poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 10

Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy Inga się uśmiechała i była to zasługa chłopaków. Winiar twierdził, że rozmowa z kimś kto też z tym walczy i jest na dobrej drodze do wygrania bardzo dobrze jej zrobi. Widać było, że Grzesiek tknął w nią jakąś iskierkę nadziei.
- Dziękuję, dziękuję wam wszystkim za odwiedziny- mówiła Inga
- Inga już dawno o tym gadaliśmy nie masz za co dziękować
- Mam, mam bez was nie dałabym rady
- Do zobaczenia- powiedział Michał wychodząc
- Do zobaczenia- dopowiedziała
- Odprowadzę chłopaków i zaraz wracam- powiedziałem do Ingi
- Dobrze kochanie
* Inga
Właśnie miałam wykorzystać chwilę, że Krzyśka nie ma i uzupełnić swój pamiętnik, kiedy przyszła do mnie jakaś kobieta
- Dobry wieczór- powiedziała
 - Witam, znam Panią?- zapytałam
- Nazywam się Dorota Pawłowska i chciałabym zrobić z Panią wywiad
- Kto Panią tutaj wpuścił?- zapytałam
- Proszę tylko o parę słów komentarza
- Nie- odpowiedziałam
- Pani Ingo.....
- Nie rozumie Pani słowa nie!!!!!
- Pani  Ingo............, a Pani co tutaj robi? Tu nie można wchodzić
- Ta Pani już sobie idzie- powiedziałam
- Mam wezwać ochronę?- zapytała Pani Sabina
- Dziękuję- powiedziałam kiedy kobieta poszła
- Jakaś znajoma?
- Dziennikarka, a co Pani dla mnie ma?
- To co zawsze Pani Ingo
- Moją ukochaną truciznę- stwierdziłam
- Ten uśmiech lubię
- Pani Sabino dłoń mnie juz boli od tego wszystkiego
- Spróbuję wkłuć się wyżej- powiedziała
* Krzysiek
Pożegnałem się z chłopakami i wróciłem do szpitala
- Mogę prosić parę słów na temat żony?
- Nie
- Dlaczego?- zapytała
- Bo Pani szuka sensacji, newsa na pierwszą stronę, a moja zona walczy o życie, każdego dnia stawia czoło ciężkiej chorobie, a jej walka pójdzie na marne jeśli szybko nie znajdzie się dawca
- Co to znaczy?
- Że moja żona potrzebuje przeszczepu szpiku, i o tym powinna Pani napisać- powiedziałem odchodząc
* Inga
1 czerwca 2015 r. Rzeszów szpital
Znowu to samo. Pani Sabina już nie może wkłuć się w żadną żyłę. Włosy? Już ich nie mam, w końcu ubłagałam Krzyśka żeby mi je obciął, chociaż zrobił to bardzo niechętnie. Odwiedzili mnie dzisiaj bardzo mili goście. Wyniki wciąż są złe, ale jak mówi mój lekarz stoją w miejscu, a według niego to dobrze. Walczę, walczę drogi pamiętniku, ale nie wiem na ile starczy mi sił. Czuję się tutaj cholernie samotna. Julci już nie ma, od pielęgniarek dowiedziałam się, że Gosia z pokoju obok wyszła ze szpitala zaraz po mnie, a nie mam siły, ani ochoty na nowe znajomości. Być może jest to mój ostatni wpis tutaj bo ręce odmawiają posłuszeństwa. Idzie Krzysiek, jego kroki poznam z daleka.
- Juz jestem- powiedział
- Krzysiek boli mnie
- Co?
- Ręce, nogi, chyba żyły
- Pójdę po lekarza
Krzysiek poszedł po tego lekarza, a ja nie mogłam ruszać się z miejsca. Błagałam go żeby wrócił jak najprędzej, bo dłużej nie mogłam wytrzymać. Czułam jakby zaraz miały mi pęknąć wszystkie żyły
- Pani Ingo co się dziej?- zapytał lekarz
- Już nie mogę wytrzymać
- Czego, co się dzieje?
- Czuję, ze zaraz eksploduje, boli mnie wszystko ręce, nogi, skóra i wszystko pod skórą
- Długo Panią boli?
- Od wczoraj wieczora
- To dlaczego wcześniej nic Pnia nie mówiła?
- Nie chciałam znowu robić problemu
- Przecież od tego tu jesteśmy- powiedziała Pani Sabina
- Dobrze siostro zrobimy USG, aparat poproszę, a Pan poczeka na zewnątrz
* Krzysiek
Bałem się, że to kolejny objaw choroby, że to przez leki, że Inga znowu będzie musiała cierpieć. Sam do końca nie wiem co myślałem, ale miałem tysiące pytań
- Może juz Pan wjeść- powiedziała pielęgniarka
- I co?- zapytałem
- Zapalenie żył- odpowiedział
- Co to?
- Choroba żył. Powstaje ona głównie u chorych, którzy tak jak Pani Inga maja wprowadzone do żył wneflony i cewniki dożylne
- I co teraz?- zapytałem
- Podamy leki przeciwzapalne w żelach i maściach, założymy opatrunek na miejsce zapalenia
- Ile to może potrwać?
- Takie zapalenie utrzymuje się średnio do czterech tygodni, ale już jutro powinna Pani poczuć ulgę
- Pani Sabino założy Pani opatrunek i zastosuje maści
- Dobrze Panie doktorze
- A i Pani Ingo nie jest Pani tutaj pierwszy raz i chyba nie muszę mówić, że jak cos się dzieje to trzeba od razu o tym informować
- Wiem przepraszam
- Nie ma za co przepraszać, tu chodzi o Panią, o to żeby niepotrzebnie Pani nie cierpiała



*******************************
No hej kochani :)
na wczoraj się nie wyrobiłam, ale dzisiaj posyłam wam następny rozdział :)
składam również spóźnione życzenia wszystkim Paniom i moim czytelniczkom z okzaji naszeg święta :)
/mała

2 komentarze:

  1. Ładnie, ładnie:) Pisz następny,czekam! Tymczasem zapraszam do mnie, na 9 ;)
    http://niemadrugiejokazji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejciu...
    Biedna Inga...
    Straszne mi przykro, ze musi tak cierpiec. :/
    Ale mam nadzieje, ze wszystko dobrze pojdzie :-)
    Dziekuje za zyczonka :*
    Do nastepnego!

    OdpowiedzUsuń