sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 3

- Co?
- Luiza była moją żoną
- Nie wierzę. To po to robisz to wszystko? Chcesz zagłuszyć wyrzuty sumienia?
- Nie to nie tak, nie wiedziałem kim jesteś
- To ty jechałeś z nią?- zapytałam
- Tak
- Nie chce cię znać. Zapomnij, że kiedykolwiek istniałam
- Tośka poczekaj
- Odwal się
* Bartek
Kurwa to nie możliwe, to nie może być prawda. Na świecie jest tyle dziewczyn, a ja musiałem spotkać akurat ją. Muszę coś z tym zrobić
* Antonina
Wiedziałam, ze to nie przypadek bo przypadki nie istnieją. Spotykał się ze mną no właśnie czemu w ogóle się ze mną spotykał? Dręczą go wyrzuty sumienia czy co?
- Co jest grane?- zapytał Michał
- Wiedziałeś?
- O czym?
- O tym, że tamten wypadek spowodowała żona Bartka, że on w ogóle miał żonę.
- Siostra wiesz, że gdybym wiedział to bym ci powiedział. Bartek nigdy nie mówił co się stało. Wiedzieliśmy tylko, że zginęła w wypadku
- Nie chce z nim gadać
- Tośka pomyśl na spokojnie
- O czym? Jego stuknięta żona zrobiła ze mnie potwora
- Przecież to nie jego wina
- Nie broń go
* Bartek
Sam nie wierzę w to co powiem, ale kurwa ja się w niej zakochałem i bardzo mi na niej zależy.
- Halo Tośka
- Nie to ja Wojtek
- No siema
- Jak tam nasz zakład?
- Nie ma żadnego zakładu, wycofuje się ze wszystkiego
- Nie możesz stary
- Mogę i to robię
-Oszalałeś?
- Zakochałem się w niej rozumiesz? Po raz pierwszy od śmierci Luizy pokochałem kogoś tak bardzo
- Za późno stary nasz zakład wciąż istnieje
- Już, a nie, a jeśli powiesz chociaż słowo to pożałujesz
- Ta dziewczyna namieszała ci w głowie
- Może tak, ale jest tego warta
* Antonina
Wciąż to do mnie nie dociera, ale kocham go i wiem, że bez niego nie chce żyć. Jakie to życie jest dziwne. Czy ja zawsze muszę trafić na takich ludzi, którzy tylko w nim mieszają jeszcze bardziej?
- Tośka idziesz ze mną?- zapytała Monika
- Gdzie?
- Na mecz
- Nie, idź sama
- Tośka daj spokój
- Idź sama- powtórzyłam
* Bartek
- Kochanie kolejny raz ci się nagrywam. Nie odzywasz się, ale wiedz, że ja tak łatwo nie odpuszczę. Jeśli nie oddzwonisz to przyjdę do ciebie i będę tak długo stał pod domem, aż w końcu porozmawiasz ze mną
Na co mi był ten zakład?  Co mi przyszło do głowy żeby zakładać się z tym idiotą?
- Możemy porozmawiać?- zapytałem Michała
- O czym?
- O Tośce, nie odbiera telefonów
- Tośka wyjechała na wieś do naszej babci
- Michał ja bardzo ją kocham
- Wiem, ale ona potrzebuje trochę czasu
- Ja naprawdę nie wiedziałam kim ona jest
- Ja ci wieże, ona też uwierzy tylko daj jej przespać się z tym wszystkim Ojciec Toski, biologiczny ojciec pił i bił ją. Nikt się nią nie interesował, a kiedy ten bydlak zapił się na śmierć to matka zniknęła z domu zostawiając ją z babcią, która miała ją gdzieś
- Wspominała coś
- Miała fatalne życie jeśli w ogóle można to tak nazwać. Choroba i śmierć mojej mamy były dla niej kolejnym ciosem bo odkąd rodzice ją adoptowali to nie rozstawała się z mamą na krok.
- Rozumiem to wszystko, ale nie może mówić, że byłem z nią z litości
- Przemyśli to wszystko i na pewno się do ciebie odezwie
- Myślisz?
- Znam ją doskonale. Tylko pamiętaj, że jeśli ją skrzywdzisz to pożałujesz tego
* Antonina
Znowu zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego musiałam spotkać i pokochać właśnie jego? I znowu nie znam odpowiedzi na pytanie. Wyszłam z domu i poszłam na tamto skrzyżowanie. Pierwszy raz od 6 lat coś mnie tam ciągnęło.
- Cześć- powiedział Bartek
- Co ty tu robisz?
- Zawsze tu przychodzę jak mam gorszy dzień bo tylko tutaj czuję obecność Luizy
- To nie będę ci przeszkadzać
- Zostań- powiedział biorąc mnie za rękę
- Bartek proszę
- Luiza była moją szkolną miłością- zaczął
Usiadłam koło niego i patrzyłam na tamto drzewo
- Poznaliśmy się w Spale, a po dwóch latach wzięliśmy ślub. Mieliśmy po 19 lat, ale jedyne co wtedy wiedzieliśmy to to, że chcemy być razem do końca życia, że zawsze będziemy się kochać i szanować, ale to zawsze trwało tylko trzy lata. Do dzisiaj zastanawiam się jak mogła wtedy nie zauważyć waszego samochodu. Ostatnie co pamiętam to jej słowa ,, na zawsze i na wieczność kochanie''
- Przykro mi
- Kiedy dowiedziałem się, że Luiza nie żyje miałem ochotę sobie zrobić to samo, nie chciałem żyć dalej bez niej. Nikt nie chciał udzielić mi żadnej informacji o pozostałych ofiarach wypadku. Szukałem wszędzie, ale nie mogłem znaleźć, nie udało mi się nawet ustalić kto postawił tu ten krzyż
- Konrad- powiedziałam
- Co?
- Konrad postawił go tutaj
- Dlaczego akurat on?
- Bo chciał żeby każdy widział, że tuta zginął człowiek, żeby inni uważali
- Uwierz mi, że nie miałem pojęcia. To skrzyżowanie zmieniło życie nam obojgu. Kocham cię i tylko ty się dla mnie liczysz
- Ja ciebie też kocham, ale od tej pory masz być ze mną szczery bo następnego kłamstwa ci nie wybaczę- powiedziałam
* Bartek

Cholera jasna. Szlag by trafił Wojtka i ten jego pierdolony zakład. Nie mogę przecież powiedzieć, że się o nią założyłem, ale zmieniłem zdanie bo się w niej zakochałem. Mam świadomość tego, że gdy to wszystko się wyda to stracę ją na zawsze.

******************
Zapraszam was na kolejny rozdział :)
Jak myślicie czy Bartek w końcu zrozumiał, że ten zakład to zły pomysł?
Czy naprawdę zakochal się w Tośce?
Czy ona da mu kolejną szansę gdy się o wszystkim dowie?
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mala

piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 2

Tęsknię za nią, każdego dnia z nią tęsknię. Nie umiem sobie wyobrazić mojego życia bez niej. Przecież nie tak miało być. Kamila miała mi pomóc planować mój ślub z Bartkiem, miała poznać swoje wnuki i dalej pomagać ludziom. Tata udaje twardego choć widzę, że ledwo się trzyma, a Michał zamknął się w sobie po jej odejściu.
* Bartek
Cholera jasna ta śmierć pokrzyżowała mi wszystkie plany. Gdyby nie to Tośka już dawno poszłaby ze mną do łóżka, a tak przecież nie mogę jej skrzywdzić. Kurwa nad czym ja się w ogóle zastanawiam przecież to nie możliwe żeby zaczęło mi na niej zależeć?
* Antonina
Mama powracała do mnie w snach. Jak naiwna wariatka wierzyłam, że żyje choć jej przy mnie nie ma. Wielkim wsparciem w tym wszystkim był dla mnie Bartek. Gdybym jeszcze jego straciła to chyba bym się zabiła
- Cześć kochanie- powiedziałam kiedy otworzył drzwi
- Jesteś cała przemoczona
- To nic
- Wchodź dam ci coś do przebrania
- Nie trzeba
- Przeziębisz mi się, to jedyne co znalazłem- powiedział wchodząc do pokoju z koszulką Realu Madryt
- Może być- odpowiedziałam
- Co robisz?
- Idę do łazienki
- Przecież możesz zrobić to tutaj
- Zapomnij- powiedziałam zamykając drzwi
No bo co miałam zrobić? Jak pokazać mu się z takim wyglądem? Ściągnęłam przemoczone ciuchy czując ulgę, że na mnie nie patrzy. Jednak kiedy zakładałam T-shirt  spostrzegłam w lustrze jego odbicie
- Co ty tu robisz?
- Tośka co ci się stało?
- Nic- odpowiedziałam
- Przecież widzę
- To nie patrz- powiedziałam wychodząc
- Gdzie idziesz?
- Do domu
- Zostań dla mnie nie ma to znaczenia
- Ale dla mnie ma. Zobacz jak ja wyglądam
- Pięknie
- Przestań
* Bartek
To jak wygląda nie ma znaczenia. Ciekawe co jej się stało? Może Michał wie coś na ten temat
- Hej możemy pogadać?- napisałem do niego
- Co jest?
- Chodzi o Tośkę. Bardzo dziwnie się zachowuje
- Sama musi ci to wszystko wyjaśnić
- Ale ona nie chce rozmawiać
* Antonina
Widział mnie, widział jak wyglądam. Robił dobrą minę do złej gry no bo co miał mi powiedzieć?
- Halo?
- Musimy pogadać
- O czym?
- O wszystkim, proszę
- Dobra gdzie?
- U mnie, masz klucze. Jakby mnie nie było to poczekaj
- Dobrze
Musiałam się zgodzić bo przecież wiecznie nie będę przed nim uciekać i unikać odpowiedzi. Skorzystałam z kluczy, które ostatnio od niego dostałam. Zrobiłam sobie herbaty i poszłam na górę. Na biurku w gabinecie znalazłam Encyklopedię Sportu
- A to co?- podniosłam gazetę, która wypadła ze środka
Spojrzałam na dziewczynę, która widniała na zdjęciu i automatycznie przeniosłam się 6 lat wstecz na tamto skrzyżowanie. Zastanawiałam się tylko co ono tu robi?
- Tośka jesteś?- usłyszałam wołanie
-Tak na górze
- Cześć kochanie- powiedział Bartek
a ja siedziałam i patrzyłam na to zdjęcie
- Coś się stało?- zapytał
- Ta dziewczyna
- Co z nią
- To ona spowodowała tamten wypadek
- Jaki wypadek?
- 6 lat temu mieliśmy z Konradem i Kamilą wypadek. Na łuku drogi na Rzecznej pierwszeństwo wymusiło nam czerwone audi. Kobieta, która prowadziła samochód zginęła na miejscu
- Stąd masz te blizny?
-Pasy się zacięły, byłam uwięziona w samochodzie, a kiedy strażacy rozcinali wrak wszystko zaczęło się palić.
- Nie miałem o niczym pojęcia
- Przez miesiąc walczyłam w szpitalu o życie, a kiedy w końcu doszłam do siebie nie widziałam sensu dalszego życia. Znasz ją?
- Dlaczego pytasz?
- Bo to ona, to ta wariatka w nas wjechała, to przez nią tak wyglądam. Skoro nie umiała jeździć to nie powinna była siadać za kółko

- Ta wariatka była moją żoną- powiedział Bartek

**************************
Kochani łapcie na miły wieczór do poczytania kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinie :*
/mała

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 1

- Idę do Bartka- powiedziałam do Kamili
- Dobrze kochanie tylko uważaj na siebie
- Obiecuję- odpowiedziałam
Zawsze się o mnie troszczyła, traktowała na równi z Michałem tak jak bym była ich biologicznym dzieckiem. Zawdzięczam im wszystko, a głównie to kim jestem i gdzie jestem bo gdyby nie oni, gdybym została z matką to dzisiaj byłabym pewnie narkomanką, prostytutką lub po prostu bezdomną
- Hej kochanie- zawołałam
- Cześć skarbie- odpowiedział
- Co robisz?
- Porządek
- Ty i porządek? Nie wierzę
- Grabisz sobie kochanie
- Ja ciebie też kocham- powiedziałam do Bartka
- Jak się czuje twoja mama?
- Jest bardzo słaba po tej ostatniej chemii
- Wyjdzie z tego zobaczysz, a co robisz wieczorem?
- Chyba nic, a czemu pytasz?
- Bo może poszlibyśmy do kina?
- Hmmm ciekawa propozycja, a co potem?
- Potem zobaczymy- odpowiedział
- A może zaprosimy Michała i Monię na kolację?
- No dobra, ale kino jest tylko nasze?
- Tak kino jest tylko nasze- odpowiedziałam
- Tośka
- Tak?
- Nie nic
- No mów jak zacząłeś
- Jak to z tobą naprawdę było?
- Ale co?
- Jak poznałaś Michała?
- A czy to ma jakieś znaczenie?
- Nie, ale chciałbym wiedzieć
- Michał mieszkał na tej samej ulicy co ja. Zawsze fajnie się dogadywaliśmy i od małego bawiliśmy w piaskownicy. On miał super dzieciństwo i kochających rodziców, cos o czym ja zawsze marzyłam i bardzo mu tego zazdrościłam.
- A twoi rodzice? Nic o nich nie mówisz.
- Tata zapił się na śmierć, babcia zmarła rok temu, a z mamą nie mam kontaktu. Dla nich byłam tylko ciężarem, nigdy się mną nie interesowali, ale zawsze mogłam liczyć na Miśka. Nie wiem czemu jego rodzice mnie stamtąd zabrali, ale wszystko co zmieniło się w moim życiu przez te 10 lat zawdzięczam właśnie im
- Czemu wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
- Bo ni było o czym mówić. Najważniejsza teraz jest Kamila, a ja nie umiem jej pomóc
- Ona wie, że zrobisz dla niej wszystko- pocieszał mnie Bartek
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- To co dzwonimy do Michała?
- Ty czy ja?
- Ty
- No dobra
Mojemu bratu nigdy nie było po drodze z telefonem. Zawsze gdzieś go wrzucił, albo zapodział. Tym razem pewnie też tak było
- Słucham?- usłyszałam w końcu
- No hej brat
- Cześć, cześć
- Co robicie dzisiaj wieczorem?
- Jedziemy do rodziców Moni, a dlaczego pytasz?
- Bo chcieliśmy z Bartkiem zaprosić was na kolacje  
- Dzięki siostra, ale może innym razem
- No ok to pozdrów Monię i pa
- A Toska rozmawiałaś ostatnio z mamą?
- Dzisiaj jak wychodziłam z domu, a co?
- Bo wydawało mi sie, że jakoś gorzej się czuje
- Jest słaba po tej ostatniej chemii, ale tak to jest ok
- No dobra to pa
- Nici z naszej kolacji Michał idzie do teściów- powiedziałam
- No trudno
- Kochanie mam do ciebie prośbę
- No mów?
- Moglibyśmy po kinie odwiedzić Kamilę?
- To chyba nie jest dobry pomysł, może pójdź sama
- Proszę cię chce żebyście się poznali
- Toska
- No co kochamy się tak?
- No tak
- To dlaczego nie chcesz poznać mojej rodziny?
Widziałam, że jest zmieszany więc podeszłam do niego i zaczęłam całować. Nie protestował, ale kiedy zaczął mnie dotykać, kiedy zaczął rozpinać mi bluzkę to wszystko znowu wrócił, znowu poczułam ten wstyd.
- Nie mogę przepraszam
- Ale Tośka
Myślałam, że mam to już za sobą, ale za każdym razem gdy Bartek mnie dotyka to wszystko wraca
* Bartek
Czasami jej nie rozumiem. Najpierw zaczyna mnie całować, a potem ucieka. Jasne miała trudne życie, ale przecież to nie żaden powód, a ja muszę dopiąć swego. Muszę wygrać tan zakład.
- Toska co się stało?
- Nic- odpowiedziała  
- Przecież wiem, że kłamiesz
- Wydaje ci się
* Antonina
Jak ja mam mu to powiedzieć? Przecież kiedy zobaczy jak wyglądam nie będzie mnie chciał. Wróciłam do domu sama bo Kamila nie odbierała telefonów.
- Kama jesteś?- zawołałam
ale nikt nie odpowiedział
- Kamila- powtórzyłam
To wszystko nie wróżyło nic dobrego. Sama nie wyszłaby z domu bo wie, że jej nie wolno. Zadzwoniłam do Michał i wiedziałam co od niego usłyszę
- Co się stało?- zapytałam
- Zadzwoniła do taty, że źle się czuje, a kiedy wrócił do domu  była nieprzytomna
- Już do was jadę
 To było zupełnie bez sensu. Dlaczego ona? Dlaczego ją musiała dopaść ta choroba? W sumie jakby się nad tym zastanowić to w moim życiu jest samo dlaczego. Może to ja ściągam te wszystkie nieszczęścia? Może babcia miała rację, że jestem przeklęta i skazana na cierpienie?
* Bartek
Nie poddam się tak łatwo i wygram zakład. Udowodnię, że nie jestem leszczem, a ta laska będzie jadła mi z ręki. Przecież nie oprze się takiemu przystojniakowi jak ja. Nie będzie w stanie.
* Antonina
- Co z nią?- zapytałam wchodząc do szpitala
- Tosia mama umiera- powiedział Michał
- To nie możliwe. Powiedz, że to nie prawda
- Idź do niej, pożegnaj się
- Zrób coś- mówiłam błagalnym tonem do Konrada
-Wiesz, ze oddałbym za nią wszystko
- To przeze mnie. Babcia miała racje, że ściągam tylko same nieszczęścia
- Dziecko co ty mówisz. Nigdy nie wolno ci tak myśleć, a teraz idź do niej
- Nie chce
- Kamila leżała na tym łóżku słaba jak nigdy. Serce mnie bolało jak patrzyłam na jej cierpienie
- Cześć kochanie- powiedziała do mnie
- Hej- odpowiedziałam
- Nie smuć się
- Nie umiem inaczej
- Widocznie tak miało być
- Nie możesz słyszysz? Nie możesz mnie zostawić mamo- powiedziałam i popłakałam się
- Mamo, powiedziałaś do mnie mamo
- Bo ty nią jesteś i zawsze będziesz
- No to teraz mogę umierać
- Mamo nie możesz mi tego zrobić
- Kocham was- powiedziała zamykając oczy

Na monitorze gdzie jeszcze chwilę temu biło jej serce pojawiła się płaska linia. Kamila odeszła, zostawiła mnie choć obiecała, że nigdy tego nie zrobi.

************************
Kochani łapice pierwszy rozdział opowiadania o Bartku i Antoninie :)
Mma nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała

poniedziałek, 9 listopada 2015

I tak trwają wiara, nadzieja i miłość- te trzy, a z nich zaś miłość najważniejsza jest

Zbieżność osób, nazwisk i zdarzeń jest zupełnie przypadkowa

Opowiem wam historię co zdarzyła się niedawno. On był przystojniakiem, ona zajebistą laską. Mówił jej na zawsze ciebie pokochałem, jesteś ideałem nigdy takiej nie spotkałem. To są wielkie słowa, ale często są fałszywe. dobrze o tym wiesz znasz obietnice krzywe. To realne życie nie z TVN-u serial, ona zakochana widać, że się uzależnia. Mówił o przyszłości, że zamieszkamy razem, wynajmiemy mieszkanie i jakoś damy radę. Lecz prawda była inna gdy ona nie widziała on z kumplami się o nią zakładał. Do końca życia będziemy razem, do końca życia ciebie nie zostawię- powtarzał. Krzywdził ją choć gdyby wiedział jakie piekło miała w domu to pewnie by tego nie robił. Był dobrym człowiekiem po złym wpływem kolegów czy bezlitosnym dupkiem, który się nią bawił?
Prolog:
       Wychowana w przeświadczeniu, że jestem złym człowiekiem i nie mam prawa być szczęśliwa obiecałam sobie, że kiedyś będę mieć szczęśliwą rodzinę. Ojciec umarł, a raczej zapił się na śmierć, matka puszczała się na prawo i lewo, a babcia zawsze powtarzała, że jestem bękartem zesłanym im przez diabła. Nie miałam rodziny, nie byłam ukochanym i upragnionym dzieckiem rodziców, ale zawsze mogłam liczyć na niego. Był moim przyjacielem od serca, a kiedy trafiłam do bidula odwiedzał mnie codziennie. Miał wszystko o czym ja marzyłam, to jego rodzice wyciągnęli mnie stamtąd i zostali moim prawnymi opiekunami, a on przybranym bratem. Nie wiedziałam dlaczego to robili, ale uratowali mi życie bo przez ten czas dali mi tyle miłości, że znowu czułam się kochana i potrzebna. Zamieszkałam z nimi w ich pięknym domu i byłam członkiem rodziny. Mama i tata, ciocia i wujek, czy po prostu Konrad i Kamila? Jak miałam sie do nich zwracać? Od tamtych wydarzeń, a właściwie to od koszmaru jaki było wtedy moje życie minęło 10 lat. Babcia zmarła rok temu. Pojechałam na jej pogrzeb, ale nie czułam nic, a mama? Nie wiem o niej nic. Miałam wtedy 8 lat i doskonale pamiętam wszystko co działo się w domu. Przysięgłam sobie, że moje dzieci nigdy tego nie doświadczą i kiedy już myślałam, że wszystko się układa dowiedziałam się o chorobie Kamili. Ta wiadomość była kolejnym ciosem w to moje pokręcone życie, a myśl, że mogę ją stracić paraliżowała mnie.
- Mama jest twarda, da radę. Pamiętasz jak walczyła o ciebie, o to żebyś mogła z nami zamieszkać?- pocieszał mnie Michał
Byłam cholernym wyrzutkiem tego świata, a kobieta, która wprowadziła w nie miłość, pokazała mi, że można być kochanym i szczęśliwym umierała. Do końca życia będę im za to wdzięczna. Michał jest najlepszym bratem jakiego można mieć, a dzięki niemu poznałam miłość mojego życia. Wysokiego, przystojnego i cholernie czarującego człowieka.


*****************************
Kochani już dzisiaj zapraszam was na nowe opowiadanie o skomplikowanej miłości Bartka i Antoniny 
Mam nadzieję, ze wam się spodaba i czekam na opinię :*
/mała


sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 16

Wzięłam głęboki oddech i trzymając nosidełko z Olą w prawej dłoni, lewą zapukałam do drzwi. Serce waliło mi jak szalone. Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi, w myślach układałam sobie to co jej powiem, ale nie mogłam wymyślić nic sensownego.
- Cichutko kochanie, jeszcze chwileczkę
Pomyślałam sobie, że może nie ma jej w domu. Zapukałam jeszcze raz i wtedy usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi
- Dzień dobry- wydusiłam z siebie kiedy otworzyła drzwi
- Ewa? Witaj kochanie, wejdź do środka
- Ja tylko na chwilę
- Czy to jest moja wnuczka?
- Tak to Ola
- Jaka śliczna, cieszę się, że przyjechałaś
- A ja nie wiem czy się cieszę czy nie? Stoję przed tobą i widzę kompletnie obcą mi osobę
Wtedy miałam ochotę wygarnąć jej wszystko co mi na duszy leżało, ale hamowałam się ze względu na Olę
- Mogę ją wziąć na ręce?- zapytała
- Wolałabym jej nie ruszać bo zaraz zaśnie
Widziałam, że zrobiło jej się przykro, ale jak rozbudzę Olę t będę miała większy problem
- Pamiętasz co mi powiedziałaś kiedy mnie zabierali?- zapytałam
Ale mama nie odpowiedziała, odwróciła tylko wzrok i usiadła przy stole
- Widzisz bo ja pamiętam i to doskonale. Nazwałaś mnie mordercą, potworem i puszczalską dziwką. Powiedziałaś, że taka córka to dla ciebie wstyd i hańba. Wiesz jak mnie to zabolało? Nigdy nie zmienię tego co się stało. On zawsze mi powtarzał, że jestem za słaba żeby mu się postawić i miał racje, ale tamtego wieczora coś we mnie pękło- mówiłam ze łzami w oczach
- Wiem, że zawiodłam jako matka, ale tyle razy powtarzałaś, że go nienawidzisz
- I tak po prostu uwierzyłaś, że dlatego go zabiłam?
- Ewa kocham cie i zależy mi na odnowieniu naszych kontaktów
- Ale ja nie wiem czy tego chce, nie wiem co myśleć, nie wiem co mam myśleć o tobie mamo. Jedyne co w tej chwili czuję to złość i nienawiść
- Wszystko można wybaczyć
- Nie mamo nie wszystko i o to właśnie chodzi. Tak bardzo mnie to wszystko bolało, tak bardzo na ciebie wtedy czekałam, chciałam ci to wszystko wyjaśnić, a ty nie przyszłaś, ani razu. Dzisiaj jestem zupełnie innym człowiekiem. Przepraszam, że w ogóle tu przyszłam 
- Córeczko
- Nie mamo to nie ma sensu i proszę nie nachodź już Julki i cioci Zosia- powiedziałam wychodząc z domu
Wiele razy wyobrażałam sobie ten moment. Raz myślałam, że po prostu rzucę się jej w ramiona innym razem, że potraktują ją tak jak ona mnie, ale dopiero kiedy spojrzałam jej w oczy zrozumiałam, że więź, która kiedyś nas łączyła już nie istnieje. Nie jestem w stanie zapomnieć i znowu jej pokochać. Na tę chwilę tak nie umiem, a jeśli naprawdę jej na mnie zależy to powinna to zrozumieć i dać mi czas. Weszłam do domu jak zwykle rzucając klucze gdzieś w korytarzu. Ola robiła się coraz większa i cięższa.
- I co kochanie znowu jesteśmy same. Tatuś ugania się w tym lesie za piłką. O, a kto to do nas dzwoni? Zaraz do ciebie wracam myszko- powiedziałam kładąc ją w łóżeczku i poszłam otworzyć
- A Pani co znowu tutaj robi?
- Chciałam zobaczyć moją wnuczkę i porozmawiać z tobą
- Proszę niech Pani wejdzie, podać coś do picia?
- nie dziękuję, a gdzie mała?
- W swoim pokoju
- Mogę?
- Proszę
- A co u Damiana?
- Dobrze
Zaniosłam moją torbę do sypialni, a potem obserwowałam jak mama Damiana bierze Olę na ręce, jak ją przytula i szepcze coś na uszko.
* Damian
Ewa tak jak obiecała przysyłała mi zdjęcia małej. Ola zmieniała się z dnia na dzień. Rosła, coraz częściej się śmiała i już mówiła. Po swojemu oczywiście, ale wtrącała się w każdą dyskusję. Fotki, które tym razem mi wysłała bardzo mnie zdziwiły bo była na  nich moja mama z małą na rękach
- Zobacz to od Ewy- powiedziałem do Zbyszka
- Stary czy ja dobrze widzę?- zapytał
- No ja też się nad tym zastanawiam
- Ale co ona tam robi?
- Dobre pytanie
Życie z moją mamą było naprawdę ciężkie. Odkąd pamiętam zajmowała się  resocjalizacją młodzieży w różnych ośrodkach, a potem została dyrektorem tego poprawczaka i bardzo się zmieniła . Szpryca tak mówili o niej na mieście i w szkole jej wychowankowie. I mieli rację bo taka była: ostra, stanowcza i zawsze musiało być tak jak ona chciała. Nienawidziłem jej za to, nie rozumiałem dlaczego traktuje mnie tak jak swoich podopiecznych, ale w końcu przywykłem i przestało to robić na mnie wrażenie. Rzadko kiedy słyszałem od niej kocham cię synku. Ta praca zrobiła z niej zimnego i oschłego człowieka, który lubi niszczyć innych, ale na tych zdjęciach patrzy na Olę tak jak na mnie w dzieciństwie
* Ewa
- Witaj tato, poznaj Olę- powiedziałam siadając na ławeczce przed grobem  taty, - Byłam dzisiaj u mamy wiesz? I doszłam do wniosku, że nic się nie zmieniła, nigdy nie będę w stanie wybaczyć jej tego wszystkiego, ale mam ciebie, Olę, Damiana i Zbyszka, a to dla mnie najważniejsze bo z nimi zawsze dam sobie radę. Bardzo za tobą tęsknię tatku, a Zbyszka i Michała na pewno pogodzę i już nawet wiem jak to zrobię.
                                                          KONIEC  



*************************************
Kochani łapice zakończenie opowiadania o Damianie i Ewie :)
mam nadzieję, że wam się podobało i już zapraszan na następne o Bartku i Antoninie :)
/mała

niedziela, 1 listopada 2015

1 Listopada

Kochani dzisiaj 1 listopada czyli dzień Wszystkich Świętych. W tym dniu wspominamy nie tylko swoich bliskich, ale wszystkich ludzi, którzy zbyt szybko odeszli z naszego życia. My kibice sportu, a przede wszystkim siatkówki w tym dniu szczególnie pamiętamy o tych, których nam zabrano do Niebieskiej Drużyny

Arkadiusz Gołaś- Był wielką nadzieją Polskiej siatkówki, kochał życie i był kochany przez kibiców nie tylko za swoje akcje. Wspaniały przyjaciel i dobra dusza zespołu. Jechał do Włoch spełniać marzenia. Miał grać w najlepszym klubie i dalej szlifować swój talent. Miał spędzić całe życie u boku niedawno poślubionej i ukochane żony, do starości kumplować się z Krzyśkiem i resztą chłopaków z kadry. Niestety tak się nie stało. Igła i Arek dwójka młodych ludzi, wspaniałych ludzi, których połączyła miłość do siatkówki i przyjaźń, która miała być na całe życie. Zawsze gotowi bronić jeden drugiego, zawsze jeden stawał murem za drugim, zawsze z dumą wychodzili na boisko i słuchali Mazurka Dąbrowskiego. Niestety brutalny wypadek i szara rzeczywistość przerwała tę piękną przyjaźń, a Bóg  zabrała Arka do nieba. Nie miałam okazji go poznać, ale wiem, że był wspaniałym człowiekiem i przyjacielem. Chciałabym aby los postawił takiego przyjaciela na mojej drodze, przyjaciela który jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, przyjaciela na którego zawsze można liczyć, bo kiedy masz przy sobie taka osobę to możesz przenosić góry. Tak przyjaźń to dar od Boga, najpiękniejsze co może ci się w życiu przydarzyć. Ale kiedy przyjaciel odchodzi wiesz, że twoje życie już nigdy nie będzie takie same. I może tak miało być, może  taki był Boży plan, może Bóg miał tam u góry do rozegrania ważny mecz. Arek dostał powołanie i wstawił się na zgrupowanie, bo siatkarz nie odmawia. Dzisiaj na boisko wychodzi tylko Krzysiek, ale zawsze z myślą o swoim przyjacielu i zawsze dumnie z tą 16 na piersi, 16 której dedykuje swoje zwycięstwa. Wiele razy widziałam jak Krzysiek po meczach patrzy w górę i wtedy wiem, ze zwycięstwo dedykuje Arkowi, i wiem, ze w pamięci nie tylko Krzysia ale i nas wszystkich kibiców Arek nie umarł, on po prostu zakończył swoje ziemskie istnienie, i chociaż nie ma go z nami to wciąż żyje w sercach swoich bliskich, przyjaciół i milionów wiernych kibiców. Bo '' Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych''

Agata Mróz- Olszewska- Kolejny wielki talent Polskiego Sportu. Córka, żona, wnuczka i siatkarka. Człowiek, który zawsze wiedział czego chce. Osoba długo i zawzięcie walcząca z przeciwnikiem, którego nie mogła nawet zobaczyć i w końcu kobieta, która najzwyczajniej w świecie chciała zostać mamą. Agata dla wielu ludzi jest nadzwyczajna bo zrobiła coś na co nie wszyscy by się odważyli. Kiedy w końcu znalazł się dla niej dawca, ona postanowiła najpierw urodzić dziecko bo to jego życie było dla niej najważniejsze. My możemy sobie tylko wyobrazić co czuła i jak ciężko jej było z tym wszystkim, ale to się nazywa bezgraniczna miłość i jest naprawdę cudowna. Wbrew lekarzom i nawet ukochanemu mężowi podjęła nieodwracalną decyzję wiedząc, że to może skończyć się źle i udało jej się. Wydała na świat piękną córeczkę. Aniołka, który dzisiaj ma 7 lat i nad którym tam z góry na pewno czuwa. Nie dane jej było nacieszenie się córeczką bo odeszła kilka dni po narodzinach Liliany, ale dla mnie jest BOHATERKĄ.



Hubert Jerzy Wagner- kied trenował naszych siatkarzy, kiedy zdobywał z nimi Mistrzostwo Świata i złoto Olimpijskie mnie nie było jeszcze na świecie, a moi rodzice mieli po 3 lata. Człowiek, który powiedział, że interesuje go tylko i wyłącznie złoto w Montrealu i dotrzymał słowa. Twardy, stanowczy, rygorystyczny. Przez wielu nazywany Katem przez ciężkie treningi, które organizował swoim zawodnikom, ale mało ludzi wie, że ten twardy i nieubłagalny Kat pod tą swoją skorupą skrywał człowieka, który miał wielkie problemy i nie umiał poradzić sobie z nimi sam. Dla mnie zawsze będzie trenerem, który dał Polakom pierwsze historyczne Mistrzostwo Świata i choć znam go tylko z opowieści to wiem, że był naprawdę dobrą osobą.


Rafał Rutkowski, Dariusz Zaborowski i Kamil Maj- trójka młodych i zdolnych siatkarzy, którzy dopiero zaczynali swoje życie i karierę. Darek i Kamil zawodnicy Karpat Krosno o, których śmierci dowiedziałam się jak byłam w lutym na meczu w Bełchatowie byli w moim wieku. Rafał rok starszy razem ze sobą do nieba zabrał młodszego brata i 8-letnią siostrzyczkę. Wszyscy byli synami, wnukami, chłopakami, a ich śmierć zabolała nie tylko rodziny dla, których to ogromna tragedia, ale i nas kibiców bo to niesprawiedliwe, że tak młodzi ludzie są nam zabierani, ale widocznie tam u góry brakowało im zawodników.











Pan Bóg wybiera tych najlepszych i wysyła im powołania do Niebieskiej Kadry Huberta Wagnera tylko dlaczego tak szybko?
Śpijcie spokojnie, a tam w niebie wygrywajcie swoje mecze, Mistrzostwa i Olimpiady. My tu na ziemi zawsze będziemy o was pamiętać. Nie tylko w święto 1 listopada, nie tylko w urodziny czy imieniny, ale zawsze każdego dnia, o każdej godzinie. Byliście tu gdzie jesteśmy, kiedyś my będziemy tam gdzie jesteście wy DO ZOBACZENIA
/mała