niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 12

Przez ten cholerny gips nie mogłam w ogóle spać. Kręciłam się z boku na bok i słuchałam jak Nico chrapie. Spojrzałam na zegarek 1:30 w nocy. Zeszłam do salonu i ponownie usiadłam przed pudełkiem, które dał mi Marek. Coś mówił mi, że nie chce wiedzieć co jest w środku, ale w końcu zaczęłam powoli to rozpakowywać. W pudełku znalazłam dziecięce buciki i list, otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać 
                             Marcelina jeśli czytasz ten list to znaczy, że Marek znalazł paczkę i ci ją dał. Przepraszam bardzo was wszystkich, ale nie znalazłam innego rozwiązania. Wiem, że tylko ty będziesz w stanie spędzić moja prośbę. Pamiętasz jak 6 lat temu wyjechałam na rok do Francji? Prawda jest taka, że byłam wtedy o Ostrołęce u mamy. Pewnie zastanawiasz się czemu? Dziewczynka na zdjęciu to Majeczka moja córka, urodziłam ją właśnie wtedy. Nikomu nic nie powiedziałam bo zostałam zgwałcona. Nie chciałam tego dziecka. Wiedziałam, ze nie będę w stanie jej kochać, że zawsze będzie mi przypominała tamto wydarzenie, ale mama przekonała mnie, że dziecko nie jest temu winne. Urodziłam więc małą i oddałam mamie pod opiekę, która formalnie ją adoptowała. Po załatwieniu wszystkich formalności wróciłam do Bełchatowa i zerwałam kontakt z mamą. Potem poznałam Marka i myślałam, ze jestem szczęśliwa. 2 lata temu dowiedziałam się, że mama zmarła kiedy Majka miała 7 miesięcy, a małą oddała komuś pod opiekę. Szukałam jej wszędzie i na każde możliwe sposoby, ale bez skutku. Moja córeczka rozpłynęła się w powietrzu. Nie jestem w stanie tak żyć, nie umiem wybaczyć sobie tego, że porzuciłam własne dziecko. Nie umiem zapomnieć o tym gwałcie. Kocham się z Markiem i widzę tamtego faceta. Marcelina błagam cię odnajdź moją córkę, powiedz jej, że bardzo ją kocham i za wszystko przepraszam, a Markowi powiedz, że bardzo, bardzo go kocham. Marcelina bądź szczęśliwa z Nico, bo to naprawdę super gość                                                                                                                                                                                      Żegnajcie Kasia
Czytałam ten list i płakałam. Dlaczego nic mi nie powiedziała? Przecież byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Wyciągnęłam zdjęcia z pudełka i mało nie dostałam zawału. Ta dziewczynka, te zdjęcia dokładnie takie same jak pokazywała mi mama i jeszcze to samo imię. Czy to możliwe żeby moja mama wychowywała córeczkę Kasi? Odpowiedzi na wszystkie moje pytania znała mama
- Kochanie co ty tu robisz, czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę
- To od Kasi?
- Tak, zobacz ta mała to dziewczynka, którą wychowuje moja mama
- Ta siostra o, której mówiłaś, ale skąd Kasia ma jej zdjęcia?- zapytał
- Bo to córka Kasi
- Co?
- Moja mama wychowuje córeczkę Kasi
- Ale jak to? Przecież Kasia nie miała dzieci
- Masz czytaj- powiedziałam dając mu list
* Nicolas
Nic z tego nie rozumiałem nawet po przeczytaniu tego listu. Życie Kasi było dość skomplikowane i zawiłe, ale jedno było pewne jej córka żyła całkiem blisko i gdyby tylko Kasia cos powiedziała
- I dlatego się zabiła?
- Chyba tak
- Przecież mogła cos powiedzieć, nie musiała od razu
- Nie miałeś okazji dobrze jej poznać, ale Kasia taka była cicha, skryta i nigdy nie chciała od nikogo pomocy, ale nie rozumiem dlaczego akurat moja mama? Musze to wszystko wyjaśnić
- Jutro porozmawiamy z mamą, a teraz nie płacz już i chodź spać
- Teraz to już w ogóle nie zasnę, ale jak chcesz to ty idź
- To ja zostanę z tobą
- Kochany jesteś- powiedziałam
-Wiem
* Marcelina
Obudziłam się rano w sypialni, choć wiedziałam, że w nocy zasnęłam na kanapie. Zeszłam powoli na dół, a w kuchni siedział mój tata i rozmawiał z Nicolasem. Zupełnie go nie poznałam, bo od tamtej rozmowy z mamą był miły dla wszystkich i zdecydowanie częściej się uśmiechał.
- Hej tato- powiedziałam wchodząc do kuchni
- Cześć kochanie, gotowa?
- Tak możemy jechać
- No to zakładaj buty
- Czekam na ciebie wieczorem- powiedziałam do Nico
- Przyjadę zaraz po treningu
W dalszym ciągu nie mogłam przestać o tym myśleć. Znałyśmy się z Kasią praktycznie od dziecka, nasze mamy pracowały razem i może dlatego Pani Dominika przed śmiercią powierzyła opiekę nad Majką właśnie jej. Tylko dlaczego nie oddała małej Kasi? I dlaczego mama nic mi nie powiedziała? Po 3,5 godzinach tata dotarł w końcu do Ostrołęki. Nie było go tutaj jeszcze dłużej niż mnie, a nie zajechał nawet na cmentarz
- Jak się czujesz kochanie?- zapytała mama
- Dobrze, a gdzie Majka?
- U koleżanki
- To dobrze bo musimy pogadać
- Coś się stało?
- Chodzi właśnie o Majkę, mamo czy Majka to córka Kasi?
- Skąd o tym wiesz?
- Z listu, który dostałam od Kasi za nim
- Za nim co?
- Za nim popełniła samobójstwo
- Co? Kasia nie żyje- zdziwiła się mama
- Myślałam, że wiesz- powiedziałam
- A niby skąd?
- Ale dlaczego Pani Dominika nie oddała małej Kasi?
- Bo Kasia zrzekła się praw do małej i nie chciała mieć z nią nic wspólnego
- Wiem, ale wiem też, że ostatnio szukała Majki i głównie dlatego się zabiła, bo dręczyły ją wyrzuty sumienia, że zostawiał swoje dziecko. Dlatego nie rozumiem tego
- Dominika przyszła do mnie, błagała żebym zajęła się małą, bo inaczej trafi do domu dziecka
Po rozmowie z mamą przemyślałam to wszystko i uznałam, że nie będę się wtrącała. Spełniłam prośbę Kasi, odnalazłam jej córkę, a z moja mamą Majka będzie bezpieczna i szczęśliwa. Ciekawa jestem tylko jak mama jej to kiedyś wytłumaczy no, ale to już nie moje zmartwienie
- Mamusiu- zawołała Majka wbiegając do domu
- To ja pójdę na spacer- powiedziałam
Wzięłam kule i poszłam na rynek. Zawsze lubiłam tam przesiadywać i słuchać fontanny. Słońce tak pięknie świeciło, kupiłam kawę u Pani Gosi, która sprzedaje ja od lat, co roku w tym samym miejscu. Usiadłam na ławeczce i łapiąc promyki słońca rozmyślałam o wszystkim
- Marcelina? Sto lat cię tu nie widziałam
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Karolinę, koleżankę ze szkoły
 - Hej- odpowiedziałam
- Co ci się stało?
- A to nic takiego, a co u ciebie?
- No jak widzisz będę mamą i wyszłam za Miłosza
- Gratulacje- powiedziałam
- Chodź pójdziemy na kawę i pogadamy, mów co u ciebie, co u Norberta?
- Nie wiem, nie jesteśmy już razem
- Jak to?
- Rozwiedliśmy się rok po ślubie, ale nie chcę o tym mówić, to dla mnie zamknięty rozdział
- Marcelina ja wiem, że śmierć twojego brata zmieniła wszystko i wszystkich. Zmieniła życie całego naszego spokojnego dotąd miasta, ale dlaczego tak rzadko tu bywasz?
- Od tamtego czasu dużo się zmieniło, ja się zmieniłam
- A co teraz robisz, gdzie mieszkasz?- zapytała
- W piąta rocznicę śmierci brata wstąpiłam do wojska
- Co? Ty i wojsko?
- Tak służę w Bełchatowie w jednej jednostce z ojcem i tam też mieszkam z chłopakiem
- Normalnie jestem w szoku, a długo zostajesz?
- Jeszcze nie wiem
- Może wpadłabyś do nas? Miłosz się ucieszy
- Chętnie
- W ogóle robiliśmy zjazd naszej klasy i brakowało tylko ciebie
Opowiadałyśmy sobie nawzajem co u nas słychać. Tak fajnie mi się spędzało z nią czas kiedyś, a teraz było dokładnie tak samo. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał
- Cześć kochanie- usłyszałam głos Nico
- Juz jesteś?
- Twoja mama powiedziała gdzie mam cie szukać
- Poznajcie się to mój chłopak Nicolas, a to moja przyjaciółka Karolina
- Miło mi- powiedział Nico
- Mnie również, to ja już pójdę i do zobaczenia
* Nicolas
Porozmawialiśmy jeszcze chwileczkę i wyszliśmy z restauracji. Gadaliśmy o nas, o przyszłości, o tym, że chcielibyśmy kiedyś być tak szczęśliwi jak Karolina i Miłosz
- Chodź coś ci pokażę- powiedziała
- Co?- zapytałem
- No chodź
Widać było, że to miasto żyje siatkówką. Co chwila ktoś do nas podchodził, prosił o zdjęcie lub autograf. Marcela zabrała mnie na główny rynek miasta gdzie była rozciągnięta siatka, a dzieci odbijały piłkę
- Kto to?- zapytałem
- Miejscowe młodziki
- Dobrze im idzie
- Może pograsz z nimi? Ucieszą się
- Ale ja przyjechałem, żeby zabrać cię na jutrzejszy mecz
- Dobrze kochanie. Pewnie, że pojedziemy, ale proszę pograj z nimi
- No dobra- odpowiedziałem
- Hej dzieciaki możemy się przyłączyć?- zapytała
- Marcelina- ucieszyły się dzieci
- Zagramy razem?- zapytałem
- Przecież Pan jest Nicolas Uriarte i Pan chce z nami grać?
- Tak, no chyba, że wy nie chcecie?
- Chcemy

*******************************
Kochani łapcie 12 rozdział opowiadania o Nico i Marcelinie :)
Mma nadzieje, że wam się spodoba i czekam na opinię :*
/ mała


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz