Arkadiusz Gołaś- Był wielką nadzieją Polskiej siatkówki, kochał życie i był kochany przez kibiców nie tylko za swoje akcje. Wspaniały przyjaciel i dobra dusza zespołu. Jechał do Włoch spełniać marzenia. Miał grać w najlepszym klubie i dalej szlifować swój talent. Miał spędzić całe życie u boku niedawno poślubionej i ukochane żony, do starości kumplować się z Krzyśkiem i resztą chłopaków z kadry. Niestety tak się nie stało. Igła i Arek dwójka młodych ludzi, wspaniałych ludzi, których połączyła miłość do siatkówki i przyjaźń, która miała być na całe życie. Zawsze gotowi bronić jeden drugiego, zawsze jeden stawał murem za drugim, zawsze z dumą wychodzili na boisko i słuchali Mazurka Dąbrowskiego. Niestety brutalny wypadek i szara rzeczywistość przerwała tę piękną przyjaźń, a Bóg zabrała Arka do nieba. Nie miałam okazji go poznać, ale wiem, że był wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. Chciałabym aby los postawił takiego przyjaciela na mojej drodze, przyjaciela który jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, przyjaciela na którego zawsze można liczyć, bo kiedy masz przy sobie taka osobę to możesz przenosić góry. Tak przyjaźń to dar od Boga, najpiękniejsze co może ci się w życiu przydarzyć. Ale kiedy przyjaciel odchodzi wiesz, że twoje życie już nigdy nie będzie takie same. I może tak miało być, może taki był Boży plan, może Bóg miał tam u góry do rozegrania ważny mecz. Arek dostał powołanie i wstawił się na zgrupowanie, bo siatkarz nie odmawia. Dzisiaj na boisko wychodzi tylko Krzysiek, ale zawsze z myślą o swoim przyjacielu i zawsze dumnie z tą 16 na piersi, 16 której dedykuje swoje zwycięstwa. Wiele razy widziałam jak Krzysiek po meczach patrzy w górę i wtedy wiem, ze zwycięstwo dedykuje Arkowi, i wiem, ze w pamięci nie tylko Krzysia ale i nas wszystkich kibiców Arek nie umarł, on po prostu zakończył swoje ziemskie istnienie, i chociaż nie ma go z nami to wciąż żyje w sercach swoich bliskich, przyjaciół i milionów wiernych kibiców. Bo '' Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych''
Agata Mróz- Olszewska- Kolejny wielki talent Polskiego Sportu. Córka, żona, wnuczka i siatkarka. Człowiek, który zawsze wiedział czego chce. Osoba długo i zawzięcie walcząca z przeciwnikiem, którego nie mogła nawet zobaczyć i w końcu kobieta, która najzwyczajniej w świecie chciała zostać mamą. Agata dla wielu ludzi jest nadzwyczajna bo zrobiła coś na co nie wszyscy by się odważyli. Kiedy w końcu znalazł się dla niej dawca, ona postanowiła najpierw urodzić dziecko bo to jego życie było dla niej najważniejsze. My możemy sobie tylko wyobrazić co czuła i jak ciężko jej było z tym wszystkim, ale to się nazywa bezgraniczna miłość i jest naprawdę cudowna. Wbrew lekarzom i nawet ukochanemu mężowi podjęła nieodwracalną decyzję wiedząc, że to może skończyć się źle i udało jej się. Wydała na świat piękną córeczkę. Aniołka, który dzisiaj ma 7 lat i nad którym tam z góry na pewno czuwa. Nie dane jej było nacieszenie się córeczką bo odeszła kilka dni po narodzinach Liliany, ale dla mnie jest BOHATERKĄ.
Hubert Jerzy Wagner- kied trenował naszych siatkarzy, kiedy zdobywał z nimi Mistrzostwo Świata i złoto Olimpijskie mnie nie było jeszcze na świecie, a moi rodzice mieli po 3 lata. Człowiek, który powiedział, że interesuje go tylko i wyłącznie złoto w Montrealu i dotrzymał słowa. Twardy, stanowczy, rygorystyczny. Przez wielu nazywany Katem przez ciężkie treningi, które organizował swoim zawodnikom, ale mało ludzi wie, że ten twardy i nieubłagalny Kat pod tą swoją skorupą skrywał człowieka, który miał wielkie problemy i nie umiał poradzić sobie z nimi sam. Dla mnie zawsze będzie trenerem, który dał Polakom pierwsze historyczne Mistrzostwo Świata i choć znam go tylko z opowieści to wiem, że był naprawdę dobrą osobą.
Rafał Rutkowski, Dariusz Zaborowski i Kamil Maj- trójka młodych i zdolnych siatkarzy, którzy dopiero zaczynali swoje życie i karierę. Darek i Kamil zawodnicy Karpat Krosno o, których śmierci dowiedziałam się jak byłam w lutym na meczu w Bełchatowie byli w moim wieku. Rafał rok starszy razem ze sobą do nieba zabrał młodszego brata i 8-letnią siostrzyczkę. Wszyscy byli synami, wnukami, chłopakami, a ich śmierć zabolała nie tylko rodziny dla, których to ogromna tragedia, ale i nas kibiców bo to niesprawiedliwe, że tak młodzi ludzie są nam zabierani, ale widocznie tam u góry brakowało im zawodników.
Pan Bóg wybiera tych najlepszych i wysyła im powołania do Niebieskiej Kadry Huberta Wagnera tylko dlaczego tak szybko?
Śpijcie spokojnie, a tam w niebie wygrywajcie swoje mecze, Mistrzostwa i Olimpiady. My tu na ziemi zawsze będziemy o was pamiętać. Nie tylko w święto 1 listopada, nie tylko w urodziny czy imieniny, ale zawsze każdego dnia, o każdej godzinie. Byliście tu gdzie jesteśmy, kiedyś my będziemy tam gdzie jesteście wy DO ZOBACZENIA
/mała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz