Dwa dni w
Spale zleciały jak z bicza strzelił. Powietrze tutaj było świeże, rześkie i
inne niż u nas. Fakt, że oprócz wioski i stadionu nie było tu nic innego, ale
bardzo mi się podobało. Damian pewnie ma rację, że gdybym spędziła tu tyle
czasu co oni to zmieniłabym zdanie. Widziałam ile radości sprawiły mu nasze
odwiedziny i jak trudno mu było znowu rozstać się z małą
- No to
jedziemy, przed nami kawał drogi, a chcę jeszcze pojechać do Warszawy
- Po co?-
zapytał Damian
- Do babci
Hani
- Tylko jedź
ostrożnie
- Wiesz, że
ja zawsze jeżdżę powoli
- Mama
mówiła, że babcia juz nie może się was doczekać- powiedział Zbyszek
- Wiem
dzwoniła do mnie i pytała czy na pewno przyjadę
- Dziękuję
ci, że ją odwiedzasz
- Przyjęła
mnie do siebie jak członka rodziny, martwiła się i troszczyła o mnie. Jest dla
mnie kimś bardzo ważnym
Chciałam do
Warszawy dojechać przed zmrokiem. Dlatego szybko pożegnałam się ze wszystkimi i
ruszyłam w drogę. Ola trochę marudziła, ale chyba nie chciała wyjeżdżać i
zostawiać taty
- Kochanie
co się dzieje?- mówiłam, do niej
Ale ona
dalej płakała. Zatrzymałam samochód, wzięłam ją na ręce i spacerowałam po
drodze. Chodziłam z nią w tą i z powrotem gdzieś po środku lasu za Spałą. Stało
tu tylko parę domów, nie wiem jak ludzie mogą tu mieszkać. Najlepiej by było
gdyby Ola zasnęła, bo nie mogę jechać i się nią zajmować
- Śpij
kochana- szeptałam do niej
- Może Pani
w czymś pomóc- usłyszałam męski głos
- Nie
dziękuję, no chyba, że umie Pan uspokoić dziecko
- Chyba
raczej nie- odpowiedział
Może mi się
wydawało, ale miałam wrażenie, że dziwnie na mnie patrzy
-
Przepraszam czy ja Panią skądś znam?
- Nie sądzę-
odpowiedziałam
- A jednak
- Chyba mnie
Pan z kimś myli- powiedziałam
- Już wiem
Ewa poprawczak na Żeromskiego 6 lat temu
- Skąd ty to
wiesz?
- Nie
poznajesz? Tomek Porębski jestem pokój 123
- Ten Tomek?
- Dokładnie
ten sam
- Mieszkasz
w tym lesie?
- Chciałem
odciąć się od tamtego życia, dlatego kupiliśmy z dziewczyną tutaj dom, a ty z
tego co widzę tez dobrze sobie radzisz- powiedział zerkając na Ole
- To długa
historia, masz kontakt z resztą grupy?
- Niestety
nie, wszyscy się gdzieś rozjechali, a ty co tu robisz?
- Wracam ze
Spały od chłopaka
- Mieszka
tam?
- Jest na
zgrupowaniu reprezentacji Polski
- Chodź do
domu na herbatę, nie będziemy przecież rozmawiać na drodze
- Chętnie,
ale muszę jechać do Warszawy
- Przecież i
tak ci nie pozwoli- powiedział łapiąc Olę za rączkę
- No w sumie
masz rację
- Chłopak
czy dziewczynka?
-
Dziewczynka Aleksandra
- Chodźcie
Go widziałam
go odkąd wyszłam z poprawczaka. Kiedyś wydawało mi się, że cos do niego czuję,
ale on wzdychał do innej więc dałam sobie spokój. Byliśmy grupą, która obiecała
sobie, że za wszelką cenę nigdy więcej nie popełni żadnego błędu. Oni wiedzieli
co zrobiłam, ale wierzyli mi, że to był wypadek. Tomek miał podobnie tylko, że
nikogo nie zabił. Kiedy tam trafiłam on odsiadywał trzeci rok
- Kochanie
mamy gościa- zawołał
A do korytarza
weszła wysoka blondynka o niebieskich oczach
- Ewa? To
naprawdę ty? Sto lat cię nie widziałam
- Weronika?
To wy razem?
- No jakoś
tak wyszło, a co u ciebie?
- Ewa poszła
w ślady tego co w poprawczaku trzymało nas przy życiu. Ma chłopaka w Spale i śliczną
córeczkę
- To twój
szkrab? Mogę?- zapytała
- Pewnie-
powiedziałam dając jej Olę
- Jaka ona
słodka
- Ewa czego
się napijesz?
