Rozdział 7
- No tak,
tak oczywiście. Idę sie kąpać- powiedziałam
- Mogę z
tobą?- zapytał
- A
posprzątałeś ze stołu?
- Tak
- No to
chodź- powiedziałam i za nim się obejrzałam Nico był juz na górze
ale przez
niego i jego wygłupy na pewno się spóźnimy
- Zapniesz
mi sukienkę?- zapytałam
- Pięknie
wyglądasz
-Dziękuję
- Czy zgodzi
się Pani zostać moja towarzyszka na ten wieczór?
- Bardzo
chętnie- odpowiedziałam
- No to
chodźmy
* Nicolas
Marcelina
wyglądała pięknie, jak królowa na balu, a dzisiaj była moja królową. Ta
sukienka, szpilki, oczu nie mogłem od niej oderwać
- Jesteśmy
na miejscu
- Tutaj
mieszka?- zapytała
- Tak
- Tyle razy
przechodziłam tędy, a nigdy go nie spotkałam
- To dobrze
bo jeszcze wybrałabyś jego i co wtedy?
- Wariat z
ciebie
- Ale
zakochany wariat
Zapukałem do
drzwi, które otworzył Facundo
- Hej
wszystkiego najlepszego- powiedziała Marcela
- Hej
wchodźcie
* Marcelina
Weszłam do środka i z przerażeniem stwierdziłam, że
prawie nikogo tu nie znam
- Fajnie, że
już jesteście- powiedziała nieznajoma dziewczyna
- Hej-
powiedział Nico, - poznajcie się to Marcela moja dziewczyna, a to Katrin
dziewczyna Facu
- Cześć miło
mi- powiedziałam
- Napijecie
sie czegoś?- zapytała
- Ja
poproszę sok
- Tylko?
- Tak bo
pewnie przyjdzie mi być kierowcą
- A ty Nico?
Jakieś piwo, drink?
- Może być
piwo
Katrin
okazała się bardzo miłą i sympatyczną dziewczyną. Widziała, że czuję się tutaj
nieswojo więc dotrzymywała mi towarzystwa
- A może
wypijesz drinka? Możecie przecież zostać u nas na noc- powiedział
- No dobra
pogadam z Nico
- To ja
przygotuję
- Ok
Ciężko było
odnaleźć Nicolasa w tym całym tłumie no, ale w końcu jakoś się udało
- Słuchaj
kochanie wrócimy do domu taksówką, albo zostaniemy tutaj, bo chcemy z Katrin
wypić drinka
- Dobrze
skarbie- powiedział trochę pijany
- Tylko
pamiętaj, że jutro długa droga przed nami
- Oczywiście
kotku
- To nie
przeszkadzam wam
Znowu
omawiali jakieś mecze i akcje. Oni nawet w domu żyli siatkówką i meczami, ale
musiałam się do tego przyzwyczaić
- Znowu
gadają o treningach?
- Tak
- No kochana
teraz już tak będzie zawsze
- Jesteś
Polką?- zapytałam
- Nie
pochodzę z Argentyny
- Bardzo
dobrze mówisz po Polsku, lepiej niż Facundo
- Bo Facu to
leń i nie chce mu się uczyć. Mówił, że służysz w wojsku
- No właśnie
chyba przestałam
- Dlaczego?
- Moim
dowódcą jest ojciec, a wiesz jak to jest jak się pracuje z rodziną, ale nie
gadajmy o tym. Zdrowie solenizanta
- Zdrowie
Dalszą część
wieczoru spędziłam wspaniale. Super rozmawiało mi się z Katrin, lepiej też
poznałam to całe środowisko. Trochę się też nasłuchałam o byciu dziewczyna
siatkarza, o tym, że zawsze będę na tym drugim miejscu, o jego wyjazdach, meczach
i zgrupowaniach. I dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież Uriarte
pojedzie na kadrę do Argentyny, a ja zostanę tu sama. Oboje byliśmy na tyle
trzeźwi, że wróciliśmy taksówką do domu i od razu poszliśmy spać. Rano, a
przynajmniej wydawało mi się, że rano obudził mnie dzwonek drzwi. Niechętnie
zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć
- Co wy
jeszcze śpicie?- Zapytał Facu
- Co wy tu
robicie?
-
Odprowadziliśmy wam auto- powiedział
- Super,
wejdźcie, zrobię cos do picia
- Nie
będziemy ci przeszkadzam, bo wczoraj mówiłaś, że gdzieś jedziecie
- Tak, ale
dopiero po 16 wchodźcie
- Tutaj masz
kluczyki i dokumenty
- Dzięki
bardzo to czego się napijecie?
- Ja proszę
kawę
- A ty
Katrin
- Ja
dziękuję
- Ok to juz
robię. Jak tam?
- Ok, ale
dobrze, że jednak nie mamy dzisiaj tego treningu- powiedział Facu
- To samo
słyszałam wczoraj od Nico
*Nicolas
To był
najgorszy poranek od nie pamiętam kiedy. Nawet po weselu siostry nie miałem
takiego kaca. Zszedłem na dół z myślą o butelce wody
- Siema
Nico- powiedział Conte
- Cześć co
wy tu?
-
Odprowadzili nam samochód- odezwała się Marcela
- Kochanie
możesz trochę ciszej- poprosiłem
- A co
główka boli?
- No
-Kochanie
wytłumacz mi jak ty chcesz na takim kacu samochód prowadzić?
- Auto, po
co?
- Przecież
mieliśmy jechać do mamy, dwa razy ci wczoraj przypominałam
- Cholera,
ale przecież ty możesz poprowadzić
- Dobra to
my już pójdziemy- powiedziała Katrin
-
Podrzucicie mnie do domu? Musze się spakować
- Pewnie
- A ty
skarbie lecz tego kaca i widzimy się o 16, masz byc gotowy
- A czy ja
kiedyś nie byłem gotowy?
* Marcelina
Katrin i
Facundo podrzucili mnie do domu. Było sobotnie deszczowe popołudnie. Usiadłam
na chwilę na kanapie, która stała w centralnym punkcie pokoju i czekałam na
Marka, który dzwonił, że zaraz będzie. Milcząc spoglądałam na zdjęcie
uśmiechniętej Kasi, które stało na kominku. Deszcz kreślił piękne mozaiki na
kuchennym oknie. Tworzył obrazy, których nie powstydziłby się najwybitniejszy
malarz. W tle słychać było błogą cisze i uderzające o parapet krople deszczu.
Zastanawiam się czy dobrze robię rezygnując z misji? Co poradziłaby mi Kasia i
brat? Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Pewna byłam, że to Marek,
ale kiedy otworzyłam stała w nich jakaś kobieta
- Pani do
kogo?- zapytałam
- Szukam
Marceliny- powiedziała
- To ja
słucham
- Proszę cię
żebyś zostawiła Nicolasa w spokoju
- Słucham, a
Pani to kim jest?
- Matką jego
dziecka
- Co? Nico
ma dziecko?
- Będzie
miał. Jestem z nim w ciąży
- Jak to?
- Normalnie
- A skąd mam
pewność, że nie kłamiesz?
- Tutaj masz
dowody jestem w trzecim miesiącu, a
wtedy spałam tylko z nim
- Po co mi
to mówisz?- zapytałam
- Bo chce
żeby moje dziecko miało ojca- powiedziała i poszła
Nie mogłam w
to uwierzyć. Bydlak był z nią i ze mną jednocześnie. Jak mógł mi to zrobić, jak
mógł mnie tak oszukiwać? A ja naiwna zrezygnowałam dla niego z mojej kariery i
pokłóciłam się z ojcem, który chyba znowu miał rację. Otworzyłam kopertę, którą
mi dała i czarno na białym jak byk widniało, że była w ciąży, te zdjęcia mówiły same za siebie. Zdradził
mnie z nią, albo ją ze mną, bo już niczego nie wiedziałam
- Wtedy
ponownie odezwał się dzwonek do drzwi, tym razem to był Marek
- Marcelina
ty płaczesz? Coś się stało?
- Zawieziesz
mnie do Ostrołęki do mojej mamy?- zapytałam
- Przecież
miałaś jechać z Nicolasem
- Miałam,
ale dużo się zmieniło, oszukał mnie
- Marcelina
co się stało?
- Możemy już
jechać?
- Tak chodź
Wzięłam
torbę i wsiadłam do samochodu z Markiem. Chciałam jak najszybciej uciec z
Bełchatowa, znaleźć się jak najdalej od niego i tego miasta. Niech zakłada
sobie rodzinę, ale beze mnie
- Wiesz, że
zawsze możesz na mnie liczyć, ze możemy pogadać
- Tobie
jednemu ufam, nigdy mnie nie zawiodłeś. Jesteś dla mnie jak brat
Przerwał nam
dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz- Nico. Wcisnęłam czerwoną
słuchawkę i schowałam telefonu z powrotem do kieszeni, ale on nie dawał za
wygraną
- Co on ci
takiego zrobił?
- Zdradził
mnie, będzie miał dziecko z inną- powiedziałam
-Co? Chodź
pogadamy- powiedział zatrzymując samochód
- Nie chce
gadać
- Zadam ci
tylko jedno pytanie ok?
- Ok
- Wierzysz w
te bzdury, przecież go znasz i wierzysz, że by cię zdradził?
- Pokazała
mi zdjęcia USG ona naprawdę jest w ciąży
- Ale nie
wiesz z kim
- To czemu
by mi to mówiła?
- Bo może
chce was rozdzielić. Pamiętasz swój ślub z Norbertem? To jak wszyscy ci go
odradzaliśmy, a ty uparcie twierdziłaś, że on jest dobrym człowiekiem? Sama
szybko przekonałaś się, że zupełnie go nie znasz
- Co chcesz
powiedzieć?- zapytałam
- To, że
zbyt pochopnie podejmujesz decyzję
- Dzięki, co
ja bym bez ciebie zrobiła
-
Zadręczyłabyś się na śmierć, a powinnaś z nim porozmawiać, zadzwoń
- I co mu
powiem?
- Ze musicie
pogadać, wyjaśnić wszystko
- Nie wiem
czy chce go widzieć
- A chcesz
znowu cierpieć?
Zebrałam się
więc na odwagę i wykręciłam numer do Nicolasa. Serce waliło mi jak szalone, nie
wiedziałam czy będę w stanie wydusić z siebie słow. Pierwszy raz nie byłam
pewna tego czy mu ufam czy nie
- Halo
Marek?- powiedział Nico kiedy odebrał
- T o ja
Marcelina
- Kochanie
co się dzieje, gdzie ty jesteś?
- Z Markiem
w drodze do mamy
- Przecież
mieliśmy jechać razem
- Mieliśmy,
ale dużo się zmieniło. Myślałam, że zależy nam na sobie, że możemy sobie ufać
- Bo możemy-
powiedział
- Na pewno?
- Marcelina
czemu tak ze mną rozmawiasz?
- A nie mam
powodu?
- Nic nie
rozumiem- powiedział
- To jak
zrozumiesz daj znać i wtedy pogadamy
- Przyjadę
do ciebie
- Jak
chcesz- odpowiedziałam
* Nicolas
Kompletnie
nie rozumiałem jej zachowania. Przecież jeszcze dzisiaj rano wszystko było
dobrze i tak raptownie coś się zmieniło. Miałem nadzieję, że Marcelina mi to
wszystko wytłumaczy, przecież ja kocham. Właśnie wychodziłem z domu kiedy w
moich drzwiach zobaczyłem Marka
- Cześć co
ty tu robisz?- zapytałem
- Musimy
pogadać
- Ale ja się
spieszę
- Spokojnie
zdążysz, chodzi o Marcelę
- Wiesz co
jej się stało?- zapytałem
- Wiem i
powiem ci, że jesteś ostatnią świnią jeśli naprawdę to zrobiłeś
- Ale o czym
ty mówisz?
- Nie udawaj
- Marek ja
naprawdę nie wiem o co wam biega. Wczoraj byliśmy na urodzinach kumpla, rano
też było dobrze, a potem wróciła do siebie i zniknęła
********************************
Kochani łapcie kolejny rozdział o Marcelinie i jej miłości do Nicolasa:)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie
/mala