2 Czerwiec 2015 r. Rzeszów
szpital
Krzysiek poszedł po kawę. Zapalenie żył? Nie wiem co to
jest, nigdy wcześniej tego nie miałam, ale boli cholernie. Jakbym miała pod
skórą tykającą bombę, ale dam radę, nie takie kryzysy znosiłam. Robię to dla
ciebie kochanie
- Znowu?- zapytałam kiedy przyszła Pani Weronika
- Tym razem zabieram Panią na zabieg
- Jaki?
- Lekarz zadecydował, że założymy wkłucie centralne
- Co to?- zapytał Krzysiek
- Cewnik wprowadzany do żyły głównej na szyi
- Dlaczego na szyi?
- Bo tak jak mówiłam wprowadza się go do żyły głównej, a od
zwykłego wenflonu odróżnia o to, że może zostawać na swoim miejscu, przez kilka
tygodni, a nawet miesięcy. To naprawdę dobre rozwiązanie, nie będziemy musiały
Pani kłuć, przy kroplówkach i pobieraniu krwi
- Dobrze niech Pani zakłada
- Muszę zabrać Panią do gabinetu zabiegowego
Bałam się tego, widziałam u innych pacjentów, ale sama nigdy
wcześniej tego nie miałam. Dosyć nieprzyjemne uczucie i drugi raz chyba nie
dałabym sobie tego założyć, ale przynajmniej uniknę kilku zastrzyków
- I gotowe- powiedział lekarz
- Dziękuję
- Siostro odwiezie Pani pacjentkę i poda leki
przeciwzakrzepowe
- Dobrze Panie doktorze
- Wszyscy jesteście tu dla mnie tacy mili
- To nasza praca, a poza tym jest Pani wyjątkowym pacjentem
- Zrzędliwym i upartym
- Wręcz przeciwnie. Patrzę na Panią i widzę waleczną osobę,
która bardzo chce żyć i być szczęśliwa. Teraz podłączymy leki i walczymy dalej
- Pani Weroniko znamy się długo i proszę nie mówić do mnie
na Pani. Inga jestem
- Dobrze, a ja Weronika
- No w końcu- powiedział Krzysiek, - Już zaczynałem się
martwić
- Nie potrzebnie kochanie
- To ja zostawię was samych
Moje życie kręciło się wokół szpitala, kroplówek,
zastrzyków. Od ponad 3 miesięcy siedziałam zamknięta w szpitalu. Nie mogłam
wyjść na dwór, na spacer, do kina czy na zakupy.
- Krzysiu idź już do domu
- Zostanę jeszcze chwilę
- Masz jutro trening
- No dobra, wpadnę po treningu
- Dobrze pa
- Pani Ingo co Pani robi?- zapytała Pani Sabina
- Tylko chwileczkę
- Pani Ingo przecież wie Pani, że nie może
- Wiem, ale po prostu już się tutaj duszę
- Proszę zamknąć okno bo się nam Pani przeziębi
- Dobrze już zamykam
4/5 czerwca 2015 r.
Rzeszów szpital
Znowu jestem sama. Krzysiek poszedł do domu, bo nie może
przesiadywać przy mnie całymi dniami. Cały oddział milczy, wszyscy pewnie śpią,
a ja siedzę i obserwuję gwiazdy. Wyniki w dalszym ciągu stoją w miejscu co
lekarz uważa za duży sukces.
Rano kiedy wstałam nie czułam się dobrze. Czułam, że zbliża
się mój koniec, musiałam pożegnać się z Krzyśkiem
- Cześć kochanie
- No cześć- odpowiedział
- Przyjedziesz do mnie?- zapytałam
- Inga co się dzieje?
- Nic po prostu przyjedź
* Krzysiek
Wiedziałem, od samego rana czułem, że to nie będzie dobry
dzień. Gdy tylko zadzwoniła wyczułem w jej głosie jakąś zmianę
- Krzychu gdzie tak pędzisz?- zapytał Alek
- Do Ingi
- Coś się stało?
- Nie wiem-
odpowiedziałem
- Chodź zawiozę cię
- A trening?
