* Krzysiek
- Inga co się dzieje?, -Inga
- Kocham cię- powiedziała upadając na podłogę
- Co się dzieje?- zapytał Alek
- Nie wiem
- Bierz ją jedziemy do szpitala
Choroba Ingi była nieprzewidywalna, atakowała wtedy kiedy
zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Od chwili kiedy został u niej wykryty
nawrót Inga już 5 razy lądowała w
szpitalu. Co chwila sprawdzając czy oddycha czekałem, aż Alek dojedzie w końcu
do szpitala.
- Może nam ktoś pomóc?- zapytałem wbiegając z nią na rękach
do szpitala
- Co się stało?- zapytał lekarz
- Nie wiem zemdlała
- Czy żona na coś choruje?
- Tak ma białaczkę
Po tych słowach lekarze zabrali Ingę, a ja musiałem czekać
na korytarzu nie wiedząc co się z nią dzieje. Czas jakby stał w miejscu, jakby
los sobie ze mnie drwił bawiąc się moim bólem. Miałem cholerne deja vu. Bez niej nie umiałbym żyć. Skoczyłbym z mostu,
albo rzucił się pod auto byle tylko być z nią. Nawet po tamtej granicy w tym
drugim świecie
- Będzie dobrze- zobaczysz pocieszał mnie Alek
- To jest rak, nic nie będzie dobrze
- Inga da radę
Wtedy wyszedł do nas lekarz
- I co z nią?
- Ściągnęliśmy z onkologii lekarza Pana żony
- Witam Panie Krzysztofie- powiedział na oko 30- letni
mężczyzna
- Co z moją żoną?
- Choroba Pani Ingi postępuje w zaskakująco szybkim tempie,
zbyt szybkim jak na tego typu białaczkę
- Co chce Pan powiedzieć?
- Że zabieram Pana żonę do siebie na onkologię i już dzisiaj
zastosujemy następną chemię, ale najprawdopodobniej nie obejdzie się bez
ponownego przeszczepu szpiku
- Mogę ją zobaczyć?
- Nie teraz musi odpocząć
Inga prawie przez szybę nie widoczna leżała podłączona do
tych wszystkich aparatur, kroplówek, masek tlenowych. Serce mi pękało kiedy na
nią patrzyłem, zrobiłbym wszystko, żeby być na jej miejscu, żeby nie musiała
cierpieć. Przecież byliśmy małżeństwem dopiero od pół roku.
- Przecież to nie może się tak skończyć
- I nie skończy, Inga wyjdzie z tego zobaczysz
* Inga
Kiedy otworzyłam oczy wiedziałam, że znowu jestem w
szpitalu. Było mi tak cholernie niedobrze, nie miałam nawet siły żeby
przewrócić się na drugi bok
- Witaj kochanie - powiedział Krzysiek
- Długo spałam?
- 4 godziny
- I cały czas tu siedzisz?
- A co mam robić?
- Na przykład iść na trening
- Wszystko załatwiłem z trenerem i mogę zostać z tobą
- Fatalnie sie czuję
- To pewnie przez tą chemię
- Co się w ogóle stało? Pamiętam, że ktoś pukał
- Tak to był Alek
- A co chciał?
- Nie myśl teraz o tym kochanie
- Rozmawiałeś z lekarzem
- Tak mówił, że możesz jutro rano wyjść do domu, będziesz
musiała tylko na siebie uważać i zgłosić się na następną chemię
- Krzysiek to mnie wykańcza nie dam rady znowu tego
przechodzić
- Inga błagam nie mów
- Jesteś zmęczony idź do domu
- Zostanę
- Kochanie nie jestem tu sama dam sobie radę
- No dobrze, ale widzimy się rano
Powoli dochodziłam do siebie po ostatniej chemii. Mdłości i
wymioty nie dawały mi spokoju, a do tego pojawiła sie biegunka i dziwnie rany w
buzi przez które nie mogłam nawet jeść.
* Krzysiek
Nie chciałem zostawiać Ingi samej dlatego zadzwoniłem do
Doroty. Mogłem iść spokojnie do domu wiedząc, że siostra z nią jest
- Cześć Krzysiu
- Hej- powiedziałem
- Co mówią lekarze?
- Ze choroba postępuje zaskakująco szybko, że została zbyt
późno zdiagnozowana, że te nawroty będą się powtarzać. Dorota Inga umiera
- Nie możesz się poddawać, musisz być silny dla niej
- Boje sie ze ją stracę
- Nie stracisz Inga da sobie z tym radę. Nie zapominaj, że
już raz to pokonała
- Przyjadę po was rano
- Dobra
W tamtej chwili jedyne na co miałem ochotę to przebywanie z
Ingą. Nie mogłem skupić się na treningu, nie mogłem skupić się na graniu.
Myślałem tylko o niej przecież już miało być dobrze.
************************************
Kochani oddaję w wasze łapki 3 rozdział
mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na opinię :)
/mała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz