poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 2

Właśnie kończyłam rozmowę z Melką kiedy ktoś głośno zapukał do moich drzwi
- Proszę- powiedziałam
- Hej- w moich drzwiach ukazał się Grzesiek
- No hej co tam?
- Wieczorem robimy małą imprezę przy ognisku. Oczywiście jesteś zaproszona
- Dzięki, ale chyba podziękuję
- O nie nie. Jesteś tu nowa i tak łatwo ci nie pójdzie. Musimy się poznać
- No dobra o której?
- Przyślemy po ciebie Klaudię
Zakluczyłam pokój, wzięłam aparat i poszłam zwiedzić ośrodek. Była w nim jakaś magiczna cisza i spokój, no może oprócz sali w, której trenowali zawodnicy. Co chwila dobiegały z stamtąd jakieś krzyki. Zatrzymałam się przed wejściem i zaczęłam robić zdjęcia, to co kocham i po co tu jestem. Kiedy patrzyłam na nich to tak jakbym po części widziała siebie. Chłopcy chyba już skończyli trening bo ganiali po boisku jak dzieciaki
- O cześć Lena- zawołał Paweł
- Cześć, cześć- odpowiedziałam
- Co tak stoisz?
- Patrzę, a co nie mogę?
- No nie wiem- powiedział Karol
- Słyszałaś o ognisku?- zapytał Michał
- Tak
- Będziesz?- dopytywał
- Tak
- To fajnie
- Mogę tu zostać?- zapytałam
- Jasne my już skończyliśmy- odpowiedział Winiarski
Weszłam na halę była duża i przestronna. Zawsze marzyłam o tym żeby na takiej grać. Oczywiście nasza Ergo Arena była jedyna w swoim rodzaju, ale ta też była magiczna
* Grzegorz
Lena- ta dziewczyna to jakiś anioł. Miła, uśmiechnięta, z charakterem i pazurem. Zupełnie inna i zupełnie niezwykła. Ciekawa i tajemnicza
- Grzechu o czym tak myślisz?- zapytał Igła
- O niczym- opowiedziałem
- Lena wpadła mu w oko- mówił Nowakowski
-Zejdźcie już ze mnie, a poza tym taka dziewczyna jak ona na pewno ma chłopaka
- Bociu zagadaj do niej to się dowiesz
- Odwalcie się
Nie mogłem przestać o niej myśleć. Cieszyłem się, że będzie na tym ognisku, że będziemy mogli porozmawiać, lepiej się poznać. Na korytarzu zrobiło się cicho, chłopcy poszli spać, a ja udałem się z powrotem do hali. Miałem nadzieję, że Lena jeszcze tam będzie i sie nie pomyliłem. Krucha blondynka zagrywała piłki z armatnią siłą i to z miejsca.
- Grasz?- zapytałem
- Ale mnie przestraszyłeś
- Świetni ci idzie
-Ja.....nie, to znaczy to zamknięty rozdział. Teraz to tylko zabawa
- Zawsze możesz do tego wrócić
- Nie mogę
- Dlaczego?
- Bo to nie możliwe
- Nic nie rozumiem. Z tego co widzę to masz parę w rękach, a po boisku tez poruszasz się nieźle
- Tak będzie lepiej i nie mówmy już o tym
* Lena
Przecież w ogóle go nie znałam to dlaczego miałam mu o sobie opowiadać? Owszem był miły, ale nic poza tym. Zgarnęłam swoją bluzę, aparat i wróciłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim i do jutra do 10 postanowiłam z niego nie wychodzić. Siadając na łóżku zaczęłam zgłębiać dalsze losy mojego bohatera popijając przy tym gorącą czekoladę, którą dała mi Pani Zosia ze stołówki. Czytając jego historię tak bardzo widziałam tam siebie w tym piekle i zupełnie innym świecie.
- Lena jesteś tam?- usłyszałam wołanie Klaudii
- Otwarte, wejdź- powiedziałam odstawiając kubek z czekoladą
- O widzę, że Panią Zosię już poznałaś?
- Tak bardzo miła Pani
- Chłopcy szykują ognisko, czekamy tylko na ciebie
- Chyba sobie odpuszczę
- Nie gadaj tylko wciągaj jakąś kieckę i chodź
- Nie lubię sukienek- odpowiedziałam
- To ubierz to co lubisz
- No dobra zaraz będę
- Ok tylko żebym nie musiała tu po ciebie wracać
- Jasne- odpowiedziałam
Stanęłam przed swoją szafą i patrząc na siebie zastanawiałam się co ubrać. W końcu wybrałam bluzkę nietoperza w kolorowe plamki, spodnie jeansy i trampki. Włosy rozczesałam i splotłam w warkocz, użyłam też perfum od Melki i wyszłam na podwórze. Miałam zamiar po prostu dobrze się bawić.
- No w końcu jesteś- zawołał Andrzej
- Cieszę się, że przyszłaś- powiedział Grzesiek
- Stephan dał nam wolny weekend więc możemy poszaleć- dodał Igła włączając muzykę
Andrzej z Klaudią zaczęli tańczyć . Karol z chłopakami siedzieli przy ognisku i opowiadali kawały przy piwie, a ja siedziałam i myślałam.
- Zatańczymy?- zapytał Grzesiek
- Nie umiem tańczyć- odpowiedziałam
- Ja też nie, ale możemy spróbować
- Wolałabym po prostu pogadać
Wiedziałam, że sprawiłam mu zawód, ale nie mogłam z nim zatańczyć. Dopiero się jej uczyłam i zwyczajnie nie mogłam.
- To prawda, że Karol podkochuje się w Melce?- zapytałam Grześka
- Tak twierdzą chłopaki
- A ja twierdze, że Melka podkochuje się w Karolu, tylko oboje nie mają odwagi się do tego przyznać
- Skąd wiesz?- zapytał



 ************************************
No i łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

wtorek, 24 marca 2015

Nawet najdrobniejsza zatajona informacja może doprowadzić do zniszczenia wszystkiego na czym nam tak bardzo zależało.

21 Kwietnia 2015 Spała
zgrupowanie reprezentacji Polski
- Panowie, halo chłopaki cisza- woła Prezes Paweł Papke
- Co jest Prezesie?- pyta Kłos
- Jak mi dacie dojść do słowa to powiem
- Dobra już milczymy
- To jest Pani Milena Brzozowska i od dzisiaj będzie waszym nowym fotografem
- Taka ślicznotka- odezwał się Wrona
- Pilnuj swojego języka, bo możesz go stracić- odpowiedziałam
- oooooooooooo- zaczął buczeć Kłos
- Dobra to ja was zostawię, Stephan możemy porozmawiać?
Ta praca była spełnieniem moich marzeń. Od kiedy okazało się, że już nigdy nie zagram to fotografia stała się moją drugą pasją, czymś co trzymało mnie przy życiu. Kiedy tylko Melka powiedziała mi o tej pracy od razu złożyłam papiery. Nie myślałam, że coś z tego będzie, ale kiedy zadzwonił do mnie prezes PZPS byłam zaskoczona.
- No dobra to co taka ślicznotka robi z aparatem?
- Fotografuje buraka- odpowiedziałam
- Oj pyskaty masz języczek
- A co myślałeś, że nazwisko Wrona podziała na mnie jak magnez?
- No Wronka na trudnego przeciwnika trafiłeś- odezwał się cichy i spokojny chłopak
- Jestem Milena, ale wystarczy Lena i cieszę się, że będę z wami pracować
- Nam też jest miło ja jestem Karol, ja Michał, ja Paweł, ja Mariusz, ja Piotrek, a ja Grzesiek- powiedział chłopak, który chwilę wcześniej dogryzał Wronie
- A skąd jesteś?- zapytał Karol
- Z Gdańska
- I jesteś sama tak daleko od domu?
- A kto powiedział, że jestem sama?
- Masz chłopaka?- zapytał
- Melka uprzedzała, że nie będzie łatwo- powiedziałam
- Ta Melka?- zapytał Karol
- To zależy jaką Melkę masz na myśli
- Blondynka w okularach o pięknych niebieskich oczach. Znasz ją?
- Tak to moja kumpela
- A nasz, to znaczy Bełchatowski rzecznik prasowy
- I cicha miłość Karola- odezwał się Wlazły
- Głupi jesteś- skontrował go Kłos
Od razu polubiłam tę robotę i tych chłopaków. Wiedziałam, że będzie fajnie i wesoło. Ich poczucie humoru było na naprawdę wysokim poziomie.
- Panowie wracamy do treningu- powiedział trener wchodząc do hali, - a ty masz dzisiaj wolne, zaczynasz jutro
- Dobrze
- Milena- usłyszałam swoje imię. - Cześć jestem Klaudia menager chłopaków i dziewczyna Andrzeja
- Cześć Milena, ale mów mi Lena
- Dobra choć pokażę ci twój pokój         
- Pokój?
- No tak przecież musisz gdzieś mieszkać
-Sory jestem jeszcze pod wrażeniem
- Spoko przyzwyczaisz się. Widzę, że chłopaków już poznałaś?
- Tak są bardzo mili
- Witam Panią- powiedział mężczyzna z kamerą
- Igła co ty tu robisz? Nie powinieneś być na treningu?
- Stephan dał mi wolne, kolano mnie boli
- Poznajcie się to nasza nowa koleżanka, wasza Pani fotograf
- Krzysiek miło mi- powiedział
- Lena mnie również
- Dobra Igła zmykaj
- Klaudia
- Tak?- zapytała
- Też cię lubię- odpowiedział
Fajnie patrzyło się na to jak dobrze oni wszyscy się rozumieją. Byli jedną wielką rodziną. Miałam nadzieję, że wpasuję się w to towarzystwo.
- No i jesteśmy, to twój pokój
- 15 jak mój numer na koszulce- wyszeptałam
Miałam nadzieję, że Klaudia tego nie usłyszy, ale się pomyliłam
- Grasz?- zapytała
- Grałam, ale to zamknięty rozdział
- Jasne więc tak dzisiaj resztę dnia masz wolną, możesz się zadomowić, zwiedzić ośrodek, a jutro o 10 chłopcy mają oficjalny otwarty trening i wtedy zaczynasz
- Czyli?
- Porobisz zdjęcia z treningu, potem z konferencji. Tu masz akredytacje, w razie jakichkolwiek pytań wal śmiało
- Dzięki, mam nadzieję, że nie zawiodę
- Na pewno dasz radę, dobra to ja lecę przygotować konferencję żebyś ty miała co robić
Z pokoju miałam piękny widok na las. Góry i pagórki, zielona trawa i drzewa. Trochę jak w Gdańsku, jak w domu. Pokój był skromny, ale miły i przytulny. Czułam, że fajnie będzie mi się tam mieszkało. Pozostało tylko rozpakować się na tyle na ile to możliwe, bo w pokoju była tylko jedna szafa. Właśnie kończyłam składać aparat kiedy zadzwoniła Melka
- No hej jak tam?- zapytała
- Spoko właśnie zadamawiam się w pokoju
- Poznałaś już chłopaków?
- Tak, twojego Karola też
- On nie jest mój- oburzyła się Mela
- Ta jasne
- Ale fajny jest nie?- zapytała
- No fajny, fajny- odpowiedziałam, - To czemu się z nim nie umówisz?
- Żeby mnie wyśmiał?
- Oj Melka, Melka przed kamerą taka wygadana, a poza nią
- Lena sama wiesz jak to jest
- No właśnie nie wiem
- Dobra nie gadajmy o tym- powiedziała w końcu Melka
- Czemu?
- Bo nie- odpowiedziała
- Melka ty się w nim bujasz- stwierdziłam
- Oszalałaś?
- Możesz zaprzeczać, ale ja wiem swoje, od dawna się w nim bujasz
- Dobra zmieńmy temat, jak tam jest?
- Fajnie zielono, ale wokół sam las
- Tylko się nie zgub


*******************************************
No i jest!!!!!!!!! :)
zapraszam was na opowiadanie o Grzesiu Boćku i Milenie :)
mam nadzieje, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 13

* Alek
- Nieeeeeeeeeeeee. Inga nie rób mi tego
Dobiegły nas krzyki Krzyśka, od razu wiedzieliśmy co się stało
 - Inga odeszła- napisałem do trenera
- Kurwa mać- powiedział Winiarski kopiąc krzesło
W jednej chwili świat stracił swój urok i blask, życie nabrało zupełnie innego znaczenia
- Pójdę po niego- powiedziałem
I wszedłem za wielkie drzwi. Był tam zupełnie inny świat. Jak tajemnicze wrota, które wszystko zmieniają
- Mogę wejść?- zapytałem
- Tak proszę
- Krzysiek- powiedziałem podchodząc do niego
a on siedział na łóżku przy niej. Z głową na jej klatce piersiowej błagał, żeby się do niego odezwała. Serce pękało mi z żalu, bo jak mamy mu teraz pomóc, ja zabrać go stamtąd do domu?
- Krzychu chodź
- Nigdzie nie idę, ona zaraz się obudzi. Nie może być sama
- Krzysiek on nie.......
- Nie mów tego. Rozumiesz nie mów tego
Krzysiek nie panował nad sobą. Wpadł w szał, zaczął mnie szarpać, po czym bezradnie usiadł na podłogę i zaczął płakać, cały czas trzymając Ingę za rękę 
- Chodź wyjdźmy stąd- powiedziałem
- Nigdzie nie idę
- Krzysiek
- Daj mi spokój, wynoś się stąd. Rozumiesz? No spierdalaj- krzyczał
W końcu dał sie na to namówić. Razem z Winiarskim zawieźliśmy go do domu
- Ja z nim zostanę- powiedział Michał
- Dobra gdyby cos to dzwoń
No więc wsiadłem do samochodu, ale nie mogłem ruszyć z miejsca. Byłem jak sparaliżowany. W schowku miałem list, który mi wtedy dała, a po głowie cały czas chodził mi jej słowa. ,, Ja nie wrócę do domu'', ,, Jesteś najlepszym kumplem jaki mógł mi się trafić'' , ,,Dziękuję za wszystko''. Wtedy w szpital na tamtej sali Inga pożegnała się ze mną
* Michał
Krzysiek był w złym stanie psychicznym. Martwiłem się o niego, ale kiedy wszedłem do kuchni i zobaczyłem jak okalecza się nożem przestraszyłem się, że cos może sobie zrobić
- Krzychu co ty robisz do cholery jasnej?
- Nic nie robię, widzisz do cholery, ze nic nie robię- powiedział sięgając po wódkę
- Krzysiek ja wiem, że jest ci ciężko
- Nic nie wiesz- powiedział biorąc pilot i włączając telewizor
akurat trafił na kanał na, którym puszczali wywiad z Ingą i informacje o jej śmierci
- I po co puszczają takie głupoty?- zapytał
W tamtym momencie Krzysiek żył w swoim własnym świecie. Nie dopuszczał do siebie myśli, że Inga odeszła i już nigdy nie wróci. Chciał i wierzył  w to, że pójdzie do szpitala, a ona tam będzie.
* Michał, Alek, Dagmara
Krzysiek po śmierci Ingi załamał się totalnie. Nie wychodził z domu, nie przychodził na treningi, do nikogo się nie odzywał. Bardzo się nie martwiliśmy, ale nie wiedzieliśmy jak mu pomóc. Najbardziej baliśmy się pogrzebu Ingi i tego jak Krzysiek sobie z tym poradzi. Razem z Alkiem i Dagmarą przyjechaliśmy do niego w dniu pogrzebu. To co zastaliśmy na miejscu wprawiło nas w osłupienie. Drzwi otwarte na oścież, w domu bałagan, ze nic nie można znaleźć, a Igła leżał pijany za kanapie.
- Krzychu, Krzychu- zawołałem potrząsając nim
- Co?
- Wypiłeś to wszystko?- zapytał Achrem
- Krzysiek musisz się ogarnąć, masz godzinę
- Na co?- zapytał
- Krzysiek idź pod prysznic- powiedziała Dagmara
Podnieśliśmy go z Michałem z kanapy, ledwo trzymał się na nogach. Nie umyty, nie ogolony był zupełnie nie do poznania. Kiedy prowadziliśmy go do łazienki zatrzymał się przed zdjęciem Ingi, które stało na komodzie.
- Dlaczego mi to zrobiłaś?- zapytał
Kiedy chłopcy pilnowali Krzyska w łazience ja musiałam zająć się jego kacem i znaleźć w tym całym bałaganie jego garnitur
- Cholera nie wiedziałem, że jest z nim tak źle- powiedział Michał
- Nie można zostawić go samego
- A co chcesz zrobić?
- Zabierzemy go do nas
- Nie wiem czy on się na to zgodzi
- Nie będziemy go pytać o zdanie- odpowiedziała Daga
- Może masz racje kochanie
- Na pewno, a na razie musimy być przy nim
Krzysiek wyszedł z łazienki, usiadł w bujanym fotelu i nie powiedział ani słowa
- Krzysiu wypij to- powiedziałam
- Co to?
- Na kaca
- Nie chcę
- Pij, a potem idź się przebierz, w sypialni masz naszykowany garnitur
- Ale ja nie chcę
- Krzysiek nie mamy czasu, musimy jeszcze odebrać kwiaty
- A kto ma urodziny?- zapytał
Poważnie się o niego martwiłam, żył we własnym świecie, w świecie w, którym Inga dalej żyła przynajmniej dla niego.
- Krzysiek proszę cię dzisiaj pogrzeb, musimy zaraz jechać
- Ale ja nie chcę, rozumiesz bez Ingi nie chcę, poczekam tu na nią 
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi
- To pewnie Inga- Krzysiek momentalnie poderwał się z miejsca
* Krzysiek
Poszedłem otworzyć. Miałem nadzieję, że coś się zmieniło, że otworzę drzwi, a ona będzie tam stała. Oddałbym wszystko za to, żeby tak było. Wszystko co mam nawet siatkówkę.
- Cześć szwagier- powiedziała Dorota
- Cześć- odpowiedziałem
- Poznajcie się to Dorota siostra Ingi, a to nasi przyjaciele Alek, Michał i jego zona Dagmara
- Miło mi- powiedziała Dorota
- Bardzo nam przykro
- A ty jeszcze nie gotowy?- zapytała Dorota
Pogrzebu Ingi nie pamiętam, a może nie chcę pamiętać. Pamiętam jak wszedłem do kościoła i pocałowałem ja na powitanie, a potem jak wracałem do domu.
- No to pakuj się- powiedziała Dagmara
- Po co?
- Zabieramy cię do siebie
- Ja nie mogę, mam treningi, a poza tym nie mogę zostawić Ingi
- Alek wszystko załatwił z twoim trenerem. Jedziesz z nami do Bełchatowa i koniec gadania

Chciałem byś sam, miałem już dosyć tych ciągłych pytań jak się czuje.

Tydzień po powrocie od Winiarskich zdobyłem się w końcu na odwagę i rozpakowałem torbę szpitalna Ingi. Jej ciuchy, kosmetyki wszystko pachniało nią. Przeglądając rzeczy znalazłem jakiś notes. Pamiętnik? Nawet nie wiedziałem, że Inga pisze pamiętnik. Czytając wyrywkowe zdania serce podchodziło mi do gardła ,, Nie chce umierać'', ,,Mam jeszcze tyle do zrobienia'', ,,Chce żeby Krzysiek był szczęśliwy'', ,, Marzę o tym żeby zostać mamą''. Nie umiałem i nie chciałem dalej tego czytać. Siedziałem w korytarzy i ryczałem jak dziecko. Zdałem sobie sprawę z tego, że Inga pożegnała się z życiem, a przecież nie miła prawa tego robić, miała walczyć za wszelką cenę. Czułem się jak cholerny drań, który nie umiał uratować ukochanej osoby. Kiedy zamykałem ten pamiętnik wypadły z niego nasze ślubne zdjęcia i jakaś kartka.
     1. Urodzić dziecko
     2. Zobaczyć jak Krzysiek zdobywa olimpijskie złoto
     3. Pojechać na mecz Asseco o Mistrzostwo Polski
     4. Dożyć rocznicy naszego ślubu
     5. Udowodnić Krzyśkowi jak bardzo go kocham
     6. Podziękować wszystkim którzy mnie wspierali
     7. Polecieć balonem
Byłem w szoku. Jej plany, marzenia wszystko dotyczyło nas i naszej gry. Za dwa miesiące mieliśmy obchodzić pierwszą rocznicę ślubu, ale Bóg nam na to nie pozwolił. Tylko dlaczego? Chcieliśmy tylko być szczęśliwi.
- Cześć Krzychu?- zapytał Alek
Nie miałem siły żeby mu odpowiedzieć
- Inga prosiła żebym ci to przekazał
Spojrzałem na kopertę i zacząłem czytać
Krzysiu Kochanie
   Nawet nie wiem co napisać, bo tyle chciałabym ci powiedzieć, a jeszcze więcej z tobą zrobić. Kiedy czytasz ten list ja na pewno gdzieś tam spotykam Arka i Julcię. Wiedz, że niczego nie żałuję, zawsze będziesz najlepszym co mnie w życiu spotkało. Może tak miało być, może Bóg zesłał mi ciebie bym nie umierała sama. Zawsze będę cię kochała i zawsze będę przy tobie. Jesteś sensem i miłością mojego życia, a chwile, które z tobą spędziłam zapamiętam na zawsze. Kochanie chcę żebyś po mojej śmierci ułożył sobie życie z inną kobietą, miał z nią dzieci i był szczęśliwy. Proszę tylko pamiętaj o naszej miłości. Już nigdy nie zawrócę z drogi, która jest mi pisana, będę za tobą nawet gdy umrę. Chcę tylko żebyś wiedział, że była szczęśliwa mogąc być twoja żoną
  Dziękuję za wszystko kochanie i do zobaczenia kiedyś
Inga
Nikt nie umie wyobrazić sobie tego co czuję. Byliśmy małżeństwem przez 10 miesięcy, a mieliśmy nim być 80 lat. Powoli dociera do mnie, że  Ingi już nie ma, że nie wejdzie do domu i już nie powie ,, No hej Igłuś już jestem'', że nie przyjdzie do mnie z kawą, nie popsuje mojej idealnej fryzury. Nie wejdzie na Podpromie i nie wparuje bez pukania do naszej szatni, nie przyniesie mi więcej zdjęć z meczu. Ludzie mówią, że czas leczy rany, niestety tak nie jest. Gdy los zabiera ci ukochaną osobę blizna pozostaje na zawsze. Pustka, której nic nie będzie w stanie wypełnić. Dziura w sercu, której nigdy nic nie zagoi i nie wyleczy.


**********************************************************
Kochani wrzucam wam oststni rozdział mojego opowiadania 
o Indze i Krzysku :) mam nadziję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
i już zapraszam was na kolejne :)
Mogę zdradzic, że jego bohaterami będą Grzesiek Bociek i Milena 
/mała


czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 12

* Alek
Jak miałem mu pomóc? Co powiedzieć? Siedziałem na tym korytarzu i płakałem z nim. Ingę znałem 3 lata. Jest szczera, miła, dobra, zawsze uśmiechnięta i nie zasłużyła na to. Nie wiem ile czasu tam siedzieliśmy, bo wtedy stał on w miejscu. Pomyślałem sobie, że to nie może się tak skończyć. To nie mogła być moja ostatnia rozmowa z nią. Nie mogła. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałem na telefon nadawcą był Lotman
- I jak?
- Sepsa, jakieś zakażenie bakteryjne. Inga umiera- napisałem, a z oczu poleciały mi łzy
Nie  rozumiałem ja Bóg może im to robić? Jesteśmy chrześcijanami, wierzymy w niego, chodzimy w niedzielę do kościoła, oddajemy mu cześć i chwałę, ale w takich chwilach zastanawiamy się czy istnieje? A jeśli istnieje to gdzie jest i dlaczego każe cierpieć ludziom, którzy nie umieją bez siebie żyć.
- Rozmawiałem z nią ostatnio, dzwoniła do mnie, mówiła, że dobrze się czuje, chciała żeby ją odwiedzić- powiedziałem
ale Krzysiek tylko na mnie spojrzał i nic nie odpowiedział, więc ja tez zamilkłem. No bo co miałem mu powiedzieć, że będzie dobrze? Przecież nie będzie. Co można powiedzieć człowiekowi, któremu świat wali się na głowę? Jak go pocieszyć i dodać otuchy. Nic nie powiedziałem. Siedziałem tam z nim, razem z nim płakałem, cierpiałem i prosiłem Boga żeby jeszcze jej nie zabierał.
- Cześć posiedzimy z wami- usłyszałem głos Fabiana
Po czym cały zespół razem z Winiarskim i Bockiem usiadł w rzędzie pod ścianą
- Jak z nią?- zapytał Michał
Nie chciałem jeszcze bardziej dołować Krzyśka, więc pokręciłem tylko głową dając im znak, że jest źle. Bardzo źle
* Krzysiek
Umierałem, umierałem razem z nią. Spojrzałem na zegarek. 7 rano wstałem i bez względu na to co mówili lekarze poszedłem do Ingi 
- A co Pan tu robi?
- Muszę być przy żonie
- Nie może Pan do niej wejść
- Ale ja muszę
- Panie Krzysztofie ja rozumiem co Pan czuje
- Gówno Pani rozumie
- Panie Krzysztofie to jest izolatka. Naprawdę nie może Pan tam wejść
Stałem i patrzyłem na nią. Leżała i w ogóle się nie ruszała. Moja Inga, moja kochana żona, mój anioł
- Siostro co tu się dzieje?- zapytał lekarz
- Nic takiego doktorze
- Co z moją żoną?
- Właśnie do Pana szedłem. Niestety nie mam dobrych wiadomości
- Nie rozumiem
- Leki nie działają, organizm Pana żony jest tak słaby, ze nie jest w stanie pokonać bakterii
* Alek
Zaczęły nas dobiegać krzyki Krzyśka
- Ratujcie ją, musicie jej pomóc
Już miałem tam po niego pójść. Kiedy wściekły wyszedł stamtąd.
- Krzychu co się dzieje?
- Nie chcą jej ratować- powiedział
- Siostro co on mówi?- zapytałem
- Nic juz nie możemy zrobić- powiedziała
- Nie prawda, możecie ją uratować- krzyczał Krzysiek
- Przykro mi- powiedziała
- Ale jak? Przecież coś na pewno można zrobić- odezwał się Winiarski
- Pan doktor czeka jeszcze na wyniki
Krzysiek stał i walił pięścią w ścianę
- Panie Krzysztofie spokojnie
- Co spokojnie, co kurwa spokojnie
* Krzysiek
Sam nie wiedziałem co się dzieje i co czuję
- Pani Krzysztofie- powiedział lekarz podchodząc do mnie
- Nie chcę tego słuchać
- Panie Krzysztofie wyniki są coraz gorsze. Proszę się z nią pożegnać i pozwolić odejść
- Nie możesz, nie masz prawa tego mówić. Ufała ci, wierzyła, że jej pomożesz, a ty mówisz przykro mi- krzyczałem
- Panie Krzysiu musi się Pan z nią pożegnać, ona na to czeka- powiedziała Pani Weronika i zaczęła płakać
- Krzysiek idź- odezwał się Alek
Moje życie właśnie rozpadało się na milion małych kawałeczków, w jednej chwili straciło sens, bo bez Ingi już to już nie będzie życie. Wszedłem do sali już bez odzieży ochronnej. Lekarze, którym ufałem i powierzyłem jej życie skazali ją na śmierć. Nigdy im tego nie daruję
- Czuje coś?- zapytałem
- Dostaje leki przeciwbólowe
- Inguś nie zostawiaj mnie. To nie może się tak skończyć, nie możesz mnie zostawić, bo jeśli odejdziesz to nie dam sobie rady. Błagam cię walcz. Jesteś całym moim światem, wszystkim co mam. Pamiętasz co mi obiecałaś? Że będziesz walczyć do końca. Inga kocham cię 
Wiedziałem, że mnie słyszy, bo z pod jej zamkniętych oczu płynęły łzy. I nagle wszystko ustało. Koniec. Jakby czekała na mnie. Maszyna, która pokazywała bicie jej serca przedstawiała teraz prostą linię.




***************************************
Kochani oddaje wam kolejny rozdział :)
Jak myślicie jak zakończy się walka Ingi?
mam nadzieję, że ma się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 11


                  2 Czerwiec 2015 r. Rzeszów szpital
Krzysiek poszedł po kawę. Zapalenie żył? Nie wiem co to jest, nigdy wcześniej tego nie miałam, ale boli cholernie. Jakbym miała pod skórą tykającą bombę, ale dam radę, nie takie kryzysy znosiłam. Robię to dla ciebie kochanie
- Znowu?- zapytałam kiedy przyszła Pani Weronika
- Tym razem zabieram Panią na zabieg
- Jaki?
- Lekarz zadecydował, że założymy wkłucie centralne
- Co to?- zapytał Krzysiek
- Cewnik wprowadzany do żyły głównej na szyi
- Dlaczego na szyi?
- Bo tak jak mówiłam wprowadza się go do żyły głównej, a od zwykłego wenflonu odróżnia o to, że może zostawać na swoim miejscu, przez kilka tygodni, a nawet miesięcy. To naprawdę dobre rozwiązanie, nie będziemy musiały Pani kłuć, przy kroplówkach i pobieraniu krwi
- Dobrze niech Pani zakłada
- Muszę zabrać Panią do gabinetu zabiegowego
Bałam się tego, widziałam u innych pacjentów, ale sama nigdy wcześniej tego nie miałam. Dosyć nieprzyjemne uczucie i drugi raz chyba nie dałabym sobie tego założyć, ale przynajmniej uniknę kilku zastrzyków
- I gotowe- powiedział lekarz
- Dziękuję
- Siostro odwiezie Pani pacjentkę i poda leki przeciwzakrzepowe
- Dobrze Panie doktorze
- Wszyscy jesteście tu dla mnie tacy mili
- To nasza praca, a poza tym jest Pani wyjątkowym pacjentem
- Zrzędliwym i upartym
- Wręcz przeciwnie. Patrzę na Panią i widzę waleczną osobę, która bardzo chce żyć i być szczęśliwa. Teraz podłączymy leki i walczymy dalej
- Pani Weroniko znamy się długo i proszę nie mówić do mnie na Pani. Inga jestem
- Dobrze, a ja Weronika
- No w końcu- powiedział Krzysiek, - Już zaczynałem się martwić
- Nie potrzebnie kochanie
- To ja zostawię was samych
Moje życie kręciło się wokół szpitala, kroplówek, zastrzyków. Od ponad 3 miesięcy siedziałam zamknięta w szpitalu. Nie mogłam wyjść na dwór, na spacer, do kina czy na zakupy.
- Krzysiu idź już do domu
- Zostanę jeszcze chwilę
- Masz jutro trening
- No dobra, wpadnę po treningu
- Dobrze pa
Dziwnie czułam się z tą kroplówką przy szyi. Spać musiałam na plecach, albo na prawym boku, a problem był w tym, że po lekach, które mi podawali w ogóle nie mogłam spać. Nie wiem co mnie tknęło, ale wstałam w nocy i otworzyłam okno. Powiew świeżego powietrza opłynął moją twarz, zaciągnęłam się nim jak narkoman działką, albo palacz, papierosem. Po prostu tego potrzebowałam, wtedy to cieszyło mnie najbardziej.
- Pani Ingo co Pani robi?- zapytała Pani Sabina
- Tylko chwileczkę
- Pani Ingo przecież wie Pani, że nie może
- Wiem, ale po prostu już się tutaj duszę
- Proszę zamknąć okno bo się nam Pani przeziębi
- Dobrze już zamykam
4/5 czerwca 2015 r. Rzeszów szpital
Znowu jestem sama. Krzysiek poszedł do domu, bo nie może przesiadywać przy mnie całymi dniami. Cały oddział milczy, wszyscy pewnie śpią, a ja siedzę i obserwuję gwiazdy. Wyniki w dalszym ciągu stoją w miejscu co lekarz uważa za duży sukces.       
Rano kiedy wstałam nie czułam się dobrze. Czułam, że zbliża się mój koniec, musiałam pożegnać się z Krzyśkiem
- Cześć kochanie
- No cześć- odpowiedział
- Przyjedziesz do mnie?- zapytałam
- Inga co się dzieje?
- Nic po prostu przyjedź
* Krzysiek
Wiedziałem, od samego rana czułem, że to nie będzie dobry dzień. Gdy tylko zadzwoniła wyczułem w jej głosie jakąś zmianę
- Krzychu gdzie tak pędzisz?- zapytał Alek
- Do Ingi
- Coś się stało?
-  Nie wiem- odpowiedziałem
- Chodź zawiozę cię
- A trening?
- Trener zrozumie
Może to i dobrze, że Alek jechał ze mną, bo sam nie wiem jak bym dojechał do szpitala. Po telefonie Ingi wyobrażałem sobie nie wiadomo co.
- Krzychu nie martw się na zapas
- Nie słyszałeś jej
Z duszą na ramieniu wszedłem do szpitala i skierowałem sie do sali w której przebywała moja żona, ulżyło mi gdy zobaczyłem ją całą siedzącą na łóżku
- Kochanie co się dziej?
- Chciałam cię zobaczyć, przytulić- powiedziała dotykając mojej twarzy
- Inga
- Cicho nie mów nic. Pamiętaj, że niezależnie od tego co się stanie ja zawsze będę przy tobie- mówiła, a ja nie umiałem powstrzymać łez
- Inga co ty mówisz?
- Zawsze będę pamiętała nasz ślub, zawsze będę cię kochała
- Inga nie mów tak, nie żegnaj się ze mną
- Kocham cię Krzysiu, bądź szczęśliwy
- Inga błagam cię
- Pamiętaj o mnie - powiedziała i straciła przytomność
- Lekarz, niech ktoś mi pomoże
- Co się stało?- zapytał lekarz
- Nie wiem, rozmawialiśmy i nagle zemdlała
- Szybko podłączamy, tlen, EKG i zabieramy ją na intensywną- powiedział lekarz
- Ale co się dzieje?- zapytałem
- To pewnie jakaś infekcja, zrobimy badania i się dowiemy
- Mogę ją zobaczyć?
- Nie w tej chwil. Pani Inga jest w izolatce, a każda wizyta może być dla nie j niebezpieczna   
- Nie  mam już siły, nie mam na to wszystko siły- powiedziałem do Alka
- Bedzie dobrze zobaczysz
Wtedy najchętniej zabrałbym Ingę z tego szpitala i uciekł z nią gdzieś na koniec świata gdzie nikt by nas nie szukał
- Kowal dzwoni- powiedział Alek
- Odbierz
- Halo trenerze?
- Achrem, Ignaczak gdzie wy kurwa jesteście?
- Już wszystko tłumaczę. Jesteśmy w szpitalu. Zawiozłem Krzyśka bo stan Ingi się pogorszył
- Co z nią?
- Nie wiemy, ale jest nieprzytomna na intensywnej terapii
- Ja pierdole- skwitował trener
- Zaraz wracam
- Nie musisz, zostań z nim, a ja odwołam trening. Jak będziesz coś wiedział to zdzwoń
- Dobrze trenerze
Alek skończył rozmawiać, akurat wtedy kiedy wyszedł lekarz
- I co?- zapytałem
- Sepsa
- Czyli?
- Pana żona ma tak osłabiony organizm, ze nie broni on się przed zarazkami. Wystarczyło, ze ktoś kichnął , albo zakaszlał w jej otoczeniu
- Co teraz?
ale lekarz milczał
- Co teraz?- zapytałem ponownie
- Podajemy leki, ale musi się Pan liczyć z tym, ze mogą one nie zadziałać
- Co chce mi Pan powiedzieć? Że nie umie jej pomóc?
- To nie tak. Spesa to poważnie zakażenie bakteryjne, a dla Pani Ingi kolejny wielki i silny przeciwnik do pokonania. Bardzo mi przykro
- Nie to nie możliwe- powiedziałem uderzając pięścią w ścianę po czym kompletnie bezradny usiadłem na podłogę


*************************
No i mam dla was kolejny roizdział heroicznej walki Igi o życie 
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała


poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 10

Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy Inga się uśmiechała i była to zasługa chłopaków. Winiar twierdził, że rozmowa z kimś kto też z tym walczy i jest na dobrej drodze do wygrania bardzo dobrze jej zrobi. Widać było, że Grzesiek tknął w nią jakąś iskierkę nadziei.
- Dziękuję, dziękuję wam wszystkim za odwiedziny- mówiła Inga
- Inga już dawno o tym gadaliśmy nie masz za co dziękować
- Mam, mam bez was nie dałabym rady
- Do zobaczenia- powiedział Michał wychodząc
- Do zobaczenia- dopowiedziała
- Odprowadzę chłopaków i zaraz wracam- powiedziałem do Ingi
- Dobrze kochanie
* Inga
Właśnie miałam wykorzystać chwilę, że Krzyśka nie ma i uzupełnić swój pamiętnik, kiedy przyszła do mnie jakaś kobieta
- Dobry wieczór- powiedziała
 - Witam, znam Panią?- zapytałam
- Nazywam się Dorota Pawłowska i chciałabym zrobić z Panią wywiad
- Kto Panią tutaj wpuścił?- zapytałam
- Proszę tylko o parę słów komentarza
- Nie- odpowiedziałam
- Pani Ingo.....
- Nie rozumie Pani słowa nie!!!!!
- Pani  Ingo............, a Pani co tutaj robi? Tu nie można wchodzić
- Ta Pani już sobie idzie- powiedziałam
- Mam wezwać ochronę?- zapytała Pani Sabina
- Dziękuję- powiedziałam kiedy kobieta poszła
- Jakaś znajoma?
- Dziennikarka, a co Pani dla mnie ma?
- To co zawsze Pani Ingo
- Moją ukochaną truciznę- stwierdziłam
- Ten uśmiech lubię
- Pani Sabino dłoń mnie juz boli od tego wszystkiego
- Spróbuję wkłuć się wyżej- powiedziała
* Krzysiek
Pożegnałem się z chłopakami i wróciłem do szpitala
- Mogę prosić parę słów na temat żony?
- Nie
- Dlaczego?- zapytała
- Bo Pani szuka sensacji, newsa na pierwszą stronę, a moja zona walczy o życie, każdego dnia stawia czoło ciężkiej chorobie, a jej walka pójdzie na marne jeśli szybko nie znajdzie się dawca
- Co to znaczy?
- Że moja żona potrzebuje przeszczepu szpiku, i o tym powinna Pani napisać- powiedziałem odchodząc
* Inga
1 czerwca 2015 r. Rzeszów szpital
Znowu to samo. Pani Sabina już nie może wkłuć się w żadną żyłę. Włosy? Już ich nie mam, w końcu ubłagałam Krzyśka żeby mi je obciął, chociaż zrobił to bardzo niechętnie. Odwiedzili mnie dzisiaj bardzo mili goście. Wyniki wciąż są złe, ale jak mówi mój lekarz stoją w miejscu, a według niego to dobrze. Walczę, walczę drogi pamiętniku, ale nie wiem na ile starczy mi sił. Czuję się tutaj cholernie samotna. Julci już nie ma, od pielęgniarek dowiedziałam się, że Gosia z pokoju obok wyszła ze szpitala zaraz po mnie, a nie mam siły, ani ochoty na nowe znajomości. Być może jest to mój ostatni wpis tutaj bo ręce odmawiają posłuszeństwa. Idzie Krzysiek, jego kroki poznam z daleka.
- Juz jestem- powiedział
- Krzysiek boli mnie
- Co?
- Ręce, nogi, chyba żyły
- Pójdę po lekarza
Krzysiek poszedł po tego lekarza, a ja nie mogłam ruszać się z miejsca. Błagałam go żeby wrócił jak najprędzej, bo dłużej nie mogłam wytrzymać. Czułam jakby zaraz miały mi pęknąć wszystkie żyły
- Pani Ingo co się dziej?- zapytał lekarz
- Już nie mogę wytrzymać
- Czego, co się dzieje?
- Czuję, ze zaraz eksploduje, boli mnie wszystko ręce, nogi, skóra i wszystko pod skórą
- Długo Panią boli?
- Od wczoraj wieczora
- To dlaczego wcześniej nic Pnia nie mówiła?
- Nie chciałam znowu robić problemu
- Przecież od tego tu jesteśmy- powiedziała Pani Sabina
- Dobrze siostro zrobimy USG, aparat poproszę, a Pan poczeka na zewnątrz
* Krzysiek
Bałem się, że to kolejny objaw choroby, że to przez leki, że Inga znowu będzie musiała cierpieć. Sam do końca nie wiem co myślałem, ale miałem tysiące pytań
- Może juz Pan wjeść- powiedziała pielęgniarka
- I co?- zapytałem
- Zapalenie żył- odpowiedział
- Co to?
- Choroba żył. Powstaje ona głównie u chorych, którzy tak jak Pani Inga maja wprowadzone do żył wneflony i cewniki dożylne
- I co teraz?- zapytałem
- Podamy leki przeciwzapalne w żelach i maściach, założymy opatrunek na miejsce zapalenia
- Ile to może potrwać?
- Takie zapalenie utrzymuje się średnio do czterech tygodni, ale już jutro powinna Pani poczuć ulgę
- Pani Sabino założy Pani opatrunek i zastosuje maści
- Dobrze Panie doktorze
- A i Pani Ingo nie jest Pani tutaj pierwszy raz i chyba nie muszę mówić, że jak cos się dzieje to trzeba od razu o tym informować
- Wiem przepraszam
- Nie ma za co przepraszać, tu chodzi o Panią, o to żeby niepotrzebnie Pani nie cierpiała



*******************************
No hej kochani :)
na wczoraj się nie wyrobiłam, ale dzisiaj posyłam wam następny rozdział :)
składam również spóźnione życzenia wszystkim Paniom i moim czytelniczkom z okzaji naszeg święta :)
/mała

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 9

* Inga
Za każdym razem kiedy wracałam do szpitala, do tego pokoju z kratami w oknach, czułam się jak szczur w klatce. Jak oskarżona o morderstwo, zamknięta w celi w celu wydobycia informacji. Tyle, że ja nic nie zrobiłam, jak mam zeznawać skoro jestem nie winna? Choroba wyniszczała mnie powoli, leki nie działały, a dawcy nie było. No, ale ile razy Bóg może dawać mi szanse? Wiedziałam, że kiedyś będę musiała spłacić swój dług, nie sądziłam tylko, że Bóg tak szybko się o tę spłatę upomni.
- Witam Pani Ingo
- Dzień dobry Panie doktorze
- Jak się Pani czuje?
- W miarę dobrze, tylko trochę mi słabo
- Osłabienie to wynik leków, które Pani podajemy
- A kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Pani Ingo doskonale Pani wie, że musi tutaj zostać, aż do przeszczepu. Leki, które podajemy obniżają odporność, do tego chemia robi swoje. Nawet najmniejszy kontakt z zarazkami może być dla Pani tragiczny.
- Czyli umrę tu?- powiedziałam
- Pani Ingo proszę tak nie mówić
- Panie doktorze, ja nie mam złudzeń. Wiem co to białaczka i jak działa, przekonałam się już sama na sobie, widziałam też na innych pacjentach. Proszę mnie nie okłamywać.
- Pani Ingo znamy się już trochę czasu i powinna Pani wiedzieć, że ja się tak łatwo nie poddaję
- Mogę?- zapytał Krzysiek pukając do drzwi
- Tak ja już wychodzę i głowa do góry Pani Ingo damy radę
- Przepraszam- powiedział Krzysiek
- To ja przepraszam. Nie powinnam była tak mówić, krzyczeć na ciebie
- Ale ja się nie gniewam, tylko boję się o ciebie- powiedział
Wstałam z łóżka i bez słowa mocno przytuliłam Krzyśka. Cieszyłam się, że przyszedł, ale wyglądał jak wrak człowieka, a do tego to szpitalne ubranie ochronne, bo bez niego nie mógł do mnie wejść.
- Zobacz- powiedziałam do niego pokazując kosmyki włosów
nic nie powiedział, siedział na krześle i płakał
- Krzysiu obetniesz mi je?
- Tak- skinął głową
Wyjęłam z torby maszynkę i nożyczki, usiadłam na taborecie i chciałam mieć to już za sobą
- Co zamierzasz?- zapytał
- Walczyć do końca- powiedziałam bo nie mogłam odbierać mu nadziei
* Krzysiek
- Czyli?- zapytałem 
- Rozmawiałam z lekarzem podają mi jakieś nowe leki. W piątek ostatnia chemia, potem 3 tygodnie przerwy i znowu chemia tylko jakaś inna, no i czekam na dawce
- Kocham cię- powiedziałem i zacząłem robić to o co mnie prosiła
- A co tu się dzieje?- zapytała pielęgniarka
- Witam- przywitałem się z nią
- Przecież mogła Pani nas poprosić o pomoc
- Chciałam żeby mąż to zrobił
- W porządku, a jak się Pani czuje
- Dobrze
* Inga 
- Pani Basia bardzo lubi siatkówkę- powiedziałam do Krzyśka
- Gotowe- odpowiedział
Spojrzałam na ziemie, wszędzie leżały kosmyki moich włosów. Natychmiast założyłam z powrotem chustkę, bo nie chciałam oglądać swojej łysej głowy. Bez włosów nie czułam się kobietą, nie mogłam na siebie patrzeć
- Czy ja zawsze muszę się o wszystkim dowiadywać ostatni?- usłyszałam znajomy głos
- Winiar co ty tu robisz?- zapytał Krzysiek
- Dzwonił do mnie Alek Achrem, a poza tym widziałem wywiad z Inga w TV
- Cieszę się, że jesteś- powiedziałam
- Nie jestem sam
a do mojej sali wchodzili kolejno Bartman, Wlazły, Żygadło, Kubiak
- Ja bardzo się cieszę, że was widzę, ale jak lekarz to zobaczy to będzie źle
- Spokojnie bierzemy to na siebie, a poza tym chcemy zrobić badania
- Jakie badania?
- Może ktoś z nas będzie twoim bliźniakiem genetycznym
- Jesteście najlepsi- powiedziałam
- Znam kogoś kto postawi ją do pionu- powiedział Winiar 
- O czym ty mówisz?
- Grzechu chodź tu- zawołał Kubiak
Byłam kompletnie zdezorientowana, nie miałam pojęcia o co im chodzi, co wymyślili i co kombinują. Na komendę Michał do mojej sali wszedł wysoki i dosyć postawny mężczyzna.
- Cześć jestem Grzesiek Bociek- powiedział
- Wiem kim jesteś- odpowiedziałam
- To my zostawimy was samych, chodź Igła- zawołał Winiarski
Chłopcy poszli, a ja zostałam z nim sama. O czym miałam z nim rozmawiać? Stałam i patrzyłam w okno.
- Doskonale wiem co czujesz, sam przez to przechodzę- powiedział
- Przez co?
- Też od prawie roku choruję na białaczkę
- Wiem
- Chłopaki mówili, że nie chcesz się leczyć?
- Nie masz pojęcia co to nawrót choroby, nie masz pojęcia jakie myśli przychodzą wtedy człowiekowi do głowy i szczerze ci życzę, żebyś nigdy się o tym nie przekonał.
- Nie możesz się poddawać, wiem to po sobie
- Ja nie mam już siły
- Też wiele razy tak sobie myślałem, ale zaraz przychodziła myśl, chłopie masz rodzinę, która cię potrzebuje. Żona, córka to one dają mi siłę kiedy nie mam ochoty wstać z łóżka
- Ja nie mam córki i już nigdy nie będę jej miała
- Ale masz męża, cudownego człowieka, który kocha cię jak szalony. Inga uwierz mi warto walczyć
- Jak, powiedz mi jak? Skro chemia nie działa, leki odbierają mi siły, a dawca się wycofał
- Znajdą nowego, to naprawdę dobry szpital
- To nie takie łatwe, mam bardzo nietypowe komórki szpikowe
- Musisz wierzyć, że będzie dobrze. Pamiętam swoją diagnozę, to było tuż przed MŚ. Pierwsza reakcja szok- ja? jak to możliwe? żale, że obdarto mnie z marzeń, że moja córcia nie zobaczy jak gram na mundialu, ale druga myśl była taka, że nie poddam się tak łatwo, że będę walczył właśnie dla mojej córki, dla mojej żony
- I co udało się?
- Choroba się zatrzymała, ale przede mną jeszcze trochę leczenia
- Nie masz żalu do Boga?
- O co?- zapytał
- O chorobę, o to, że nie zagrałeś w MŚ, o to, że musiałeś zostawić siatkówkę
- Mógłbym pewnie, że mógłbym, ale jaki miałoby to sens? Białaczka nie cofnęła by się, nic by się nie zmieniło. Nienawiść niszczy jeszcze bardziej niż białaczka, wyżera człowieka od środka, a do siatkówki wrócę.
- Twoje też wypadają?- zapytałam patrząc na jego króciutkie włosy
- Trochę- odpowiedział
- Przesrane co nie?
- Gdybyś miała jakąś chwilę zwątpienia, albo gorszy dzień, to zawsze możesz zadzwonić- powiedział zapisując mi na kartce swój numer
- Dzięki
- Nie ma za co, po prostu dzwoń
Nie wiem ile czasu z nim rozmawiałam, ale czułam, że jest moją bratnią duszą. Wiedział co czuje i potrafił mnie zrozumieć

- To ja będę już leciał i pamiętaj gdyby coś to dzwoń 



*************************************************
No i gotowe :)
następny rozdział oddaję w wasze łapki :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię 
/mała

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 8

Leżałam na łóżku i obserwowałam jak kropla po kropelce ścieka kroplówka, którą podłączyła mi Pani Asia. Nagle ktoś zapukał do drzwi, kiedy się obróciłam stali w nich rodzice Julki
- Chcieliśmy sie pożegnać i życzyć powiedzenia.
- Dziękuję
- Kiedy przeszczep
- Przeszczepu nie będzie, mój dawca się wycofał
- Przykro nam
- Nie potrzebnie przecież to nie wasza wina
- Do widzenia Inga
- Do widzenia
Sięgnęłam po telefon, ręce mnie już bolały od tych wszystkich wenflonów. Wykręciłam numer i czekałam na połączenie
- Słucham- usłyszałam w słuchawce
- Cześć Alek tu Inga
- No hej
- Alek mógłbyś do mnie wpaść?- zapytałam i zaczęłam płakać
- Inga czy coś się stało?
- Przyjedziesz?
- Tak zaraz będę
25. Maj 2015 r. Rzeszów szpital
Dzisiaj miałam znowu odzyskać swoje życie, ale wszystko jak zwykle się spieprzyło. Julcia odeszła, dobry duszek szpitala zakończył swoje ziemskie istnienie. Julka nie umarła bo na zawsze będzie żyła w sercach swoich rodziców i moim. A ja? Mój dawca się wycofał, zrezygnował w ostatniej chwili zabierając mi ostatnie iskierki nadziei. Powoli umieram, a serce pęka mi kiedy patrzę na Krzyśka, który na wszelkie możliwe sposoby odpycha od siebie tą wiadomość.
- Hej Inga powiedział nagle znany mi głos
zamknęłam mój notes, wstałam z łóżka i mocno przytuliłam Alka
- Inga co się dziej?
- Umieram, Alek ja umieram
- Nie mów tak
- Ale taka jest prawda. Chemia nie działa, a dawca się wycofał
- Jak? Może w ogóle się wycofać?
- Tak, w dodatku wyrzuciłam Krzyśka i nie wiem gdzie jest
- Spokojnie jest w domu Paul z nim jest
- Alek proszę cię daj mu to, ale dopiero po mojej śmierci- poprosiłam dając mu kopertę
- Inga- powiedział, a na jego policzku dostrzegłam spływającą łzę
- Alek bądźmy realistami ja już nie wrócę do domu
- Nie mów tak
- Proszę cię miejcie Krzyśka na oku. Obiecaj mi to
- Dobrze obiecuję
* Krzysiek
- Co jest?- zapytał Paul
- Inga
- Co z nią?
- Ona nie chce się leczyć. Powiedziała, że nie chce więcej żadnej chemii, a ja nie mogę na to pozwolić, nie mogę jej stracić
- Inga potrzebuje trochę czasu. Właśnie dowiedziała się, że dalej musi walczyć ze śmiercią
- Ale ona nie ma czasu. Przerwanie chemii to dla niej pewna śmierć
- Zmieni zdanie, na pewno to przemyśli
- Wczoraj kiedy zgłaszała się na oddział zmarła tam 12 letnia dziewczynka. Inga była z nią bardzo zżyta- mówiłem i czułem, że ryczę jak małe dziecko
- To zrozumiałe, boi się. Już wystarczy Krzysiek nie pij więcej.
* Alek
Boże i co ja miałem jej powiedzieć, jak pocieszyć i podnieść na duchu. Kiedy rozmawialiśmy miałem wrażenie, że Inga się ze mną żegna. Pamiętam jak długo poprzednio walczyła, kiedy znalazł się dawca wszyscy byliśmy szczęśliwi. Zycie bywa cholernie niesprawiedliwe. Tylko dlaczego każe tych dobrych, którzy na to nie zasłużyli?


**************************************
No i oddaje wam kolejny rozdział do poczytania :)
mam nadzieję, że wam się sodoba i czekam na opinie :)
/mała


wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 7

* Krzysiek
Widziałem jak Inga cierpi, jak bardzo boli ja to co dzieje się z małą Julią i jak bardzo chce jej pomóc. Niestety była bezradna, tak bardzo bezradna jak ja.
- Krzysiu mam do ciebie prośbę- powiedziała kiedy wchodziliśmy do domu
- Jaką?                            
- Obetniesz mi włosy?- zapytała
- Słucham?
- Obetnij mi włosy
- Co ty mówisz?
- Nie chce znajdować ich codziennie na poduszce czy ręczniku, chcę je obciąć. Proszę cię zrób to
- Ale Inga
Nie docierało do mnie to o co prosiła. Uwielbiałem te jej bujne loki, a teraz miałem je ponownie obcinać, nie dałbym rady tego zrobić
- Kochanie proszę cię, czekam w łazience
Boże dlaczego nam to robisz? Dlaczego znowu wystawiasz nas na próbę? Dlaczego znowu każesz nam cierpieć?
* Inga
- Krzysiu- zawołałam
ale on się nie odzywał, poszłam więc sprawdzić co się dzieje
- Krzysiek to nie jest śmieszne, gdzie jesteś?
Znalazłam go dopiero na tarasie
- Krzysiu co się dzieje?
- Nie mogę tak- powiedział
- Jak?
- Nie mogę codziennie słuchać jak żegnasz się z życiem. Straciłem Arka bez ciebie po prostu nie dam sobie rady- patrząc mi prosto w oczy
- Kocham cię- przytuliłam się do niego
i sama zaczęłam płakać. Wtedy przerwał nam telefon
- Ja odbiorę- powiedział Krzysiek
Wstałam z krzesła i poszłam zaraz za nim. Nie mogłam zbyt długo przebywać na powietrzu, bo każdy kontakt z zarazkami skutkował poważnymi komplikacjami
- Kto to?
- Twój lekarz
- Co chciał?
- Mówił, że znalazł się dawca
- Co?
- Inga mają dla ciebie dawce
Czułam jakbym wygrała drugie życie. Krzysiek krzyczał i skała z radości jak szalony
- Wiedziałem, że się uda- mówił i płakał
- Kocham cię
- Jutro rano mamy być w szpitalu, bo muszą zrobić jeszcze jakieś badania
* Krzysiek
To było jak dar od losu, jak sygnał od Arka. Zadzwoniłem do trenera i załatwiłem sobie wolne, zadzwoniłem też do chłopaków ii o wszystkim im powiedziałem.
* Inga
Nie wiem czemu, ale jak jechaliśmy z Krzyśkiem do szpitala to miałam jakieś dziwne uczucia. Spojrzałam na zegarek Piątek 13 i wszystko było jasne. Nie mogło być za dobrze. Zadomowiałam się znowu w mojej sali
- Za półgodziny przyjedzie lekarz i wszystko Pani powie
- Dobrze, idę do Julci
- Inga czekaj- wołał Krzysiek
Musiałam sprawdzić jak się czuje mała. Poszłam na intensywną gdzie ostatnio była, ale się spóźniłam, nie dotrzymałam danego jej słowa
- Inga co ty tu robisz?
- Mam mieć przeszczep, a gdzie mała?- zapytałam jej mamy
ale ona tylko płakała
-Panie Bogdanie co z Julcią?
- Juluś odeszła
- Co?
- Nawet nie zdążyliśmy jej dać prezentu od ciebie
- Kiedy?- zapytał Krzysiek
- Godzinę temu
Rozkleiłam się jak małe dziecko i nie umiałam nad tym zapanować. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tej małej, do tego jej szczerego uśmiechu, który nigdy nie schodził jej z twarzy
- Co się stało, dlaczego?
- Julka złapał sepse
- Jakim cudem?
- Nie wiemy, ale to pewnie przez obniżoną odporność
- Bardzo nam przykro- powiedział Krzysiek
- Dziękujemy i dziękujemy za to co robiłaś dla naszej malej- powiedział tata oddając mi koszulkę
- Nmzc to był prezent dla Julci niech zabierze ją ze sobą
Wiedziałam, że nie może być za dobrze, że cos musi się zdarzyć. Tylko dlaczego Bóg zabiera do siebie niewinne dziecko, które miało przed sobą całe życie.
- Pani Ingo lekarz Pani szuka
- Dlaczego ona?
- To dla nas wszystkich szok, myśleliśmy, że mała da radę i wyjdzie z tego. Pani Ingo musi Pani porozmawiać z lekarzem
- O czym?- zapytałam
- Nie wiem- odpowiedziała, choć wiedziałam, że kłamie
Kiedy stałam przed gabinetem bardzo się bałam. Dopiero po dłuższej chwili odważyłam się zapukać i wejść do gabinetu
- Dzień dobry
Lekarz siedział za biurkiem, próbowałam wyczytać z jego twarzy co chce mi powiedzieć. Spojrzał na mnie, a jego mina wprawiła mnie w jeszcze większe zastanowienie. Czy jego spojrzenie oznaczało niepewność, współczucie czy ulgę wywołaną tym, że chce mi przekazać dobrą wiadomość? Usiadłam na przeciw niego na krześle, które stało przy biurku. Lekarz przerzucił kilka leżących na blacie kartek, po czy przeszedł od razu do sedna   
 - Witam Pani Ingo musimy porozmawiać
- Słucham?
- Niestety mam dla Pani złe wiadomości
- Co to znaczy?
- Dawca się wycofał
- Co?
- Ale juz szukamy nowego, tym czasem musi Pani zostać w szpitalu, bo ma Pani złe wyniki.
I wtedy poczułam, że to kompletnie bez sensu, bo po co szukać dawcy, po co faszerować się tymi wszystkim tabletkami skora za rok, albo pół choroba znowu może wrócić. Wstałam z krzesła i wyszłam z gabinetu.
- Inga co się stało?- wolał Krzysiek, -Inga
 - Dawca się wycofał
- Co?
- Przeszczepu nie będzie
- Ale jak to?
- Normalnie dawca się rozmyślił
- Znajdziemy nowego
- Ale ja nie chce
- Co ty mówisz?
- Krzysiek ja nie chce więcej żadnej chemii. Chce w spokoju spędzić z tobą czas który mi został
- Nie zgadzam się na to rozumiesz nie zgadzam się
- Ale ja już podjęłam decyzję
- Inga nie możesz, musisz się leczyć
- Krzysiek ja umieram i nie zmienisz tego
- Inga
- Zostaw mnie samą
- Co?
- To co słyszysz zostaw mnie samą
- Inga
- No idź, wynoś się
Właśnie straciłam sens życia, wszystko co mnie przy nim trzymało odeszło dzisiaj na zawsze
* Krzysiek
Inga nie miała prawa mi tego robić, nie mogła się tak po prostu poddać. Wyszedłem ze szpitala i włóczyłem się to tu to tam. Akurat przechodziłem koło kościoła kiedy coś mnie tknęło. Wszedłem do środka i zacząłem się modlić, a właściwie to błagać Boga żeby mi pomógł
- Arek jesteś tam? Arek daj jakiś znak, pomóż powiedz co mam robić
Nie wiem ile tak siedziałem, bo straciłem rachubę czasu, ale z transu w jaki się znajdowałem wyrwał mnie telefon
- Krzychu co jest grane?- zapytał Paul
- Masz ochotę na piwo, musze z kimś pogadać.
- Jasne gdzie?
- U mnie- powiedziałem
- Dobra zaraz będę



***************************************
Oddaję wam kolejny rozdział o Indze i Krzyśku :)
mam nadzieję, że się podoba i czekam na opinię :)
/mała

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 6

Nie mogłam usiedzieć w sali, a leżeć to już zupełnie nie mogłam. Wzięłam stojak z kroplówką i ruszyłam korytarzem na zewnątrz kiedy usłyszałam wołanie
- Inga, Inga
Obróciłam się, a za mną stała niezbyt wysoka dziewczyna
- Julcia cześć, co słychać?
Mała wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojej sali
- Mamo, tato zobaczcie kogo spotkałam. To Inga pamiętacie?
- Dzień dobry- powiedziałam
- Inga cieszę się, że wróciłaś- mówiła mała
- Julcia tak nie można- upomniała ją mama
- Nic się nie stało. Julcia jak się czujesz?
- Kończymy chemię i czekamy na dawcę- powiedziała mama
Zakręciło mi się w głowie, świństwo które dostałam już zaczynał działać
- Wszystko ok? Może usiądziesz- powiedział tata Juli
- Tak wszystko w porządku, po prostu źle znoszę chemie
- Długo?- zapytała mama małej
- Wróciła cztery miesiące temu, ale tym razem jest gorzej. Co chwila mdleje i ląduje w szpitalu na transfuzjach krwi, jak Państwo widzicie fatalnie znoszę chemię, która prawie w ogóle nie działa. Lekarze nic nie mówią, ale ja wiem, że potrzebuje przeszczepu, a kolejnego cudu może nie być.
- Wypadły?- zapytała mała dotykając mojej chustki
- Prawie tak
- Moje też- powiedziała ściągając swoją czapeczkę
Juleczkę i jej rodziców poznałam w szpitalu dwa lata temu kiedy pierwszy raz walczyłam z tym paskudztwem. Mała miała wtedy 10 lat, a o chorobie wiedziała zdecydowanie więcej niż ja. Często do mnie przychodziła, opowiadała o sobie, o tym co lubi, co robi, jak dowiedziała się o chorobie.
- Pani Ingo wszędzie Pani szukam, czekają na Panią
- Kto?
- No ten Pani dziennikarz
- Dziękuję jest Pani cudowna- powiedziałam
- Pomóc Pani?
- Dziękuję dam radę. Pa Julcia wpadnę później- powiedziałam
Idąc korytarzem zadzwoniłam do Krzyśka
- Cześć kochanie
- No cześć, i jak?
- Na razie może być. Mam prośbę załatwiłbyś mi koszulkę z podpisami chłopaków?
- Po co ci?
- Spotkałam na oddziale Julcie, czeka na dawcę
- Te wygadaną z tamtego razu?- zapytał
- Tak dokładnie tę samą
- Dobra zobaczę co da się zrobić
- Dzięki kochany jesteś, a jeszcze jedno chciałam ci powiedzieć, że zgodziłam się na ten wywiad
- To twoja decyzja kochanie nie będę się sprzeciwiał
- Pamiętaj, że cię kocham, widzimy się wieczorem
Rozłączyłam rozmowę, wzięłam głęboki oddech i wróciłam do mojej sali
- Dzień dobry- powiedziałam
- Dzień dobry, dziękuję, że jednak się Pani zgodziła
- Mam tylko jedną prośbę
- Jaką?
- Zanim puści Pan ten wywiad chcę go zobaczyć
- Dobrze, możemy zaczynać?
- Tak
- Kamera, akcja
- Dlaczego zgodziła się Pani na ten wywiad
v  Nigdy nie sądziłam, że będę opowiadać o sobie w telewizji. Zawsze myślałam, że jestem twarda, ale dopiero w obliczu choroby człowiek zmienia nastawienie i punkt widzenia.
- Jak się czujesz, jak przebiega leczenie?
v  Jestem po 5 cyklu chemii, lekarze zaplanowali 7, ale juz teraz szukają dawcy bo chemia nie działa tak jak powinna
- A jak ją znosisz?
v  Bywa różnie raz jest dobrze, raz źle. Są momenty, że zaraz po chemii mogłabym góry przenosić, a są momenty w których dochodzę do siebie po chemii prawie tydzień.
- Jak to się  zaczęło, jak dowiedziałaś się, że jesteś chora?
v  Zaczęło się dwa lata temu zwyczajnie niepozornie od niemijającego przeziębienia. Katar, kaszel, łamanie w kościach, ale lekarz uspokajał, że to zwykłe wiosenne przeziębienie i przepisywał leki.
- Ale one nie pomagały?
v  Nie pomagały, wręcz przeciwnie było jeszcze gorzej
- Kiedy w końcu postawili diagnozę?
v  Mąż, a właściwie to wtedy jeszcze bardzo dobry znajomy zawiózł mnie do szpitala bo bardzo źle się czułam. Tam zrobili mi szczegółowe badania, włącznie z badaniami z krwi. Jeszcze tego samego wieczora usłyszałam diagnozę- OSTRA BIAŁACZKA SZPIKOWA
- I co wtedy?
v  Szok, chemioterapia, przeszczep szpiku
- Kiedy dowiedziałaś się, że nastąpił nawrót choroby?
v  Cztery miesiące temu. Zemdlałam w domu, mąż zawiózł mnie do szpitala, tam po badaniach okazało się, że to nawrót choroby. W jakimś stopniu liczyłam się z tym, bo życie z białaczką jest jak tykając bomba, która wybucha zupełnie niespodziewanie.
- Jak zareagowałaś na tę wiadomość?
v  Pierwsza reakcja? Szok, niedowierzanie, rozpacz i pretensje do Boga, że znowu mi to robi, ale kiedy żal minął zrozumiałam, że ja mogę zaplanować sobie życie i w jakimś stopniu je zrealizować. Inni takiej możliwości nie mieli.
- Kogo masz na myśli?
v  Pięciolatkę, która umiera na szpitalnym oddziale, naszego przyjaciela Arka Gołasia, który zginął w wypadku
- Tak jego śmierć była szokiem dla całego nie tylko siatkarskiego środowiska, ale wróćmy do rozmowy. Co chciałabyś powiedzieć wszystkim chorym?
v  Przede wszystkim żeby się nie poddawali, że zawsze warto wałczyć do końca, a ludzi zdrowych proszę o oddawanie krwi i szpiku, bo naprawdę możecie uratować komuś życie. Chciałam też podziękować mężowi i naszym kolegom, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem.
- Jak Pani mąż się w tym odnajduje?
v  To był dla niego taki sam szok jak dla mnie, ale on chyba znosi to gorzej
- To zrozumiałe martwi się o Panią
v  I za to go kocham
- Pani Ingo życzymy dużo zdrowia i wytrwałości
v  Dziękuję
- Moim i Państwa gościem była Inga Ignaczak żona Mistrza Świata Krzysztofa Ignaczaka
Wiedziałam, że po tej rozmowie już nic nie będzie takie samo, ale nie miałam nic do stracenia, a zyskać mogłam wiele jeśli nie dla siebie to dla innych. Po przyjęciu dawki mojego świństwa i wszystkich koniecznych leków wieczorem mogłam wrócić do domu. Miałam lepsze i gorsze dni, ale jakoś dawałam radę, robiłam to tylko i wyłącznie dla Krzyśka.
- Cześć kochanie- powiedział przychodząc
- Hej
- Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze. Masz?
- Tak proszę- powiedział podając mi koszulkę
- Super, dzięki kochany jesteś
- Poczekam tutaj
- Chodź ze mną Julcia się ucieszy
- No dobra
- Pani Ingo, a Pani dokąd?- zapytała pielęgniarka
- Do Julci na chwileczkę
- Pani Ingo Julcia...........
- Co z nią?- zapytałam wybiegając z sali
Bałam się, że za chwile usłyszę najgorsze, że dowiem się, że Julci już nie ma
- Inga czekaj- wołał Krzysiek
- Julcia jest na intensywnej terapii- powiedziała pielęgniarka idąca za nami
- Co się stało?
- Nie wiemy jej stan nagle się pogorszył
- Ale dlaczego?
Podeszłam do rodziców małej, ale nie wiedziałam co mam im powiedzieć, przecież żadne słowa nie ukoiły by ich bólu i strachu
- To dla Julki- powiedziałam
- Dziękujemy
- Pamiętacie mojego męża?
- Tak- odpowiedzieli
- Pani Ingo muszę odłączyć Panią od kroplówki
- Chwileczkę, mogę do niej wejść?
- Pani Ingo........
- Błagam siostro na minutę
- Dobrze
Wtedy chociaż przez chwilę mogłam wczuć się w sytuację Krzyśka, który tak samo panicznie bał się o mnie. Ten strach o każdy następny oddech, każdy następny dzień.
- Julka skarbie to ja Inga słyszysz mnie kochanie? Wiem, że mnie słyszysz mam dla ciebie prezent. Dałam go twoim rodzicom. Jak się obudzisz to go dostaniesz, ale musisz być salina, musisz walczyć. Ja wracam dzisiaj do domu, ale nie wiem na jak długo. Będę cię odwiedzać i zawsze o tobie pamiętać. Walcz kochanie- powiedziałam całując ją w tą małą łysą główkę.
 - Dziękujemy za wszystko
- Nie ma za co
- Pani Ingo wracajmy do sali, muszę Panią poodpinać
- Pani Weroniko gdyby coś się działo z małą to proszę dać mi znać.
- Dobrze Pani Ingo i widzimy się za dwa tygodnie



***************************************
I kochani w piękny słoneczny poranek oddaje w wasze łapki kolejny rozdział :)
kochani jest mała wielka sprawa :)
każdy z nas wie, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka :)
teraz my możemy się im odwdzięczyć :)
jak to zrobić? Wystarczy wejść na https://www.karmimypsiaki.pl/karmawraca 
tam jest wszysstko opisane jak można pomóc :)
/mała