czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 9

Kiedy parkowałam auto przed ośrodkiem Grzesiek już na mnie czekał
- Hej kochanie- powiedziałam wysiadając z auta
- No hej w końcu wróciłaś
- Ja też się cieszę. Dom to dom, ale tęskniłam za tobą, za wami
- Jest afera- powiedział Winiar kiedy wchodziliśmy do środka
- Jaka?
- Nie wiem, ale Stephan się wścieka
Stwierdziłam więc, że nie będę mu teraz wchodzić w drogę. Później z nim pogadam, ale pech chciał, że z jego gabinetu akurat wychodził Wojtek Janas na którego wpadłam. Wojtek od razu zaczął zbierać zdjęcia i materiały, które wypadły z jego teczki. Dotyczyły one osób niepełnosprawnych uprawiających sport, informacje i protezach i treningach. Były o mnie
- O cześć Lena- powiedział Wojtek
- Po co ci to?- zapytał Grzesiek
- Znajomy mnie prosił o pomoc
- A co mu się stało?
- Miał wypadek, ale to długa historia
- Jak grać z protezą? Nie wyobrażam sobie tego
Wtedy z gabinetu wyszedł Stephan. Wyglądał jakby diabeł w niego wstąpił
- Dobrze, że jesteś musimy porozmawiać
- O co chodzi?
- Może ty mi to powiesz?
- Ale co?
- Na przykład to- powiedział pokazują kalendarz
- Co to jest?
- No właśnie to ja pytam co to jest? Miały być zdjęcia do kalendarza, a to. Lena co to do cholery jest?
- Pomieszali zdjęcia, a te nawet nie są moje
- Oni?- zapytał
- No chyba nie myślisz, że ja? Przecież ci mówiłam, że zdjęcia wysłałam do drukarni, a kopie dałam tobie i wysłałam do związku
- To dlaczego dzwoni do mnie Paweł Papke  z pretensjami?
- Nie wiem kurwa, ale jak mówię, że to nie są moje zdjęcia to nie są, a jak zrobisz tu porządek to znajdziesz zdjęcia do kalendarza, które ci dałam
- Co?
- To! Nie wiem kto tu zawinił, ale szukasz teraz na gwałt kozła ofiarnego, a ja się tak nie dam. Jak chcesz to możemy porozmawiać na spokojnie jak ochłoniesz, a teraz idę się rozpakować- powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu.
Chłopcy grali na stadionie w siatko-nogę, a Oskar w pokoju na przeciwko zapewne sporządzał statystyki zawodników. Kiedy przechodziłam obok jego gabinetu przez uchylone drzwi rzuciło mi się w oczy cos znajomego
- Cześć- powiedziałam
- Hej Lena już wróciłaś?
- Oskar skąd masz tę kopertę?- zapytałam
- Stephan zostawił, ale jeszcze nie zdążyłem mu oddać
- A mógłbyś to zrobić teraz? Uratujesz mi życie
- No dobra, ale powiedz o co chodzi
- W skrócie to właśnie o te zdjęcia. Drukarnia pomyliła foty i nasz kalendarz zamiast zawodników ma krajobrazy, a Stephan nie powiedział tego wprost, ale twierdzi, że to moja pomyłka, a te zdjęcia są dowodem na to, że to nie ja popełniłam błąd.
- Nic nie rozumiem, ale dobra
Oskar poszedł do Stephana, a ja wróciłam do swojego pokoju. Właśnie zaczynałam się rozpakowywać kiedy ktoś zapukał do drzwi
- Kto tam?
- Wojtek Janas
- Wejdź- odpowiedziałam
- Szukałem różnych sposobów i znalazłem to- powiedział dając mi plik kartek
- Co to?
- Twoja szansa na powrót na boisko
- Czyli?
- To tak zwana siatkówka na siedząco dla osób takich jak ty. Zasady takie same, zresztą wszystko jest tam napisane. Jeśli byś się zgodziła to najpierw musisz zrobić badania, a potem zacząć od lekkich treningów
- Wiesz, że nie o to mi chodziło
- Wiem, ale innego rozwiązania nie ma, na tej protezie nie zagrasz
- Może to i lepiej
- Lena gdybyś zmieniła zdanie, zawsze możesz na mnie liczyć
- Dzięki, ale ona chyba mi nie pomoże
Wtedy do mojego pokoju bez pukania wpadła Klaudia
- Hej Lena słyszałam, że wróciłaś
- Cześć- odpowiedziałam
Nie było już sensu nic przed nią udawać, skoro Wojtkowi powiedziałam prawdę to jej też mogę
-Lena ty nosisz........?
- Tak ma protezę
- Ale jak?
- Mam ją od 5 lat
- To ja juz pójdę- powiedział Wojtek
- Dziękuję ci bardzo
Widziałam, że była w szoku, zupełnie się tego nie spodziewała, nie wiedziała jak ma się zachować i gdzie podziać wzrok. Czy patrzeć na podłogę, czy na mnie, czy w sufi
- Klaudia ja wiem, że.....
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Bo się wstydziłam i bałam, bo z nią czuje się jak robot i potwór. Nienawidzę siebie za to jak wyglądam
- Ale przecież.... To przez to przestałaś grać?  A co ci się stało?
- Proszę cię daj mi trochę czasu opowiem wam wszystko, potrzebuję na to tylko trochę czasu. Klaudia proszę cie nie mów nikomu o tym co tu zobaczyłaś
- A Grzesiek wie?
- Jeszcze nie
Rozmowę przerwał nam telefon Klaudii
- Sory muszę odebrać
- Jasne    
Skoro powiedziałam A to musze powiedzieć B i wyznać prawdę chłopakom. Siedziałam w fotelu z kubkiem gorącej czekolady opatulona wełnianym kocem. Zagłębiłam się w dalszych losach mojego bohatera. Za oknem było jeszcze widno, a o parapet uderzały krople deszczu, wiatr świstał między drzewami, zbierało się na ciepłą letnią burzę. Uwielbiałam patrzeć na morze w takich chwilach. Sztorm na Bałtyku latem to coś pięknego. Postanowiłam dokończyć rozdział i przygotować się do jutrzejszych zdjęć, ale nie mogłam się skupić na czytaniu. Wyszłam z pokoju i zapukałam do 376.
- Proszę- usłyszałam
- Grzesia nie ma?
- Hej poszedł do Karola po coś. Jak chcesz to mogę go zawołać- powiedział Rafał
- Dzięki sama znajdę tę moją zgubę
- Ok- odpowiedział
- Widzimy się później na treningu
- Jasne
Cały Grzesiek zawsze musiałam go gdzieś szukać, bo nie mógł chwili usiedzieć spokojnie w pokoju. Nawet po treningu kiedy  pozostali spokojnie odpoczywali, on zawsze się gdzieś szwędał. Zapukałam więc do Karola i Andrzeja
- Jest tutaj moja zguba?- zapytałam
- Zależy kogo masz na myśli?- odezwał się Karol
- Na pewno nie ciebie- zażartowałam do niego
- Coś się stało?- zapytał Grzesiek
- Wszędzie cię szukałam, chciałam porozmawiać
- Dobra to zaraz do ciebie przyjdę
- Czekam- powiedziałam dając mu buziaka, - a Karol co tam u Melki?
- Przyjeżdża w weekend
- I nic mi nie powiedziała? Chyba muszę postawić ją do pionu
- Bo przyjeżdża do mnie- powiedział
- Chciałbyś- odpowiedziałam rzucając w niego poduszką, - Dobra spadam
- Zaraz będę- odezwał się Grzesiek
Leżałam, czekałam na niego i marzyłam. To umiałam najlepiej. Za moich drzwi wyłoniła się smukła postać Grześka. Podszedł i dotknął dłonią mojego policzka, odgarnął włosy z ramion i  zaczął całować w szyję. W bransolecie jego zegarka odbijał się blask księżyca. Musnął ustami moje ucho i wyszeptał.
- Jesteś doskonała........najpiękniejsza.............idealna.............kocham cię i chciałbym spędzić z tobą resztę życia


***************************************************
No i łapcie kolejną część opowiadania :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
p.s dziękuję wam, że tu zaglądacie :)
/mała

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 8

Nie żebym się obrażała czy coś na tę cała Gabi, ale nie powinna była tego mówić. Nie miała o niczym pojęcia, więc nie miała prawa zabierać głosu w tej sprawie. Wtedy coś mnie olśniło, przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Grześka jak tylko dojadę 
- Kochanie melduję, że bezpiecznie dojechałam
- No w końcu dzwonisz, juz się martwiłem
- Zupełnie niepotrzebnie
- Kiedy wracasz? Bo już tęsknię
- W Środę. Ja też tęsknię- powiedziałam
- Córeczko można? usłyszałam pukanie do drzwi i głos taty
- Proszę. -Grzesiu zadzwonię później. Buziaki, pa . - Cześć Tatku
- Witaj córcia czemu tu tak siedzisz sama?
- Chciałam odpocząć
- A kim jest ten Grzesiu?
- Kolegą- odpowiedziałam
- Tylko?
- No co mam ci powiedzieć. Tato zakochałam się
- Bardzo się cieszę kochanie. Wiesz jak bardzo zależy mi na tym, żebyś była szczęśliwa
-Wiem, wiem tatku
- A co myślisz o dziewczynie naszego Bartka?- zapytał
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz?
- Nie rozmawiałam z nią. Bartek tylko mi ja przedstawił po czym ona stwierdziła, że mój wypadek to jak to powiedziała ,,niezła jazda''
- Może źle ją zrozumiałaś?
- Nie tato
- Lena, Waldek kolacja- zawołała mama
- Chodź kochanie
- Idź sam tato
- Ale Lenka
- Proszę tato chce pobyć sama
- No dobrze
Mój pokój, ten dom, miejsce gdzie spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia. To miejsce jest jak skarbnica wiedzy, jak tajemnicze wrota przez, które przechodzisz i znikają wszystkie troski i zmartwienia, jak drzwi do sezamu. Siedzę na poddaszu i wydaje mi się, że nic się tu nie zmieniło od mojego wyjazdu. Kwiaty codziennie podlewane przez mamę, meble, książki wszystko tak jak to zostawiłam, a okno? Też się nie zmieniło w dalszym ciągu widać z niego moje molo.
- Lena chodź na kolacje
- Bartek zjedzcie sami
- Lena przepraszam cię za Gabi
- Brat nic nie zrobiłeś, nie masz za co przepraszać
- To chodź na kolacje
- No dobra
Zeszłam na dół i zjadałam z nimi kolacje. Udawałam, że jest dobrze, choć ta cała Gabrysia nie przypadła mi do gustu no, ale skoro Bartek ją kocha to nic mi do tego. Przed pójściem spać chciałam jeszcze usłyszeć głos Grzesia. Zadzwoniłam, ale nie odebrał, napisałam więc sms-a i poszłam spać. Życie nad morzem budzi się już o 5 rano. Wschód słońca, szum morza, śpiew mew, nie  da się być obojętnym na takie cuda. Chciałam odwiedzić kilka miejsc, spotkać się z księdzem Mikołajem,  z dziewczynami z drużyny i trenerem, pójść do Ergo Areny do chłopaków Trefla. Wstałam więc wcześnie rano, zostawiłam rodzicom kartkę i poszłam no moje ukochane molo. Może wydawało się to głupie, ale tu nie musiałam się kryć. Każdy z mieszkańców Gdańska wiedział kim byłam, co robiłam i co się stało. Dorośli mówili, że mnie podziwiają i czekają na mój powrót na boisko, dzieciaki w dalszym ciągu prosiły o autograf. Rzesza moich wiernych fanów została ze mną. Po dwóch godzinach spaceru dotarłam do kościoła. Ksiądz był tylko 15 lat starszy ode mnie, może dlatego potrafił do mnie dotrzeć i znaleźć wspólny język   
- Szczęść Boże- powiedziałam wchodząc do kościoła
- Szczęść Boże Lena. Kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj, ale w środę wracam z powrotem, praca na mnie czeka
- Słyszałem, słyszałem Bartek mówił, że jesteś w Spale
- To wszystko dzięki księdzu, to ksiądz udowodnił mi, że mam jeszcze po co żyć
- Przestań Lena to należy do moich obowiązków
- A jak ksiądz się czuje, co na plebani słychać?
- Na plebani po staremu, a ja jak widzisz dobrze
- Bardzo się cieszę, a wizyt u lekarza ksiądz pilnuje?
- Tak i nie musisz zawracać sobie tym głowy- powiedział
- Muszę bo ksiądz dbał i martwił się o mnie, uratował mi życie, teraz ja muszę potroszczyć się o księdza
- I bardzo dobrze- odezwała się Pani Hania gospodyni księdza



****************************
Hej kochani łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam nz opinię :)
/mała

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 7

- Możesz być całkowicie spokojna. Zależy mi na Lenie i zrobię wszystko żeby była szczęśliwa
- No ja myślę bo ona naprawdę na to zasługuje
- Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie
- Bo jak Lena tu do nas przyjechała to zaprosiliśmy ją na ognisko i ........
- Wiem opowiadała mi
- Wiesz coś o ty?
- O czym?
- Mówiła, że stara się o czymś zapomnieć
- Słuchaj Grzesiek to jest jej sprawa, jeśli będzie chciała to ci powie. Ja niestety nie mogę
- Ale Melka
- Grzesiek nie naciskaj
- Dobra to wracajmy już
* Melka
Ten cały Grzesiek jest naprawdę spoko człowiekiem i widać, że zależy mu na Lenie. Cieszyłam się jej szczęściem i cieszyłam się swoim szczęściem. Uważam jednak, że powinna powiedzieć Grześkowi prawdę. Szkoda, że jutro muszę wracać do Bełchatowa i zostawić Karola samego, ale teraz wiem, że zawsze mogę tu przyjechać, a on będzie na mnie czekał, a Lena? Z Leną znam się praktycznie od dzieciństwa. Tamten wypadek zniszczył jej życie, wszystkie plany i marzenia. Po jaką cholerę ja ją wtedy namawiałam, żeby do mnie przyjechała?
* Lena
Melka wparowała jak oparzona do pokoju, mówiła coś bez ładu i składu. Kompletnie jej nie rozumiałam
- Mów powoli
- Grzesiek pytał o ciebie, o wypadek
- Co mu powiedziałaś?
- Żeby porozmawiał z tobą
- Może zapomni o  tym
- A może lepiej mu powiedz prawdę
- Nie teraz
- A jeśli potem poczuje się oszukany?
- Trudno potem będę się martwić
- Lena ja po prostu nie chcę żebyś cierpiała
- Nie będę
Czułam się przy nim wyjątkowo. Kiedy mnie całował unosiłam się w powietrzu jakbym miała skrzydła, jakbym umiała latać sterowana jego miłością. Na piętrze jak każdego dnia o tej porze zapanowała cisza spowodowana popołudniową drzemką chłopaków. Wyszłam z pokoju i chciałam pogadać ze Stephanem, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć
- Hej widziałeś Stephana?- zapytałam przechodzącego korytarzem Oskara
- Nie, ale zapytaj Wojtka Janasa rozmawiali ze sobą
- Dobra dzięki
- Ja dziękuję za zdjęcia, nawet nie wiem kiedy je zrobiłaś- powiedział
- Bo byłeś taki zajęty, że nawet nie spojrzałeś w obiektyw
- No widzisz człowiek pracujące ze mnie
- Dobra nie zawracam ci głowy, szukam dalej
- Na razie- powiedział
- Pa
Teraz szukałam już nie tylko Stephana, ale i trenera od przygotowania fizycznego. Wojtek był specjalistą w swoim fachu, potrafił zrobić taki rozruch, że chłopacy chodzili jak w zegarku, a może on mi  pomoże? Może powinnam z nim pogadać?
- Cześć widziałeś Stephana?- zapytałam kiedy go w końcu znalazłam
- Poszedł do siebie- odpowiedziała
- Może to dobrze, mogę cie zająć chwilę?
- Jasne- odpowiedział
- Mam dosyć nietypową sprawę- powiedziałam zamykając drzwi do hali
- Co się dzieje?
- Bo ja kiedyś grałam
- No wiem, chłopcy coś mówili
- I chciałam zapytać...... Dobra powiem prosto z mostu
- No tak będzie najlepiej
- Da się z tym grać?- zapytałam podciągając nogawkę spodni
- Ty masz?
- Tak mam protezę i chcę wiedzieć czy mogę z nią grać?
- Cholera zaskoczyłaś mnie, nie wyglądasz na....
- Na kalekę?- zapytałam
- Nie to chciałem powiedzieć, a co właściwie się stało?
- Miałam wypadek, ale nie chce o tym mówić, chcę tylko wiedzieć czy mogę z nią grać?
- Ale Lena ja sie na tym nie znam
- Wojtek codziennie  obserwuję to co robisz z chłopakami i wiem, że jesteś w stanie mi pomóc
- Twoja proteza to jedna z najnowszych i najlepszych
- Dostałam ją od mojego klubu
- Ale nawet z taką protezą sport możesz uprawiać tylko amatorsko. Nie dasz rady grać dwie, trzy godziny na maksymalnych obrotach, to jest niemożliwe. Twój organizm nie wytrzyma takiego obciążenia, wykończysz siebie i tę protezę. Żeby grac potrzebujesz specjalnej sportowej protezy o to kupa kasy. Przepraszam, że to mówię, ale to dla twojego dobra
- W sumie to pozbawiłeś mnie złudzeń
- Jak chcesz to możesz przyjść, możemy czasami poćwiczyć, pograć
- Dzięki. Mam prośbę możesz nikomu nie mówić o tej rozmowie?
- Jak chcesz
- Jesteś pierwszą osobą, której powiedziałam, nie chcę żeby reszta wiedziała
- Spoko umiem dochować tajemnicy
- Dzięki, idę dalej szukać Stephana
 W sumie to pomogła mi ta rozmowa. Pierwszy raz powiedziałam komuś obcemu o swojej sytuacji. Ufałam mu i  wierzyłam, że skoro obiecał to nic nikomu nie powie. Wojtek pozbawił mnie złudzeń i nadziei.
- Lena Oskar mówił, że mnie szukałaś?
- Tak chciałam porozmawiać
- No mów
- Bo Klaudia dała mi  grafik. Najbliższy tydzień mam wolny
- No i?
- Chciałabym pojechać do domu, do rodziców. Wszystkie zdjęcia są gotowe i zdane do związku, a te do kalendarza oddalam do drukarni
- Spokojnie możesz jechać
- Naprawdę?
- Tak tylko uważaj na siebie
Jeszcze tego samego dnia byłam spakowana i gotowa w długą i męczącą podróż do Gdańska. Pożegnałam się z Grześkiem, chłopakami i pojechałam. Cieszyłam się, że zobaczę rodziców, spotkam się z dziewczynami i trenerem
* Grzesiek
Lena wyjechała tylko na parę dni, a ja tęskniłem za nią jak szalony. Nie mogłem się doczekać kiedy wróci, kiedy znowu ja zobaczę i przytulę. Bałem się tego co będzie po zgrupowaniu. Lena wróci do Gdańska, ja do Kędzierzyna i co dalej? Będziemy sie widywać w weekendy, a może tylko raz na jakiś czas?
- Klaudia dzwoniła do ciebie może Lena?
- Jeszcze nie, a co?
- Bo miała zadzwonić jak tylko dojedzie
- Grzesiu do Gdańska ma prawie 400 km
- No wiem
- No to daj jej spokojnie dojechać
- Po prostu uważam, że nie powinna była jechać sama w taką drogę
- Da sobie radę- zawołał Wojtek Janas
- Co?
- Mówię, że jest świetnym kierowcą
- No widzisz nawet Wojtek uważa, że przesadzasz, no zmykaj na trening
- Jak się odezwie to daj znać
- Dobrze- odpowiedziała Klaudia
* Lena
Po 5,5 godzinach jazdy, kilku kawach i postojach w końcu dotarłam do Gdańska. Chciałam najpierw odwiedzić Ergo Arenę, ale byłam juz tak zmęczona, że odpuściłam to sobie. Nie lubię jeździć nocą i chociaż wszyscy mi mówili, że jestem dobrym kierowcą to do samochodu wsiadam z konieczności. Wieczorem o 21 stanęłam przed rodzinnym domem Gdańsk-Brzeźno ul. Piaskowa 2/6. To było moje miejsce na ziemi, mój azyl. To  tutaj zaczynałam swoją karierę, to tutaj poznałam Wojtka. To tutaj nie raz próbowałam utopić się w Bałtyku, ale on zawsze wypychał mnie na brzeg. To również tutaj poznałam księdza Mikołaja. Powiedział mi wtedy, ze życie jest darem od Boga, a ten kto próbuje je sobie odebrać przybija jego syna do krzyża. Na początku miałam gdzieś to co gada. Zastanawiałam się jak on może tak bezgranicznie wierzyć w Boga skoro ten Bóg jego samego skazuje na śmierć, ale potem zrozumiałam, że ksiądz ma rację, że życie jest darem i, że może powinnam je przeżyć tak jak Bóg mi każe. To głównie dzięki księdzu wróciłam do normalnego życia i złapałam za aparat.
- Hej  mamo- powiedziałam kiedy otworzyła drzwi
- Lena córeczko co ty tu robisz? Czemu nie zadzwoniłaś, nie powiedziałaś, że przyjedziesz?
- Bo to miała być niespodzianka
- Wchodź kochanie
- A gdzie tata, gdzie młody?
- Tata poszedł do sklepu, a młody powinien zaraz wrócić
I właśnie wtedy jak na zawołanie do domu wrócił Bartek z dziewczyną. Domyśliłam się, że są parą bo mój młody braciszek, wcale nie jest już taki młody. Miał 16 lat i nic nie dało się na to poradzić, mój mały braciszek dorastał.
- Mamo wydawało mi się, że widziałem auto Leny pod blokiem, ale to przecież niemożliwe- powiedział
- To dobrze widziałeś- odpowiedziałam mu
- Siostra fajnie cię widzieć- ucieszył się Bartek
- Ale ty wyrosłeś
- Przestań nie rób siary. Poznajcie się to Gabi moja dziewczyna, a to Lena moja siostra
- Cześć miło mi- powiedziałam
-To ty jesteś tą siatkarką bez nogi?- zapytała
- Tak- odpowiedziałam
- Ale jazda nawet dobra byłaś
- Mamo to ja pójdę do siebie
- Opowiesz mi o tym?- zapytała
- O czym?
- O twoim wypadku
- Raczej nie


********************************************
Kochani łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie :)
/mała

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 6

- Grzesiu
- Tak?
- Przepraszam cię za moją reakcję
- Nie masz za co. Lena mi naprawdę na tobie zależy
- Mi na tobie też- powiedziałam całując go
- Poczekaj- powiedział po czymś gdzieś zniknął
- Grzesiu gdzie idziesz?
A on wrócił z wielkim bukietem polnych kwiatów
- To dla ciebie
- Dziękuję śliczne są, ale chyba musimy już wracać
- Jeszcze chwilę
- No dobra
Pospacerowaliśmy jeszcze po polanie po czym wróciliśmy do ośrodka.
- No gdzie wy byliście?- zapytała Melka
- Na spacerze- odpowiedziałam
- Ładne kwiaty, możemy pogadać?
- Jasne
- To ja was zostawię, lecę na trening
- Mela co jest grane?
- Powiedziałaś mu?
- Nie jeszcze nie
- Dlaczego?
- Bo nie jestem na to gotowa
- Wolisz go okłamywać?
- Melka o co ci właściwie chodzi?
- O to, że czuję się winna, cholera od 5 lat czuję się winna
- Przecież to nie twoja wina
- To ja cię wtedy namawiałam żebyś do mnie przyjechała i to przeze mnie wsiadłaś w ten pociąg bo  nie mogłam cię odwieźć i to dlatego rozstałaś się z Wojtkiem
- Melka ja nigdy nawet przez sekundę nie oskarżałam ciebie o to co się stało, a Wojtek okazał się draniem, dzieciakiem który bawił się w dorosłego, smarkaczem który nie wyobrażał sobie życia u boku kaleki. Może to lepiej, mogłam się przekonać jaki jest naprawdę, a ty jesteś moją najlepszą kumpelą i nic tego nie zmieni.
- Czemu się tu chowacie?- zapytał Karol całując Melkę
- Czyli wy już tak na poważnie?
- Na to wychodzi- powiedział Karol
- Bardzo się cieszę w końcu Melka przestanie potajemnie do ciebie wzdychać
- No dzięki- odezwała się
- A kiedy jedziesz?
- Jutro rano
- A dzisiaj robimy imprezę pożegnalną, ale tym razem bez alkoholu , mamy nadzieję, że będziesz?
- No jasne- odpowiedziałam
Postanowiłam zwalczyć swoje lęki, wymazać z pamięci wszystko to co nachodziło mnie i dręczyło przez ostatnie 5 lat
- Wiecie o jutrzejszych zdjęciach?- zapytałam
- Tak Klaudia mówiła
- Dobra to ja lecę, o której ta impreza?
- o 18:00
- A Góra wie?
- No jasne, że wie i nawet dała zgodę, a i ładne kwiatki
- Dzięki
- Dostała od Grześka- powiedziała Melka
- A wy ten tego?- zapytał Karol
- Zajmij się Melą bo nawet nie wiesz kiedy ci zwieje
- Co? Nie zrobiłabyś tego kochanie prawda?
- No nie wiem
Zostawiłam ich samych i poszłam kończyć swoją robotę, której nawet nie zaczęłam przez Grześka. Usiadłam przed komputerem i nie mogłam się skupić. Słyszałam dobiegające z hali krzyki co oznaczało, ze chłopcy właśnie zaczęli trening. Wzięłam więc aparat i poszłam robić zdjęcia. Chłopcy bawili się grą, widać było, że sprawia im to radość. Na trybunach siedział Oskar- statystyk więc i jemu zrobiłam kilka zdjęć. Biedaczek był tak zajęty, że nawet tego nie zauważył. Przez okno zobaczyłam siedzącą na stadionie Melkę
- Mela co jest grane?
- Nic
- No przecież widzę
- Dzwoniła do mnie mama
- No i?
- I mówiła, że był u nas jakiś mężczyzna szukał najpierw ciebie, a potem mnie
- I co mu powiedziała?
- Nic. Lena czy to był
- Tak u moich rodziców też był
- Czego chce?
- Nie wiem i nie chce tego wiedzieć. Zniknął z mojego życia na własne życzenie. Nie przejmuj się nim, powiedz lepiej jak z Karolem?
- Super
- Tylko tyle?
- No co mam ci powiedzieć? Pogadaliśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy
- Dobra kochana nie ma co rozdrapywać starych ran szykujmy się na imprezę
- A ty i Grzesiek to cos poważnego?- zapytała
- Mam nadzieję
- Cieszę się- powiedziała
- Ja też
* Grzegorz
Cieszyłem się, że Lena postanowiła dać mi szansę, bo zakochałem się w niej od samego początku. Kiedy pierwszy raz weszła do hali cos mnie trafiło, nie mogłem przestać o niej myśleć. Nie daj mi jednak spokoju ten jej sekret, ale uznałem, że jeśli będzie chciała to sama mi powie
- Chłopaki kończymy, Grzesiek co ty taki nieobecny?- zapytał trener
Poszedłem się przebrać  i  jak najszybciej chciałem zobaczyć się z Leną, ale pod halą czekała na mnie Melka
- Możemy pogadać?- zapytała
- Jasne
- Ale nie tutaj
- To gdzie?
- Może się przejdziemy?
- No dobra, ale mów o co chodzi?- zapytał
- O Lenę
- Co z nią?
- Lena to moja najlepsza kumpela. Dużo w życiu przeszła i jeśli ją skrzywdzisz to gorzko tego pożałujesz. Rozumiesz?
- Kocham ją i nie zamierzam jej krzywdzić
- Ja tylko ostrzegam

***********************************
No i w sobotnie popołudnie udało mi się wystukać kolejny rozdział dla was :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie po sobie komentarz :)
/mała



środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 5

Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi, cały czas myślałam o tym co mówiła mama. Nałożyłam bluzę, w razie w wzięłam aparat i poszłam na zebranie
- Co jest?- zapytałam Krzyśka
- Nie wiem, nikt nie wie, ale to coś grubego bo przyjechał Paweł Papke
- Witam wszystkich- zaczął swoje przemówienie. - Wiem, że moja wizyta tutaj jest zupełnie niespodziewana i pewnie zastanawiacie sie nad tym, ale spokojnie mam wyłącznie dobre wiadomości.  Jak wiecie Polski Związek Piłki Siatkowej ubiegał się o organizację Final Six Ligi Światowej  2015 i właśnie dzisiaj dostaliśmy wiadomość, że właśnie nam go przyznano.
Wszyscy zaczęli gwizdać i bić brawo bo po Mistrzostwach Świata, które były w Polsce wielkim sukcesem, organizacja kolejnej ważnej imprezy będzie czymś naprawdę wyjątkowym. Dla takich chwil warto żyć, warto wstawać rano, warto przelewać hektolitry potu na treningach, warto walczyć z kontuzjami, warto marzyć i spełniać te marzenia, a świadomość tego, że gdzieś na świecie jest grupa ludzi która docenia ciebie, twój kraj i twoich kibiców jeszcze dodaje skrzydeł. Słysząc jak inne reprezentacje mówią, że nigdzie indziej na świecie nie ma takiej atmosfery, takich hal i publiczności przychodzi duma i zaszczyt.
- A po drugie- zaczął Papke - właśnie dostałem pierwsze oficjalne zdjęcia Pani Mileny i są naprawdę świetne. Utwierdziła mnie Pani w przekonaniu, ze podjąłem słuszną decyzję
- Brawo Lena- krzyczała Klaudia
- Dziękuje, ale nie przesadzajmy, mogły być jeszcze lepsze 
- Cała Lenka zawsze krytyczna wobec siebie- odezwała się Melka
Paweł Papke zakończył swoje przemówienie i gdzieś zniknął. Cieszyłam się, ze docenia moją robotę, ale czy ja naprawdę byłam taka świetna?
- Lena możemy pogadać?- zapytał Grzesiek
- Pewnie- odpowiedziałam
- Lena słuchaj bo ja..........
- No mów Grzesiu
- Pani Mileno lepszego fotografa ta reprezentacja nie miała nigdy - powiedział Papke
- Dziękuję bardzo
- Gratulacje- powiedział Grzesiek podchodząc do mnie i całując
- Co ty robisz?
- Lena ja się w tobie zakochałem
- Co? Nie możesz, nie znasz prawdy. Przepraszam
Byłam w szoku po słowach prezesa i po tym co zrobił Grzesiek. Zupełnie nie byłam na to gotowa. Czułam, że się tam duszę, musiałam wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego. Poszłam na długi spacer.
* Grzesiek
Ale ze mnie idiota. Wydawało mi się, że jej też na mnie zależy , a tylko się zbłaźniłem. Przecież rozumiemy się bez słów to w czym problem, o jakiej prawdzie mówiła?
- Bociu co tu tak siedzisz?- zapytała Klaudia
- A myślę jaki to ze mnie idiota
- To znaczy?
- Pocałowałem Lenę, a ona zwyczajnie uciekła
* Lena
Spacerując po tej puszczy bo inaczej nie można tego nazwać, straciłam rachubę czasu. Mózg mnie już bolał od rozmyślania, ale coś musiałam postanowić. Kiedy wróciłam do ośrodka Karol z Melą ganiali się po stadionie
- No proszę- powiedziałam
- Cześć Lena chodź do nas
- Dzięki, ale pójdę do siebie mam robotę do skończenia
- Jak chcesz- odpowiedział Karol
Widać było, że w końcu się dogadali w sprawie swoich uczuć. Cieszyłam się bo Melka to moja najlepsza kumpela i zasługuje na szczęście, a widać, że Karolowi na niej zależy. Szłam korytarzem kiedy po drodze spotkałam Stephana
- Melena
- Milena, Lena- powiedziałam
Moje imię sprawiało mu  trudności, niby dobrze mówił po polsku, ale Milena nie umiał wymówić
- Słucham?
- Na jutro mamy zaplanowane zdjęcia do kalendarza siatkarskiego
- Ok, o której?
- O 16:30
- Gdzie
- Na hali
- Dobra- powiedziałam, - Wszyscy czy wybrane osoby?
- Wszyscy
- Ok
- Lena wszystko dobrze?- zapytał
- Tak- odpowiedziałam
Wróciłam do swojego pokoju, miałam zamiar zająć się robotą, zająć czymś głowę żeby nie myśleć, ale po moimi drzwiami siedział Grzesiek
- Pogadamy?- zapytał
- Tak- skinęłam głową
- Przejdziemy się
- Dobra
Chciałam z nim porozmawiać, wyjaśnić wszystko, pobyć sam na sam i powiedzieć, że mi też na nim zależy. Zabrał mnie w piękne miejsce na śliczną polanę gdzie  jeszcze nigdy odkąd tu przyjechałam nie byłam. Stanęłam na przeciwko niego, zamknęłam oczy, a on delikatnie opuszkami swoich palców muskał moją twarz. Puls miałam niewiarygodnie szybki, w świecie medycyny byłabym już prawdopodobnie martwa. Jednak ja żyję i jestem w zupełnie innej bajce. Bajce w której każdy z nas może zatracić się w pięknym uczuciu miłości. I dokładnie w tej  samej sekundzie słyszę jak on szepta mi do ucha czułe słówka, by później pocałować mój policzek. Uśmiecham się delikatnie i nie wiem co mam robić. Grzesiek przyciska swoje usta do moich, a ja całą sobą odpowiadam mu na ten pocałunek. W pewnej chwili otwieram oczy i zdaję sobie sprawę z tego, że przecież nie powinnam, nie mogę tego robić, bo kiedy się dowie prawdy jego miłość do mnie od razu się skończy. Jeśli w ogóle można nazwać to miłością, a może powinnam zaryzykować? Dać sobie szansę na nowe szczęśliwe życie. Wtedy  dałam się ponieść chwili. Pozwoliłam mu się całować i chciałam żeby nigdy tego nie kończył, a kiedyś powiem mu wszystko. Siedzieliśmy na tej polanie, on obejmował mnie swoimi ramionami, a ja po prostu czułam się kochana. Nie wiedziałam czy to co do niego czuję to już miłość czy tylko zauroczenie, ale postanowiłam się przekonać, a skoro on twierdzi, że mu na mnie zależy to chyba nic nie będzie miało na to wpływu.



****************************************************
Kochani oddaję w wasze Łapki kolejny rozdział mojego opowiadania :)
mam nadziję, że wam się spodoba i, że zostawicie po sobie ślad :*
/mała

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 4

* Grzesiek
Słyszałam jak rozmawiała przez telefon z kimś. Opowiadała o ognisku i o czymś czego nie może nam powiedzieć. Ta dziewczyna wyraźnie skrywa jakąś tajemnice, ale to nie moje sprawy jak będzie chciała to mi powie
- Lena jesteś?- zapukałem
- Proszę wejdź
- Cześć
- Coś się stało?- zapytała
- Nie chciałem ci tylko powiedzieć, ze gdybyś kiedykolwiek potrzebowała pomocy lub rozmowy to zawsze możesz na mnie liczyć- powiedziałem
- Dzięki
* Lena
Wyszłam na parking gdzie Melka właśnie parkowała auto, a razem ze mną cały komitet powitalny. Z chłopakami ze Skry znała się doskonale, a z resztą szybko się dogada. Co najważniejsze spotka Karola do którego potajemnie wzdycha
- Cześć kochana- zawołała
- No hej. Jak podróż?
- Dobrze, ale bałam się, że nie trafię do tego buszu
- Też tak miałam jak tu jechałam
- Cześć Mela- zawołał Andrzej  
- Cześć, cześć- odpowiedziała
- Daj bagaże- powiedział Michał
- Chłopaki co wy tu robicie?- zapytała Klaudia
- Klaudia to jest Mela moja najlepsza kumpela
- Cześć
- My się przecież znamy- powiedziała Melka
- No tak, ale nigdy jakoś nie było czasu żeby pogadać
- A gdzie Karol?- zapytała
- No właśnie gdzie on jest?
- Chyba widziałam go w hali- powiedziała Klaudia
- Chowa się przede mną?
- A to ci aparat. Taki odważny, a teraz dyla dał. Chodź napijemy się kawy i poszukamy go
 Andrzej z Michałem wnieśli bagaż Melki do mojego pokoju. Nie był duży bo musiała w poniedziałek rano wracać do domu. Ona jedna wiedziała o mnie wszystko od A do Z
- A może masz ochotę na gorącą czekoladę?
- A chętnie
- To chodź- powiedziałam
Zaprowadziłam ją do stołówki gdzie Pani Zosia jeszcze kucharzyła coś pysznego na jutrzejsze śniadanie.
- Dobry wieczór Pani Zosiu- powiedziałam
- Witaj Milenko- ucieszyła się starsza Pani
- Pani Zosiu to moja koleżanka Melka i ma ochotę na Pani czekoladę
- A ta od Karola tak?- zapytała
- To tu już wszyscy wszystko wiedzą?
- Drogie dziecko tu się wszystko szybko roznosi. Proszę bardzo- powiedziała dając nam dwa kubeczki gorącej słodkości
- Dziękujemy Pani Zosiu
- To co może poszukamy Karola?- zapytała
- Nie musimy szukać, wiem gdzie jest- odpowiedziałam
- On naprawdę się przede mną chowa?
- Skąd mam wiedzieć?
Tak do niej wzdychał i czekał na jej przyjazd, a teraz pajac schował się. Bawił się z nami w chowanego czy co
- Cześć Lena- zawołał Grzesiek
- Hej Grzesiu widziałeś Karola?
- Siedzi na stadionie
- dobra dzięki
- Widzimy się później?- zapytał
- Jasne- odpowiedziałam
No więc zaprowadziłam Melką do Karola po czym udałam się po aparat i poszłam po fotografować ośrodek. Zawsze kiedy robiłam zdjęcia zatracałam się w tym całkowicie, zapominałam o Bożym świecie jak w miłości. Byłam człowiekiem, który wszystko zawsze robi na 100 %, a kocha na 200%. Ale czym jest miłość? Van Gogh mówił, że miłość jest uczuciem pozytywnym, uczuciem silnym, uczuciem tak prawdziwym, że dla kogoś kto kocha, wyzbycie się miłości jest tak samo niemożliwe jak zamach na własne życie i właśnie tak kochałam Wojtka, ale dlaczego ja się w ogóle nad tym zastanawiam, po co o tym myślę? Zostawił mnie, powiedział, że nie nadaje się na opiekunkę. Siedziałam przed komputerem kiedy Melka wróciła do pokoju.
- Jak ci tutaj?- zapytała
- No kochana chyba będę zazdrosna
- Oj tam, oj tam. Przecież wiesz, że nawet Karol nie stanie nam na drodze, a w sprawie tego ogniska to powiedziałaś im prawdę?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo nie
- I co cały czas będziesz łazić w tych długich nogawkach?
- Jeśli trzeba będzie to tak
- Lena powinnaś..............
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi
- Hej mogę?- zapytał Karol
- Jasne wchodź
- Chciałem zaprosić Melkę na spacer
- Spoko mnie nie musisz się tłumaczyć- powiedziałam
No i ledwo Melka przyjechała, a już Karol zagarnął ją tylko dla siebie, ale w gruncie rzeczy to o to przecież chodziło. Melka od 5 lat pracowała w Bełchatowie i dokładnie od tylu samo potajemnie wzdychała do Karola. Postanowiłam na nią  nie czekać. Wzięłam prysznic, napisałam sms-a do Grześka i poszłam spać. Śniło mi się, że grałam mecz na Mistrzostwach Świata. Niestety wstałam rano z łóżka, spojrzałam na siebie i wróciłam do szarej rzeczywistości w, której nic się nie zmieniło. Umyłam zęby, ubrałam się i poszłam po kawę. Melki nie był, pewnie nocowała u Karola. Poszłam do stołówki, wzięłam od Pani Zosi trzy, a właściwie to cztery kawy i zapukałam do drzwi Karola. Otworzyła mi właśnie Melka ubrana tylko w koszulę Karola.
- Mam kawę- powiedziałam
- Wejdź
- A gdzie Andrzej?- zapytałam
- Spał u Klaudii
- A rozumiem fajny wieczorek był
- No fajny- odpowiedziała uśmiechając się
- Trzymaj kawę- powiedziałam
- Karol wstawaj, Karol- mówiła do niego Melka
- Czyli wy ten tego?
- No Karol- mówiła do niego Mela
- Jeszcze chwilę
- Wstawaj Lena przyniosła kawę
Na wieść, ze właśnie stałam w jego pokoju wstał jak oparzony
- Jak to Lena tutaj?- pytał zdziwiony
- Cześć Karol, tego szukasz?- zapytałam rzucając mu spodnie, które leżały pod moimi nogami
 - Dzięki
- Ale Karol luz mnóstwo ludzi widziało twoje bokserki w telewizji, a ty mnie się wstydzisz
- Zołza- odpowiedział
- Cieszę się?
- Z czego?- zapytała Melka
- Z was
- To dzięki tobie
- Tak naprawdę to był pomysł Grześka
- Co?
- To on wymyślił twój przyjazd tutaj
- Zabiję go- powiedział Karol
- Tylko spróbuj. Dobra zostawiam kawę i zmykam. Mela widzimy się póżniej
Dzisiaj miałam wolne od zdjęć, więc zasiadłam przed laptopem i zaczęłam kończyć foty z ostatniego treningu. Grzesiek zrobił mi w pokoju małe przemeblowanie, bo inaczej znienawidziłabym to pomieszczenie. Prosiłam go żeby przestawił łóżko i od razu było lepiej. Właśnie kończyłam kiedy zadzwonił telefon
- Halo mamo?
- Witaj kochanie?
- Cos się stało?
- Nie tylko martwię się o ciebie
- Nie masz o co, świetnie sobie radzę i dobrze mi tutaj
- Kochanie był u nas Wojtek szukał cię
- Czego chciał?
- Nie wiem, nie chciał powiedzieć
- To jak znowu się odezwie to powiedz mu, że nie chcę więcej o nim słyszeć
- Ale Lena Wojtek to dobry chłopak
- Mamo co ty mówisz? Zostawił mnie
- Kochanie oboje pogubiliście się w tym wszystkim
- Mamo on dla mnie nie istnieje rozumiesz?
- Zrobisz jak zechcesz, ale może daj mu szansę
- Mamo zawsze widziałaś w nim kryształ, wierzyłaś w niego jak w święty obrazek, a prawda jest taka, ze to przez niego się tedy pocięłam
- Co?
- Przyszedł powiedział, że nie możemy być razem, że jest młody chce szaleć, żyć, a nie zajmować się mną
- Nie wierzę w to
- No właśnie mamo, ty nigdy mi nie wierzysz jeśli o niego chodzi
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ścianę. Nie mogłam uwierzyć w to, że mama namawia mnie od powrotu do niego, po tym wszystkim? Czego on tak właściwie do cholery chce? Co nagle sobie o mnie przypomniał. Kochałam go jak szalona, wszystko bym dla niego zrobiła, a on okazał się zwykłym tchórzem. Jak była sielanka to byłam dobra i kochana, ale jak przyszedł kryzys to po prostu zwiał. Wiem, ze jest w tym też moja wina, ale to ja potrzebowałam jego wsparcia. Stałam i patrzyłam w okno kiedy do pokoju wparowała Klaudia
- Lena zbiórka w sali treningowej szybko
- Po co?
- Nie wiem, Stephan zwołał zebranie
- Dobra zaraz będę
- Dziewczyny raz dwa- wołał ktoś na korytarzu



*************************************
Kochani specjalnie dla was nowy rozdział specjalnie na święta :)
życzę wam abyście spędzili je w rodzinnym gronie, smacznego jajka i mokrego dyngusa :*
mam naadzieję, że rozdział wam się spodoba i zostawicie po sobie jakiś znak :)
/mała

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 3

- Melkę znam od 20 lat. Mieszkałyśmy na jednym osiedlu w Gdańsku- Brzeźnie. Zawsze trzymałyśmy się razem, a kiedy Melka przeprowadziła się do Bełchatowa dużo się zmieniło
- A może by im pomóc
- W czym?- zapytałam
-No w tym żeby uświadomili sobie co do siebie czują
- Może to dobry pomysł- powiedziałam
Świetni mi się z nim gadało. Czułam, że jest moją bratnią duszą, ale mogłam mu zaoferować tylko i wyłącznie przyjaźń.
- Grzesiek mówił, że grałaś na hali?- powiedział Andrzej
- A to nic
- Jak to nic? Dlaczego przestałaś?
- Nie chcę o tym mówić
Andrzej był już wyraźnie podpity, podszedł do mnie i zaczął się przytulać
- Przestań, Andrzej proszę cię przestań, przecież masz Klaudię- powiedziałam, a on ciągnąc mnie za rękę przewrócił się ze mną na ziemię
- Co ty robisz? Zostaw mnie, daj mi spokój. Mam być waszym fotografem, a nie wam się spowiadać- krzyczałam nie panując nad sobą
- Lena- wołała Klaudia
ale ja chciałam jak najszybciej wrócić do swojego pokoju, a najlepiej to do domu do Gdańska. Ta robota, to przebywanie z nimi to chyba jeszcze za szybko dla mnie.
- Lena co się stało?- zapytała Paprocka wchodząc do mojego pokoju
- Nie dam rady. Myślałam, ze już się po tym pozbierałam
- Lena ty płaczesz? Mów co się dzieje?
- To na podwórku, ta sytuacja z Andrzejem
- Nie gniewaj się na niego, on po prostu.....
- Ale tu nie chodzi o Andrzeja
- To o co?- zapytała
- O mnie, ale to nie takie łatwe jak ci się wydaje
- Jak chcesz to możemy pomilczeć, jak chcesz to możemy pogadać, zawsze możesz powiedzieć co cię boli
- Przepraszam zepsułam całą zabawę
- Nic się nie stało. To ja już pójdę, ty też idź spać bo jutro twój dzień
- Dzięki za wszystko
Klaudia poszła, a ja wzięłam zimny i orzeźwiający prysznic po czym poszłam spać. Rano wiedziałam, ze przez następne 4 miesiące codziennie rano będę przeklinała ten pokój. Wschodzące już o 6 słońce wdzierało się do mojego pokoju i delikatnie swoimi ciepłymi już promieniami muskało moje ciało, otwierało mi oczy i mówiło wstawaj. Wyglądając przez okno zobaczyłam biegających po bieżni chłopaków, nie byli to jednak oni.
- Lena śpisz?
- Chwileczkę- założyłam pierwsze lepsze spodnie, po czym powiedziałam, - Wejdź
- Ranny z ciebie ptaszek
- Nie dało mi spać- powiedziałam pokazując słońce
- To chodź na śniadanie
- Zrobiłam z siebie wczoraj idiotkę co nie?- zapytałam
- Wcale nie- odpowiedziała, - Chodźmy
- Klaudia ja po prostu......
- Lena nie musisz mi się tłumaczyć, masz problemy i ja to rozumiem
Nowy dzień, nowe perspektywy, nowe plany, myśli i marzenia. Razem z  Klaudią poszłam do stołówki, gdzie wszyscy już jedli śniadanie przed treningiem
- Lena przepraszam za wczoraj nie chciałem.......- powiedział Andrzej
- Nie to ja przepraszam was wszystkich. Nie chciałam popsuć zabawy, ale w tamtej chwili przypomniało mi się coś o czym staram się zapomnieć, ale wychodzi na to, że juz pierwszego dnia dałam plamę.
- No to może zacznijmy od nowa? Andrzej
- Bardzo chętnie Lena
- A co u Melki?- zapytał Karol
- Ten znowu swoje- powiedział Rafał
- Melka jest właśnie w drodze do Spały
Karol, aż upuścił widelec z wrażenia, zupełnie się tego nie spodziewał
- Co?
- To co słyszałeś. Wieczorem Mela będzie tutaj
Było widzieć wtedy jego minę. Wyglądał jakby właśnie zobaczył ducha. Nie mógł wydusić z siebie słowa
- Teraz nie będzie mógł się skupić na treningu- odezwał się Winiarski
- Zejdźcie już ze mnie
- No chłopcy go, go, go- zawoła trener
Poszłam do pokoju po aparat i mogłam zaczynać. Trening zaczęli punktualnie o 10. Za aparatem to ja rządziłam więc zdjęć mogłam robić tyle ile mi się podobało. Starałam się wychwycić najciekawsze akcje. Mimo, że to był trening to oni dawali z siebie wszystko. Buzowała we mnie adrenalina gdybym tylko mogła wparowałabym na boisko bez wahania i zagrała z nimi. Zdjęciami łącznie zapełniłam dwie karty pamięci. Pozostało tylko poddać je obróbce i pokazać wyższej instancji.
- No hej gdzie jesteś?- zapytałam Melki
- Nie wiem, w lesie. Lena ja chyba oszalałam, że się na to zgodziłam, a jak wasze ognisko?- zapytała
- Daj spokój
- No co?
- Andrzej się upił i przewrócił na mnie, a ja wpadłam w panikę i uciekłam do siebie. Melka myślałam, że mam to już za sobą, ale ja wciąż nie umiem zapomnieć
- Ale powiedziałaś im?
- Nie i chyba nigdy tego nie zrobię



*********************************************************
No i jest :)
Kochani czytajcie, piszcie czy wam się podoba :)
/mała