Żółte słońce
powoli pukało promieniami do mojego pokoju zwiastując kolejny dzień. Niewyraźne
jeszcze wtedy słonko oświetlało moją twarz. Westchnęłam tylko i mozolnie
przewróciłam się na drugi bok, zamykając oczy. Po chwili otworzyłam je i ze
zdumieniem twierdziłam, że miejsce obok mnie jest puste. Wtedy właśnie ocknęłam
się i dotarła do mnie świadomość, że to właśnie dzisiaj jest ten dzień. Tak
długo wyczekiwany, planowany od dawna, piękny wspaniały, z mnóstwem gości, we
wspaniałym kościele, z nim człowiekiem i miłością mojego życia. Przeciągnęłam
się wolno, ziewnęłam i energicznie wstałam z łóżka. Wiedziałam, że już nie
zasnę, nerwy nie dawały mi spokoju. Bałam się, że coś się stanie, że do ślubu
nie dojdzie, że Andrzej się rozmyśli, że Kacper naprawdę przerwie ceremonię, że
kościół się zawali. Sama siebie ganiłam za głupoty, które rodziły się w mojej
głowie. Włożyłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Miałam ostatni raz zobaczyć
Andrzeja w roli mojego narzeczonego, bo wieczorem będzie już moim mężem.
- Wstałaś
już?- zapytał kiedy weszłam do kuchni. - Specjalnie cię nie budziłem
- Nie
mogłam, a poza tym słyszałam Tymona
* Andrzej
Paula miała
w sobie coś magicznego co przyciągało jak magnez. W jej niebieskich oczach
czaiły się tajemnicze iskierki, a różowe usta często się do mnie uśmiechały.
Siedziała oparta o stół pijąc poranną kawę, a jej brązowe włosy opadały na
ramiona.
* Paula
Bełchatowski
kościół pękał w szwach. Andrzej stał przed kościołem w idealnie dobranym
garniturze. Ja stojąc obok niego cały czas się nad tym wszystkim zastanawiałam.
Głos w mojej głowie mówił możesz się jeszcze rozmyślić, masz jeszcze czas na
zmianę decyzji. Jednak kiedy ksiądz dał znak, a Karol prowadził mnie do ołtarza
wszystkie wątpliwości minęły. Za chwilę na zawsze miałam zostać Panią Wrona.
- Kochani
zebraliśmy się tutaj bo tych dwoje chce w obecności Boga przysiąc sobie miłość
Stałam przed
ołtarzem i dziękowałam Bogu za spełnienie moich marzeń. Odzyskałam wzrok,
odnalazłam brata, a dzisiaj zostanę żoną Andrzeja
- Czy ty
Paulino bierzesz sobie tego oto Andrzeja za męża i ślubujesz mu miłość,
wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz, aż do śmierci?-
zapytał Proboszcz
- Tak-
odpowiedziałam pewna swojej decyzji
- - Czy ty
Andrzeju bierzesz sobie tą oto Paulinę za żonę
i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie
opuścisz, aż do śmierci?
- Tak-
odpowiedział
- Ogłaszam
was mężem i żoną . Może Pan pocałować Pannę młodą- powiedział ksiądz
Obsypani
ryżem i monetami z życzeniami szczęścia i miłości udaliśmy się na nasze wesele,
które trwało do białego rana
ROK PÓŻNIEJ
- Kochanie
jak się czujesz?- zapytał Andrzej dotykając mojego okrągłego brzuszka
- Jak słoń i
potwór- powiedziałam
- Co ty
wygadujesz bierz Tymona i jedziemy
Ogólnie to musiałam
oddać Tymona jak tylko odzyskałam wzrok, ale on był moim przyjacielem, a
Andrzej pogadał z kim trzeba było i mogłam go zatrzymać
- Tymek-
zawołałam
- Gotowi?-
zapytał
- Tak możemy
jechać- powiedziałam biorąc prezent ślubny dla Karola i Oli
Kiedy
przyjechaliśmy wszyscy już stali przed kościołem
- Cześć-
powiedziałam
- Witaj
pięknie wyglądasz
- Brawo
Ferdi już nie potrzebujesz moich lekcji
- Hej
Paula-przywitał się Karol
-
Zdenerwowany?
- Nie
- Cześć
wszystkim- powiedział Kacper
W tym towarzystwie
czułam się wspaniale. Moje stosunki z Kacprem były takie jak kiedyś. Z tego co
wiem to zakochał się i związał z dziewczyną z którą był na ślubie Karola i Oli.
KONIEC
************************************************
Kochani mam nadziję, że historia miłości Andrzeja i Pauli podobała wam się :)
Zapraszam was też na nowe opowiadanie które już nie długo się tutaj pojawi :)
/mała
Już tak szybko? :*) nie no czekamy na następne :-)
OdpowiedzUsuń