Nie żebym się obrażała czy coś na tę cała Gabi, ale nie
powinna była tego mówić. Nie miała o niczym pojęcia, więc nie miała prawa
zabierać głosu w tej sprawie. Wtedy coś mnie olśniło, przypomniałam sobie, że
miałam zadzwonić do Grześka jak tylko dojadę
- Kochanie melduję, że bezpiecznie dojechałam
- No w końcu dzwonisz, juz się martwiłem
- Zupełnie niepotrzebnie
- Kiedy wracasz? Bo już tęsknię
- W Środę. Ja też tęsknię- powiedziałam
- Córeczko można? usłyszałam pukanie do drzwi i głos taty
- Proszę. -Grzesiu zadzwonię później. Buziaki, pa . - Cześć
Tatku
- Witaj córcia czemu tu tak siedzisz sama?
- Chciałam odpocząć
- A kim jest ten Grzesiu?
- Kolegą- odpowiedziałam
- Tylko?
- No co mam ci powiedzieć. Tato zakochałam się
- Bardzo się cieszę kochanie. Wiesz jak bardzo zależy mi na
tym, żebyś była szczęśliwa
-Wiem, wiem tatku
- A co myślisz o dziewczynie naszego Bartka?- zapytał
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz?
- Nie rozmawiałam z nią. Bartek tylko mi ja przedstawił po
czym ona stwierdziła, że mój wypadek to jak to powiedziała ,,niezła jazda''
- Może źle ją zrozumiałaś?
- Nie tato
- Lena, Waldek kolacja- zawołała mama
- Chodź kochanie
- Idź sam tato
- Ale Lenka
- Proszę tato chce pobyć sama
- No dobrze
Mój pokój, ten dom, miejsce gdzie spędziłam najpiękniejsze
lata mojego życia. To miejsce jest jak skarbnica wiedzy, jak tajemnicze wrota
przez, które przechodzisz i znikają wszystkie troski i zmartwienia, jak drzwi
do sezamu. Siedzę na poddaszu i wydaje mi się, że nic się tu nie zmieniło od
mojego wyjazdu. Kwiaty codziennie podlewane przez mamę, meble, książki wszystko
tak jak to zostawiłam, a okno? Też się nie zmieniło w dalszym ciągu widać z
niego moje molo.
- Lena chodź na kolacje
- Bartek zjedzcie sami
- Lena przepraszam cię za Gabi
- Brat nic nie zrobiłeś, nie masz za co przepraszać
- To chodź na kolacje
- No dobra
Zeszłam na dół i zjadałam z nimi kolacje. Udawałam, że jest
dobrze, choć ta cała Gabrysia nie przypadła mi do gustu no, ale skoro Bartek ją
kocha to nic mi do tego. Przed pójściem spać chciałam jeszcze usłyszeć głos
Grzesia. Zadzwoniłam, ale nie odebrał, napisałam więc sms-a i poszłam spać.
Życie nad morzem budzi się już o 5 rano. Wschód słońca, szum morza, śpiew mew,
nie da się być obojętnym na takie cuda.
Chciałam odwiedzić kilka miejsc, spotkać się z księdzem Mikołajem, z dziewczynami z drużyny i trenerem, pójść do
Ergo Areny do chłopaków Trefla. Wstałam więc wcześnie rano, zostawiłam rodzicom
kartkę i poszłam no moje ukochane molo. Może wydawało się to głupie, ale tu nie
musiałam się kryć. Każdy z mieszkańców Gdańska wiedział kim byłam, co robiłam i
co się stało. Dorośli mówili, że mnie podziwiają i czekają na mój powrót na
boisko, dzieciaki w dalszym ciągu prosiły o autograf. Rzesza moich wiernych
fanów została ze mną. Po dwóch godzinach spaceru dotarłam do kościoła. Ksiądz
był tylko 15 lat starszy ode mnie, może dlatego potrafił do mnie dotrzeć i
znaleźć wspólny język
- Szczęść Boże- powiedziałam wchodząc do kościoła
- Szczęść Boże Lena. Kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj, ale w środę wracam z powrotem, praca na mnie
czeka
- Słyszałem, słyszałem Bartek mówił, że jesteś w Spale
- To wszystko dzięki księdzu, to ksiądz udowodnił mi, że mam
jeszcze po co żyć
- Przestań Lena to należy do moich obowiązków
- A jak ksiądz się czuje, co na plebani słychać?
- Na plebani po staremu, a ja jak widzisz dobrze
- Bardzo się cieszę, a wizyt u lekarza ksiądz pilnuje?
- Tak i nie musisz zawracać sobie tym głowy- powiedział
- Muszę bo ksiądz dbał i martwił się o mnie, uratował mi
życie, teraz ja muszę potroszczyć się o księdza
- I bardzo dobrze- odezwała się Pani Hania gospodyni księdza
Niech ta cała Gabrysia odczepi się od Leny. Lena niech powie o wszystkim Grześkowi.
OdpowiedzUsuńTaki pozytywny ten rozdzial. :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze ta Gabi nic nie namiesza.
Fajnie, ze lena ma takie wsparcie nawet od obcych ludzi w Gdansku.
I ciekawa postac z tego ksiedza.
Podoba mi sie, ze z kazdym rozdzialem po troszke przyblizasz nam przeszlosc Leny.
Do nastepnego!