- Kawę
proszę
- Ok
- Tak tu
pięknie, ale wszędzie daleko
- Radzimy
sobie- powiedział Tomek , - A ty gdzie teraz mieszkasz, co robisz?
- To długa
historia
- Mamy czas,
siadaj i mów
- Najpierw
mieszkałam u babci w Jastrzębiu, potem u kuzynki w Kędzierzynie Koźlu, a teraz
znowu z Damianem w Jastrzębiu
- A wiesz
coś o szprycy?
- Szpryca to
moja przyszła teściowa
- Żartujesz?
- Niestety
nie, a jak się dowiedziała, że jej syn spotyka się z mną to nas rozdzieliła
- Ale
jesteście razem
- Od
niedawna znowu tak
To właśnie
Weronika i Tomek okazali mi tam serducho. Przyjęli mnie do swojej paczki,
zżyłam się z nimi, są mi bliżsi niż moja własna matka
- Może
zostaniesz u nas na jakiś czas?- zapytała Weronika
- Chętnie,
ale nie dzisiaj bo jadę do Warszawy, ktoś ważny na nas czeka
- Twoja
mama?
- Nie z mamą
nie mam kontaktu i nie chce mieć. Jadę do babci kumpla, która bardzo mi
pomogła, ale ostatnio nam się trochę pochorowała
- Fajnie, że
znalazłaś ludzi na których możesz liczyć
Ola
całkowicie się uspokoiła i zasnęła na rękach u Weroniki. Świetnie było się
znowu z nimi spotkać.
- Co ty
zrobiłaś mojej córce, że tak grzecznie śpi?
- Aniołek to
i śpi jak aniołek
- Oj nie
zawsze jest takim aniołkiem. Dziękuję wam bardzo za gościnę, ale musze już
jechać
- Odezwij
się czasem
- Jeśli
pozwolicie to przywiozę tu Damiana jak skończy zgrupowanie
- Pewnie
będziemy na was czekać
Zapięłam Olę
w fotelik i ruszyłam w dalszą drogę do babci bo przecież nie mogłam jej
zawieść. Około 21 byłam n a miejscu, mała przebudziła się przed samą metą
naszej podróży
- No cześć
słoneczko już jesteśmy- powiedziałam do Olki
Kiedy
przechodziłam przez bramę z domu wyszedł tata Zbyszka
- Dobry
wieczór. Przepraszam, że tak późno, ale spotkałam znajomych po drodze i
zagadałam się z nimi
- Spokojnie
przecież nic się nie stało, daj wezmę małą
- Nie trzeba
- No daj,
zrób mi tę przyjemność
Lepszy
kontakt miałam z nim z obcymi ludźmi niż z moją mamą i przyszłą teściową. To
oni bardziej cieszyli się na widok mój i Oli tak jakby była ich wnuczką
- Już są-
powiedział Pan Leon
- Witajcie
kochane- zawołała mama Zbyszka
- Dobry
wieczór
- Jaka ona
już duża- mówiła biorąc Olę na ręce, - Jakaś ty śliczna skarbeńku
- Jest
dzisiaj trochę marudna, chyba nie chciała rozstać się z Damianem
- Byłaś w
Spale?
- Tak
właśnie wracam
- Zaraz
podam kolacje
- Nie trzeba
nie jestem głodna
- Ewa niw
wygłupiaj się
- Dobrze, a
gdzie babcia?
- U siebie w
pokoju
- To my
pójdziemy do niej
- Dobrze
kochanie, do góry schodami i pierwsze drzwi na lewo
- Macie
jakieś bagaże?- zapytał senior Bartman
- Tak
- To dal
kluczyki przyniosę
- Nie trzeba
- Ewa daj
sobie pomóc
- No dobrze-
powiedziałam dając mu kluczyki
Weszłam na
górę z Oleńką na rękach co wymagało sporego wysiłku. Przecież tu było dobre 70
schodów to jak trzecie piętro w bloku. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka
- Dobry
wieczór babciu- powiedziałam
- Kim
jesteś?- zapytała
- To ja Ewa
nie poznajesz?
- A Ewa no w
końcu przyjechałaś, a gdzie mój wnuk?
-
Przyjechałam z Olą, a Damian i Zbyszek są w Spale
- Kim jest
ten Damian?
- Tatą Oli
- No
przecież wiem, długo zostaniesz?
Martwiły
mnie tej jej zaniki pamięci. Musze pogadać o tym z Panią Małgosią
- Mamo
chodźcie na kolacje- zawołała Pani Gosia
- Idź sama
kochanie- powiedziała babcia
- Dobrze się
czujesz?
- Tak, ale
jestem zmęczona
- Chodźcie-
powtórzyła Pani Gosia wchodząc do pokoju
- Zaraz
przyjdziemy- odpowiedziałam
- Ewuniu idź
sama proszę
- Znowu źle
się czujesz mamo?
- Jestem
tylko zmęczona
Zeszłam na
dół i siadłam z nimi do stołu. Mimo iż znałam ich doskonale było mi trochę
głupio. Pan Leon bawił Ole, a ja postanowiłam porozmawiać z mamą Zbyszka
- Martwię
się o babcie, nie poznała mnie
- Lekarz
mówi, ze to skutek niedotlenienia mózgu po tym zawale
- Myślała,
że jestem dziewczyną Zbyszka
- Też byśmy
tego chcieli. No, ale naszemu synowi nie śpieszy się do zakładania rodziny to
porozpieszczamy twoją córkę
Zegar w
salonie wybił północ. Aleksandra już dawno powinna spać o tej porze.
-
Przygotowałam wam pokój Zbyszka, macie tam wszystko, walizki też
- Bardzo
dziękuję i przepraszam. Po prostu nauczyłam się tego, że zawsze muszę liczyć
sama na siebie i trudno przywyknąć mi do tego, że ktoś chce mi pomóc
- No to
musisz się tego nauczyć, bo nasz syn traktuje cię jak rodzinę i my też, a co z
chrzcinami małej?
- Zajmiemy
się tym jak Damian wróci ze Spały
- Panie
Leonie
- Tak?
- Bo ja mam
wózek w bagażniku czy mógłby Pan pomóc mi go złożyć?- zapytałam
- Oczywiście
- Położę ją
w wózku żeby nie spadła mi w nocy z łóżka
Pokój
Zbyszka wyglądał normalnie, no może oprócz pułki z nagrodami, pucharami i medalami
- To za
plażówkę- powiedziała jego mama
- Wiem
opowiadał mi, a ten chłopak
- To Michał,
grali razem i wygrywali. Byli najlepsi
- Byli?-
zapytałam
- Pokłócili
sie jakiś czas temu, ale nie wiem o co poszło. Zostawię was kolorowych snów
- Dziękujemy
Ola czuła
się tutaj ja w domu. Była wyjątkowo spokojna i prawie wcale nie płakała, ale to
pewnie dlatego, że podobało jej się jak Państwo Bartmanowie się nią zajmują.
Przespała spokojnie całą noc, dopiero nad ranem zaczęła marudzić, ale to była
jej pora na jedzenie. Zjadła i spała dalej. Wzięłam elektroniczną nianie i
zeszłam na dół. Pan Leon rządził już w kuchni, Zbyszek mówił, że jego tata lubi
gotować
- Dzień
dobry- powiedziałam stawiając urządzenie na stole
- Witaj
- Może Panu
pomogę?
- Możesz
nakryć do stołu
- Dobrze
- Mała śpi
jeszcze?
- Tak najadła się i śpi dalej
- Czas leci
jak szalony, zanim się obejrzysz, a będzie już jadła sama
- Już to
widzę. Jutro mała skończy 2 miesiące, a ja nie wiem kiedy to zleciało
- A ci twoi
znajomi co mówiłaś?- zapytał
- Poznałam
ich w poprawczaku. Zawsze trzymaliśmy się razem. Weronika była tam najkrócej z
nas wszystkich, Tomek najdłużej, a moją historię Państwo znają
- Za co tam
byli?
- Weronika
napadła na sklep bo zmusił ją do tego chłopak, a Tomek parę razy cos ukradł i
potrącił pieszego na pasach. Na szczęście chłopakowi nic sie nie stało, ale
Tomek uciekł. Wiem, że to może nie najlepsze towarzystwo, ale oni są tacy jak
pogubili się i tyle
- Wiem bo z
byle kim byś się nie zadawała
- Pan jest
podobny do mojego taty
- Brakuje ci
go?
- Bardzo.
Chciałabym żeby tu był, poznał Olę, Państwa, Zbyszka i Damiana
- Ewa wiesz,
że zawsze możesz na nas liczyć, a tata byłby z ciebie dumny
- Dziękuję-
powiedziałam przytulając się do niego
- A co to za
czułości?- zapytała Pani Gosia trzymając Olę na rękach
- Wstała
moja myszka już?
