środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 4

- I co wybrałeś?
- Igrzyska Śmierci
- Zabawne
- Co?
- To, że tamtego dnia siedziałam w parku i czytałam książkę o tym tytule
- No widzisz, pasujemy do siebie
- No oczywiście
- Opowiesz mi coś  o twojej pracy?
- A co chcesz wiedzieć?
- Na czym to polega, skąd wiesz, że pojedziesz , czy możesz zrezygnować? Czemu w ogóle wstąpiłaś do wojska?
- Do wojska wstąpiłam 5 lat temu dokładnie w 5 rocznicę śmierci brata
- Dlaczego?
- Bo ojciec mi zawsze powtarzał, że jestem słaba, że powinnam brać przykład z brata, że wojsko nie jest dla mnie, a ja chciałam mu pokazać, że się myli.
- Jak tam jest?
- Wojna wywraca życie niewinnych ludzi do góry nogami. Wola życia, walka o przetrwanie i lepsze jutro stają się ważniejsze niż wszystko i wszyscy. Liczy się tylko jeden cel- dotrwać do jutra, a my jadąc tam pomagamy im realizować ten cel. Obozy dla uchodźców, szpitale polowe. W takiej wojnie dzienni zostaje rannych około 100 osób z czego 50 umiera z powodu obrażeń. Słyszałeś określenie Dżihad?
- Nie, a co to?
- Islamskie ugrupowanie religijne, a jego członkowie wierzą w to, że są Bogami
- To znaczy?
- Zabijają mężczyzn, gwałcą kobiety i dzieci, podpalają mieszkalne wioski. To nie ludzie tylko bezwzględne zwierzęta
- I ty możesz na to wszystko spokojnie patrzeć?- zapytał
- Nie mogę, nie da się. W takiej chwili masz ochotę wyciągnąć broń i wystrzelać ich wszystkich, ale zaraz uświadamiasz sobie, że jeśli to zrobisz będziesz dokładnie taki sam jak oni
- A musisz tam jechać, ryzykować życie?
- A dlaczego nie? Nic mnie tu nie trzyma
- Nic, a ja to też nic?
- Nico jesteś świetnym przyjacielem, ale ja........
- No właśnie ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem
- Nico co ty mówisz?
- Proszę cię zostań, nie jedź. Zależy mi na tobie i nie zniosę strachu o twoje życie
Jego słowa wprowadziły mnie w osłupienie. Nie byłam w stanie sensownie mu odpowiedzieć. Przecież o tym marzyłam, zawsze chciałam to od niego usłyszeć
- Nie mogę tak po prosty zrezygnować. Co powiem dowódcy?
- Coś wymyślisz
- Nie Nico? Zdajesz sobie sprawę z tego o co mnie prosisz? Wiesz ile pracowałam na szacunek i zaufanie ojca? Ja nie proszę cię żebyś zostawił siatkówkę
- Ale to nie to samo
- Każesz mi zostawić coś co sprawia, że żyję
- Bo cię kocham i martwię się- powiedział wychodząc
- Nico pogadajmy spokojnie- wołałam
* Nicolas
Na co ja w ogóle liczyłem? Przecież tak dziewczyna jak ona  nigdy nic do mnie nie poczuje. Dostałem kosza więc pozostało mi się tylko napić
- Halo Facu olała mnie- powiedziałem
- Gdzie ty jesteś?
- Marcelina mnie olała, kocha tylko to swoje wojsko
- Nico powiedz gdzie jesteś?
- Nie wiem, chyba w parku
- W jakim parku?
- Chłopie czy ty coś piłeś?
- Absolutnie nic
- Dobra zaraz cię znajdę
Po jakimś czasie zobaczyłem przed sobą Facu i Mariusza
- Stary co ty wyprawiasz?- zapytał Szampon
- Dała mi kosza
- Ale to nie znaczy, że musisz pić
- Muszę
- No to jutro będziesz miał mega kaca
- To dobrze
- Chodź idziemy
- Nie chce
- Chodź, chodź
Nie miałem siły się opierać i poszedłem z nimi. Dalej nic nie pamiętam, nie wiem jak trafiłem do domu i co robiłem
* Marcelina
Sprzątałam stół po kolacji i myślałam o słowach Uriarte ,, Bo cię kocham''. Czy on naprawdę mnie kocha czy tylko tak powiedział? Czy będę z nim szczęśliwa jeśli nie pojadę na misję, a czy jeśli pojadę to będę miała do kogo i czego wracać? Że też on musiał pojawić się w moim życiu akurat teraz? Po co zachciało mi się bawić w dobrą samarytankę? Gdybym go nie poznała dalej bym skrycie o nim marzyła, ale nie miała takich dylematów. Budzik zadzwonił o 7 rano. Pospiesznie sięgnęłam po telefon aby go wyłączyć i przewracają się na drugi bok dałam sobie jeszcze chwilę drzemki. Sąsiad z góry nie miał litości, juz rozpoczynał swój codzienny koncert i nie myślał o innych. Zwlekłam się z łóżka, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Na lodówce wisiał bilet na dzisiejszy mecz, ale teraz miałam wątpliwości czy na niego iść. A może powinnam ograniczyć swoje kontakty z Nicolasem? Po przemyśleniu za i przeciw zdecydowałam, że jednak tam pójdę, ale nie będę mu się narzucać. Wzięłam kubek z kawą i usiadłam przy stole kończąc tłumacząc, które zaczęłam wczoraj. Przerwał mi dzwonek do drzwi
- Pani Marcelina Kowalska?- zapytał mężczyzna
- Tak
- To dla Pani?
- Dla mnie, od kogo?
- Ja nie wiem, przykro mi, ale jest bilecik więc może Pani sprawdzić
- Dziękuję bardzo
Kwiaty były piękne, fioletowe irysy, takie lubiłam najbardziej
- Przepraszam za wczoraj, mam nadzieję, że będziesz chciała się jeszcze ze mną zobaczyć
                                                - Nico
pisało na bileciku
- Nie gniewam się, do zobaczenia- napisałam sms-a i zasiadłam do dalszego tłumaczenia. Termin oddania pracy zbliżał się wielkimi krokami, a ja byłam dopiero w połowie no, ale meczu nie mogłam sobie odpuścić, a zwłaszcza po takich przeprosinach. Wzięłam kurtkę i poszłam do Energii, zajęłam swoje miejsce i obserwowałam jak chłopcy się rozgrzewają.
* Nicolas
- Nico zobacz- powiedział mi Karol
- Co?
- No tam zobacz
- Marcelina
- Idź do niej- odezwał się Ferd
Byłem zaskoczony jej widokiem. Nie spodziewałam się tego, że tu będzie, zrobiła mi wielką niespodziankę
- Hej pięknie wyglądasz- powiedziałem
- Cześć dzięki, możemy porozmawiać po meczu?- zapytała
- No jasne- odpowiedziałem
i wróciłem do rozgrzewki. Myśl, że tu jest i patrzy na mnie dawał mi pozytywnego kopa. Czułem, że jestem w stanie sam wygrać ten mecz i nic nie mogło mnie wtedy powstrzymać. Przynajmniej tak mi się wydawało
- Pogodziliście się?- zapytał Michał
- Chyba
- Chyba? Zobacz jak ona na ciebie patrzy- Winiar drążył temat
- No dobra dogadaliśmy się
- Zaczynamy- zawołał trener
* Marcelina
Oglądałam ten mecz, ale myślami byłam w moim rodzinnym mieście przy mojej mamie. W sumie to nie wiem dlaczego bo od 5 lat jej nie widziałam, ale tamtego dnia myślałam o niej od samego rana. Coś mówiło mi, że muszę się z nią spotkać, porozmawiać, że to ten właściwy czas. Skra grała fenomenalnie, a Nico swoją kiwką zakończył mecz i ponownie zgarną statuetkę MVP. Byłam z niego dumna, a on od razu po zakończeniu meczu podbiegł do mnie
- Gratulacje- powiedziałam całując go
- Dzięki, przebiorę się i możemy iść
- Ok czekam, a i tradycyjne to dla ciebie- powiedział dając mi statuetkę
Nico poszedł się przebrać, a ja czekałam na niego, czułam się trochę nieswojo
- Cześć- powiedział Karol
- Hej- odpowiedziałam
- Jemu naprawdę na tobie zależy
- Mi na nim też- odpowiedziałam
- Marcela- zawołał Nico
- Idę
- Powodzenia- powiedział Karol
- Dzięki Pa
To co powiedział Karol dodało mi odwagi do rozmowy z Nico. Do tego, żeby opowiedzieć mu o sobie
- To gdzie jedziemy?- zapytał
- Najlepiej do domu, bo chcę poważnie porozmawiać
- Groźnie brzmi
- Albo najlepiej zatrzymaj się tutaj- powiedziałam
- Tutaj?
- Tak
- Marcelina mów co się dzieje?
- Bo widzisz ja bardzo cię lubię
- To super bo ja ciebie też
-Ale na razie tylko lubię
- Spokojnie zniosę to
- Nico bo ja........
- Co ty?
- Ja już miałam jednego męża drugiego nie chcę
- Co?- zapytał zdziwiony
Wysiadłam z samochodu, bo musiałam ochłonąć, odetchnąć świeżym powietrzem i zebrać się na odwagę żeby wyjaśnić mu dalszą część mojego życia
- To małżeństwo było największym błędem mojego życia i nie trwało nawet roku
- To dlaczego za niego wyszłaś?- zapytał
- Sama nie wiem, chyba na złość ojcu. Poznałam go w szkole wojskowej, spotykaliśmy się pół roku, a potem wzięliśmy ślub. Szybko okazało się, że w ogóle go nie znam. Na pierwszą misję pojechałam żeby po prostu od niego uciec, a kiedy wróciłam i zażądałam rozwodu mój kochany mąż znowu pokazał swoje prawdziwe oblicze i chciał pieniędzy


 ******************************
W końcu udało mi się skończyć 4 rozdział opowiadania :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała

3 komentarze:

  1. Świetny :* czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich sekretów się nie spodziewałam !
    Czekam z niecierpliwoscią jak Niko na to zareaguje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikolay zaprasza na 12 rozdział! ;)
      and-love-doesnt-match.blogspot.com

      Usuń