sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 9

W jednej chwili cała rodzina znalazła się w szpitalu. Bartek dochodził do siebie po operacji, ja leżałam na kardiologii, a Monia urodziła śliczną i zdrową dziewczynkę. Świadomość tego, że ktoś musi umrzeć żebym ja mogła żyć była dla mnie straszna
* Bartek
- Michał mów co się dzieje z Tośką? Dlaczego nie przychodzi?
- Tośka.....
- No mów do cholery
- Tośka leży parę pięter wyżej
- Coś nie tak z dziećmi?- przestraszyłem się
- Nie, nie z chłopcami wszystko jest ok
- No to co jest grane?
- Toska potrzebuje przeszczepu serca
- Że co?
- Zemdlała nam tutaj przed twoją operacją, a lekarze wykryli u niej wadę serca. Tak zaawansowaną, że tylko nowe serce może ją uratować
- Zabierz mnie do niej
* Antonina
Los znowu wystawiał mnie na próbę. Jeśli chciał sprawdzić ile wytrzymam to mu się udało bo to było juz ponad moje siły, ale wiem, że nie mogę się poddać.
- Tośka- usłyszałam głos mojego męża
- Kochanie co ty tu robisz?
- To chyba ja powinienem ciebie o to zapytać?
- Nie wiem jak to możliwe
- Spokojnie zrobią ci ten przeszczep i wszystko będzie dobrze
- A Pan co tu robi?- zapytała moja Pani doktor
- To mój mąż- powiedziałam
- Co z moją żoną?
- Żona zostaje w szpitalu do czasu porodu, a potem będziemy szukać dla niej dawcy serca
- Jak to potem?
- Musimy utrzymać ciążę do 7 miesiąca żeby Pana synkowie mieli szansę na przeżycie- tłumaczyła lekarka
- A co z moją żoną? Co jeśli jej serce nie wytrzyma tyle czasu?
- Bartek ja podjęłam decyzję. Chcę żeby w razie czego ratowali chłopców i żebyś się nimi zajął
- Co ty mówisz?
- Wiem, że dobrze ich wychowasz
- Nie chcę tego słuchać
W jednym momencie role się odwróciły. To ja walczyłam o zycie, a Bartek mnie pocieszał i motywował. Nie bałam się śmierci, mogłabym spokojnie odejść z tego świata wiedząc, że Bartek będzie kochał chłopców za nas oboje. Mogłabym pogodzić się z tym co szykuje dla mnie los, ale dlaczego mam się mu podporządkowywać? Nie poddam się i stanę do walki bo choć życie jest niesprawiedliwe to gdzieś w końcu jest granica po której przyjdzie szczęście. Dopiero teraz wiem co czuł Bartek. Wiem, ze zbliżająca sie wizja śmierci niszczy człowieka.
* Bartek
Boże jeśli ona ma cierpieć za mnie, jeśli pozwolisz mi żyć zabierając do siebie matkę moich dzieci to nigdy sobie ani tobie tego nie wybaczę. Przecież mieliśmy żyć długo i szczęśliwie, a los co chwila rzuca nam kłody pod nogi.
- Cześć- powiedział Pit
- Siema
- Jak się czujesz?
- Ja dobrze, ale Toska
- Wiem rozmawiałem z Michałem. Tobie się udało, zobaczysz że jej też. Kiedy wychodzisz?
- Jutro
- To przyjedziemy po ciebie
- Dzięki
Po miesiącu spędzonym w szpitalu mogłem w końcu wrócić do domu. Lekarze mówili, że nie ma żadnych przeciwwskazań i, że mogę powoli wracać do treningów. Jednak na razie miałem na głowie cos o wiele ważniejszego.   
*Antonina
Miałam różne przemyślenia. Raz, że będzie dobrze, że się uda, że zobaczę jak moi synkowie dorastają. Tak po prostu od teraz to moje marzenie, ale przychodzą też te złe myśli, że ktoś musi umrzeć żebym ja mogła żyć. Zaliczałam wzloty i upadki w tej mojej, a właściwie to naszej walce bo chociaż termin cesarki zbliżał się coraz bardziej ja czułam się dużo gorzej z dnia na dzień. Bliźniaki rosły i odbierały mi nie tylko siły, ale energię i chęci do życia
- Moje skarby już niedługo będziecie na świecie. Wiem, że to jeszcze nie wasz czas, ale mam jest bardzo chora i musi się leczyć
- Hej kochanie- powiedział Bartek
- Hej odebrałeś wyniki badań- zapytałam od razu
- Tak kochanie wszystko jest w porządku. Nie ma nawet śladu po operacji, ale teraz to wy jesteście najważniejsi
- Bartek ja tak nie chce
- Czego nie chcesz?
- Nie chce czekać na czyjąś śmierć. Nie chce tak
- A ja nie chce żyć bez ciebie
- Ale nam się role odwróciły
- Przecież sobie ślubowaliśmy w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe
- Mamy dla Pani dawce serca- powiedziała nagle lekarka
- Jak?
- Właśnie dzwonili z głównej bazy transplantologii, że mają serce
- A co z dziećmi?
- Przeprowadzimy cesarskie cięcie
- Ale nic im nie będzie?
- Pani Antonino drugiej szansy może nie być
- Pytam czy bliźniaki to przeżyją?
- Chłopcy mają częściowo nierozwinięte płuca
- Czyli istnieje ryzyko, że coś może im się stać?
- Pani Antonino
- Nie zgadzam się na przeszczep. Nie kosztem moich dzieci
- Tośka- krzyknął Bartek
- Ma Pani świadomość tego, że następnego serca może nie być?
- Tak i podejmuję ryzyko
- Tośka nie możesz
- Ty nic nie rozumiesz. To nasze dzieci, one są we mnie, żyją tam i nie pozwolę zrobić im krzywdy
- Nie możesz odrzucić tego serca
- Tu nie chodzi tylko o mnie. Pamiętasz jak ci mówiłam, że nigdy nie chcę być jak moi biologiczni rodzice?
- Nie jesteś i nigdy nie będziesz
- Nie przekonasz mnie do zmiany zdania. Te dzieci są dla mnie najważniejsze
- A ja się nie liczę?
- Liczysz i bardzo cię kocham, ale gdyby któremuś z chłopców coś się stało nie mogłabym dalej żyć
- Co mam zrobić żebyś zmieniła zdanie?
- Nic bo ja już podjęłam decyzję
Po twarzy Bartka zaczęły spływać wielkie łzy. Wstał i wyszedł nie mówiąc nic więcej. Wiem, że bardzo cierpi, ale ja nie mogę postąpić inaczej
- Bartek zaczekaj- wołałam, - Pani też uważa, że źle robię?- zapytałam pielęgniarki
- Ja Panią podziwiam
* Bartek
Co ona wyprawia? Cholera jasna przecież to też moi synowie, ale dla mnie to ona jest najważniejsza, ona i jej życie
- Bartek co ty tu robisz?- zdziwił się Michał
- Mają serce dla Tośki
- Nareszcie
- Ale ona odmawia przeszczepu
- Co ty mówisz?
- Odmawia bo najpierw musieliby zrobić jej cesarkę, a istnieje ryzyko, że chłopcy mogą tego nie przeżyć
- Co się dzieje?- zapytała Monia schodząc z góry
- Tośka odmawia przeszczepu- powiedział Michał
- Chodzi o bliźniaki?
- Skąd wiesz?- zapytałem
- Zapomniałeś, że też jestem mamą
- Błagam pogadajcie z nią
- Bartek uwierz mi, że ona nie zmieni zdania i doskonale ją rozumiem
- To chore
- Nie Bartek to się nazywa bezgraniczna miłość matki do dziecka
- A co jeśli drugiego serca naprawdę nie będzie? Co jeśli Toska odrzuca jedyną szansę na dalsze życie?
- Wiem, że ciężko ci to zaakceptować, ale zaufaj jej. Serce matki się nie myli
- Nie rozumiecie jedną żonę już straciłem
- Wiem, że to boli, ale wiem, że gdyby dzieciom coś się stało to nigdy by sobie tego nie darowała
-  Szymon i Kacper tak chciała ich nazwać
* Antonina
Wiedziałam, ze podejmuję jedyną słuszną decyzję bo bez tych szkrabów moje życie nie miałoby sensu
- Myśli Pani, że źle zrobiłam?
- Ja nie jestem od tego żeby Panią oceniać- odpowiedziała pielęgniarka
- Proszę mi powiedzieć czy gdyby chłopcy urodzili się dzisiaj to mieliby szansę na przeżycie? Tylko szczerze
- Nie- powiedziała bez ogródek
Wtedy już nikt nie przekonałby mnie do zmiany zdania. Bartek odwiedza mnie codziennie, codziennie też przekonuje mnie do zmiany zdania. W międzyczasie też powoli wraca do treningów, opowiada co u chłopaków, co w domu i klubie. Przychodzą również Michał z Monią i tata. Wtedy bardziej niż kiedykolwiek brakowało mi mamy. Chciałabym żeby weszła do mojej sali, żeby powiedziała, że dobrze robię . Patrzyłam w te wielkie oczy Bartka przepełnione bólem i żalem
- Kocham cie-  powiedziałam
- Ja was też- odpowiedział dotykając mojego brzuszka
- Bartek ja...
- Myślałaś już jak damy im na imię?- zapytał
- Nie wiem może ty wymyśl
- Szymon i Kacper? Tak jak chciałaś- zapytał
- Ślicznie- powiedziałam
* Bartek
Powoli oswajałem się z tym, że Toska tak bardzo ryzykuje swoje życie. Nie wyobrażam sobie świata bez niej, ale patrząc na to jak chłopcy w niej rosną, jak reagują na nasze głosy jestem szczęśliwy. Robiłem właśnie śniadanie kiedy zadzwoniła, że mam szybko przyjechać do szpitala. Od razu wyobrażałem sobie, ze stało się nie wiadomo co, a ona powiedziała, że chce mi pokazać naszych synków. Kiedy ich zobaczyłem, kiedy usłyszałem jak mocno biją te małe serduszka nie umiałem ukryć łez
- Kochanie przepraszam cię za wszystko, ale to dlatego, że tak bardzo się o ciebie boję
- A myślisz, że ja się nie boję?
- Nie mogę cię stracić
- Wiem, ze dobrze ich wychowasz. Kocham cię pamiętaj o tym
* Antonina 
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, a ja zamknięta w tej szpitalnej sali siedziałam podłączona do tlenu bo bez niego nie dawałam już rady. Pamiętam, że zastanawiałam się dlaczego Dagmara nie przychodzi? Dopiero później dowiedziałam się, że zmarła.
- Kochanie coś się stało?- zapytał Bartek wchodząc do mnie
- Dagmara zmarła
- Przykro mi
- Przecież to wszystko nie tak miało wyglądać
- Wiem
- Skarbie idź już do domu
- Zostanę z tobą- powiedział kładąc głowę na mój brzuch
Kiedy się obudziłam miałam jakieś dziwne przeczucia. Czułam, że wydarzy się coś złego i nie wiem czemu, ale nie dawało mi to spokoju. Bartek obudził się dopiero kiedy dotknęłam jego nażelowanych włosów
- Hej kochanie
- No cześć słońce
- Bartek naprawdę idź już do domu
- Nie
- Kochanie powinieneś odpoczywać
- Ale ja chcę byc z wami
- Ja z nimi zostanę- usłyszałam głos Oli
- Hej Oluś- ucieszyłam się z jej wizyty, - Jesteś sama?
- Niestety nie- powiedział Piotrek wchodząc do sali z Michałem
- Bartek chodź zawieziemy cię do domu
- Idź kochanie
- No dobra
* Bartek
Na nich zawsze można było liczyć, byli kiedy ich potrzebowałem i nigdy nie odmówili pomocy
- Przebierzesz się, prześpisz, weźmiesz prysznic i wrócimy tu
- A co, aż tak śmierdzę?- zapytałem
- Wariat- powiedziałam
- No dobra, ale zaraz wracam
* Antonina
Olę i Piotrka poznałam jakiś rok temu właśnie dzięki Bartkowi. W tedy nie byli jeszcze małżeństwem, a na ich weselu bawiliśmy się wyśmienicie
- Mam do ciebie prośbę- powiedziałam do Oli
- Tak?
- Gdybym z tego nie wyszła to dasz to Bartkowi
- Nawet tak nie mów
- I obiecaj, ze pomożecie mu wychować chłopców
Nagle coś ścisnęło mnie za serce. Nie mogłam oddychać, dusiłam się brakiem tlenu w płucach
 - Toska co się dzieje?, - Siostro proszę zawołać lekarza
- Spokojnie Pani Antonino już podajemy tlen. - Zabieramy ją na OIOM
* Bartek
Czułem, że to ni był dobry pomysł z zostawieniem jej samej w szpitalu. Różnie to bywało. Były dni, że coraz bardziej zależało mi na synkach, ale bywały też dni, że zastanawiałem się czy będę w stanie pokochać chłopców wiedząc, że Tośka dla nich poświęciła swoje  życie. Kiedy odebrałem tamten telefon od Oli świat zaczął walić mi się jak wieże World Trade Center
- Przyjedź szybko do szpitala
- Co się dzieje?
- Nie wiem nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem rodziną
- Dobra już jadę
Wparowałem do szpitala jak szalony. Nie wiem ile przepisów przy tym złamałem i ile mandatów dostanę, ale wtedy liczyła sie tylko moja żona
- Gdzie ona jest?
- Na OIOM-ie
- Gdzie to?
- Chodź zaprowadzę cię
- Co z moją żoną?- zapytałem lekarki 
- Serce Pana żony jest coraz słabsze i coraz częściej prosi o pomoc
- Co to znaczy?
- Jeśli szybko nie znajdzie się dawca nie będziemy w stanie jej pomóc
- To nie może być prawda
- Bardzo mi przykro
- A co z moimi synkami?
- Chłopcy potrzebują przynajmniej miesiąca jeszcze
- Mogę do niej wejść?
- Ale tylko na chwilę
To wszystko do mnie nie docierało. Boże jak ja mam jej pomóc? Jeśli trzeba oddam jej swoje serce. Zrobię wszystko byle tylko Tośka żyła.
- Cześć kochanie
- Bartek
- Nie mów nic odpoczywaj
- Nie dam dłużej rady
- Dasz to tylko miesiąc. Dla mnie, dla Szymka i Kacpra. Odpoczywaj, a ja będę tutaj
* Antonina
Wiedziałam, że zbliża się mój koniec, że moje życie dobiega końca. Byłam na to gotowa. Wiedziałam, że Bartek da sobie radę z chłopcami. Zastanawiam się tylko jak długo będzie za mną tęsknił i czy opowie naszym synkom jak bardzo ich kochałam? Przesiadywał przy moim łóżku dzień w dzień, godzina po godzinie totalnie zawalając treningi i wszystko inne. Moje serce było coraz słabsze. Dzieci, które tak bardzo kochałam wysysały ze mnie życie, ale to nie miało znaczenia bo najważniejsze żeby obaj byli zdrowi. Pamiętam, że tamtego dnia chciałam przywitać się z Monią kiedy nagle poczułam przeraźliwy ból brzucha i pleców, który promieniował aż do nóg.
* Bartek
- Ma Pan śliczne i zdrowe bliźniaki- powiedziała lekarka
- Moja żona co z nią?
- Niestety podczas zabiegu doszło do zatrzymania akcji serca, potrzebna była reanimacja, ale udało nam się przywrócić funkcje życiowe . Pana żona zajmuję pierwsze miejsce dla liście biorców, musimy czekać
- Mogę ją zobaczyć?
- Niestety nie. Pani Antonia przebywa na OIOM-ie. Jest w śpiączce farmakologicznej i nie może Pan tam wejść
- Jak to w śpiączce?
- To odciąży jej i tak już zniszczone serce
- A dzieci mogę zobaczyć dzieci?
- Tak pielęgniarka Pana zaprowadzi
- Ale nic im nie grozi?
- Chłopcy są zdrowi, oddychają samodzielnie, ale muszą przebywać w inkubatorach. Jeden z bliźniaków jest trochę mniejszy, ale to normalne. Może być Pan spokojny
* Antonina
- Mamo tak bardzo za tobą tęskniłam. Cieszę się, że do mnie przyszłaś
- Witaj córeczko ja też bardzo za tobą tęskniłam, ale to nie jest miejsce dla ciebie
- Mamo ja chcę tu zostać z tobą
- Nie możesz
- Ale mamo
- Nie kochanie wracaj do swojej rodziny
* Bartek
- Kochanie słyszysz mnie? Tośka daj jakiś znak, że mnie słyszysz. Byłem u chłopców, są śliczni. Dałaś mi cudownych synów tylko błagam nie poddawaj się.
To miała być tylko głupia zabawa, ale ty Boże dałeś mi miłość i nie możesz jej teraz zabrać. Moje życie kręciło się wokół OIOM-u na którym leżała Tośka i oddziału neonatologicznego gdzie przebywali Kacper z Szymonem. Pediatra mówiła, że z nimi coraz lepiej, że niedługo będzie można zabrać ich do domu, ale jak ja dam sobie radę z dwójką wcześniaków?
- Dzień dobry- przywitała się Pani doktor
- Jak z nią?
- Jej serce jest coraz słabsze
- Musicie znaleźć jej dawcę
- Robimy wszystko co w naszej mocy, ale nie możemy zrobić nic więcej, musimy czekać 
- Tak po prostu?
- Bartek spokojnie- mówiła Monia
- Są lekarzami, są od tego żeby ratować, a oni mówią, że nie mogą nic zrobić
- Bartek zrozum, że
- Nie rozumiem, a jeśli ona umrze to nie daruję wam tego
- Bartek musisz być silny dla chłopców
- To wszystko ich wina. Gdyby nie ta ciąża to Tośka juz dawno byłaby po przeszczepie
- Co ty gadasz? To twoje dzieci i na pewno nie są niczemu winne, a co jeśli to właśnie dzięki ciąży lekarze wykryli u niej tę wadę. Pomyślałeś o tym, że bliźniaki mogły uratować jej życie?
Nic już nie wiedziałem. Może Monika miała rację, ale widok Toski walczącej o każdy dzień napawał mnie bólem i nienawiścią do całego świata. Po tym co usłyszałem od lekarza wyszedłem ze szpitala i udałem się do pobliskiego sklepu. Chciałem tak po prostu napić się i choć na chwilę zagłuszyć ten ból, ale to nie pomagało. Siedziałem na podłodze i patrzyłem jak krew kapie z moich pokaleczonych od szkła dłoni
- Kurwa Luiza pomóż mi- krzyczałem
Wypijając kolejne litry. Chciałem zapić się na śmierć, zasnąć i już nigdy się nie obudzić
- Bartek jesteś tutaj- usłyszałem wołanie Michała
- Czego?
- Chłopie jak ty wyglądasz?
- Idź sobie- powiedziałem przechylając butelkę
- Co ty wyprawiasz?
- Oddaj to
- O nie co to to nie
- Michał oddaj
- Opanuj się Toska cię potrzebuje
- Toska umiera, a ja nie umiem jej pomóc
Dopiero wtedy dotarło do mnie jak bardzo krzywdzę sam siebie
- Masz też Szymona i Kacpra, pomyśl jakby poczuła się Tośka gdyby dowiedziała się, że za wszystko winisz ich
- Bo to jest ich wina
- Kurwa nie wytrzymam zaraz- krzyknął Michał
- Nie chcę ich nigdy więcej widzieć
- Jesteś pijany, nie myślisz tego co mówisz. Idź do łazienki i ogarnij się
- Oddam jej swoje serce
- Co?
- Zabije się i wtedy będą mogli przeszczepić jej moje serce
- Nie gadaj takich głupot
- Jeśli nie ma innego wyjścia to naprawdę to zrobię
* Michał
Wiedziałem, ze mimo tego co było Bartek bardzo kocha moją siostrę. Mogłem postawić się w jego sytuacji bo sam mam zonę i córkę i pewnie zachowywałbym się tak samo gdyby to Monika leżała w szpitalu, ale Tośka bardzo chciała wydać na świat maluchy i od samego początku bardzo je kochała.
* Bartek
- Antonina poświęciła swoje życie żeby ratować dzieci, które nosiła pod swoim chorym sercem. W naszej pamięci pozostanie zawsze uśmiechnięta i zadowolona z życia choć wszyscy wiemy, że nie było ono idealne. Razem z nami i pogrążoną w rozpaczy rodziną płacze nawet niebo- mówił ksiądz
a ja nie mogłem go słuchać. Moja dusza krwawiła z bólu i żalu, a nienawiść do wszystkich kipiała ze mnie. Moje życie straciło sens razem z jej odejściem, a widok mojej ukochanej zasypywanej piaskiem będzie prześladował mnie do końca życia.
- Moja siostra zawsze wiedziała czego chce. Najbardziej pragnęła stworzyć cudowną i kochającą się rodzinę. Udało ci się siostrzyczko . Zostawiłaś tutaj męża i dwóch wspaniałych synów, którzy nigdy o tobie nie zapomną- dodał Michał
Tośka odeszła, a ja nawet nie miałem możliwości pożegnania się z nią i udowodnienia tego jak bardzo ją kocham.  A bliźniaki? Nigdy więcej nie chce nawet o nich słyszeć. Te dzieci zabrały mi ukochaną żonę. Jak pijawki wyssały z niej życie. Stałem na łóżeczkami w których leżeli i czułem tylko nienawiść. Nie interesowało mnie nawet co się z nimi stanie. Nigdy ich nie pokocham,  nie spojrzę na nich jak na owoc naszej miłości. Zawsze będą dla mnie winne jej śmierci.



********************************
Kochani łapcie kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

4 komentarze:

  1. właśnie, że się nie podoba :( jak mogłaś to zrobić :( Tosia i Bratek mieli razem wychować synów.....
    Nie dziwię się, że Bartek się załamał. Po raz drugi stracił żonę :( szkoda mi go, ale nie może o to obwiniać dzieci :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie

      Życie nie zawsze jest takie jak chcemy.
      http://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1

      Droga do sukcesu nie jest wysłana różami.
      http://dosukcesuniemadroginaskroty.blogspot.com/?m=1
      Oraz na moje nowe opowiadanie
      Dzień, który zmienia całe życie.
      http://jednedzienktoryzmieniacalezycie.blogspot.com/?m=1

      Usuń
  2. Rozdział sam w sobie jest piękny i wzruszający, ale nie podoba mi się sytuacja w jakiej znalazł się Bartek :(

    Czy Andrzej lub Klara zrobią coś by ratować swój związek? Jak Klara wytłumaczy małemu Mikołajowi co dzieję się w jej życiu? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedzi w 36 rozdziale, na którego serdecznie zapraszam :*
    http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2016/01/rozdzia-36-przeciez-za-to-krew-tylko-z.html

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział fajny,szkoda,że tak potraktowałaś 2 raz Bartka

    OdpowiedzUsuń