czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 4

- Oszalałeś? Nie zgadzam się
- Paula brakuje nam kasy
- Nie ma mowy, nie zgadzam się na to
- Już podjąłem decyzję
- Andrzej jeśli sprzedasz ten medal to ja nie zgodzę się na tą operację. Rozumiesz? Wiem ile on dla ciebie znaczy i po prostu się nie zgadzam
- Nie więcej niż ty
- Nie i koniec dyskusji- powiedziałam
On chyba do reszty zwariował jeśli myśli, że mu na to pozwolę. Kiedy poszedł na spacer z Tymonem musiałam skorzystać z pomocy
- Hej Karol. Nie przeszkadzam ci?
- No hej mów co tam, jak wyjazd?
- Dzwonił dzisiaj Kacper
- No wiem- odpowiedział Kłos
- Rozmawialiśmy, a  Andrzej wymyślił sobie, że sprzeda swój medal z MŚ, żeby zdobyć więcej kasy
- Co?
- Błagam cię nie pozwól mu na to, przekonaj go żeby tego nie robił
- Dobra jak tylko wrócicie to z nim pogadam, a kiedy tak w ogóle wracacie?
- Chyba we wtorek bo w środę przecież mecz
- Dobra do zobaczenia
- Dzięki Karol
Wiedziałam, że jedyna osobą, która może przekonać Andrzeja do zmiany zdania był właśnie Karol
- Obsługa hotelowa- usłyszałam pukanie do drzwi
- Otwarte , ale ja niczego nie zmawiałam
- Mieliśmy to do Pani dostarczyć
- Co to?- zapytałam
- No chyba widać
- Może Pan widzi, ale ja nie, jestem niewidoma
- Przepraszam nie wiedziałem
- Dobrze niech Pan powie co to jest?
- Bukiet czerwonych róż
- Dziękuję
- Przepraszam jeszcze raz- powiedział mężczyzna odchodząc
Kwiaty pięknie pachniały, włożyłam je do zlewu i zalałam woda, bo nie wiedziałam gdzie jest wazon
- Andrzej to ty?
- Tak kochanie
- Dziękuję za kwiaty
- Jakie kwiaty?
- No te. Obsługa przyniosła
- Przepraszam kochanie, ale one nie są ode mnie
- To od kogo?
Chwilę pomyślałam i już wszystko wiedziałam
- Kacper
- Nie sądzę- powiedział Andrzej
Wtedy zagadka się wyjaśniła, okazało się, że boy hotelowy pomylił pokoje zamiast do 126 zapukał do 126A.


* Andrzej

- No, a teraz wkładaj buty i idziemy  mam dla ciebie niespodziankę
- Gdzie?
- Zobaczysz
- Ale Andrzej
- No zobaczysz
A Paula nie dawała za wygrana cały czas zadawała mi pytania i ani na chwilę nie chciała zamilknąć
- Gdzie idziemy?
- Zaraz się przekonasz już prawie jesteśmy
- Co to?- zapytała
- Motor
- Pilnuj Tymona, żeby go nie przejechali
- Nic mu się nie stanie. Już jesteśmy na miejscu
- Czyli gdzie?
- A co czujesz?- zapytałem kładąc jej rękę na niespodziankę
Widziałem jak Paula powili dotyka każdej części maszyny, jak skrzętnie przebierała swoimi paluszkami poruszając się po plastikach. Zawsze ja podziwiałem za to jak dobrze sobie radzi
- Motor?- zapytała
-Quad
- No i co? Chyba nie będziemy tym jeździć?
- Tak kochanie są przygotowane specjalnie dla nas
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
- Normalnie siadamy i jedziemy
- A potrafisz?
- Od tego mamy kierowców
- Witamy- usłyszałam dwa męskie głosy
- Dzień dobry
- Gotowi?
- Tak- odpowiedziałem
- Dobrze. W takim razie kaski na głowę, gogle na oczy, mikrofony do ucha i jedziemy
- Pani jedzie ze mną, Pan z kolegą
- Dobrze tylko proszę na nią uważać
- A co z Tymonem?
- Z kim
- Z moim psem- powiedziała
- Pies może tutaj zostać. Pies przewodnik? Pani jest?
- Tak jestem niewidoma, a to jakiś problem- odpowiedziała
- Nie skąd, to co możemy jechać?


* Paula

Z wielkim strachem wsiadłam na tę równie wielką maszynę, objęłam mojego kierowcę mocno w pasie i ruszyliśmy
- A gdzie jedziemy?
- Na tor
- Żałuję, że nie mogę tego zobaczyć, ale kiedyś tu wrócę
Mężczyzna nic nie odpowiedział, chyba zwyczajnie nie wiedział co ma mi powiedzieć. Wielu ludzi nie wiedziało jak zachować się w moim towarzystwie, ale ja już do tego przywykłam
- Gotowa na adrenalinę?
- Tak, a gdzie mój chłopak?
- Jedzie obok
Czułam jak wiruje mi w głowie od tych wszystkich okrążeń, jak od tych górek i dołów robi mi się niedobrze
- I jak?
- Super- powiedziałam
I poczułam jak coś mnie przygniata, a na dodatek te krzyki Andrzeja
- Paula, Paula nic ci nie jest?
Zupełnie straciłam orientację, nie wiedziałam co się dzieje
- Tutaj jestem kochanie- powiedział Andrzej ściągając mi kask
- Nic Pani nie jest?- zapytał mój kierowca
- To było super, chcę jeszcze raz- powiedziałam
- Wiesz jak się przestraszyłem, boli cię coś?
- Andrzej wyluzuj nic mi nie jest. Możemy jechać dalej
Założyłam kask, wsiadłam na quada i pojechaliśmy dalej
- Paula, nazywam się Paula
- Marcin miło mi
- Mi również i przepraszam za mojego chłopaka, ale czasami na mnie za obłożnie chora, a ja jestem tylko ślepa
To był fajny mimo tego, że skończyłam to z wielkimi siniakami bardzo mi się podobało. Nigdy takim czymś nie jeździłam i chętnie kiedyś to powtórzę. Rano kiedy wstałam Andrzeja nie było. Zostawiłam więc na stole karteczkę i poszłam z Tymonem na spacer. Szłam chodnikiem, a właściwie to już plażą, nie wiem co działo się wokół, ale Tymonowi ufałam bezgranicznie . Był moimi oczami i uszami. Był szkolonym psem i zawsze mogłam na niego liczyć. Wielu ludzi myślało, że skoro jestem niewidoma to i też obłożnie chora. Z Tymonem u boku mogłabym nawet prowadzić samochód. No, ale cóż weekend szybko minął i trzeba było wracać do Bełchatowa. Jedno sobie wtedy obiecałam, że choćby nie wiem co to nie pozwolę Andrzejowi sprzedać tego medalu.
- Co tak myślisz?- zapytałam
- A tak
- A mogę wiedzieć nad czym?
- Nad twoją operacją
- Andrzej proszę cię jeśli to ma tak wyglądać, jeśli masz się tak tym zadręczać to ja nie chce tej operacji. Rozumiesz?
- Paula
- Nie Andrzej, albo zbieramy pieniądze tak jak to ustaliliśmy, albo w ogóle
Wiedziałam, że Andrzej i tak postawi na swoim, a świadomość tego, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko dawała mi wielkie kopa i zapał do życia
- Pamiętam, że jak byłam mała to dzieciaki z osiedla specjalnie stawiały mi na drodze różne przedmioty. Zawsze wracałam z płaczem do domu i pytałam mamę dlaczego jestem inna, dlaczego ja nic nie widzę, a inne dzieci tak? Ale ona nigdy nie umiała mi tego wytłumaczyć
-Przykro mi kochanie
- Wtedy obiecałam sobie, że kiedyś im udowodnię, że nie potrzebuje niczyjej pomocy i litości. Dlaczego się zatrzymujesz?
- Zgadnij gdzie jesteśmy?
- Skąd mam wiedzieć przecież nie widzę
- To chodź
- Ale gdzie?
- Poprowadzę cię
No więc poszłam w drugiej dłoni trzymając smycz z Tymonem


* Andrzej

- Tymon musi tutaj zostać- powiedziałem
- Ale gdzie jesteśmy?
- Zaufaj mi kochanie
- Przecież cały czas to robię
- Już jesteście?
- Cześć- powiedziałem do Mateusza
- Kto to?
- Kochanie krok do przodu i uważaj na próg
- Ale Andrzej
- Jesteśmy na miejscu- powiedziałem
- Tzn?
- Trzymaj
- Piłka? Andrzej co tu się dzieje?
- Kochanie właśnie stoisz w hali Ergo Areny
- Cześć Paula
- Kto to?
- Bartek i Mateusz
- Mamy dla was super wiadomości. Sprzedaliśmy wszystkie bilety
- Słyszysz kochanie- ucieszyłem się
- Andrzej jestem niewidoma, ale nie głucha
- Już niedługo- odezwał się Mateusz
- No właśnie
- Paula zagrasz z nami?- zapytał ją Gawryszewski
- Jak?
- Dasz radę kochanie będę cię nawigował- powiedziałem


* Paula

Może byłam szalona, może kompletnie mi odbiło, ale dałam się w to wmanewrować. Spędziłam z nimi super dzień. Czułam się tam jak w domu. Od dziecka przecież tam bywałam, wychowałam sie przy Ergo Arenie. Droga do Bełchatowa dłużyła się okropnie. Nawet nie wiem kiedy zmógł mnie sen. Obudził mnie dopiero dźwięk mojego telefonu
- Halo?
- Hej tu Ola. Gdzie jesteście?
- Nie wiem, Andrzej gdzie jesteśmy?
- Dojeżdżamy do Bełchatowa
- Słyszałaś?
- Tak
- To zajedźcie do Energii
- Po co?
- Czekamy tu na was
- Dobra będziemy za półgodziny


* Ola

- Będą za półgodziny, wszystko gotowe?
- Tak Mariusz zaraz będzie
- Ale co on kombinuje?
- Nie wiem, mówił tylko, że znalazł kogoś kto chce pomóc
- Kogo?
- Nie wiem


* Paula

Cały czas myślałam nad tym wszystkim i zwyczajnie za tym nie nadążałam. Przerażała mnie myśl, że 10 milionów to cena za moje nowe życie
- Już jesteśmy
- To dobrze bo musze iść do toalety
- Dasz sobie radę?
- Tak kochanie- odpowiedziałam


* Andrzej

Paula poszła do toalety, a ja udałem się do chłopaków, akurat o czymś rozmawiali
- No cześć co jest?
- Nic a co ma być?
- No przecież widzę, bez powodu byście nie dzwonili
- Podliczyliśmy całą kasę
- I co?
- Mamy 4 miliony
- To za mało
- Stary nawet o tym nie myśl- powiedział Karol
- O czym?- zapytał Winiar
- Nasz kolega wymyślił sobie, że sprzeda medal z MŚ
- Co?- zdziwili się chłopcy
- To nie będzie konieczne- powiedział Mariusz wchodząc do szatni
- Co masz na myśli?- zapytałem
Wtedy do szatni wszedł nietypowy i niespodziewany gość


*****************************************************
Wrzucam wam 4 rozdział mojego opowiadania
jak myślicie kto przyszedł do chłopaków?
macie jeakieś pomysły?
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię
:-*
/mała


2 komentarze:

  1. No Andrzej jest w stanie zrobić wszystko dla Pauli. Mam nadzieję że jednak sprzedaż medalu MŚ nie będzie konieczna. Jestem ciekawa kogo przyprowadził Mariusz...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle świetny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń