, ale mam jeszcze trochę pracy
Wstawałam rano, pracowałam, potem znalazłam sobie coś do zrobienia żeby zapełnić czas, wieczorem kładłam się spać i tak każdego dnia. Było jak zawsze, jakbym w ogóle go nie poznała i dalej szukała szczęścia, ale ja już nigdy nie będę szczęśliwa, nie poznam nikogo i nie zakocham się. Nie powiem kocham cię no chyba, że do mojego maleństwa. Umrę jeśli kiedykolwiek dowiem się, że Damian związał się z inną.



**********************************
Zapraszam was na kolejny rozdział opowiadania :)
mama nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała