Rozmawiałam
z mamą, a słońce pięknie świeciło. Postanowiłam wybrać się na spacer i raz na
zawsze rozprawić ze wszystkimi wątpliwościami. Kiedy wychodziłam w drzwiach
spotkałam Kornela
- Hej co tu
robisz?
- Nie mam
zbyt wiele czasu, ale przejrzyj to- powiedział i poszedł
Zamknęłam za
nim drzwi, zrobiłam sobie kawę i usiadłam w fotelu z teczką od Kornela na
kolanach. Pomyślałam chwilę o tym co tam znajdę, wzięłam dwa głębokie oddechy i
zaczęłam przeglądać papiery. Z tych dokumentów wyglądało, że ona naprawdę było
chora i, że to nie był pierwszy jej taki wyskok. Wcześniej nękała już dwóch
mężczyzn, a jednego z nich miała nawet porwane
- Kurwa jak
ja mogłam jej uwierzyć?- byłam zła sama na siebie
* Nicolas
Martwi się o
mnie czyli w dalszym ciągu jej na mnie zależy. Powiedziała, że się ze mną
spotka, więc cierpliwie poczekam na jej telefon, a teraz idę na spotkanie z
Facu. Dzwonił i mówił, że ma jakąś ważną sprawę
- No siema-
powiedziałem spotykając go pod blokiem
- Cześć
- Co jest
grane?
- Mam ważną
sprawę, chodź
- Gdzie?
- Zobaczysz
- Facu co ty
kombinujesz?
* Marcelina
Odkąd ojciec
zakazał mi wstępu do jednostki to miałam dużo czasu. Fakt przeprosił mnie za
swoje zachowanie, ale zdania nie zmienił. Właśnie kończyłam kawę kiedy
usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Wstałam od stołu i zobaczyła wybite okno w
kuchni, a na blacie leżał kamień owinięty białą kartką. Od razu wiedziałam co
jest grane. Jasne było dla mnie, że policja wypuściła tą wariatkę. Przerażona
zadzwoniłam do Nicolasa bo bałam się być sama.
- Hej
fajnie, że dzwonisz- powiedział
- Możesz do
mnie przyjechać?- zapytałam
- Coś się
stało?
- Ktoś wybił
mi okno w kuchni, boję się
- Ok juz
jadę- powiedział
Odłożyłam
telefon i z niecierpliwością czekałam, aż przyjedzie. Dla pewności zamknęłam drzwi
na wszystkie możliwe zamki, ale ktoś się do nich dobijał. Wiedziałam, że to nie
Uriarte bo dopiero do niego dzwoniłam
- Otwieraj,
oddawaj mi go- krzyczała
- Co tu się
dzieje, co to za krzyki?- usłyszałam głos mojej sąsiadki
- Nie twoja
sprawa
- Właśnie,
ze moja i dzwonię na policję
Bałam się,
że ta wariatka zrobi coś Emilce, dlatego otworzyłam drzwi i wyszłam na klatkę
schodową
- Marcelina
kto to jest?- zapytała Emila
- Ta Pani
twierdzi, że jest narzeczoną Nicolasa
- Twojego
Nicolasa?
- On jest mój
i oddaj mi go- krzyczała
- A gdzie go
niby mam w kieszeni?
- Oddaj mi
go
* Nicolas
Kiedy
wchodziłem do bloku Marceliny już na dole słyszałem krzyki. Wbiegłem po
schodach na drugie piętro i zobaczyłem jak się z kimś szarpie. Nim zdążyłem
zareagować ta zepchnęła Marcelinę ze schodów wprost po moje nogi.
- Boże
Marcela- krzyczała Emila
- Dzwoń po
policję i pogotowie
- Już
- I co
narobiłaś? Co najlepszego narobiłaś
- Ja cię
kocham- mówiła
- Ale ja nie
kocham ciebie, zrozum to
Tak bardzo
bałem się o Marcelinę, na szczęście odzyskała przytomność jeszcze przed
przyjazdem pogotowia. Marcelina została zabrana do szpitala, a ta kobieta
ponownie aresztowana. Mam tylko nadzieję, że tym razem już nie wywinie sie od
kary. Pojechałem za karetką do szpitala, a potem na przesłuchanie na komisariat
- I jak?-
zapytał Facu kiedy do niego zadzwoniłem
- Właśnie
jestem w szpitalu
- Co się
stało?
- Ta
wariatka zepchnęła Marcelinę ze schodów
- Co z nią?
- Jeszcze
nie wiem
- Mam do
ciebie przyjechać?- zapytał
- Dzięki dam
sobie radę
- Ok dzwoń
jak się czegoś dowiesz
* Marcelina
Czułam się
jakby przejechał po mnie walec. Bolała mnie noga, głowa i cała klatka piersiowa
- Jak się
Pani czuje?- zapytał lekarz
- Oprócz
tego, że wszystko mnie boli to dobrze
- Zabierzemy
Panią do zabiegowego, zszyjemy głowę i zagipsujemy nogę, a tymczasem ktoś chce
się z Panią zobaczyć- powiedział lekarz
a do sali
wszedł Nicolas. Cieszyłam się, że tu jest, ale nie chciałam mu tego okazywać.
Teraz to na pewno Kosowo mam z głowy nawet gdyby ojciec zmienił zdanie.
- Ale
strachu mi napędziłaś- powiedział
-
Przepraszam nie chciałam się z nią szarpać, ale bałam się o Emilkę
- Przecież
to nie twoja wina. Policja ją aresztowała, musimy tylko złożyć zeznania
- Nie mam na
to teraz siły
- Spokojnie
nie musisz teraz
- Zostaniesz
ze mną?
- A chcesz?-
zapytał Nico
- Tak-
odpowiedziałam
* Nicolas
Marcelina
spędziła w szpitalu na obserwacji parę dni. Po tym czasie chciałem zabrać ja do
siebie bo miała problem z poruszaniem się o kulach, ale ona była uparta i chciała
żeby zabrać ją do jej mieszkania. Nic nie mogłem poradzić na jej upór.
Zawiozłem ja i pojechałem na trening. Zaparkowałem przed klubem, wziąłem torbę
i wszedłem do szatni, która była pusta
- Co jest
kurwa?- pomyślałem
- No w
końcu. Co się z tobą dzieje chłopie?- zapytał Karol
- Nic-
odpowiedziałem
- Nie kłam,
masz jakieś problemy?
- Nie po
prostu nie rozumiem Marceliny. Juz myślałem, że jest między nami dobrze, a ona
znowu trzyma mnie na dystans
- Daj jej
trochę czasu, a teraz skup się na treningu, bo Miguel idzie
Ale ja nie
umiałem się skupić
* Marcelina
Żebra bolały
juz coraz mniej, ale za to nie umiałam poradzić sobie z tymi kulami. Chodziłam,
a raczej wlekłam się jak żółw przez te kule. Robiłam sobie jedzenie kiedy ktoś
zapukał do drzwi
- Kto tam?-
zapytałam
- Kornel
- Już
otwieram
-
Przyjechałem żeby zabrać cię na przesłuchanie
- Osobiście?
- Tak bo
wiem, że masz problem z tymi kulami
- Kochany
jesteś
************************************
Łapcie kolejny rozdział opowiadania :)
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/mała
super
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieje ze wszytko się wyjaśni i Marcela będzie szczęśliwa z Niko. A tym czasem zapraszam do siebie :-)
OdpowiedzUsuńhttp://zycieniezawszejesttakiejakiechcemy.blogspot.com/?m=1
Zapraszam na kolejny rozdział:
OdpowiedzUsuńhttp://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/