Była Wigilia 24 grudnia 2014 roku. Rodzice kręcili się po
kuchni. Monika i Michał zajmowali się dziećmi, teściu ubierał choinkę, a ja
myślałem. Boże skoro czynisz cuda, skoro wigilia to noc cudów to uczyń cud i
pomóż Tosce wrócić do mnie.
- Bartek
- Tak mamo?
- Synku dobrze się czujesz?
- Tak
- No to siadamy do stołu
- Cicha noc, święta noc- zaczęła śpiewać mama
- Ja odbiorę- powiedziałem, - Słucham
- Dobry wieczór z tej strony doktor Sosnowski czy rozmawiam
z Panem Bartoszem Kurkiem?
- Tak to ja, słucham?
- Chciałem poinformować, że wybudziliśmy Pana żonę ze
śpiączki
- Może Pan powtórzyć?
- Właśnie wybudziliśmy Pana żonę
- Dziękuję, już jadę- powiedziałem
- Bartek co jest?- zapytał teściu
- Toska
- Co z nią?
- Obudziła się
- Cuda jednak się zdarzają- powiedziała mama
W końcu mogłem spojrzeć w jej piękne oczy, usłyszeć jej
anielski głos, po prostu przytulić się do niej i poczuć jej bliskość
- Jak ona się czuje?- zapytał Michał
- Jest jeszcze słaba, ale wygląda na to, że przeszczep się
przyjął
- Dziękuję, mogę do niej wejść?
- Tak, ale tylko na chwilę
Nacisnąłem klamkę i wszedłem do sali
- Hej kochanie- powiedziałem
- Bartek
- Nie mów nic musisz odpoczywać
- Chłopcy co z nimi?
- Spokojnie kochanie chłopcy są w domu z mamą
- Twoją mamą?
- Tak dużo się zmieniło przez ten czas
- Jacy są?
- Chcesz ich zobaczyć?
- Tak- odpowiedziała
- Pokaże ci zdjęcia
Wyciągnąłem telefon i podałem Tośce
- Kacper i Szymon- powiedziałem przesuwając zdjęcia
- Śliczni
- Jak ty kochanie- powiedziałem, a po moich policzkach
popłynęły łzy
- Czemu płaczesz?
- Bo dałaś mi cudownych synów, a ja potępiałem twoją decyzję
- Pewnie też bym tak zrobiła na twoim miejscu
* Antonina
Bliźniaki były takie śliczne. Chciałam już je wziąć na ręce,
przytulić i poczuć się jak prawdziwa mama
- Przyniesiesz je tutaj?
- Niestety nie wpuszczą mnie tutaj z chłopcami
* Bartek
- Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem
- Ja za tobą też- powiedziała patrząc na obrączkę, - Jesteś
sam?
- Nie Michał jest ze mną
- Zawołaj go
- No cześć siostra
- Misiek przytyłeś- powiedziała
- Fajnie, że jesteś
* Antonina
- Widziałeś chłopców?
- Tak są śliczni, a Bartek świetnie się nimi zajmuje
- Jaki dzisiaj dzień?
- Noc wigilijna
- Tyle czasu na mnie czekałeś?
- Z nim cię poznałem przemierzyłem świat wzdłuż i w szerz,
ale to ciebie kocham, ciebie i naszych synków
- To ja zostawię was samych- powiedział Misiek
- Moje serce do kogo należało?
- Nie wiem i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy
- Ale ja bym chciała wiedzieć
- Wiem kochanie jednak oni nie mogą udzielić nam takiej
informacji
- Panie Bartku proszę iść już do domu
- Jeszcze chwilę Pani Gosiu
- Dobrze ma Pan jeszcze 5 minut
- Ładna ta Pani Gosia
- Głupol z ciebie
- A co u taty?
- Znosił to chyba najgorzej z nas wszystkich, ale już jest
ok. Michał namówił go żeby przyszedł do nas na wigilię, a bliźniaki są jego
oczkiem w głowie.
- Idź już do nich
- Wyrzucasz mnie?
- Nie kochanie, ale nie chce żeby chłopcy byli sami
- Do dobra, ale pamiętaj, że cię kocham
* Bartek
Pierwszy raz od wielu dni mogłem odetchnąć z ulgą, spokojnie
położyć się spać i bez niepokoju wstać rano
- Jak ona się czuje?- zapytał teść
- Jest jeszcze słaba, ale pytała o was
- Można ją odwiedzić?
- Tak prosiła żeby tata do niej wpadł
- Moja dziewczynka kochana
- Tato dobrze się czujesz?- zapytał Michał
- Tak tylko za dużo tego wszystkiego
- Proszę niech się tata wody napije- powiedziałem
- Kim była osoba, która dała mi serce?
- Nie mogę udzielić Pani tej informacji
- Pani Gosiu dużo Pani zawdzięczam
- To moja praca
- Z tego co mówił mąż to zrobiła Pani dla mnie o wiele
więcej tylko dlaczego?
- Bo wiem co znaczy stracić ukochaną osobę
- Mąż?
- Narzeczony. Zginął dwa dni przed ślubem
- Wypadek?
- Można tak powiedzieć. Maurycy był policjantem, zginął na
służbie
- Przykro mi
- Dziękuję
- Przepraszam, że tak dopytuję, ale mąż chyba ma rację, że
jestem ciekawska
- Mąż bardzo Panią kocha
* Bartek
- Jedziesz do Tośki?- zapytała mama
- Tak
- Mam zostać z chłopcami?
- Nie zabieram ich ze sobą
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
- Tak mamo lekarz się zgodził
- Dobrze ubiorę ich
- Zrobię to sam
- Mogę pójść z wami?
- Mamo Toska jest jeszcze słaba
- Ale ja chcę ją przeprosić
- Zdążysz to zrobić mamo
Z chłopcami w nosidełkach wszedłem do szpitala. Wszystkie
pielęgniarki na okrążyły i podziwiały moje skarby
- Wie?- zapytałem Pani Gosi
- Chyba nie. Jak u niej byłam to spała
- Dziękuję
* Antonina
Boże dziękuję, że mnie ocaliłeś. Dziękuję, że będę mogła
zobaczyć Kacpra i Szymona. Patrzeć jak rosną, mówią, a tobie Luiza obiecuję, że
zrobię wszystko żeby Bartek był szczęśliwy. Zawsze będę go kochała, wspierała i
mobilizowała. Nie musisz się o nic martwić, on zawsze będzie o tobie pamiętał i
wiem, że gdzieś w głębi serca nadal jesteś dla niego ważna.
- Kiedy mogę stąd wyjść?
- Nie tak szybko
- Panie doktorze proszę
- To, że przeżyła Pani ciążę to cud to, że znalazło się
serce to drugi cud. Trzeci cud się nie zdarzy, a jeśli teraz Panią wypiszemy to
na pewno źle się to skończy
- Rozumiem
- Bardzo się cieszę- powiedział, -Ma Pani gości
- Kogo?- zapytałam
a do sali wszedł Bartek z bliźniakami
- Cześć kochanie- powiedział dając mi na ręce jednego z chłopców
Kiedy go przytuliłam, kiedy zobaczyłam te małe oczka świat
od razu stał sie piękniejszy. Czułam, że mogę góry przenosić, że mam nad
wszystkim władze i kontrolę
- Cześć synku- powiedziałam
- Kacperku to twoja mamusia- dodał Bartek
- Mój aniołek, jakiś ty śliczny. Muszę jeszcze nauczyć się
was rozróżniać
- Szybko to opanujesz. Najważniejsze, że jesteśmy razem jak
prawdziwa rodzina
- Pani Antonino muszę zabrać Panią na badania
- Czy coś nie tak?- dopytywał Bartek
- To tylko badania kontrolne
* Bartek
Tośka zadziwiająco szybko dochodziła do siebie
- Cześć tato gdzie
mama?
- Nie wiem synku wyszła gdzieś 15 minut temu
- Nie wiesz gdzie?
- Nie
- Martwię się o nią bo dziwnie się zachowuje
- Ta cała sytuacja ją przytłacza. Mama ma wyrzuty sumienia i
bardzo chciałaby to naprawić. Wiesz synku wydaje mi się, że ona nie mogła
pogodzić się ze śmiercią Luizy. Nie umiała wyobrazić sobie innej kobiety u
twojego boku
- Mi też bardzo jej brakuje, ale czasu nie cofniemy. Luizy
nie ma, a życie toczy się dalej
- Wiem synku, ale wiesz jak bardzo mama kochała Luizę i
myślę, że poszła właśnie do niej
- Zostaniesz z chłopcami?- zapytałem
- A ty?
- Chyba muszę szczerze porozmawiać z mamą
- Dobrze synku
Mama zawsze uważała Luizę za świętość, a ja byłem
szczęśliwy, ze tak bardzo się lubiły. Mama traktowała ja jak córkę i nigdy nie
dała powiedzieć na nią złego słowa. Jak tak sobie o tym myślę to może tata ma
rację, może bolało ją to, że układam sobie życie na nowo.
- Hej mamo- powiedziałem siadając obok niej
- Co ty tu robisz?
- To samo co ty
- Synku przepraszam cię za wszystko
- Mamo chcę żebyś wiedziała, że Luiza zawsze będzie ważną
częścią mojego życia i to, że związałem sie z Tośką nie znaczy, że o niej
zapomnę. Przeżyłem z nią najlepsze lata swojej młodości i mam to głęboko w
sercu
- Wiem synku ja po prostu nie mogłam patrzeć na to jaki
jesteś szczęśliwy z nią, kiedy o Lusi wcale już nie mówiłeś
- To dlatego tak bardzo nie lubiłaś Tośki?
- Nie to, ze nie lubiłam bo to naprawdę miła i sympatyczna
osoba, ale nie mogłam pogodzić się z tym, że układasz sobie życie na nowo
- Wolałabyś żebym do końca życia był sam?
- Luiza chciałaby żebyś był szczęśliwy- usłyszałem nagle
kogoś głos
Obróciłem się i zobaczyłem przed sobą mamę Luizy, moją byłą
teściową
- Ja też się cieszę, że tak dobrze sobie radzisz-
powiedziała
- Witaj mamo- odpwoedziałem przytulając się do niej
- Czemu tak rzadko nas odwiedzasz?- zapytała
- Miałem dużo problemów ostatnio
- Wiem twoja mama opowiadała, że masz zonę i synów
- Ja po prostu
- Bartku nie musisz mi się tłumaczyć. 7 lat żałoby to kawał
czasu i masz prawo na nowo ułożyć sobie życie. Mam nadzieję tylko, że ta
dziewczyna jest tego warta
- Jest mamo- odpowiedziałem
- Odwiedźcie nas kiedyś, chciałabym ją poznać
- Dobrze
Wróciliśmy z mamą do domu. Chyba była nam potrzebna taka
rozmowa.
KONIEC
*******************************
Kochani łapcie następny i ostatni już rozdział opowiadania o Bartku i Tośce :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
Życzę Wam, Kochani,
aby te święta wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło, nadzieję, jeszcze więcej wiary i miłości do siatkówki :* :* :*
aby te święta wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło, nadzieję, jeszcze więcej wiary i miłości do siatkówki :* :* :*
/mała
Dobrze, że wszystko się tak zakończyło.
OdpowiedzUsuńsuper,szkoda,że tak go skończyłaś
OdpowiedzUsuń