- Trener zrozumie
Może to i dobrze, że Alek jechał ze mną, bo sam nie wiem jak
bym dojechał do szpitala. Po telefonie Ingi wyobrażałem sobie nie wiadomo co.
- Krzychu nie martw się na zapas
- Nie słyszałeś jej
Z duszą na ramieniu wszedłem do szpitala i skierowałem sie
do sali w której przebywała moja żona, ulżyło mi gdy zobaczyłem ją całą
siedzącą na łóżku
- Kochanie co się dziej?
- Chciałam cię zobaczyć, przytulić- powiedziała dotykając
mojej twarzy
- Inga
- Cicho nie mów nic. Pamiętaj, że niezależnie od tego co się
stanie ja zawsze będę przy tobie- mówiła, a ja nie umiałem powstrzymać łez
- Inga co ty mówisz?
- Zawsze będę pamiętała nasz ślub, zawsze będę cię kochała
- Inga nie mów tak, nie żegnaj się ze mną
- Kocham cię Krzysiu, bądź szczęśliwy
- Inga błagam cię
- Pamiętaj o mnie - powiedziała i straciła przytomność
- Lekarz, niech ktoś mi pomoże
- Co się stało?- zapytał lekarz
- Nie wiem, rozmawialiśmy i nagle zemdlała
- Szybko podłączamy, tlen, EKG i zabieramy ją na intensywną-
powiedział lekarz
- Ale co się dzieje?- zapytałem
- To pewnie jakaś infekcja, zrobimy badania i się dowiemy
- Mogę ją zobaczyć?
- Nie w tej chwil. Pani Inga jest w izolatce, a każda wizyta
może być dla nie j niebezpieczna
- Nie mam już siły,
nie mam na to wszystko siły- powiedziałem do Alka
- Bedzie dobrze zobaczysz
Wtedy najchętniej zabrałbym Ingę z tego szpitala i uciekł z
nią gdzieś na koniec świata gdzie nikt by nas nie szukał
- Kowal dzwoni- powiedział Alek
- Odbierz
- Halo trenerze?
- Achrem, Ignaczak gdzie wy kurwa jesteście?
- Już wszystko tłumaczę. Jesteśmy w szpitalu. Zawiozłem
Krzyśka bo stan Ingi się pogorszył
- Co z nią?
- Nie wiemy, ale jest nieprzytomna na intensywnej terapii
- Ja pierdole- skwitował trener
- Zaraz wracam
- Nie musisz, zostań z nim, a ja odwołam trening. Jak
będziesz coś wiedział to zdzwoń
- Dobrze trenerze
Alek skończył rozmawiać, akurat wtedy kiedy wyszedł lekarz
- I co?- zapytałem
- Sepsa
- Czyli?
- Pana żona ma tak osłabiony organizm, ze nie broni on się
przed zarazkami. Wystarczyło, ze ktoś kichnął , albo zakaszlał w jej otoczeniu
- Co teraz?
ale lekarz milczał
- Co teraz?- zapytałem ponownie
- Podajemy leki, ale musi się Pan liczyć z tym, ze mogą one
nie zadziałać
- Co chce mi Pan powiedzieć? Że nie umie jej pomóc?
- To nie tak. Spesa to poważnie zakażenie bakteryjne, a dla
Pani Ingi kolejny wielki i silny przeciwnik do pokonania. Bardzo mi przykro
- Nie to nie możliwe- powiedziałem uderzając pięścią w
ścianę po czym kompletnie bezradny usiadłem na podłogę
*************************
No i mam dla was kolejny roizdział heroicznej walki Igi o życie
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała
Oby wszystko było dobrze. Inga powinna wierzyć, że uda jej się pokonać chorobę. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Proszę o informacje na: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO jeju...
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie jak czytalam ten rozdzial!!!
Biedna Inga...
Biedny Krzysiu...
Mam nadzieje, ze uda jej sie z tego wyjsc.
Chociaz sadze, ze naprawde bedzie to ciezkie i Inga potrzebuje ogromu szczescia.
Widac, ze posiadasz duzo wiedze o chorobach i ich leczeniu.
Podoba mi sie, ze starasz sie nam to jak najlepiej zobrazowac.
Do nastepnego!!