Zjadłam
śniadanie i musiałam zadzwonić do ojca. Już słyszałam tą jego gadkę, a nie
mówiłem, albo lepiej będzie jak osobiście z nim pogadam. No więc wsiadłam w
samochód i ruszyłam do jednostki, a potem do swojego mieszkania.
- Cześć
chłopaki tata u siebie?
- Hej
Marcela, jak zawsze- odpowiedział Wiktor
- Cześć
tato, mogę?
- Jasne
wchodź
- Mam do
ciebie sprawę
- No siadaj
i mów
- Tato bo
ja............
- No mów
- Rezygnuję
z misji- walnęłam prosto z mostu
- Co?
- Nie mogę
jechać
- W co ty
się ze mną do cholery bawisz?
- W nic po
prostu nie mogę jechać
- To powiedz
to chłopakom, powiedz im, że zostawiasz ich na polu walki, bo masz takie
widzimisie
- Nie krzycz
na mnie. Dobrze wiesz jak ważny jest dla mnie ten zespół i służba z nimi, ale nie mogę jechać
- To po co
się zgłaszałaś? Gdzie ja teraz znajdę zastępstwo?
- A nie
pomyślałeś, że to wszystko robię dla ciebie, żebyś mnie zauważył. Zobaczył, że
masz jeszcze jedno dziecko, które żyje i potrzebuje twojego wsparcia. Cały czas
myślisz o nim i o tym wypadku, a prawda jest taka, że jego nie ma i już nigdy
nie będzie
- To nie tak
córeczko
- A jak?
Kiedy ci powiedziałam, że idę do wojska bo chcę oddać bratu hołd, powiedziałeś,
że to nie dla mnie
- Bo sie o
ciebie martwię
- A mama? O
nią się nie martwisz?
- Nic nas
już nie łączy
- A ja?
- Marcelina
ty jesteś już dorosła
- Ale
potrzebuję oboje rodziców, a nie ciągłych wspomnień i szukania winnego. Mi też
bardzo go brakuje i cholernie za nim tęsknię, ale wiem, ze czasu nie da sie
cofnąć, a nawet gdyby się dało to oni i tak wsiedliby w ten samochód.
- Nie wiesz
co by było
- Jutro
spotykam się z mamą- powiedziałam
- Co? Od
kiedy utrzymujesz z nią kontakt?
- Nie ważne,
proszę tylko że byś wykreślił mnie z tej listy
- Jak chcesz
tylko pamiętaj, że jeśli teraz wyjdziesz to możesz więcej nie wracać
- Nie możesz mi tego zrobić
- Mogę,
tutaj ja żądzę, a ty mi podlegasz
- Tato
- Zastanów
się czy warto dla jakiegoś faceta zmieniać swoje życie
- Ja go
kocham
- Norberta
też kochałaś
- To nie
fer, ale co ty możesz o tym wiedzieć, przecież ty nie wiesz co znaczy kochać kogoś poza sobą-
powiedziałam wychodząc
- Marcelina
co jest?- zapytał Wiktor
- Mój ojciec
kompletnie zwariował- powiedziałam
-wiesz jaki
on jest
- No wiem,
ale czasami mam go dosyć. Dobra musze lecieć, nara
Zajechałam
do siebie i wzięłam najlepszą sukienkę jaka miałam w szafie, wzięłam też parę
ważniejszych rzeczy i wróciłam do Nico
- A prezent
dla Facu?- napisałam do niego
ale nie
spodziewałam się odpowiedzi. Poszłam więc do pobliskiego sklepiku i kupiłam
wino dla solenizanta. Nie znałam ich dobrze, ale szłam tam po to, żeby to
zmienić. Nico miał zaraz kończyć trening wiec poszłam pod Energię i tam na
niego czekałam
- Halo?
- Cześć
Marcela tu Marek- usłyszałam
- Cześć co u
ciebie? Nie odzywasz się, nie dzwonisz
- Musiałem
to sobie wszystko przemyśleć, tęsknię za nią
- Ja też, a
gdzie jesteś?
- Jutro
wracam do Bełchatowa i chciałbym się z tobą spotkać
- Chętnie-
powiedziałam, - Tylko, że czas mam do 16 bo potem wyjeżdżamy z Nicolasem do
mojej mamy
- Ok będę
przed 16, mam cos dla ciebie
- Co?
- Nie wiem,
to jakaś paczka, znalazłem z rzeczach Kasi
- Ciekawe co
to? Cieszę się, że zadzwoniłeś
- To widzimy
się jutro?- zapytał
- Tak do
zobaczenia
Zajęta
rozmową z Markiem nawet nie zauważyłam kiedy chłopcy skończyli trening. Po jego
głosie słychać było, że już czuje się lepiej
- Hej
kochanie, a co ty tu robisz?- zdziwił się Nico
-
Niespodzianka, Marek dzwonił- powiedziałam
- Co u
niego?
- Chyba lepiej,
chce się ze mną spotkać
- To dobrze,
ale po twojej minie wiedzę, że coś jest nie tak
- Pokłóciłam
się z ojcem
- O co?
-
Powiedziałam mu, że rezygnuję z wyjazdu na misję
- Co
zrobiłaś?
- Zostaję z
tobą- powiedziałam
- Jesteś
tego pewna?
- Tak- odpowiedziałam
- Nico
widzimy się wieczorem- zawołał Facundo
- Jasne
- Kochanie,
ale pamiętasz, że jutro jedziemy do mamy
- Tak
kochanie
Wróciliśmy
do domu, zjedliśmy kolacje. Ja poszłam wziąć prysznic, a Nico sprzątał ze stołu
- Kupiłam
wino dla Facundo- powiedziałam
- Ja też
- No to
dostanie dwa
- Widzisz
kochanie jak się rozumiemy
Cały czas
myślałam o ojcu i o naszej kłótni, od tamtego czasu nie umieliśmy rozmawiać ze
sobą normalnie, nie byliśmy rodziną, a przy każdej możliwej okazji skakaliśmy
sobie do gardeł. Zmieniło się wszystko.
****************************************
Zapraszam was na kolejny rozdział i mam wielką prośbę ;)
ma ktoś z was może piosenkę która leci zawsze na memoriale Huberta Wagnera
,, to memoriał dla człowiek, który nigdy się nie poddał''?
/mała
no nie źle. mam nadzieję, że jej tata zrozumie iż takim zachowaniem może stracić córkę.
OdpowiedzUsuńTata Marceli powinien zrozumieć jej decyzję, jak każdy ojciec powinien wspierać swoją córkę
OdpowiedzUsuńZapraszam na 15 rozdział:
http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/
Rozdział super, czekam na następny i zapraszam na początek mojego debiutanckiego opowiadania
OdpowiedzUsuńhttps://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com
Tata Marceliny powinien ja zrozumieć, w końcu ma jedna córkę.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze sie układa Niko i Marceli :D
Do następnego!