- Zjemy
śniadanie i pójdziemy na spacer
* Damian
- I co
dzwoniłeś?- zapytał Zibi
- Tak
mówiła, że babcia sie ucieszyła choć na początku jej nie poznała
- To po tym
zawale
- Słychać
było, że wszyscy są zadowoleni
- Super
rodzice bardzo ją lubią
- Ewa też
ich lubi i traktuje jak swoich- powiedziałem, - Cieszę się, ze na was trafiła
- Na ciebie
trafiła i to dla niej najważniejsze
- Ma nas
wszystkich, rodzinę o której zawsze marzyła
- Masz rację
zawsze możemy na siebie liczyć
- Wojtaszek
,Bartman do mnie- zawołał trener
* Ewa
W końcu
stanęło na tym, że Pani Małgosia i Pan Leon pójdą z Olą na spacer, a ja zostanę
z babcią w domu. Chciałam spędzić z nią trochę czasu
- Ewuni
przepraszam cię za tamto- powiedziała
- Nie masz
za co i pamiętaj, że zawsze jak będziesz chciała się ze mną spotkać to
wystarczy, że zadzwonisz, a ja przyjadę
- Dobre z
ciebie dziecko. Damian to tez dobry chłopak z moim wnukiem znają się od
dziecka, szkoda tylko jego przyjaźni z Michałem
- Z tym od
plażówki?
- Tak byli
dla siebie jak bracia. Dalej grają razem w kadrze, ale to już nie to samo
- O co się
pokłócili?
- O
dziewczynę
- Czyli?
- Zbyszek i
Michał mieli podobne gusty. Na jakiejś imprezie poznali dziewczynę i obaj się w
niej zakochali. Sęk w tym, że ona nie potrafiła wybrać z którym chce być i
zwodziła obu. Potajemnie spotykał się z jednym i drugim, po jakimś czasie
zniknęła, a chłopcy więcej sie ni kumplowali
- Skąd babcia
to wie?
- Bo mi
kiedyś powiedział
- A może
powinni szczerze pogadać
- No nie
wiem 10 lat t kawał czasu ty wiesz to najlepiej
- No wiem,
ale wiem też, że trzeba spróbować
- Co
zamierzasz?
- Zobaczysz
jak się uda
Zjadłyśmy
obiad i zaczęłyśmy się pakować. Rzeczy nie było dużo, więc nie było co pakować.
Pan Leon zaniósł torbę i wózek Oli do bagażnika. Babcia była wyraźnie smutna
tym, że wyjeżdżamy, ale postanowiłam, że wrócę i spotkam się z mamą. Dlatego
chciałam jak najszybciej ruszyć w drogę za nim zmienię zdanie. Nie wiem co jej
powiem kiedy stanę na przeciwko niej, ale wiem, że jeśli tego nie zrobię to nie
da mi to spokoju do końca życia
- Zadzwoń
jak dojedziesz- powiedział Pani Gosia
- Dobrze-
odpowiedziałam i ruszyłam
Jechałam i
myślami wracałam do czasów dzieciństwa. Do chwil kiedy tata żył, a my byliśmy
szczęśliwą rodziną. Te wspomnienia są jak stary film. Nigdy nie wrócą, ale
zawsze będą w mojej pamięci. Uśmiech taty, jego dotyk i słowa
- Ty zawsze
będziesz mogła na mnie liczyć córeczko- powiedziałam zerkając we wsteczne
lusterko
a Oleńka
gaworzyła w nieznanym mi języku
* Damian
- Panowie
ruchy, ruchy, 10 kółek, 20 pompek i gramy- Krzyczał Wojtek Janas
a my
posłusznie wykonywaliśmy jego polecenia, chociaż po porannym treningu nie
mieliśmy na to, ani ochoty, ani siły
- Chłopcy
przed nami Liga Światowa, która będzie dla nas dobrym przygotowaniem do tego co
najważniejsze w tym sezonie- mówił trener widząc nasze miny
Sama myśl o
medalu Olimpijskim zmieniała wszystko. Sprawiała, że znowu chciało nam sie
trenować, wylewać pot i grać. Wiadomo, że człowiek czasami musi sobie
ponarzekać żeby potem było dobrze. Ćwiczyliśmy głównie ataki i zagrywkę dopóki
nie zgasło mi światło
- Halo
Damian słyszysz nas?
- Co jest?-
zapytałem oszołomiony
- Sory
stary- powiedział Bartek
- Przyłóż
lód- dodał doktor Sokal
Cios od
Bartka był tak mocny, że aż mnie zamroczyło. Przez chwilę nie wiedziałem co się
dzieje, ale zaraz potem doszedłem do siebie. Stephan na wszelki wypadek
posadził mnie na chwilę na ławce
- Mogę już
grać- powiedziałem i wróciłem na boisko
Trener
rozdzielił nas na dwie drużyny i zakończeniem treningu miał być dwusetowy mecz.
Oba zespoły dawały z siebie wszystko, ale mój team musiał uznać wyższość
przeciwnika. Chociaż to nie powinno się liczyć bo byłem po ciężkim nokaucie
- Mały
jeszcze ci w głowie szumi?
- A chcesz
się przekonać jak to jest?- zapytałem
- Nie
dzięki, do ciebie to lepiej pasuje
- Bartman
grabisz sobie- powiedziałem
- O j tam,
oj tam
****************************
kochani łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała