niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 6

Zjadłam śniadanie i musiałam zadzwonić do ojca. Już słyszałam tą jego gadkę, a nie mówiłem, albo lepiej będzie jak osobiście z nim pogadam. No więc wsiadłam w samochód i ruszyłam do jednostki, a potem do swojego mieszkania.
- Cześć chłopaki tata u siebie?
- Hej Marcela, jak zawsze- odpowiedział Wiktor
- Cześć tato, mogę?
- Jasne wchodź
- Mam do ciebie sprawę
- No siadaj i mów
- Tato bo ja............
- No mów
- Rezygnuję z misji- walnęłam prosto z mostu
- Co?
- Nie mogę jechać
- W co ty się ze mną do cholery bawisz?
- W nic po prostu nie mogę jechać
- To powiedz to chłopakom, powiedz im, że zostawiasz ich na polu walki, bo masz takie widzimisie
- Nie krzycz na mnie. Dobrze wiesz jak ważny jest dla mnie ten zespół i służba z  nimi, ale nie mogę jechać
- To po co się zgłaszałaś? Gdzie ja teraz znajdę zastępstwo?
- A nie pomyślałeś, że to wszystko robię dla ciebie, żebyś mnie zauważył. Zobaczył, że masz jeszcze jedno dziecko, które żyje i potrzebuje twojego wsparcia. Cały czas myślisz o nim i o tym wypadku, a prawda jest taka, że jego nie ma i już nigdy nie będzie
- To nie tak córeczko
- A jak? Kiedy ci powiedziałam, że idę do wojska bo chcę oddać bratu hołd, powiedziałeś, że to nie dla mnie
- Bo sie o ciebie martwię
- A mama? O nią się nie martwisz?
- Nic nas już nie łączy
- A ja?
- Marcelina ty jesteś już dorosła
- Ale potrzebuję oboje rodziców, a nie ciągłych wspomnień i szukania winnego. Mi też bardzo go brakuje i cholernie za nim tęsknię, ale wiem, ze czasu nie da sie cofnąć, a nawet gdyby się dało to oni i tak wsiedliby w ten samochód.
- Nie wiesz co by było
- Jutro spotykam się z mamą- powiedziałam
- Co? Od kiedy utrzymujesz z nią kontakt?
- Nie ważne, proszę tylko że byś wykreślił mnie z tej listy
- Jak chcesz tylko pamiętaj, że jeśli teraz wyjdziesz to możesz więcej nie wracać
 - Nie możesz mi tego zrobić
- Mogę, tutaj ja żądzę, a ty mi podlegasz
- Tato
- Zastanów się czy warto dla jakiegoś faceta zmieniać swoje życie
- Ja go kocham
- Norberta też kochałaś
- To nie fer, ale co ty możesz o tym wiedzieć, przecież ty  nie wiesz co znaczy kochać kogoś poza sobą- powiedziałam wychodząc
- Marcelina co jest?- zapytał Wiktor
- Mój ojciec kompletnie zwariował- powiedziałam
-wiesz jaki on jest
- No wiem, ale czasami mam go dosyć. Dobra musze lecieć, nara
Zajechałam do siebie i wzięłam najlepszą sukienkę jaka miałam w szafie, wzięłam też parę ważniejszych rzeczy i wróciłam do Nico
- A prezent dla Facu?- napisałam do niego
ale nie spodziewałam się odpowiedzi. Poszłam więc do pobliskiego sklepiku i kupiłam wino dla solenizanta. Nie znałam ich dobrze, ale szłam tam po to, żeby to zmienić. Nico miał zaraz kończyć trening wiec poszłam pod Energię i tam na niego czekałam
- Halo?
- Cześć Marcela tu Marek- usłyszałam
- Cześć co u ciebie? Nie odzywasz się, nie dzwonisz
- Musiałem to sobie wszystko przemyśleć, tęsknię za nią
- Ja też, a gdzie jesteś?
- Jutro wracam do Bełchatowa i chciałbym się z tobą spotkać
- Chętnie- powiedziałam, - Tylko, że czas mam do 16 bo potem wyjeżdżamy z Nicolasem do mojej mamy
- Ok będę przed 16, mam cos dla ciebie
- Co?
- Nie wiem, to jakaś paczka, znalazłem z rzeczach Kasi
- Ciekawe co to? Cieszę się, że zadzwoniłeś
- To widzimy się jutro?- zapytał
- Tak do zobaczenia
Zajęta rozmową z Markiem nawet nie zauważyłam kiedy chłopcy skończyli trening. Po jego głosie słychać było, że już czuje się lepiej
- Hej kochanie, a co ty tu robisz?- zdziwił się Nico
- Niespodzianka, Marek dzwonił- powiedziałam
- Co u niego?
- Chyba lepiej, chce się ze mną spotkać
- To dobrze, ale po twojej minie wiedzę, że coś jest nie tak
- Pokłóciłam się z ojcem
- O co?
- Powiedziałam mu, że rezygnuję z wyjazdu na misję
- Co zrobiłaś?
- Zostaję z tobą- powiedziałam
- Jesteś tego pewna?
- Tak- odpowiedziałam
- Nico widzimy się wieczorem- zawołał Facundo
- Jasne
- Kochanie, ale pamiętasz, że jutro jedziemy do mamy
- Tak kochanie
Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolacje. Ja poszłam wziąć prysznic, a Nico sprzątał ze stołu
- Kupiłam wino dla Facundo- powiedziałam
- Ja też
- No to dostanie dwa
- Widzisz kochanie jak się rozumiemy
Cały czas myślałam o ojcu i o naszej kłótni, od tamtego czasu nie umieliśmy rozmawiać ze sobą normalnie, nie byliśmy rodziną, a przy każdej możliwej okazji skakaliśmy sobie do gardeł. Zmieniło się wszystko. 

 ****************************************
Zapraszam was na kolejny rozdział i mam wielką prośbę ;)
ma ktoś z was może piosenkę która leci zawsze na memoriale Huberta Wagnera
,, to memoriał dla człowiek, który nigdy się nie poddał''?
/mała

4 komentarze:

  1. no nie źle. mam nadzieję, że jej tata zrozumie iż takim zachowaniem może stracić córkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tata Marceli powinien zrozumieć jej decyzję, jak każdy ojciec powinien wspierać swoją córkę
    Zapraszam na 15 rozdział:
    http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, czekam na następny i zapraszam na początek mojego debiutanckiego opowiadania
    https://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata Marceliny powinien ja zrozumieć, w końcu ma jedna córkę.
    Dobrze, ze sie układa Niko i Marceli :D
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń