sobota, 31 października 2015

Rozdział 15

Dwa dni w Spale zleciały jak z bicza strzelił. Powietrze tutaj było świeże, rześkie i inne niż u nas. Fakt, że oprócz wioski i stadionu nie było tu nic innego, ale bardzo mi się podobało. Damian pewnie ma rację, że gdybym spędziła tu tyle czasu co oni to zmieniłabym zdanie. Widziałam ile radości sprawiły mu nasze odwiedziny i jak trudno mu było znowu rozstać się z małą
- No to jedziemy, przed nami kawał drogi, a chcę jeszcze pojechać do Warszawy  
- Po co?- zapytał Damian
- Do babci Hani
- Tylko jedź ostrożnie
- Wiesz, że ja zawsze jeżdżę powoli
- Mama mówiła, że babcia juz nie może się was doczekać- powiedział Zbyszek
- Wiem dzwoniła do mnie i pytała czy na pewno przyjadę
- Dziękuję ci, że ją odwiedzasz
- Przyjęła mnie do siebie jak członka rodziny, martwiła się i troszczyła o mnie. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym
Chciałam do Warszawy dojechać przed zmrokiem. Dlatego szybko pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w drogę. Ola trochę marudziła, ale chyba nie chciała wyjeżdżać i zostawiać taty
- Kochanie co się dzieje?- mówiłam, do niej
Ale ona dalej płakała. Zatrzymałam samochód, wzięłam ją na ręce i spacerowałam po drodze. Chodziłam z nią w tą i z powrotem gdzieś po środku lasu za Spałą. Stało tu tylko parę domów, nie wiem jak ludzie mogą tu mieszkać. Najlepiej by było gdyby Ola zasnęła, bo nie mogę jechać i się nią zajmować
- Śpij kochana- szeptałam do niej
- Może Pani w czymś pomóc- usłyszałam męski głos
- Nie dziękuję, no chyba, że umie Pan uspokoić dziecko
- Chyba raczej nie- odpowiedział
Może mi się wydawało, ale miałam wrażenie, że dziwnie na mnie patrzy
- Przepraszam czy ja Panią skądś znam?
- Nie sądzę- odpowiedziałam
- A jednak
- Chyba mnie Pan z kimś myli- powiedziałam
- Już wiem Ewa poprawczak na Żeromskiego 6 lat temu
- Skąd ty to wiesz?
- Nie poznajesz? Tomek Porębski jestem pokój 123
- Ten Tomek?
- Dokładnie ten sam
- Mieszkasz w tym lesie?
- Chciałem odciąć się od tamtego życia, dlatego kupiliśmy z dziewczyną tutaj dom, a ty z tego co widzę tez dobrze sobie radzisz- powiedział zerkając na Ole
- To długa historia, masz kontakt z resztą grupy?
- Niestety nie, wszyscy się gdzieś rozjechali, a ty co tu robisz?
- Wracam ze Spały od chłopaka
- Mieszka tam?
- Jest na zgrupowaniu reprezentacji Polski
- Chodź do domu na herbatę, nie będziemy przecież rozmawiać na drodze
- Chętnie, ale muszę jechać do Warszawy
- Przecież i tak ci nie pozwoli- powiedział łapiąc Olę za rączkę
- No w sumie masz rację
- Chłopak czy dziewczynka?
- Dziewczynka Aleksandra
- Chodźcie
Go widziałam go odkąd wyszłam z poprawczaka. Kiedyś wydawało mi się, że cos do niego czuję, ale on wzdychał do innej więc dałam sobie spokój. Byliśmy grupą, która obiecała sobie, że za wszelką cenę nigdy więcej nie popełni żadnego błędu. Oni wiedzieli co zrobiłam, ale wierzyli mi, że to był wypadek. Tomek miał podobnie tylko, że nikogo nie zabił. Kiedy tam trafiłam on odsiadywał trzeci rok
- Kochanie mamy gościa- zawołał
A do korytarza weszła wysoka blondynka o niebieskich oczach
- Ewa? To naprawdę ty? Sto lat cię nie widziałam
- Weronika? To wy razem?
- No jakoś tak wyszło, a co u ciebie?
- Ewa poszła w ślady tego co w poprawczaku trzymało nas przy życiu. Ma chłopaka w Spale i śliczną córeczkę
- To twój szkrab? Mogę?- zapytała
- Pewnie- powiedziałam dając jej Olę
- Jaka ona słodka
- Ewa czego się napijesz?
- Kawę proszę
- Ok
- Tak tu pięknie, ale wszędzie daleko
- Radzimy sobie- powiedział Tomek , - A ty gdzie teraz mieszkasz, co robisz?
- To długa historia
- Mamy czas, siadaj i mów
- Najpierw mieszkałam u babci w Jastrzębiu, potem u kuzynki w Kędzierzynie Koźlu, a teraz znowu z Damianem w Jastrzębiu
- A wiesz coś o szprycy?
- Szpryca to moja przyszła teściowa
- Żartujesz?
- Niestety nie, a jak się dowiedziała, że jej syn spotyka się z mną to nas rozdzieliła
- Ale jesteście razem
- Od niedawna znowu tak
To właśnie Weronika i Tomek okazali mi tam serducho. Przyjęli mnie do swojej paczki, zżyłam się z nimi, są mi bliżsi niż moja własna matka
- Może zostaniesz u nas na jakiś czas?- zapytała Weronika
- Chętnie, ale nie dzisiaj bo jadę do Warszawy, ktoś ważny na nas czeka
- Twoja mama?
- Nie z mamą nie mam kontaktu i nie chce mieć. Jadę do babci kumpla, która bardzo mi pomogła, ale ostatnio nam się trochę pochorowała
- Fajnie, że znalazłaś ludzi na których możesz liczyć
Ola całkowicie się uspokoiła i zasnęła na rękach u Weroniki. Świetnie było się znowu z nimi spotkać.
- Co ty zrobiłaś mojej córce, że tak grzecznie śpi?
- Aniołek to i śpi jak aniołek
- Oj nie zawsze jest takim aniołkiem. Dziękuję wam bardzo za gościnę, ale musze już jechać
- Odezwij się czasem
- Jeśli pozwolicie to przywiozę tu Damiana jak skończy zgrupowanie
- Pewnie będziemy na was czekać
Zapięłam Olę w fotelik i ruszyłam w dalszą drogę do babci bo przecież nie mogłam jej zawieść. Około 21 byłam n a miejscu, mała przebudziła się przed samą metą naszej podróży
- No cześć słoneczko już jesteśmy- powiedziałam do Olki
Kiedy przechodziłam przez bramę z domu wyszedł tata Zbyszka
- Dobry wieczór. Przepraszam, że tak późno, ale spotkałam znajomych po drodze i zagadałam się z nimi
- Spokojnie przecież nic się nie stało, daj wezmę małą
- Nie trzeba
- No daj, zrób mi tę przyjemność
Lepszy kontakt miałam z nim z obcymi ludźmi niż z moją mamą i przyszłą teściową. To oni bardziej cieszyli się na widok mój i Oli tak jakby była ich wnuczką
- Już są- powiedział Pan Leon
- Witajcie kochane- zawołała mama Zbyszka
- Dobry wieczór
- Jaka ona już duża- mówiła biorąc Olę na ręce, - Jakaś ty śliczna skarbeńku
- Jest dzisiaj trochę marudna, chyba nie chciała rozstać się z Damianem
- Byłaś w Spale?
- Tak właśnie wracam 
- Zaraz podam kolacje
- Nie trzeba nie jestem głodna
- Ewa niw wygłupiaj się
- Dobrze, a gdzie babcia?
- U siebie w pokoju
- To my pójdziemy do niej
- Dobrze kochanie, do góry schodami i pierwsze drzwi na lewo
- Macie jakieś bagaże?- zapytał senior Bartman
- Tak
- To dal kluczyki przyniosę
- Nie trzeba
- Ewa daj sobie pomóc
- No dobrze- powiedziałam dając mu kluczyki
Weszłam na górę z Oleńką na rękach co wymagało sporego wysiłku. Przecież tu było dobre 70 schodów to jak trzecie piętro w bloku. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka
- Dobry wieczór babciu- powiedziałam
- Kim jesteś?- zapytała
- To ja Ewa nie poznajesz?
- A Ewa no w końcu przyjechałaś, a gdzie mój wnuk?
- Przyjechałam z Olą, a Damian i Zbyszek są w Spale
- Kim jest ten Damian?
- Tatą Oli
- No przecież wiem, długo zostaniesz?
Martwiły mnie tej jej zaniki pamięci. Musze pogadać o tym z Panią Małgosią
- Mamo chodźcie na kolacje- zawołała Pani Gosia
- Idź sama kochanie- powiedziała babcia
- Dobrze się czujesz?
- Tak, ale jestem zmęczona
- Chodźcie- powtórzyła Pani Gosia wchodząc do pokoju
- Zaraz przyjdziemy- odpowiedziałam
- Ewuniu idź sama proszę
- Znowu źle się czujesz mamo?
- Jestem tylko zmęczona
Zeszłam na dół i siadłam z nimi do stołu. Mimo iż znałam ich doskonale było mi trochę głupio. Pan Leon bawił Ole, a ja postanowiłam porozmawiać z mamą Zbyszka
- Martwię się o babcie, nie poznała mnie
- Lekarz mówi, ze to skutek niedotlenienia mózgu po tym zawale
- Myślała, że jestem dziewczyną Zbyszka
- Też byśmy tego chcieli. No, ale naszemu synowi nie śpieszy się do zakładania rodziny to porozpieszczamy twoją córkę
Zegar w salonie wybił północ. Aleksandra już dawno powinna spać o tej porze.
- Przygotowałam wam pokój Zbyszka, macie tam wszystko, walizki też
- Bardzo dziękuję i przepraszam. Po prostu nauczyłam się tego, że zawsze muszę liczyć sama na siebie i trudno przywyknąć mi do tego, że ktoś chce mi pomóc
- No to musisz się tego nauczyć, bo nasz syn traktuje cię jak rodzinę i my też, a co z chrzcinami małej?
- Zajmiemy się tym jak Damian wróci ze Spały
- Panie Leonie
- Tak?
- Bo ja mam wózek w bagażniku czy mógłby Pan pomóc mi go złożyć?- zapytałam
- Oczywiście
- Położę ją w wózku żeby nie spadła mi w nocy z łóżka
Pokój Zbyszka wyglądał normalnie, no może oprócz pułki z nagrodami,  pucharami i medalami
- To za plażówkę- powiedziała jego mama
- Wiem opowiadał mi, a ten chłopak
- To Michał, grali razem i wygrywali. Byli najlepsi
- Byli?- zapytałam
- Pokłócili sie jakiś czas temu, ale nie wiem o co poszło. Zostawię was kolorowych snów
- Dziękujemy
Ola czuła się tutaj ja w domu. Była wyjątkowo spokojna i prawie wcale nie płakała, ale to pewnie dlatego, że podobało jej się jak Państwo Bartmanowie się nią zajmują. Przespała spokojnie całą noc, dopiero nad ranem zaczęła marudzić, ale to była jej pora na jedzenie. Zjadła i spała dalej. Wzięłam elektroniczną nianie i zeszłam na dół. Pan Leon rządził już w kuchni, Zbyszek mówił, że jego tata lubi gotować
- Dzień dobry- powiedziałam stawiając urządzenie na stole
- Witaj
- Może Panu pomogę?
- Możesz nakryć do stołu
- Dobrze
- Mała śpi jeszcze?
 - Tak najadła się i śpi dalej
- Czas leci jak szalony, zanim się obejrzysz, a będzie już jadła sama
- Już to widzę. Jutro mała skończy 2 miesiące, a ja nie wiem kiedy to zleciało
- A ci twoi znajomi co mówiłaś?- zapytał
- Poznałam ich w poprawczaku. Zawsze trzymaliśmy się razem. Weronika była tam najkrócej z nas wszystkich, Tomek najdłużej, a moją historię Państwo znają
- Za co tam byli?
- Weronika napadła na sklep bo zmusił ją do tego chłopak, a Tomek parę razy cos ukradł i potrącił pieszego na pasach. Na szczęście chłopakowi nic sie nie stało, ale Tomek uciekł. Wiem, że to może nie najlepsze towarzystwo, ale oni są tacy jak pogubili się i tyle
- Wiem bo z byle kim byś się nie zadawała
- Pan jest podobny do mojego taty
- Brakuje ci go?
- Bardzo. Chciałabym żeby tu był, poznał Olę, Państwa, Zbyszka i Damiana
- Ewa wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, a tata byłby z ciebie dumny
- Dziękuję- powiedziałam przytulając się do niego
- A co to za czułości?- zapytała Pani Gosia trzymając Olę na rękach
- Wstała moja myszka już?
- Zjemy śniadanie i pójdziemy na spacer
* Damian
- I co dzwoniłeś?- zapytał Zibi
- Tak mówiła, że babcia sie ucieszyła choć na początku jej nie poznała
- To po tym zawale
- Słychać było, że wszyscy są zadowoleni  
- Super rodzice bardzo ją lubią
- Ewa też ich lubi i traktuje jak swoich- powiedziałem, - Cieszę się, ze na was trafiła
- Na ciebie trafiła i to dla niej najważniejsze
- Ma nas wszystkich, rodzinę o której zawsze marzyła
- Masz rację zawsze możemy na siebie liczyć
- Wojtaszek ,Bartman do mnie- zawołał trener
* Ewa
W końcu stanęło na tym, że Pani Małgosia i Pan Leon pójdą z Olą na spacer, a ja zostanę z babcią w domu. Chciałam spędzić z nią trochę czasu
- Ewuni przepraszam cię za tamto- powiedziała
- Nie masz za co i pamiętaj, że zawsze jak będziesz chciała się ze mną spotkać to wystarczy, że zadzwonisz, a ja przyjadę
- Dobre z ciebie dziecko. Damian to tez dobry chłopak z moim wnukiem znają się od dziecka, szkoda tylko jego przyjaźni z Michałem
- Z tym od plażówki?
- Tak byli dla siebie jak bracia. Dalej grają razem w kadrze, ale to już nie to samo
- O co się pokłócili?
- O dziewczynę
- Czyli?
- Zbyszek i Michał mieli podobne gusty. Na jakiejś imprezie poznali dziewczynę i obaj się w niej zakochali. Sęk w tym, że ona nie potrafiła wybrać z którym chce być i zwodziła obu. Potajemnie spotykał się z jednym i drugim, po jakimś czasie zniknęła, a chłopcy więcej sie ni kumplowali
- Skąd babcia to wie?
- Bo mi kiedyś powiedział
- A może powinni szczerze pogadać
- No nie wiem 10 lat t kawał czasu ty wiesz to najlepiej
- No wiem, ale wiem też, że trzeba spróbować
- Co zamierzasz?
- Zobaczysz jak się uda
Zjadłyśmy obiad i zaczęłyśmy się pakować. Rzeczy nie było dużo, więc nie było co pakować. Pan Leon zaniósł torbę i wózek Oli do bagażnika. Babcia była wyraźnie smutna tym, że wyjeżdżamy, ale postanowiłam, że wrócę i spotkam się z mamą. Dlatego chciałam jak najszybciej ruszyć w drogę za nim zmienię zdanie. Nie wiem co jej powiem kiedy stanę na przeciwko niej, ale wiem, że jeśli tego nie zrobię to nie da mi to spokoju do końca życia
- Zadzwoń jak dojedziesz- powiedział Pani Gosia
- Dobrze- odpowiedziałam i ruszyłam
Jechałam i myślami wracałam do czasów dzieciństwa. Do chwil kiedy tata żył, a my byliśmy szczęśliwą rodziną. Te wspomnienia są jak stary film. Nigdy nie wrócą, ale zawsze będą w mojej pamięci. Uśmiech taty, jego dotyk i słowa
- Ty zawsze będziesz mogła na mnie liczyć córeczko- powiedziałam zerkając we wsteczne lusterko
a Oleńka gaworzyła w nieznanym mi języku
* Damian
- Panowie ruchy, ruchy, 10 kółek, 20 pompek i gramy- Krzyczał Wojtek Janas
a my posłusznie wykonywaliśmy jego polecenia, chociaż po porannym treningu nie mieliśmy na to, ani ochoty, ani siły
- Chłopcy przed nami Liga Światowa, która będzie dla nas dobrym przygotowaniem do tego co najważniejsze w tym sezonie- mówił trener widząc nasze miny  
Sama myśl o medalu Olimpijskim zmieniała wszystko. Sprawiała, że znowu chciało nam sie trenować, wylewać pot i grać. Wiadomo, że człowiek czasami musi sobie ponarzekać żeby potem było dobrze. Ćwiczyliśmy głównie ataki i zagrywkę dopóki nie zgasło mi światło
- Halo Damian słyszysz nas?
- Co jest?- zapytałem oszołomiony
- Sory stary- powiedział Bartek
- Przyłóż lód- dodał doktor Sokal
Cios od Bartka był tak mocny, że aż mnie zamroczyło. Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje, ale zaraz potem doszedłem do siebie. Stephan na wszelki wypadek posadził mnie na chwilę na ławce
- Mogę już grać- powiedziałem i wróciłem na boisko
Trener rozdzielił nas na dwie drużyny i zakończeniem treningu miał być dwusetowy mecz. Oba zespoły dawały z siebie wszystko, ale mój team musiał uznać wyższość przeciwnika. Chociaż to nie powinno się liczyć bo byłem po ciężkim nokaucie
- Mały jeszcze ci w głowie szumi?
- A chcesz się przekonać jak to jest?- zapytałem
- Nie dzięki, do ciebie to lepiej pasuje
- Bartman grabisz sobie- powiedziałem

- O j tam, oj tam

****************************
kochani łapcie kolejny rozdział :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

4 komentarze: